czwartek, 7 maja 2020

Tracy Bride 1982 i Wedding Day Midge Fashion #9631 1990


Mój własny, osobisty, miniaturowy (no może nie taki miniaturowy) przyrząd szpiegowski dotarł i na potrzeby dzisiejszej sesji już nie musiałam konfiskować telefonu mojego Męża. Cieszę się bo to na krótką metę uciążliwe, a na dłuższą – niemożliwe! Wszak telefon komórkowy jest jak para gaci – dwie osoby nie mogą ich nosić na spółkę. Połowa zdjęć oczywiście poszła do kosza, bo jeszcze się uczę, ale żadna fotografia i tak nie odda urody Tracy Bride 1982, więc się nie przejmuję.


Tracy jest owocem moich bezskutecznych poszukiwań Fashion Play. Czasami w nadziei, że odnajdę FP w znośnej kondycji (raz już mi się udało o tu), przeczesuję czeluści OLX wpisując w wyszukiwarkę ogólne hasła typu – „Barbie zginane/ gumowe nogi”, „Barbie kolekcjonerska/ vintage/ retro”, ale najlepsze rezultaty daje „Barbie 1966”. Jeśli akurat nie wyszukam czegoś ciekawego, to przynajmniej się pośmieję. Chyba każdy z nas zna taki oto obrazek: Barbie wybawiona na śmierć, z urwanym łbem, fryzurą na jeża i pogryzionymi stopami, a opis głosi, że to prawdziwa gratka dla kolekcjonera, lalka z 1966! Razu jednego spotkałam się z określeniem „Barbie antycznej” (oczywiście superstarka), a ten 1966 to chyba p.n.e.? Chociaż nie, wtedy to by chyba była Barbie prehistoryczna, a cofnąwszy się jeszcze kilkadziesiąt milionów lat wstecz wyobrażam sobie wspaniałą alternatywę dla Animal Lovin’ Barbie – Dinosaur Lovin’ Barbie! Barbie w zestawie z sympatycznym brontozaurem, a dla Kena coś bardziej męskiego i drapieżnego – velociraptor i … maczuga w zestawie. Pomyślcie tylko, nie trzeba by się martwić, że się im buty zgubią! O czym to ja … a tak, Tracy! No więc w taki oto sposób znalazłam Tracy i z wrażenia aż się zakrztusiłam konsumowaną w tamtym momencie czekoladą. Abstrahując (znowu) dochodzę do wniosku, że czekolada to jeden z najbezpieczniejszych produktów spożywczych, bo rozpuści się w gardle nim miną te kluczowe 4 minuty. Aż strach pomyśleć co by było, gdybym akurat jadła jabłko! Przepiłam czekoladę solidnym łykiem życiodajnej kawy i gdy puls już mi się ustabilizował naszły mnie podejrzenia. Chwila! Tracy tak po prostu wisi sobie na OLX? I to od kilku dni? I nikt jej nie kupił? Z tą lalką coś musi być nie tak.




