środa, 23 września 2020

Fashion Play Barbie 1983

Przez ostatnie dwa wpisy opowiadałam Wam o moich lalkowych perypetiach, które trwały półtora miesiąca. Wszystko zaczęło się tak naprawdę od bohaterki dzisiejszego wpisu i to ona całą historię zakończyła, więc można powiedzieć, że „życie zatoczyło krąg, jak w Królu Lwie”. Barbie ze zdjęcia poniżej to Fashion Play 1983, która na mojej liście życzeń w zakładce pod tytułem „Fashion Play” zajmowała jedno z najwyższych miejsc.

Jeśli, podobnie jak ja, darzycie serię FP sympatią i kolekcjonujecie te zacne lalki, to wiecie również, że ich identyfikacja może przysporzyć pewnych problemów, zwłaszcza w przypadku wczesnych wydań FP. Ja się jednak uparłam, że dowiem się czegoś więcej o jednej z moich ulubionych serii i tak zaczęłam węszyć jak rasowy wyżeł z rodowodem! Wiele się nie doszukałam, więc zamiast serwować Wam twarde fakty, poczęstuję Was dziś strzępkami informacji łowionymi tu i ówdzie oraz moimi własnymi domysłami, ale jeśli wiecie coś, czego ja nie doczytałam, piszcie w komentarzach, bo łaknę wiedzy na temat Fashion Play.

Uwielbiam całą serię FP i podoba mi się zdecydowana większość lalek, które w latach 1983-1991 Mattel wyprodukował celem podbicia Europy szturmem i zasiedlenia naszego kontynentu blondynkami o długich nogach! W tym gronie, rzecz jasna, znajdują się pewne egzemplarze, które lubię szczególnie, jak na przykład wczesne wydania FP. To one są najtrudniejsze w identyfikacji, a to z kilku powodów.

Do niedawna byłam przekonana, że do roku 1988 lalki produkowane były w liczbie 4, a później 2 rocznie. Tymczasem okazuje się, że seria FP miała wyjątkowo mocny start, bo firma natworzyła ich aż … 13! Na pudełkach tychże lalek widnieje ten sam rok 1983 i, co ciekawe, ten sam numer katalogowy #7193! Każda z Barbie posiada inny strój, lalki różnią się również makijażem, który może występować w wariancie high-color, low-color oraz tzw. Malibu, choć cała trzynastka powstała na Filipinach. Co więcej, poszczególne egzemplarze posiadające taki sam strój mogą różnić się malunkiem twarzy. Całą trzynastkę możecie podejrzeć o tu.

 

Pierwsza partia lalek – w sumie 5 modeli –trafiła do sklepów już w roku 1983, a następnie po 4 w roku 1984 i 1985. Rok 1986 przyniósł kolejne 4 modele, które bardzo przypominają high-color z 1983 bo mają ten sam projekt malunku twarzy, ale, jak na swoim blogu pisze Luci_Fair, mają mocniej zaznaczone brwi oraz nieco żywszy błękit oczu oraz cienia do powiek. Wydają się być również bardziej opalone i oczywiście mają inaczej odlane stópki. Jednym jeszcze słówkiem wspomnę o tajemniczej Barbie figurującej pod nazwą Mode Fantaisie o numerze katalogowym #264. Lalka nie przypomina żadnej FP z 1983-1991, a na jej pudełku widnieje napis Made in France. Tył kartonika informuje, że tych rzadkich lalek było 6.

Źródło: https://www.ebay.com/itm/1983-RARE-FOREIGN-FASHION-PLAY-BARBIE-Made-in-France-264-NRFB-Mode-Fantaisie-/153920313395

 
 
Źródło: https://www.ebay.com/itm/1983-RARE-FOREIGN-FASHION-PLAY-BARBIE-Made-in-France-264-NRFB-Mode-Fantaisie-/153920313395 
 


Fashion Play Barbie począwszy od roku 1987 już nie powinny sprawiać trudności w identyfikacji, bo Mattel postawił na różnorodność nie tylko strojów i fryzur, ale również makijaży. Jednak te pierwsze edycje, które ja osobiście uważam za najpiękniejsze, są do siebie bardzo podobne, dlatego mój egzemplarz ubrałam w sukienkę, która podoba mi się najbardziej choć prawdopodobnie fabryka odziała ją w coś innego. Kiecka ma świetny krój i kolor, znakomicie podkreśla wspaniałą figurę Barbie, a te plisy upodobniają lalkę do greckiej bogini i taki też otrzymała przydomek. Butów oczywiście nie mam, powinny być białe klapeczki, ale te wygrzebane z moich własnych zasobów też się ładnie komponują.


