piątek, 1 marca 2019

Magic Moves Barbie 1985



„… no i ta lalka ma taki pstryczek na plecach, po przełączeniu podnosi ręce do góry i odchyla głowę (prezentuję Hollywoodzki gest), bez baterii!” – tłumaczę z zachwytem siostrze.

„…Uhum, lalka, która rusza się sama, bez baterii… trochę straszne.” – odparła A.

Moja młodsza siostra zazwyczaj z cierpliwością oraz zaangażowaniem słucha jak ekscytuję się kolejną lalką, ale Magic Moves Barbie 1985 z jej umiejętnością unoszenia rąk to chyba za wiele nawet jak na moją siostrę. A przecież lalka jest niesamowita, wbiła mnie w podłogę gdy ją pierwszy raz ujrzałam, taka doskonała w każdym calu. Jej mechanizm, strój, biżuteria, twarz (twarze)- kompletnie wszystko mnie w tej lalce zachwyca i dlatego właśnie chciałam ją zanabyć kompletną, ze wszystkim. W tym celu nawet założyłam konto na ebay’u, ustawiłam paypal’a i jestem gotowa do zakupu. Jakim więc cudem prezentowana dziś lalka przybyła do mnie z OLX zepsuta, brudna, owiana zapachem stęchlizny, kompletnie BEZ niczego? Zaraz wytłumaczę.


Magic Moves swego czasu produkowano w dwóch krajach – na Tajwanie i na Filipinach i jest ona klasycznym przypadkiem różnic w facepaincie, które cechują obie te fabryki. Podobna sytuacja występuje między innymi u Peaches’n Cream czy Crystal Barbie, które opuściły te same fabryki, przy czym Magic Moves Taiwan i the Philippines to dwie kompletnie różne lalki! One nawet inaczej się uśmiechają! Taiwanka to słodka dziewczyna, uśmiecha się uroczo. Filipinka to wysublimowana kobieta, o tajemniczym uśmiechu, taka trochę Mona Lisa w wersji Mattel. Wielu kolekcjonerów ma zdecydowaną preferencję co do jednej lub drugiej. Ja uwielbiam je obie i posiadanie jednej mi nie wystarczy, a że operuję ograniczonym budżetem, doszłam do wniosku, że jedna z nich wcale nie musi być idealna, może nosić strój zastępczy bez biżuterii. Co do tej drugiej wymagania są bardzo wyśrubowane, ale jestem w stanie poczekać dłużej by zdobyć ten wyśniony, idealny egzemplarz. Tym czasem moja trupka po wyjęciu z paczuszki wyglądała o tak:





Zamiast jeszcze tego samego wieczoru kocmołucha wykąpać i przeprać włosy, zaczęłam się nią bawić z dziecięcą wręcz ciekawością. Pstryczek nie działał, ręce za nic w świecie nie chciały się unieść, za to były dość luźne. Trup był zepsuty, więc bez zwyczajowej delikatności i pietyzmu zaczęłam machać to jedną ręką to drugą w górę i w dół. W lewej coś zaskoczyło i zachrobotało, jakby trybik, a że pstryczek był przełączony, lalka uniosła rękę z pozycji wyjściowej na centymetr w górę, ale nie wyżej. Tak mnie to zafascynowało, że zaczęłam kręcić rękami jeszcze bardziej, lewa unosiła się wyżej i wyżej, prawa ani rusz. Od radosnej zabawy oderwały mnie obowiązki, odłożyłam więc mojego niesprawnego trupa na bok i zajęłam się przygotowywaniem kolacji dla wygłodniałej rodzinki. Po kolacji Mąż zasiadł przed laptopem, dzieci poszły spać, a mama poszła dalej bawić się nową lalką. Po beztroskich zabiegach rehabilitacyjnych również prawa ręka zyskała pewną sprawność, a po chwili już obie działały w pełni. I tak Magic Moves znów mogła delikatnie unieść ręce do góry i odchylić głowę do tyłu. Ach jak się ucieszyłam!!!





Następnego wieczoru lalka nadal działała ( i tak jest do tej pory), zakleiłam więc pstryczek taśmą klejącą, a lalkę wymyłam ostrożnie. Wypielęgnowałam i zakręciłam włosy i tak ją zostawiłam na noc, a następnego dnia obfotografowałam. Magic Moves koniecznie musi nosić się na chłodno, Otrzymała więc rewelacyjny fashion pack – Twice as Nice Barbie Reversible Fashion #4828 z roku 1983 lub 1984. W tym stroju przybyła inna lalka, którą niebawem przestawię, ale dla niej ta kreacja była zbyt pastelowa, za to Magic Moves wygląda w niej jak milion dolarów. Zestaw zawierał również błękitne klapeczki na obcasie, ale ode mnie dostała zastępcze kajaki. Strój jest o tyle genialny, że jak sama nazwa wskazuje, można obrócić go na drugą stronę, która jest w zupełnie innym kolorze! Brawo Mattel, za coś takiego właśnie uwielbiam tą firmę! Zestaw składa się z trzech części – wcześniej wymienionych szpileczek, falbaniastego, różowego topu obszytego turkusową nitką z metalicznym różowym elementem (z zapięciem na zatrzask!!!) oraz długą, zwężaną spódnicą z jednej strony turkusową, z drugiej różową (róż z lekka wypłowiał). Strój zachowany jest w stanie idealnym! Mattel wydał również identyczny strój w kolorze turkusowo-żółtym ze złotymi elementami.