Podejrzenia zignorowałam głęboko wierząc, że lalka była mi przeznaczona, bo był koniec miesiąca, a w mojej skarbonce z napisem „na lalki” akurat brzęczała odpowiednia sumka i nie, to nie ma nic wspólnego z faktem, że jest zaraza, wstrzymano ruch lotniczy i nie korzystam z eBay’a (bwahahaha – jak sobie to jeszcze kilka razy powtórzę, to może uwierzę). Lalka przybyła i istotnie było z nią coś nie tak, razy 4. Po pierwsze lalka była w dwóch częściach, bo ktoś ewidentnie urwał jej łeb. Ktoś inny próbował ją naprawić, a do zadania podszedł profesjonalnie. Ubytki w szyi wypełnił akrylem i to w kolorze cielistym, a gdy już szyja wyschła, perfekcyjnie spiłował nierówności. Wszystko pewnie szło dobrze, tylko, że ten ktoś nie umieścił wcześniej zaczepu w szyi, a po wystygnięciu akrylu mógł jedynie bardziej spiłować szyję. Skutkiem tego głowę mojej Tracy można łatwo zdjąć i założyć zupełnie jak u Steffi starszej generacji. Po drugie, Tracy ma na twarzy uporczywą plamkę, która żadną siłą  nie chce zejść, nawet zmywaczem. Pozostaje Benzacne, ale trochę się boję, bo to jednak twarz. Jeśli macie jakieś rady, to ja bardzo poproszę. Po trzecie, jakiś fryzjer-amator obciął lalce włosy. Nie, „obciął” brzmi zbyt humanitarnie, ktoś jej te włosy oberżnął! W głowie fryzjera-amatora kreowała się zapewne wizja seksownego, asymetrycznego boba, a wyszło jak wyszło. Boleję, ale jedyne co mogłam zrobić, to związać przednie, dłuższe pasma nad karkiem i teraz wygląda to mniej więcej równo. Taka szkoda, Tracy ma cudowne, czekoladowo-brązowe, mięciusie włosy. Wada numer cztery to wyblakłe, niemal sine ciało, ale jej to wybaczę – jest ode mnie starsza. Aha, wada nr 5 – pęknięcie na stopie.



Ja biadolę i smęcę, ale tak naprawdę to cieszę się nieopisanie, że mam Tracy, bo ją uwielbiam! Wszystkie te wady wynagradza twarz lalki malowana tym cudownym, filipińskim pędzelkiem, który potrafił nadać lalce taki rozmarzony, rozanielony wyraz twarzy. Tracy wygląda trochę jakby sobie łyknęła małpkę na stres przedślubny. Chociaż ma i szerokie źrenice i wzrok rozbiegany, może to coś mocniejszego? Oczy jak dwa szmaragdy, muśnięcie lawendą na powiece i delikatnie brzoskwiniowe usta, które aż zdają się mówić „może pan pocałować pannę młodą”. Ponad to mam szczęście, nawet do tych nieszczęsnych włosów. Tracy potrafi mieć taki dziwny okrągły root, który nadaje jej bardzo wysokie czoło i jajowatą twarz jak u Poirot’a. Moja lalka posiada bardzo ładną linię włosów. To był jeden z tych powodów, dla których zignorowałam podejrzliwą intuicję.



Tracy dotarła do mnie ubrana w coś białego, falbaniastego i firankowego co pewnie miało być suknią ślubną. Byłabym to wyrzuciłam do śmieci, ale Młoda nie pozwoliła. Sukienka zasiliła jej lalkową szafę. Tracy w oryginale poza suknią ślubną posiadała również inne atrybuty panny młodej jak welon i jakieś tam kwiatki. Wyobrażam sobie, że były również wąskie białe szpileczki i coś do czesania (długich!) włosów. Żeby ślub miał sens, można było Tracy dokupić Todd’a (osobno). Todd jest obecnie na liście życzeń w sekcji „muszę bo się uduszę”! Kufer posagowy i wyprawka mojej Tracy zaginęły w pomroce dziejów, a szkoda, bo jej oryginalna, uroczo staroświecka suknia bardzo mi się podoba, już w latach 80-tych musiała uchodzić za skromną i konserwatywną, śliczną w swej prostocie. Ktoś ma? Chętnie odkupię! Nawet przez chwilę myślałam, by Tracy ubrać w jakąś bezę ze starego żurnala Mattel’a, ale postanowiłam przeskoczyć obrządek kościelny i huczne weselisko w remizie i od razu przeszłam do nocy poślubnej. Wybrałam dla niej zestawik nader tematyczny z oferty Wedding Day Midge 1990.