Oczekując (bardzo długo i niecierpliwie) przybycia mojej FP’83 zamówiłam dla niej fioletową sukienkę z powyższych zdjęć i powiem szczerze, że myślałam, iż sukienka nie doczeka się swojej właścicielki, ale odkąd lalka zamieszkała w witrynce, na różnych aukcjach i ogłoszeniach przewinęły mi się … chyba ze trzy lalki wyglądające tak jak ona! To się nazywa ironia!








wtorek, 8 września 2020

Fun-to Dress Barbie 1987, Fashion Finds 1989 i Happening Hair 1993

Historia Fun-to-Dress Barbie jest równie nieskomplikowana co sama lalka, której nawiasem mówiąc nigdy nie miałam zamiaru kupować. Trafiła do mnie w wyniku pomyłki. Mianowicie, Pani, od której nabyłam Fashion Play 1988 zaproponowała, że wynagrodzi mi zwłokę w wysyłce lalką gratisową. Ustaliłyśmy która to ma być lalka, a ja aż przebierałam nóżkami w oczekiwaniu na paczkę, bo miała ona zawierać aż dwa spełnione lalkowe marzenia. Spełniło się jedno i to nie w pełni, jak już wiecie, zaś lalka „gratisowa” okazała się być „pomyłkowa”. Miałam zamiar niezwłocznie ją wysłać w drogę powrotną, ale najpierw dokładnie jej się przyjrzałam. Stwierdziłam, że to całkiem ładna lalka, wręcz śliczna i … taka Pewexowa! Wyszłam więc z propozycją, że ją odkupię (mając nadzieję, że ta właściwa gratisowa do mnie trafi), a Pani Sprzedawczyni przyjęła moją pierwszą, dość niską ofertę cenową. No i widzicie, wściekłam się na kobietę o zwłokę i pomyłkę, ale długo się na nią gniewać nie mogłam.

Fun-to-Dress to prosta, bezpretensjonalna lalka, taka można rzec starter-Barbie. Sprzedawana była w wąskim pudełku, w którym poza lalką i jej ubrankiem nie było nic. Pierwsza Fun-to-Dress została wyprodukowana w 1987 roku na Filipinach oraz w Chinach i pojawiła się aż w trzech wariantach. Moja lalka to Chinka o saranowych włosach, co było czynnikiem decydującym o tym, ze u mnie została. Gdyby posiadała włosy kanekalonowe, bo i takie wypuszczono z chińskich fabryk, niechybnie wróciłaby do swojej poprzedniej właścicielki. Trzeci wariant to śliczna lalka o delikatnym, filipińskim malunku twarzy – zupełnie niepodobna do swoich chińskich sióstr. Istniała również wersja AA, która pewnie nigdy do Pewexów nie dotarła, a szkoda, bo piękna z niej dziewoja.   

 
Źródło: https://www.ebay.com/itm/Fun-to-Dress-Barbie-1987-Mattel-4558-New-in-Box-/173367682860
 
 
Źródło: https://shopee.ph 
 
 
Źródło: https://archiwum.allegro.pl/oferta/mattel-1987-fun-to-dress-aa-african-american-nrfb-i7530701662.html

Lata 1988 i 1989 przyniosły kolejne wydania Fun-to-Dress utrzymane w tej samej konwencji – prosta, ładna lalka ubrana w bieliznę. Barbie miały swoje odpowiedniki etniczne, (’88 - Caucasian/AA, ’89 - Caucasian/AA/Hispanic). Po roku 1989 wydawałoby się, że seria umarła śmiercią naturalną, bo konsumenci oczekiwali większych fajerwerków na start i w 1992 taka lalka zeszła z linii produkcyjnej Mattel’a w Chinach (kanekalon) i Malezji (saran). Tym razem zrezygnowano z ładnych kompletów bieliźnianych i ubrano Barbie w niebieski lub różowy ręcznik, być może niektórym wydawał się on nieco mniej … zdrożny niż bielizna z subtelną koronką? Lalka występowała w dwóch wariantach – podstawowym oraz rozszerzonym o dodatkowe ubranka (Fashion Gift Set) – no i są fajerwerki. Barbie dostępna była też w wersji AA oraz Hispanic (Teresa), ale z tego co udało mi się odkopać w czeluściach googla, tylko blondynka sprzedawana była jako Fashion Gift Set oraz w różowym ręczniczku.

