poniedziałek, 24 czerwca 2019

Shaving Fun Ken 1994


Niedawno opublikowany przeze nie post rocznicowy skłonił mnie do refleksji nad wielką dysproporcją, panującą w mojej witrynce. Na jednego faceta przypadało ponad dwadzieścia dziewczyn, a liczyłam tylko te pełnoletnie! Oczywiście o parytetach nie ma tu mowy, moją kolekcję zdominowały kobiety. Postanowiłam więc choć w niewielkim stopniu zmniejszyć przewagę liczebną winylowych pań, a za cel moich łowów obrałam sobie Głupka. Głupek to Ken z zestawu Toy Story 3 Hawaiian Vacation 2011, a swój uroczy przydomek zawdzięcza twarzy zastygłej w wyrazie zdziwienia.  Głupka poszukiwałam bezskutecznie, ale za to znalazłam innego mojego faworyta – Shaving Fun Kena z 1994 roku, za którym od pewnego czasu się rozglądałam. Niestety jak na lalkę z połowy lat 90-tych, jest on raczej rzadko spotykany i przeważnie drogi. Co czyni go tak popularnym? Może to ten zarost?


Porównując mojego brodatego Kena z jego pierwowzorem z roku 1961 nie mogę się nadziwić jaką metamorfozę przeszła ta postać. Pierwszy Ken był młodzieńcem o smukłej sylwetce i ja tego Kena bardzo lubię, ale Barbie to prawdziwa żyleta, potrzebny jej macho z krwi i kości, a nie szczypiorek. Tak więc w 1968 roku Ken zmienił się kompletnie, teraz przypomina zapaśnika z sześciopakiem i żuchwą  jak kowadło w pakiecie. Obwód bicepsa ma prawie taki, jak Barbie talii. To prawdziwy samiec alfa o cwaniackim uśmiechu. Jest też o dobre 10 lat starszy i wkrótce beznadziejnie uzależni się od kremów samoopalających. To jednak nadal za mało, Ken ma być szorstki jak papier ścierny, niech ma zarost!

źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/vintage-dolls/ken-dolls-original-swimsuit-750-1961
 źródło: https://pl.pinterest.com/pin/539165386609052346/?lp=true

Tak więc Ken zapuszcza brodę i tu zaczyna się robić ciekawie, bo zarośnięci Kenowie zawsze posiadają bogaty zestaw akcesoriów powiązanych z ich owłosieniem twarzy. Pierwszy pod brzytwę idzie Mod Hair Ken 1972. Pierwszy w historii Ken z rootowanymi włosami posiada również wąsy, brodę i …. pekaesy, a wszystko to w postaci flockowanych naklejek. To rozwiązanie niestety miało swoje ograniczenia – klej w pewnym momencie odmawiał posłuszeństwa. W 1979 roku Mattel postanowił obejść problem przyklejanej brody w sposób dość prymitywny – w pudełku Kena Sport & Shave 1979 można znaleźć marker do namalowania Kenowi zarostu. Marker był oczywiście ścieralny za pomocą załączonej do zestawu „maszynki do golenia”. Uroda tego Kena jest według mnie dyskusyjna, ale nikt chyba nie zaprzeczy, że to bardzo męski Ken, a gdyby ktoś miał co do tego wątpliwości, to napis na jego pudełku je rozwieje: „Shave him. He’s athletic. He’s all man.”

źródło: https://pl.pinterest.com/pin/555561304025258156/?lp=true

źródło: https://pl.pinterest.com/pin/355995545515594633/?lp=true

 źródło: Sport n shave Ken 1979 https://pl.pinterest.com/pin/1196337375067305/?lp=true
 
