Pewnego dnia na Olx …
„Hmmm… nic nie wyszukało, może wpiszę samo Barbie.
Co? 237 podstron?! W porządku, przejrzę tylko 5, więcej nie ma sensu…6,
7, 8 … no dobra, do 10 razy sztuka… 11, 12, 13 … na 15-tej poprzestanę,
obiecuję!... 15 … czyżby jednak?”- Często bywa, że przeglądając miliard
podstron na OLX nie znajduję tego czego szukam, za to coś, czego nie
szukam okazuje się czasami być bardzo cennym znaleziskiem. Tak właśnie
było z moją Hollywood Hair Barbie 1992.
Moją Hollywood zakupiłam od pani, która
wyprzedawała swoją kolekcję lalek. Kolekcję tą trzymała za szybą
witryny, jak wynikało ze zdjęć. Spodziewałam się więc trupki deluxe –
czystej i pachnącej. Nic z tych rzeczy. Tak brudnej lalki jeszcze nie
widziałam, a słowo "lump" najlepiej określało stan, w jakim się
znajdowała. Jakby tego było mało, Barbie „pachniała” … naftaliną! Jej
piękna suknia aż uginała się pod ciężarem kurzu, zaś włosy Hollywood
były nie tylko obcięte, ale posiadały czarne pasemko, najprawdopodobniej
wykonane przy użyciu markera. Barbie wymagała intensywnych zabiegów w
spa w trybie pilnym. Po kąpieli już nie wyglądała jak żul, okazało się
też, że ma dość jasną karnację i śliczny facepaint.
Hollywood Hair zidentyfikowałam bardzo
szybko, na podstawie zdjęć przesłanych przez poprzednią właścicielkę i
chociaż krótkie włosy nieco utrudniły określenie jej tożsamości, to
kolczyki lalki były bardzo cenną wskazówką. Piękne, długie złote
kolczyki zdobne w gwiazdy o zróżnicowanej wielkości to jeden z elementów
rozpoznawalnych tej lalki. Oczywiście jej najbardziej charakterystyczną
cechą są bardzo długie włosy, co znakomicie przedstawia poniższa
reklama Mattel’a. Lalka w wersji oryginalnej przyodziana była w biel i
złoto z powtarzającym się gwiezdnym motywem oraz napisem Hollywood. Jest
to motyw przewodni całej serii, w skład której wchodziły również piękna
Teresa, urocza Skipper, oraz Ken, który w tym wydaniu nie jest moim
ulubieńcem. Do każdej z dziewczyn dołączony był również grzebyk z
wyciętymi gwiazdkami oraz spray. Za pomocą obu akcesoriów można było
przyozdabiać włosy Barbie gwiazdkami, które ponoć znikały po wyschnięciu
sprayu. U Kena zaś ten trik działał przy użyciu wody – gwiazdki na jego
włosach namalowane były farbą termiczną. Naturalnie, firma wydała
również całą linię strojów Hollywood Hair by można było lalki
tematycznie poprzebierać.
źródło: https://www.kidspot.com.au
Po wizycie w spa lalka nieco przejrzała,
ale okazało się, że jej włosy są nie tylko znacznie skrócone, ale
również niemiłosiernie przerzedzone. Na szczęście włosy do przeszczepu
były już w drodze, zanim jednak przybyły, podjęłam próbę ratowania
resztek złotego saranu. Udało mi się prawie całkowicie odbarwić czarne
pasemko, a dzięki swojej długości i objętości włosy nie tylko ładnie się
podkręciły, ale również utrzymywały nadany im kształt. Barbie jednak
nadal straszyła prześwitami i łysinkami, że o sfilcowanych końcówkach
już nie wspomnę. Choć złota czupryna miała bardzo przyjemny i ciepły
odcień, niestety nie dało jej się uratować. Po raz drugi więc zaczęłam
moją dłubaninę z igłą oraz pasmami, tym razem w odcieniu „honey suckle”,
hmmm….
Jakże się namęczyłam przy tym reroocie!