 
Źródło: https://www.worthpoint.com/worthopedia/diff-fun-dress-barbie-dolls-1988-nrfb-1912346323 
 
 
Źródło: https://picclick.com/Vintage-Doll-Lot-Barbie-FUN-TO-DRESS-Gift-292491251464.html

No to byłoby na tyle w kwestii wycinka z Barbiowej encyklopedii, mogę przejść do mojej lalki, która nawiasem mówiąc nie wyglądała zachęcająco po wyciągnięciu z koperty. Ubrana była w rozpadającą się i siepiącą sukienkę od klona. Nie wiem kto się nią bawił w dzieciństwie, ale dla tej osóbki czesanie Barbie musiało mieć jakieś kojące właściwości, niemalże terapeutyczne, bo jej włosy są mocno przerzedzone z jednej strony, natomiast pozostały jedwabiste i miękkie w dotyku i mają przecudowny wręcz kolor. Makijaż chińskiej wersji jest bardzo charakterystyczny, to jedna z tych lalek, które rozpoznaje się już na pierwszy rzut oka – blado-fioletowe, prawie białe cienie na powiekach i jasno-brzoskwiniowa szminka i mocny eyeliner, trudno ją pomylić z inną Barbie.


Niestety moja Fun-to-Dress nie ma swojego oryginalnego stroju – ładnego, blado-różowego stanika i majtek w białe cętki lub na odwrót, zależy co tam akurat Chińczycy mieli pod ręką. Na szczęście Fun-to-Dress aż prosi się by ją przebierać. Najpierw, tak roboczo ubrałam ją w Barbie Weekend Collection 1988, w którym oczywiście jest jej bardzo ładnie, ale potraktowałam mój nowy nabytek jako świetną okazję do rozszerzenia barbiowej garderoby. Chwilowo cierpię na niedostatek stojaków Kaiser, a półka „siedząca” pęka w szwach, więc póki nie przyjdą moje plastikowe stojaki testowe z Chin, trochę przystopowałam z kupowaniem lalek, a przerzuciłam się na ciuchy dla nich.

Fun-to-Dress otrzymała ode mnie w prezencie dwa stroje, które od pewnego czasu chodziły mi po głowie. Jeden z nich to skromniutki, ale soczyście kolorowy Fashion Finds 1989, na który składają się fioletowe szorty oraz pasiasty top. Fashion Finds nie posiadają w pakiecie butów, ale i tak bardzo je lubię. Są proste, ale można je świetnie łączyć z innymi elementami serii.






Drugi strój, znacznie bogatszy, zwie się Happening Hair 1993. Na odwrocie tekturki Barbie prezentują tą niesamowicie kolorową serię strojów. Oczywiście chciałabym wszystkie cztery, ale spójrzcie na fryzury Barbie! Niczym prawdziwe modelki, zanim stanęły przed obiektywem, najpierw odsiedziały swoje u fryzjera! Mój zestaw składa się z krótkiego, pasiastego topu, a także kamizelki i szortów uszytych z „pseudo” jeansu, który bardzo lubię głównie za kolory, w jakich występuje. Oczywiście w takim zestawie nie mogło zabraknąć butów, w tym wypadku są to proste pepegi, za to w kolorze miętowym – takiego jeszcze nie miałam. Jest też kilka akcesoriów do ozdoby włosów – dwie kokardy na gumce, sprężynka jak u Totally Hair Barbie, grzebyk i saszetka dawno przeterminowanego żelu do włosów. Ciekawe, że po zdjęciu ubrań z tekturki, ukazuje nam się Barbie w bieliźnie.