Tak więc mamy już Kena z brodą przyklejaną i malowaną markerem, ale dopiero w latach 90-tych ma się w tym względzie dokonać prawdziwa rewolucja – broda namalowana farbą wrażliwą termicznie, która sama „odrasta”. Pierwszym takim Kenem jest prezentowany dziś osobnik – Shaving Fun Ken 1994. Poniższe zdjęcie prezentuje Kena jeszcze zapudełkowanego z włosami ujarzmionymi klejglutem – mój już tak nie wygląda, ale to nadal przystojniak. W jego pudełku znajdziemy szereg ciekawych akcesoriów takich jak frisbie, daszek przeciw słońcu, litrowy napój energetyczny, dwie szczotki do włosów, maszynkę do golenia zakończoną gąbeczką oraz buteleczkę prawdziwej pianki do golenia! Ja tych dodatków niestety nie posiadam, ale jak już wspomniałam, wersja pudełkowa jest bardzo droga jak na lalkę z lat 90-tych. Dwa lata później Mattel odświeżył projekt i tak powstał Cool Shavin’ Ken 1996. Jego rootowana fryzura miała być zapewne wzorowana na chłopakach z Backstreet Boys, ale efekt końcowy nie jest zbyt udany. Ken wygląda trochę jak Predator kontra Obcy, za to pachnie Oldspice’m! W pakiecie znajdziemy liczne akcesoria do golenia, a także znajomą białą buteleczkę – pustą! Zapach wziął się stąd, że fabryka wypsikała Kena od stóp do głów sławetnym płynem po goleniu, a zapach ponoć wyczuwalny jest po dziś dzień, jeśli ktoś ma możliwość odpudełkowania Cool Shavin’ Kena. Sam lalek nie bardzo trafia w moje gusta, ale tą buteleczkę to bym z chęcią przygarnęła! Ostatnim golącym się Kenem w latach 90-tych będzie Shave’n Style Ken 1999. Blond włosy przystojniak niewiele różni się od swoich poprzedników, ale w zestawie można znaleźć mikroskopijne akcesorium do usuwania trudniej dostępnego zarostu – do złudzenia przypomina złożoną brzytwę! Pozłacaną!!!

źródło: https://www.etsy.com/listing/539803541/1994-magic-shaving-fun-ken-doll-by


źródło: https://www.ebay.co.uk/itm/Cool-Shavin-Ken-Doll-1996-NRFB-Mint-w-LN-box-15469-/391419615830


źródło: https://pl.pinterest.com/pin/503488433322835455/?lp=true
Współcześni Kenowie są niejako powrotem do korzeni. Pozbywają się muskułów Shwarzenegger’a na rzecz chłopięcej sylwetki, a z ich odmłodzonych twarzy znika opalenizna w odcieniu dorodnej pomarańczy. Nieliczne osobniki nadal się jednak golą! Około roku 2011 na rynku pojawił się kolejny Shaving Fun Ken, również z rootowanymi włosami i brodą namalowaną farbą termiczną. Jak każdy golący się Ken, posiada również szereg akcesoriów takich jak maszynka do golenia, miska, ręcznik czy też „płyn po goleniu”. W tym roku do sprzedaży trafił zupełnie nowy Shaving Ken & Bathroom set. Mattel dał sobie spokój z rootowaniem włosów Kenowi, za to wyposażył go w umywalkę z lustrem i szafką udającą, że ma szufladę. Kena goli się w taki sam sposób jak czterech pozostałych, ale jest on w pewnym sensie wyjątkowy – został mianowany ambasadorem Wilkinson Sword! 

źródło: https://www.amazon.com/Barbie-Shaving-Fun-Ken-Doll/dp/B0042ESFQQ



Mój Ken dołączył do kolekcji w stanie bardzo dobrym, był jedynie nieco przykurzony i strasznie rozczochrany. Pielęgnacja tych gęstych, kanekalonowych włosów wydawała się być sporym wyzwaniem. Niejednokrotnie widywałam zdjęcia podobnych Kenów z fryzurą przypominającą zużytą szczoteczkę do zębów. Na szczęście włosy mojego egzemplarza potrzebowały jedynie szamponu, odżywki i odrobiny lakieru nałożonego na mokro. Po wyschnięciu efekt był bardzo zadowalający, Ken nie przypominał już żula. Najbardziej jednak podoba mi się twarz mojego lalka. Headmold Alan 1990 został tu potraktowany bardzo naturalnym i oszczędnym facepaintem. Stalowo-błękitne oczy Kena są naturalnej wielkości, a śnieżnobiały uśmiech okala ten sławny zarost! Niestety z biegiem lat farba termiczna utraciła swoje właściwości, Kena nie da się już ogolić. Nie bardzo mi to przeszkadza, bo i tak wolę go z zarostem, który bardzo pasuje do tego headmoldu. 