Poniższa reklama prezentuje oryginalny strój Magic Moves, który jest rewelacyjny i nie odpuszczę go, moja Filipinka w takim właśnie odzieniu dołączy do kolekcji gdy ją wreszcie upoluję. Widać również jak lalka unosi ręce do góry. To takie proste, a zarazem genialne, lalka nie śpiewa, nie świeci, nie nagrywa i nie odtwarza ani nie lata. Po prostu unosi ręce do góry, ale robi to z taką gracją jak prawdziwa gwiazda wielkiego ekranu. Zdumiewające jest też to, że mechanizm jest nadal sprawny, a od jej produkcji minęły przecież 33 lata!


Buzię Tajwanka ma prześliczną, duże, niebieskie oczy zdobi błękitny cień do powiek, na ustach różowa szminka i koniec, więcej nie trzeba, lalka zachwyca prostotą facepaintu. Nie wiem czy to złudzenie, ale karmiąc mojego zachciołka nieskończoną ilością zdjęć Magic w Internecie, miałam wrażenie, że i poszczególne Tajwanki różnią się od siebie … rysunkiem brwi! Niektóre mają taką bardzo słodką, zdziwioną minę, moja ma brwi zwyczajne, lalka jest przepiękna! Saranowe włosy poprzedni właściciel opisał jako skrócone. Jeśli tak było, to raczej nieznacznie, Magic fabrycznie nie miała bardzo długich włosów. Nie cierpię odtwarzania przedziałka, nie mam do tego cierpliwości, ale starałam się jak mogłam bo lalka jest warta zachodu, włosy podkręciłam delikatnie na grubych słomkach, tak, że Magic prezentuje się godnie i już czeka na siostrę z Filipin. Mam nadzieję, że długo tak czekać nie będzie.



Lalki nadal cierpią na brak witryny, ale jakoś nie mogę się na Magic napatrzeć i schować ją do kartonu by się nie kurzyła. Stoi sobie na wielkim, różowym pudle w kropy z Ikei wraz z dwoma innymi klasykami pierwszej połowy lat 80-tych i cieszy moje oczy za każdym razem gdy zaglądam po coś do naszej domowej biblioteczki. Trup czy nie, po prostu nie da się obok niej przejść obojętnie.




A na koniec mały bonusik. Zanim Magic otrzymała swój strój, ubrana była w poniższą kreację, którą wcześniej nosiła Hollywood Hair. Nad Hollywood zlitowała się moja córcia, do której sukienka należała i, od której czasem moje lalki pożyczają stroje zanim dorobią się własnych (mamo, przecież nie może tak stać na golasa!). W międzyczasie dorobiłam się własnej i suknia trafiła do swojej prawowitej właścicielki. Tymczasem naszła mnie taka refleksja. Ludziom, których lalki nie fascynują może się wydawać, że wszystkie Barbie wyglądają identycznie. Oczywiście tak nie jest. Nawet jeśli lalki posiadają ten sam head mold, to malunek twarzy nadaje im indywidualnego wyrazu, są po prostu różne, a żeby to zobrazować, ubrałam dwie blond superstarki w takie same kiecki, no i proszę! Wcale nie są identyczne!





I jeszcze tak na koniec, założyłam wreszcie Flickr’a! Gdy już jakaś lalka stanie przed moim obiektywem, przeważnie robię jej bardzo dużą ilość zdjęć, spośród których odsiewam te absolutnie masakryczne i pozostawiam te mniej więcej do zaakceptowania, a następnie nie mogę się zdecydować, które zamieścić na blogu. By tym dylematom położyć kres, powstał pomysł z Flickr’em, gdzie zamieszczam zdjęcia odsiane przy selekcji wtórnej. Niektóre oczywiście będą się powtarzać, bo ze mnie gapa. Oto link: Flickr

8 komentarzy:

  1. Piekna <3 Jak ja lubie ten Barbie Fashion: Twice and Nice <3 Ja mam bialo czerwony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biało czerwony też jest wspaniały, taki elegancki! To był fantastyczny pomysł Mattel'a, szkoda, że współczesne stroje nie są takie pomysłowe. Kolorowanie ubrań Barbie przy pomocy kredek, wody, farbek i innych tego typu metod do mnie nie przemawia, za to wywrócenie ciucha na lewą stronę jak najbardziej!

      Usuń
  2. Ja tez zdecydowanie wole te starsze fashiony i mialam to szczescie ze zaczelam zbierac lalki kiedy ceny nie byly jeszcze takie kosmiczne dlatego uzbieralam troche fajnych kreacji. No ale ciagle jest wiele takich jakie mi sie marza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz ceny są masakryczne, dlatego przeważnie się długo czaję nim coś kupię. Dawna moda Barbie jest wspaniała. Kreacje są jak wyjęte żywcem z Dynastii!

      Usuń
    2. ja teraz tez juz malo kupuje choc czasem sie zdarzy cos upolowac. Ostatnio dokupilam sukienke dla jednej mojej SuperSterki bo niby ja mam ale tak popaplana klejem ze niczym nie zejdzie :(

      Usuń
    3. Ja się ostatnio cieszyłam jak wariatka gdy udało mi się dokupić strój do mojej Jazzie. Są trudne do zdobycia.

      Usuń
    4. Dokladnie to rozumiem bo mam tak samo :) Jak uda sie skompletowac lalke to swieto normalnie :D

      Usuń
    5. A buty? Zmora lalek używanych to brak butów! Jak się cieszę gdy lalka dociera do mnie obuta. Kocham wiadomości od sprzedawców typu: znalazłam jeszcze buty i dorzuciłam do paczki :) No uściskałabym!

      Usuń

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...