 źródło: https://pl.pinterest.com/pin/351632683377661882/



Midge dysponowała czterema zestawami strojów dodatkowych, a ja je uwielbiam wszystkie! Dosłownie wszystkie, a funduszu tylko na jeden, katorga! Gdy tylko mogę, wybieram dla moich lalek to, czego obecnie Mattel nie produkuje – lalkową bieliznę! Pod tym względem lata 80-te były zdecydowanie mniej pruderyjne (a może bardziej?) i nie było nic zdrożnego w ubieraniu lalek w bieliznę i do prawdy nie rozumiem dlaczego Mattel nie szyje obecnie majtek dla lalek, ja bym się nie pogniewała. W zestawie #9631 znajduje się para butów (!) a także trzyczęściowy komplecik bieliźniany – podomka, krótka koszulka i majtki, a wszystko cudownie pastelowe, kwieciste i obszyte koroneczkami. Sama bym z chęcią założyła coś takiego!

Źródło: https://www.amazon.co.uk/Barbie-Midge-Wedding-Day-Fashion/dp/B00204W5ZW
 






Na sam koniec, nie podarowałabym sobie zdjęcia grupowego. Moje wszystkie Stefy pokażę już wkrótce, bo w maju przypada rocznica mojego bloga, a więc lalki prezentowane będą stadnie w różnych konfiguracjach, ale dziś Tracy, PJ i Barbie zaprezentują Wam lalkową bieliznę. Moja Dream Date PJ nadal nie doczekała się swojej błękitnej kreacji, ale w czerwonym zestawie bieliźnianym niewiadomego pochodzenia też jej ładnie. Pozdrawiam Was serdecznie!




22 komentarze:

  1. Tracy trafiła do lalkowego raju, teraz odżyje po ty, co przeszła. Cudnie jej w tym stroju bieliźnianym, w różu też jej ładnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, niestety na te wady niewiele mogę poradzić, ale i tak jestem ogromnie zadowolona, ze trafiła w moje rączki :)

      Usuń
  2. Jest śliczna, mimo swoich wad. Ta buzia wszystko wynagradza! Na Twoich zdjęciach jej fryzura wygląda całkiem dobrze. A zestawy bielizny to naprawdę cuda! Nie mogę pojąć, czemu Mattel teraz odwala taką lipę jeśli chodzi o lalki play line i ich ciuchy.
    Tasha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, bo poutykałam nierówne pasma i ustawiłam odpowiednio do aparatu, ale to prawda, że twarz ma przepięknie namalowaną.
      Co do współczesnych ciuchów, to fajnie, że są takie realistyczne, ale jakość niestety na kolana nie powala.

      Usuń
  3. Zestaw bieliźniany cudny! A panna wygląda bardzo ponętnie i seksownie. Wad u niej żadnych nie widzę, jest doskonała.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Barbie antyczna" rozłożyła mnie na łopatki XDDD Tym razem to ja się zakrztusiłam, ale kawą XD
    Panna jest cudowna i zajęłaś się nią fantastycznie, gdybym nie wiedziała, ile przeszła i w jakiej była formie, nigdy bym się tego nie domyśliła. Ma przyciągający wzrok makijaż, idealnie korespondujący z kolorem włosów, a w bieliźnie wygląda przepięknie <3
    Gratuluję tak cudnej panny <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lalki z lat 80-tych są po prostu ponadczasowe, a Tracy jest tego przykładem. Uwielbiam filipiński pędzelek.
      Bielizna jest bardzo ładnie odszyta, ale wszystkie zestawy Wedding Day Mydge Fashion są genialne.

      Usuń
  5. Tak, ja też spotykam się z różnymi idiotyzmami na olx, ale czasem trafi się coś naprawdę fajnego. Moja druga Dee Dee jest właśnie z olx. Tracy gratuluję, tym bardziej, że to rzadki okaz. U ciebie będzie miała spokojną i przyjemną "emeryturę". No właśnie, też bardzo podobały mi się te zestawy bielizny. Oglądałam je niestety tylko w katalogach. Ale teraz bielizna to widocznie temat tabu. Tracy w miętowym kompleciku wygląda zjawiskowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, z niektórych ogłoszeń można się pośmiać, ale tak jak piszesz, pomiędzy nimi uda się czasem złowić prawdziwą perełkę.
      Co do bielizny, to ciekawi mnie dlaczego nie jest bardziej gorszący jej brak :)