 
Strój mojego Kena jest kompletny, co ogromnie mnie cieszy. Nie przynależący do żadnej żeńskiej linii Shaving Fun Ken wreszcie posiada swój własny styl i nie stanowi jedynie dodatku do Barbie kolorystycznie z nią skoordynowanego. Ten Ken wygląda zupełnie, jakby wybierał się z psem na spacer, więc narzucił na siebie pasiastą bluzę z kapturem i szorty uszyte z prawdziwego jeansu! Mamy lata 90, więc do czarnych adidasów za kostkę założył nieco za długie skarpety. Do kompletu Mattel dorzucił mu workowaty plecak. Szalenie smuci mnie fakt, że Ken pogubił wszystkie swoje akcesoria, ale by je zdobyć, musiałabym zapłacić trzykrotność ceny mojego Kena.





Na sam koniec przedstawiam Wam plejadę Kenów upragnionych. Do moich ulubieńców należą Japanese Ken oraz Harley Davidson edycja II, na trzecim miejscu plasuje się Głupek, a zaraz za nim Jack Sparrow, przepraszam – Kapitan Jack Sparrow. Pozdrawiam.


źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/pop-culture-barbie-dolls/harley-davidson-ken-doll-25638

 źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/barbie-dolls-of-the-world-asia/japan-ken-doll-v5005

źródło: https://www.amazon.fr/Exclusive-Story-Barbie-Hawaiian-Vacation/dp/B00589VXNQ


źródło: https://www.amazon.fr/Barbie-Collector-Poup%C3%A9e-Mannequin-Pirate/dp/B004LKRRAQ

wtorek, 18 czerwca 2019

Wedding Day Midge 1990


Wedding Day Midge jest dowodem na to z jaką niekonsekwencją podchodzę do zasad, które sama sobie wyznaczyłam. Wraz z początkiem mojej kolekcji postanowiłam, że nie będzie w niej miejsca dla żadnych plażówek, księżniczek/ stworzeń bajkowych, włosów do kostek ani panien młodych. I co? Złamałam wszystkie te postanowienia:
Żadnych plażówek – patrz Sun Sensation Skipper, Wet’n Wild Skipper
Żadnych księżniczek/ stworzeń bajkowych – patrz Jewel Hair Mermaid Midge (po reroocie)
Żadnych włosów do kostek – patrz Hollywood Hair Teresa
Żadnych panien młodych – patrz Wedding Day Midge
Ech, bez komentarza….


Wedding Day Midge stała się moją faworytką, gdy tylko zaczął mnie interesować headmold Diva, przeszkadzała mi tylko jej kreacja. Nie przepadam za sukniami ślubnymi, wydają mi się zwyczajnie nudne, a swojej własnej szukałam bardzo intensywnie przez całe dwa miesiące. Wszystkie wydawały mi się identyczne – wszechogarniająca lawina tiulu i poliestru w kolorze białym lub ecru. Ostatecznie wybrałam śnieżnobiałą suknię o klasycznym kroju, ale za to z haftem w kolorze dorodnej śliwki, bo wydała mi się nieco inna. A suknia Midge jest po prostu biała. Planowałam więc zakupić lalkę nagą i ubrać ją w jakiś spektakularny fashion pack. Jednak im bardziej się tej białej kiecy przyglądałam, tym bardziej zyskiwała ona w moich oczach, no bo to strój wielofunkcyjny, a ja mam do nich słabość. Przez kilkanaście miesięcy od czasu do czasu podziwiałam pomysłowość Mattel’a, która przejawiała się w tej kreacji, aż doszłam do wniosku, że absolutnie nic poza lalką w kompletnym stroju mnie nie usatysfakcjonuje.


Strój Midge składa się z kilku części, choć na pozór wydaje się być jednoczęściowy. Dół sukni, to tak właściwie obszerna, dwuwarstwowa spódnica zapinana na plastikowy zatrzask. Wierzchnia warstwa to delikatna materia, której nazwy nie znam, bo nawet i te podstawowe mi się mylą, ale jest ona mięciutka, usiana kropeczkami, a u dołu wykończona efektowną koronką z wplecioną gdzieniegdzie srebrną niteczką. Koronkowe rękawki również są zdejmowane. Pod spodem Midge ma na sobie mini sukienkę, na którą może narzucić lawendowy żakiecik w kropy, którego niestety nie mam, a bardzo bym chciała. Może kiedyś uda mi się go upolować.