Mam nadzieję, że to nie koniec przebieranek, bo robiąc zakupy dla Fun-to-Dress bardzo trudno było mi wybrać tylko dwa stroje. Ilekroć widzę na allegro czy eBay’u sprzedawcę z czterdziestoma kompletami ciuchów dla Barbie aż mi ręce drżą! Chcę je wszystkie! Mam też cichą nadzieję, że uda mi się zdobyć oryginalny strój Fun-to-Dress, jeśli ktokolwiek z Was ma go na zbyciu to ja chętnie odkupię.






piątek, 4 września 2020

Fashion Play Barbie 1988 "the pink dress"

Wspaniale jest móc skreślić lalkę z listy życzeń i postawić ją w witrynce! To uczucie zna i rozumie chyba każdy kolekcjoner, który polował, polował i upolował lalkę dlań szczególną, bo nie ma wątpliwości, że Fashion Play Barbie 1988 potocznie określana jako „pink dress” jest dla mnie szczególna. Tyle, że ja nie mam pojęcia z czego ta jej wyjątkowość wynika. Lalka nie wpisuje się w żaden nurt mojej kolekcji, bo daleko jej do rozbuchanej estetyki Holidayek, nie poraża też neonami, ani nie powala na kolana elegancją rodem z Dynastii. Nie jest to dla mnie również lalka sentymentalna. Nie posiadałam jej w dzieciństwie i nie pamiętam by miała ją którakolwiek z moich koleżanek czy kuzynek, a jednak gdy zobaczyłam jej zdjęcie online po raz pierwszy, wydała mi się dziwnie znajoma, jakbym oglądała fotografię starej, dobrej przyjaciółki.  

Na próżno wysilałam mózgownicę celem łowienia jakichkolwiek wspomnień na temat bohaterki dzisiejszego wpisu. Tak naprawdę jedyna prawdopodobna sytuacja, w której mogłabym się z nią zetknąć to wizyta w Pewexie. Być może tego pamiętnego dnia, gdy Mama kupiła mi moją pierwszą Barbie, to właśnie FP ’88 z nią konkurowała. Lalki pochodzą z tego samego rocznika, a i powszechnie wiadomo, że Fashion Play królowały w Pewexach. Oczywiście żadna lalka nie miała szans z moją SuperStar, ale różowa FP na pewno by mi się podobała, zważywszy na mój gust i upodobania.  W zasadzie nawet dostrzegam wiele wspólnych cech między obiema lalkami. Ich sukienki utrzymane są w tym samym łagodnym, przyjemnym dla oka różu, ich makijaże są zbliżone, a fryzury bardzo podobnie ułożone (mowa o wersji saranowej). Gdyby się bliżej przyjrzeć, można by się posilić o stwierdzenie, że różowa FP to taka trochę okrojona wersja SuperStar. Być może darzę ją sentymentem przez samo podobieństwo do mojej pierwszej Barbie.


Ach różowa Fashion Play, ile ona mnie kosztowała nerwów i wyczerpała do cna wszelkie pokłady mojej cierpliwości, nawet te, o które sama siebie bym nie posądzała, ale wszystko dobre, co się dobrze kończy, nawet transakcje, które trwają półtora miesiąca! Można by pomyśleć, że lalka przebyła morza i oceany zanim do mnie dotarła, a chodzi tu jedynie o prostą przesyłkę z Polski do Polski! Jednak Pani Sprzedawczyni musiała się zmagać nie tyko z przeciwnościami losu, ewidentnie sprzysięgły się przeciwko niej siły nieczyste i moce piekielne! Otóż wszystko zaczęło się od zupełnie innej lalki, którą owa Pani wystawiła na sprzedaż za pośrednictwem znanego portalu. Lalkę zamówiłam i niezwłocznie zapłaciłam, a że był akurat weekend i zajmowały mnie czynności niewymagające wysiłku intelektualnego, moje myśli krążyły swobodnie wokół innych lalek Pani Sprzedawczyni. Była tam pewna Barbie w sukience FP’88, a ja pomyślałam, że skoro jest sukienka, może jest i lalka. I była. Pani była bardzo miła, zgodziła się na zamianę lalek i nawet obiecała, że Fashion Play ubierze w jej oryginalną sukienkę. Dopłaciłam niewielką różnicę i … zaczęły się schody.

Najpierw było opóźnienie, bo lalkę trudno było znaleźć wśród przepastnych kartonów pełnych lalek, później została nadana na rzekomo niewłaściwy adres, czego nie dało się zweryfikować, bo niekompetentna pani na poczcie nie wydała numeru nadania. Pani Sprzedawczyni zaproponowała, że niedogodności wynagrodzi mi lalką gratisową i miała to być lalka wystawiona w sukience od FP. Gdy lalki do mnie trafiły okazało się, że nastąpiła pomyłka, nawet dwie. Moja Barbie nie miała na sobie swojej sukienki, a ta gratisowa była zupełnie inną lalką! Nastąpiły przeprosiny i obietnica wyprostowania sytuacji, ale nie od razu bo urlop. Pomyłkowa lalka mi się spodobała, więc ją odkupiłam, ale nadal chciałam tamtą właściwą, no i sukienkę, za którą zapłaciłam. Miała przybyć przed moim wyjazdem i zgadnijcie co! Zgadliście – nie dotarła. Na zapytanie co się stało czekałam dobre trzy dni, bo z responsywnością u Pani też było kiepsko. Okazało się, że wydarzył się wypadek i Pani trafiła do szpitala, a teraz jest unieruchomiona. Gdybym już takiego scenariusza wcześniej nie słyszała i nie była uprzedzona wcześniejszymi doświadczeniami to bym pewnie uwierzyła, ale w tej sytuacji pomyślałam sobie tylko „No proszę cię kobieto!”. Głęboko przekonana, że nie ma czegoś takiego jak gratis zaproponowałam, że za lalkę gratisową zapłacę, pokryję też koszt przesyłki, za sukienkę płacić nie będę, bo już to zrobiłam. Pani się zgodziła, przelew poszedł, a lalka wraz z sukienką dotarła … po kolejnych opóźnieniach.


W powyższych akapitach jest sporo goryczy i złośliwości, ale muszę być obiektywna i przyznać, że Pani Sprzedawczyni nie jest oszustką, która by bez mrugnięcia okiem podała numer konta, czekała do zaksięgowania kwoty, a później wyprostowała środkowy palec. Miała pełną świadomość, że otrzymała zapłatę i teraz należało się wywiązać z umowy. Przez całe półtora miesiąca była miła i znosiła moją rosnącą napastliwość z taką samą cierpliwością, z jaką ja znosiłam opóźnienia i wymówki. Swoje lalki wystawia po cenach niewygórowanych i bez targowania akceptowała podane przeze mnie kwoty za lalkę omyłkową i „gratisową”. W innych okolicznościach zakupiłabym u niej jeszcze wiele innych lalek, ale czas oczekiwania … jakby był trochę za długi. Ponadto, Pani naprawdę chciała nadać lalkę, ale ewidentnie jej się to nie udawało, a jestem w stanie zrozumieć, że ludzie pracują dłużej niż do 18.00 gdy zamykana jest poczta w niewielkiej miejscowości. Wiadomo jak bywa z pocztą – choćby list chciał nadać sam Prezydent RP albo Papież, to godziny zamknięcia są bardziej święte niż Jego Świątobliwość i tyle w temacie. Ja natomiast mam trzy lalki, czyli to za co zapłaciłam wcale nie tak dużo i nie chowam urazy.

Jest tylko jedna, mała rysa na całościowym obrazie. Mianowicie, gdy się okazało, że Pani ma w swoim posiadaniu różową FP’88 była akurat na wakacjach i nie miała pod ręką jej zdjęcia, ale zapewniła mnie, że lalka jest w stanie idealnym. Gdy już ją wreszcie odgrzebała z pudeł, okazało się, że zupełnie inaczej definiujemy określenie „stan idealny”, które jak widać pozostawia ogromne pole do interpretacji. Zdjęcie było niewyraźne, ale i ono nie pozostawiało złudzeń – włosy lalki w najlepszym wypadku stanowiły niemałe wyzwanie dla moich umiejętności restauratorskich, a być może nawet pełny reroot. Niestety tak się składa, że jest to lalka trudno dostępna.  Śledzę aukcje i ogłoszenia już od przeszło dwóch lat i jak do tej pory natknęłam się na eBay’u na jedną nową w horrendalnej cenie i jedną na allegro w stanie po przejściach, a i jej cena nie zachęca do podjęcia działań reanimacyjnych trupa. Nie ma wyjścia, trzeba brać co dają i nie wybrzydzać, tak też zrobiłam.

Po przybyciu lalki zabrałam się do pracy mając już w głowie scenariusz pod tytułem „reroot” bo włosy lalki fakturą przypominały moherowy beret – sztywny i szarawy, który zaciekle opierał się grawitacji. Moher wylądował w płynie zmiękczającym gdzie spędził całą dobę, po czym go wyszorowałam szamponem i mydełkiem piorącym i nałożyłam odżywkę. Nawet rozczesany wyglądał nadal źle, choć był już znacznie jaśniejszy, a wizja przeszczepów zaczynała być coraz bardziej realna. Dlatego kudły potraktowałam bez zbędnych ceregieli i pieszczot. Zagotowałam wrzątek i choć to kanekalon, nawet nie odczekałam tych kilkunastu sekund celem zachowania zasad bezpieczeństwa w kontakcie z kanekalonem. Bez cackania zanurzyłam łeb we wrzątku i jeszcze gorące, ociekające wodą włosy przeczesałam grzebieniem o gęstym zębie. Potem znów do wrzątku i czesanie warstwy spodniej. Tę czynność powtórzyłam jeszcze kilka razy, zagotowałam wodę znowu i hop do wrzątku i pod grzebień. Tak biedną Barbie męczyłam wrzątkując przeszło tuzin razy, a następnie przelałam szczodrą ilością mocno rozcieńczonego żelu do włosów dla połysku. Moher już nie wyglądał jak moher, tylko jak włosy, które wreszcie opadły na plecy lalki, a po wyschnięciu i przeczesaniu grzebieniem zachwyciły mnie swoją gładkością i jedwabistością. Pozostało już tylko je zakręcić, ale ja nie umiem formować loków z kanekalonu, więc po dwóch nieudanych próbach wyprostowałam włosy i dałam sobie spokój. Teraz wiem już co robiłam źle i może podejmę kolejną próbę, ale do tego trzeba czasu i cierpliwości.  Lalka po spa wyglądała jak ludzie, choć nadal była goła.

Na swoją oryginalną kieckę przyszło Barbie jeszcze trochę poczekać, ale wreszcie jest! I jest śliczna! Sukienka jest skromna, ale jak na standardy Fashion Play trzeba przyznać, że i tak jest dość strojna. Zawsze miałam słabość do lurexu, który uważam za najbardziej barbiowatą tkaninę, a ten z racji zapięć na zatrzaski, a nie na rzepy jest w świetnej kondycji – gładziutki, błyszczący i nigdzie nie pozaciągany. Lubię tę lekko połyskującą baskinkę, na którą składa się warstwa tiuliny i koronki. Special Expressions ma identyczną sukienkę tylko w białym kolorze, a lalki postawione obok siebie cieszą moje oczy. Gdybym dorwała sukienkę od FP ’88 wersji niebieskiej, mogłabym się posilić o małe oszustwo i udawać, że mam komplet, bo Special Expressions to wypisz, wymaluj niebieska FP z malunku twarzy i uczesania! Kiedyś będzie moja! Niestety nie mam oryginalnych butów od różowej FP, Super Star  ’88 posiada podobne. Kolor obu par jest zbliżony, ale te od FP mają dodatkowo perłowy połysk. Jeśli ktoś je posiada, chętnie odkupię!


Ogromnie się cieszę, że bohaterka dzisiejszego postu po długich poszukiwaniach i po perypetiach trafiła wreszcie do witrynki i, że ma swoją oryginalną sukienkę. Nie wiem z jakich powodów udało jej się wdrapać na same szczyty mojej listy życzeń, bo to skromna lalka. Choć już ją wreszcie mam, nadal czuję lekki niedosyt i z chęcią bym ją zdublowała, jeśli trafiłaby się wersja z saranowymi włosami. Już wcale nie musi mieć oryginalnej kreacji, bo moje lalki i tak nie noszą identycznych kiecek



Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...