      Usuń
  6. O tak, opisy aukcji potrafią rozbawić, zadziwić, albo sprawić, że zupełnie wątpię w rozsądek ludzki... :D

    A nabytek piękny, na zdjęciach tych wszystkich mankamentów wcale nie widać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, rzeczywiście na zdjęciach prezentuje się lepiej, ale i ja nie patrzę już na jej niedoskonałości, bo cieszę się jak dziecko, że udało mi się ją zdobyć i nie popaść w bankructwo :)

      Usuń
  7. No nie wiem, może lepiej by było zabrać Ci tę czekoladę. Co będzie, jeśli weźmiesz za duży kawałek, który nie rozpuści się w 4 minuty? Dawno temu, kiedy rodzice kupowali mi Fleur w Pewexie, dostępne były także aż 2 dodatkowe zestawy ubranek: suknia ślubna i zestaw bielizny. Wzięłam to drugie, do dziś nie wiem w sumie, czemu. Może lalkowy stanik wydawał mi się czymś ciekawszym niż suknia. Gratuluję nabytku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie :) jedząc czekoladę stosuję się do zasad bezpieczeństwa - zawsze mam w pogotowiu kubek z kawą, taki wielkości cysterny :)
      Ja też wybrałabym bieliznę zamiast sukni ślubnej, które zawsze wydawały mi się jakieś takie nudne i ciężkie. Nadal pamiętam dyskomfort noszenia mojej własnej. Poznałam wtedy co to gorset i wiem teraz dlaczego kobiety czasami mdleją na własnych ślubach - to nie przez emocje :):)

      Usuń
  8. ciężko się oprzeć takiej pokusie! świetnie, że Ci się trafiła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem zachwycona :) Taki przypadek, że mi się udało ją wypatrzyć!

      Usuń
  9. Piękna twarz :) Dla mnie jedna z ładniejszych lalek o tym moldzie. Uwielbiam jej oczy.
    Milena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam Stefy, mam ich wciąż za mało :) Oczy malowane są starym sposobem, łagodne, rozmyte linie, uwielbiam!

      Usuń
  10. Uśmiałam się bezgranicznie, czytając Twój wpis. Ileż to razy spotykałam te "antyczne" truposze. ...
    Nie wiem, czy to faktyczny brak znajomości przedmiotu, czy prostackie cwaniactwo. Ale zachichotać z trzewi - można.

    Też kocham tę lalkę! Póki co, mam jej bardzo podobną siostrę - Irish. Tracy też z radością upoluję po okazyjnej cenie. Szczęśliwie, nazbierałam już masę Steffie i cieszę się tym, co mam :-)

    Co do bielizny - nie raz rozmawiałyśmy godzinami na ten temat z Erynnis, poruszone faktem, że naturalne eleganckie majtki, Mattel zastąpił moldowanymi, plastikowymi... Nie wiem, czy to cięcie kosztów, pruderia, czy może wpływ innych kultur, które też są odbiorcami Barbie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Irish jest cudowna! Jest na mojej liście życzeń, może się kiedyś uda.
      Co do bielizny, to ja kompletnie nie rozumiem tych wmoldowanych gaci! Ogółem wszelkie części stroju lalki, które są namalowane czy wmoldowane budzą we mnie głęboki sprzeciw. To kompletnie bez sensu.
      Co zaś się tyczy antycznych trupów, to jednak niestety jest to najczęściej wynik cwaniactwa. Ludzie sprzedają własne lalki, te, które dostali w dzieciństwie jako nowe, wyciągnęli je z pudełek, a następnie chący czy niechcący zniszczyli i teraz próbują je upchnąć licząc na niewiedzę kupujących, a zapierają się przy tym, że z ceny nie zejdą bo to prawdziwy zabytek z lat 60-tych!

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...