Midge posiada wszelkie atrybuty panny młodej – ma oczywiście długi welon z haftem, którego niestety prawie nie widać. Welon trzyma się głowy lalki za pomocą gumki, a ta dawno już straciła swoją elastyczność, chyba wszyję nową co będzie szczytem moich krawieckich umiejętności. Midge posiada również bukiecik. W oryginale były to różowe tulipany czy też róże – trudno stwierdzić. Korsarzyk mojej lalki nie należy do kompletu, ale opalizujący kwiat bardzo mi się podoba. Buty mojej Midge tez nie są oryginalne, za to lalka nadal posiada to, na czym mi bardzo zależało – coś niebieskiego! Pod sukienką mini kryje się błękitna podwiązka, cóż za urocze i zalotne akcesorium. Aż mnie zaczęło intrygować czy inne ślubne wypusty Mattel’a taką posiadają! Muszę zgłębić ten temat.  





Panna młoda oczywiście musi mieć obrączkę, a ta na modę amerykańską noszona jest na palcu serdecznym lewej dłoni. Opisując Midge, przypomniało mi się jak mój Mąż podczas pewnego pobytu służbowego w Stanach został uznany za wdowca, bo obrączkę nosi na prawej dłoni, a to, że ja nadal żyję wyszło na jaw całkiem przypadkiem i oczywiście stało się tematem rozważań nad różnicami polsko- amerykańskich obyczajów. Wracając do biżuterii Midge, to jest ona skromna do bólu – pierścionek o diamentowym szlifie pociągnięty srebrną farbą i kolczyki do kompletu. Mattel mógłby się w tym względzie trochę bardziej postarać.



Midge jest niewymownie piękna, a to dzięki bardzo subtelnemu makijażowi. Cień do powiek lalki jest tak blady, że prawie niezauważalny, chyba, że się go poszuka. Lalka posiada granatową oprawę oka, a nie czarną, co nadaje delikatności. Wedding Day Midge bardzo łatwo zidentyfikować po jej zielonkawo-fioletowych oczach z charakterystycznym refleksem, no i oczywiście po obrączce. Usta obrysowano soczystym różem, do tego policzki lalki rumienią się uroczo. Ot i jest obraz Midge idealnej. No prawie – te idealne (Malezyjki) mają wszczepiony saran, moja lalka posiada kanekalonowe włosy w kolorze miedzi,  a wyprodukowano ją w Chinach.



Nie rozpisywałam się dziś, temat Wedding Day Midge wydawanej zarówno w zestawie ślubnym jak i osobno bardzo dokładnie opracował Barbie Collector, ja więc się skupiłam tylko i wyłącznie na mojej Midge, ale jeszcze na sam koniec kilka Mattelowskich panien młodych, które zwróciły moją uwagę:

Oscar de la Renta Barbie
źródło: https://www.easyweddings.co.uk/articles/bridal-barbie-iconic-doll-debuts-new-look-oscar-de-la-renta-wedding-dress/
 
Pink Splendor Barbie
źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/signature-fashion-dolls/pink-splendor-barbie-doll-16091

Bob Mackie Empress Bride Barbie
 źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/designer-barbie-dolls/bob-mackie-empress-bride-barbie-doll-4247
 
Tracy Bride
                                   źródło: http://picssr.com/photos/mo1160/favorites/page166?nsid=28969221@N06

Tracy Bride jest tak piękna, że aż boli i jeśli kiedyś uda mi się tą lalkę zdobyć, to się postaram o  wpis encyklopedyczny dotyczący ślubnych lalek Mattel’a i zweryfikuję wtedy czy Pink Splendor to aby na pewno panna młoda. Tymczasem jeszcze tak na koniec reklama Mattel’a dla nacieszenia oczu.


Aktualizacja: Mam wreszcie ten żakiecik! Zajęło mi to tylko dwa lata!








poniedziałek, 10 czerwca 2019

Hollywood Hair Teresa 1992


Znane prawidło mówi, że rzeczy, których pragniemy trafiają do nas same gdy ich nie szukamy. Ja postanowiłam je nieco zmodyfikować i przenieść na kolekcjonerskie realia: Lalki, których pragniemy trafiają do nas gdy właśnie wydaliśmy za dużo forsy na inne lalki i teraz przebieramy nogami w oczekiwaniu na wypłatę. Tak było właśnie w przypadku mojej Hollywood Hair Teresy 1992. Ileż to ja aukcji przegrałam, a ile odrzuciłam bo z lalką wiecznie było coś nie tak – a to ktoś brutalnie uciął jej włosy, a to brakowało jakiejś kończyny, ale lalka i tak niedorzecznie droga bo kolekcjonerska / vintage / rzadki okaz, a tak właściwie to odgryziona dłoń czy tam stopa w niczym nie przeszkadza. Razu pewnego byłam tak zdesperowana, że gotowa byłam kupić Tereskę sponiewieraną i gołą, no prawie gołą. Oplatały ją jej własne włosy tworzące wokół niej swoisty kokon. Niestety nie dobiłam targu, bo ktoś mnie ubiegł. Kupiłam więc Włoszkę i Meksykankę w przekonaniu, że one skutecznie odpowiedzą na nurtujące mnie pytanie: „No co z tą Tereską?”. Gdy zobaczyłam moją Hollywood od razu wiedziałam, że odpowiedź nadal była niepełna.


Nim przejdę do mojej Tereni, na chwilkę chciałabym się pochylić nad tematem Mattelowskich włochaczy. Mattel słabość do długich włosów manifestował już w latach 80-tych (może wcześniej?). Widać to dobrze na przykładzie Twirly Curls 1982 czy też Tropical Barbie 1985, ale choć ich świderki były długie, to jednak mieściły się one w pewnych granicach, które Mattel przekroczył dopiero na początku lat 90-tych. W 1991 firma wyprodukowała najlepiej sprzedającą się Barbie w historii – Totally / Ultra Hair Barbie, a także jej towarzyszy – brunetkę, Afroamerykankę, Skipper i Courtney dostępne wyłącznie w Toys’r’us oraz europejską Whitney. Cóż to był za szał! Włosy do kostek, do tego karbowane! Można je było czesać i zaplatać oraz ozdabiać fikuśnymi gumkami. Włosy długie, kiecka krótka – kto by się temu oparł? Ja. Pamiętam tą lalkę z dzieciństwa i na mnie nie zrobiła wtedy piorunującego wrażenia, te włosy były po prostu za długie. Co innego jej strój i makijaż – oba tak krzykliwe, kolorowe i niedorzeczne, że oczu oderwać nie można. Nad Totally Hair Barbie tkwię w rozdarciu, ale kto wie, może ulegnę jej tak samo jak Hollywood Hair Teresce.

źródło: https://pl.pinterest.com/pin/567594359260362228/?lp=true


Przez kolejne kilka lat Mattel usiłował powtórzyć sukces Totally Hair Barbie coraz bardziej zgłębiając temat ekstremalnie długich włosów. Wypuszczeniu na rynek każdej kolejnej serii długowłosych towarzyszyła odpowiednia pompa – lalki były silnie reklamowane w TV. W 1992 powstała seria Hollywood Hair, w której skład weszli Barbie, Teresa, Skipper i Ken. Ken, w odróżnieniu do swojego odpowiednika w Totally Hair miał włosy wmoldowane, ale za to potraktowane farbą wrażliwą termicznie. Natomiast na włosach dziewczyn można było wypsikać różowe gwiazdki za pomocą załączonego sprayu oraz szablonu. Lalki są do dziś lubiane, ale nie podbiły serc grupy docelowej tak jak to zrobiła Totally Hair.

źródło: https://pl.pinterest.com/pin/68961438018428280/?lp=true

Według jednej ze złotych maksym Mattel’a, brokatu nigdy za dużo. Z tą myślą przewodnią firma stworzyła serię Glitter Hair Barbie 1993,  a składały się na nią trzy superstarki oraz Afroamerykanka. Stroje dziewczyn suto obsypano brokatem, ale na tym nie koniec. W ich pudełkach można było znaleźć tubkę brokatowego żelu do włosów ze specjalnym aplikatorem. Młody właściciel mógł więc obkleić błyszczącą mazią włosy lalki (i swoje), ale mimo tych ilości brokatu lalki nie przyćmiły swoim blaskiem TH. Firma była jednak tak zdeterminowana w dążeniu do wyznaczonego celu, że postanowiła sięgnąć po nieco bardziej drastyczne środki. Włosy Cut’n Style Barbie 1994 można było obciąć … Koncepcja brutalna, choć mało oryginalna – dzieci wpadły na ten pomysł już znacznie wcześniej, ale tym razem dostały w tym celu ostre narzędzie. Co jeśli niewprawny fryzjer obetnie Barbie na pazia w 5 minut po wyjęciu jej z pudła? Mattel o tym pomyślał. Za pomocą rzepu można było lalce przypiąć do potylicy załączoną w zestawie treskę. Treski były również sprzedawane osobno.



Można by się spodziewać, że na Cut’n Style temat włosów do kostek się utnie, no bo cóż jeszcze można z nimi robić poza czesaniem, zaplataniem, obklejaniem brokatem i obcinaniem? Można je jeszcze bardziej wydłużyć! Brzmi to może trochę nienaturalnie, ale syrenom wszystko przystoi, tak więc w 1995 do produkcji trafiły Jewel Hair Barbie, Teresa, Midge i Christie. Dzisiejsza młodzież napis na ich pudełkach przetłumaczyłaby, że lalki mają najdłuższe włosy ever i rzeczywiście, wloką się one niemiłosiernie jakieś dobre 5 cm za samą lalką. Na naszych syrenach firma przez kilka lat postanowiła zaprzestać tortur na włosach lalek. Współczesne włochacze pozostawię dla fascynatów tego okresu, a ja wracam już do mojej Tereski.

Terenia przybyła do mnie zadbana i w oryginalnym, 3-częściowym stroju, na który składa się kamizelka, spódniczka i body, a wszystko utrzymane w barwach pomarańczy i złota.  Mattel kiedyś bardzo przykładał się do projektowania nawet prostych strojów, które często były połączeniem różnorodnych tkanin. Tutaj mamy złotą siateczkę i lamę oraz mój ukochany lureks – materiał bardzo często stosowany w latach 80/90-ych przez projektantów mody dla Barbie. Kto z nas nie pamięta tej tkaniny o charakterystycznym połysku i prążkowanej fakturze na jego lewej stronie. Zawsze bardzo lubiłam ten trochę śliski i niebywale miękki materiał i wzdrygam się na samą myśl o tej sztywnej plastikowej ceracie, z której teraz szyje się ubrania Barbie po to, by je nadrukować szorstkim i nieprzyjemnym w dotyku brokatem, który sypie się wszędzie i obkleja całą lalkę od stóp do głów – fe! Aż się nie mogę nadziwić, że strój Tereni tak świetnie się trzyma – lama się nie łuszczy i nie odpada, a lureks nie jest nigdzie pozaciągany i pomechacony przez rzep! Lalce brakuje jedynie oryginalnych pomarańczowych szpilek. Biżuteria Tereski też jest wybrakowana – jeden kolczyk jest połamany. Na moją prośbę właścicielka dołączyła go do zestawu, ale obecnie składa się z 4 części, a ja nie wykminiłam jeszcze jak je ze sobą na powrót zespolić, więc Terenia zawadiacko nosi się w jednym kolczyku. Ma za to pierścionek, który podczas sesji spadał jej non-stop, a ja się obawiam, że go kiedyś zgubię.





Włosy do kostek to atrybut serii Hollywood Hair, a Teresa posiada swoje nadal w oryginalnej długości! Znów borykam się czy lalce wszczepiono kanekalon, czy saran, ale raczej jest to ta druga opcja, bo włosy pięknie błyszczą i bardzo dobrze znoszą wrzątek. Włosy Tereski są w dwóch odcieniach złotawego blondu – kolor, który w przypadku Teresy jest rzadko spotykany, a mnie przychodzi na myśl jeszcze tylko jedna blond Teresa – z serii Camp. Włosy koloru blond są u obu lalek nieprzypadkowe, mają specjalne właściwości, a jasny kolor ma za zadanie zapewnić bardziej spektakularny efekt – różowe pasemka i gwiazdki lepiej odcinają się na tle jaśniejszych kolorów. Moja Teresa nadal posiada buteleczkę sprayu, ale nie odważyłam się sprawdzić czy on nadal działa. Ponad to, nie jestem zwolenniczką takich „wihajstrów”. Włosy Tereski są przewiązane jej oryginalną wstążeczką.






Nie tylko włosy Teresy czynią ją wyjątkową, lalka posiada bardzo prosty i zarazem udany facepaint. Brązowe oczy lalki podkreśla cienka linia zielonkawego cienia do powiek. Jej mocno zarysowane brwi są wyjątkowo ciemne i ślicznie odcinają się na tle ucałowanej słońcem twarzy lalki. Jej usta są koloru malinowego. To moim zdaniem najpiękniejsza z Teres, która swoją urodą przyćmiewa nawet samą Barbie z serii Hollywood Hair.




Moje trzy ulubione Tereski ustawiły się już do zdjęcia grupowego, a w następnym wpisie kolejna tajemnicza i upragniona lalka z lat 90-tych. Zdradzę jeden szczegół – nie jest to Barbie! Pozdrawiam cieplutko!



Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...