Szło mi gorzej niż za pierwszym razem, a w obu przypadkach wszczepiałam
nylon. Jednak rude pasma mojej Midge były równomiernie rozprowadzone na
taśmie dzięki czemu wydzielenie poszczególnych pasemek było bardzo
proste i wszystkie miały tą samą objętość, a supełek raz zawiązany
pozostawał dokładnie na swoim miejscu. Z blond nylonem nie szło mi już
tak łatwo, pominę mozolne dzielenie jednego długiego (ponad 90-cio
centymetrowego) pasma na krótsze i zabezpieczanie całości gumeczkami,
dość, że materiał nie współpracował. Włosy plątały się niemiłosiernie,
supełek sam się rozwiązywał i przemieszczał, co wiązało się z
koniecznością podcięcia i wyrównania włosów po wszczepieniu. Przez cały
czas powątpiewałam, że starczy mi włókien, dość dużo włosów marnowało
się, a dokupienie materiału było niemożliwe.
To był prawdziwy test dla mojej
cierpliwości i wytrwałości. Jednak blond nylon miał pewne zalety w
stosunku do rudego – zaledwie po zaimplantowaniu kilku pasm zaczął
pięknie się układać miękko opadając na policzki lalki. Był też bardzo
podatny na kręcenie, podczas gdy rude pasma Midge pozostają sztywne i
proste mimo kilkukrotnego potraktowania ich wrzątkiem. Ponadto rudy
nylon był już fabrycznie wycieniowany, co na włosach prostych daje
znakomity efekt, ale tym razem zamarzyło mi się zakręcić włosy Barbie w
grube, ciężkie loki. Z efektu końcowego nie jestem w stu procentach
zadowolona, ale Hollywood zdecydowanie wygląda lepiej niż w
postrzępionym mopie na głowie, z którym trafiła do mojej kolekcji.
Z zakręcaniem loków jeszcze się borykam,
mam nadzieję, że dojdę do wprawy i następna próba będzie bardziej
udana, na szczęście przepiękna twarz lalki odwraca uwagę od niezgrabnych
pukli, które ją okalają. Lalka posiada prawdziwie Hollywoodzki makijaż,
oczy mocno podkreślone intensywnie niebieskim cieniem do powiek, mocno
zarysowane brwi oraz malinowa szminka (na zdjęciach bardziej koralowa)
nadają jej bardzo dorosłego, kobiecego charakteru. W moim odczuciu nie
jest ona zabawką dla pięciolatki, ale dorosły kolekcjoner na pewno ją
doceni. By zamknąć jej urodę w jednym tylko słowie, powiedziałabym, że
„zjawiskowa” jest najbardziej adekwatne.
Oczywiście piękna balowa suknia, w którą
ubrała ją poprzednia właścicielka do niej nie pasuje, jest zbyt
księżniczkowa. Dostała więc ode mnie Fashion Pack #DNV26. Zestaw jest
kompletny i zawiera nie tylko suknię, ale i buty oraz torebkę. Sama
kreacja, jak dzisiejsze standardy jest rewelacyjna. To długa, dopasowana
syrenia suknia prosto i elegancko skrojona i zakończona plisowaną
prześwitującą organzą (a przynajmniej tak mi się wydaje) w kolorze
mięty. Górne partie sukni zdobi kwiatowy motyw, oczywiście nadrukowany
tylko z przodu. W skład zestawu wchodziła również miętowa torebka oraz
perłowo białe buty zapinane na kostce. Mattel jeszcze rok czy dwa lata
temu wysilił się na tyle by do stroju lalki dołączyć buty, których na
próżno szukać w tegorocznych zestawach. W ramach rekompensaty wydał dwa
komplety butów, po pięć par w każdym, większość czarnych, które nijak
się mają do kreacji wypuszczonych równolegle i znów obuwie dla lalek
staje się towarem deficytowym! Ech Mattel, Mattel!
Barbie w platynowej czuprynie i w nowej
kiecce dumnie prezentuje się na półce pośród innych winylowych kobitek i
z radością stwierdzam, że wcale tak bardzo nie odstaje od tych kilku,
które zakupiłam jak nowe i osobiście odpudełkowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz