poniedziałek, 4 marca 2019

United Colors of Benetton Christie 1990



A to ci niespodzianka! Dwa wpisy temu zachwycając się moją Benetton Barbie napomknęłam, że teraz na celowniku mam Christie z tej serii, jednak nie spodziewałam się, że lalka szybko do mnie trafi. Tymczasem zaledwie kilka dni po tym wpisie Nana Arima podesłała mi linka do ogłoszenia na Olx, a tam …. Panna Krysia i to w swoim oryginalnym wdzianku! Piękna! Wcale nie zniszczona! Z wrażenia mało co, a wylałabym sobie pełną czarkę zielonej herbaty na piżamkę, bo ogłoszenie było świeżutkie! Drżącą dłonią odstawiłam herbatkę w bezpieczne miejsce żeby nie spowodować strat w elektronice lub umeblowaniu i natychmiast napisałam do Pani Właścicielki zapytanie czy oferta jest nadal aktualna i poproszę od razu dane do przelewu. Wiem, że tak się nie robi, ale ja się napaliłam jak szczerbaty na suchary. Następnego dnia o świcie obudziła mnie kolizja smartfona z moją czaszką oraz radosny śmiech mojego raczkującego dziecięcia, które zachwycone efektem swoich poczynań już szykowało się by zadać kolejny cios. W porę jej to udaremniłam i nie zważając na głośne protesty odebrałam jej telefon. Przy okazji sprawdziłam czy Pani Właścicielka nie odpowiedziała. Odpowiedziała. Oferta aktualna, oto numer konta. Jesssssssssss!




O serii United Colors of Benetton rozpisałam się dwa wpisy temu, dodam tylko, że z całej serii Barbie i Christie to moje ulubienice, choć po kryjomu wzdycham też do Tereski. Natomiast moja Christie, choć przybyła niewątpliwie potrzebując zabiegów pielęgnacyjnych, to i tak była piękna. Jej czarne, saranowe włosy są w świetniej kondycji, lśniące, gęste i kruczo czarne, a ja jedynie odtworzyłam przedziałek i uczesałam włosy lalki w świderki zgodnie z zamysłem Mattel’a. Włosy znakomicie komponują się z jej czekoladową karnacją, znacznie ciemniejszą niż w przypadku mojej Marokanki. Obie lalki są skrajnie różnie mimo tego samego odlewu twarzy. Nie tylko twarz Christie jest ciemniejsza, ale malunek twarzy jest o wiele skromniejszy. Jej brązowe oczy z granatowym refleksem podkreślono jedynie cieniutką kreską niebieskiego cienia do powiek, zaś usta muśnięto złamaną czerwienią. Lewa brew lalki jest odrobinę przytarta, ale radość posiadania tej lalki przyćmiewa ten mankament. Uwielbiam te worki pod oczami charakterystyczne dla tej wesołej, pogodnej lalki.







Panna Krysia ewidentnie była kochana i bawiono się nią często, o czym świadczą jej luźne stawy biodrowe. Fotografowanie jej wymagało cierpliwości, bo samoistnie powracała do pozycji siedzącej lub przechylała się do tyłu, ale było warto, bo Krystynka jest bardzo fotogeniczna. Co więcej lalce odgryziono jeden kciuk. O tym fakcie dowiedziałam się jeszcze zanim dokonałam wpłaty. Wcale mnie to nie zniechęciło do zakupu, tym bardziej, że cena została obniżona. Pewne niedoskonałości u lalki używanej jestem w stanie zaakceptować bez większych problemów, bo w pełni zdaję sobie sprawę z faktu, że to nie są lalki nowe, zapudełkowane, ale po prostu nie lubię niemiłych niespodzianek przy odpakowywaniu paczki!

 Strój i biżuteria Christie są niekompletne, ale najważniejsze ich elementy nadal są na swoim miejscu. Strój Krysi jest fantastyczny, kolorowy i wesoły, a moim ulubionym elementem ubioru lalki jest polar. Biały polar z kapturem obszyty jest czerwoną lamówką, a poprzeczne, trochę etniczne wzory przeplatają się z motywem kwiatowym. Polar wygląda na ciepły i wygodny i sama chętnie bym taki założyła. Pod kolorowym polarem, Krystynka ma wzorzysty półgolf bez rękawków. Kwiaty, paski, wzorki, kropki, niby te wzory pozornie się ze sobą gryzą, a jednak rezultat jest bardzo przyjemny dla oka. Półgolf jest w pasie przewiązany żółtym szaliczkiem. Na szczęście legginsy Panny Krysi są w jednym kolorze, bo od kolejnych wzorków można by dostać oczopląsów. W oryginale Christie miała na sobie jeszcze czerwone skarpety za kolano, żółte trampki i torbę uszytą z tego samego materiału co półgolf, które dawno przepadły bez wieści, ale wyszperałam jej jakieś różowe pepegi z moich zasobów i poza tym, że niemiłosiernie jej spadają ze stóp, to ogółem nie wygląda to źle. Christie nadal posiada swoje kolczyki w kolorze Magenty, które odbijają się na tle jej hebanowej buzi, ale jej pierścionek również zaginął – standard u używanych lalek.








Christie to śliczna lalka, a ja nigdy bym się nie spodziewała, że trafi do mnie tak szybko, szczególnie, że na Barbie z tej serii polowałam długo starając się znaleźć kompromis między stanem lalki, a jej ceną. Dzięki za informację Arimo! Tymczasem naszła mnie taka refleksja odnośnie moich Benettonek - kolekcjoner to takie nienasycone stworzenie. Najpierw chciałam mieć Barbie, później zamarzyła mi się Christie, a teraz gdy mam już je obie, wzdycham do Kena, bo o Teresce to już nawet staram się nie myśleć, a jest jeszcze Kira/Marina. Czy to się kiedyś skończy? Mam nadzieję, że nie bo to by oznaczało koniec kolekcji. Kolekcjoner musi chcieć! Taaaak, jestem na właściwych torach i tylko mój portfel pochlipuje z cicha ...



5 komentarzy:

  1. Piękna jest! Przepiękna nawet! Miałam taką bluzeczkę w dzieciństwie. Podarowała mi koleżanka. Traktowałam tę bluzeczkę jak skarb. W dorosłym życiu, zanim zaczęłam ponownie "lalkować", oddałam bluzeczkę wraz z niektórymi innymi ubrankami dzieciakom z zerówki szkolnej. Teraz trochę żałuję... Ech... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do laluszki, chętnie bym przygarnęła, tylko szukam okazji. Wiadomo, że to jak strzał w totka ;-)

      Usuń
    2. O tak! Lalka jest rewelacyjna, ma taki przesympatyczny pyszczek, piękny kolor "skóry", a te ubranka! Na pewno w końcu znajdziesz swoją Krystynkę - trzymam kciuki!

      Usuń

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...