środa, 7 grudnia 2022

Hallmark Holiday Traditions Barbie 1996

 

Ech nie wyrobiłam się w tym roku z mikołajkowym postem, zresztą i ten dzisiejszy piszę w biegu. Mając dosłownie pół godziny, skleciłam na szybko scenografię i ustawiłam ostatnią Barbie, która w tym roku dołączyła do mojej kolekcji, bo najnowsze lalkowe zakupy zdominowała Kurhn. Przedstawiam Wam więc  Hallmark Holiday Traditions Barbie 1996.



Barbie zapakowana była jak lalka kolekcjonerska, na wieczku przepiękny malunek lalki. Wewnątrz zaś majestatycznie wyglądająca Mackie. Jej akcesoria to czarny stojak oraz typowa dla lalek od Hallmark kartka. Mattel poszedł na skróty jeśli chodzi o buty lalki, są to zwykłe czarne szpilki, które ja zazwyczaj bardzo lubię, ale w tym wypadku wolałabym obuwie, które lepiej wpisuje się w stylistykę stroju. Buty, dajmy na to Romantic Valentine czy Mrs. P.F.E. Albee pasowałyby znacznie lepiej.






Z butami Mattel zawalił sprawę, za to strój jest przepiękny i dwuczęściowy. Górny element, zapinany na metalowe zatrzaski (!), uszyto z weluru, wykończono sztucznym futerkiem i ozdobiono broszką. Do odszycia spódnicy użyto pięknego, lejącego się materiału. Całość utrzymana w ciepłym odcieniu śliwki wyglądałaby wspaniale w ośnieżonej scenerii … ten obraz widzę jedynie oczami mojej wyobraźni, bo za oknem nadal listopad.





Moja Barbie ma headmold Mackie, który lubię, ale na ogół mnie do niego nie ciągnie. Wystarczy mi gdy podziwiam go z daleka na Waszych blogach. Jednak jest kilka lalek o tych rysach twarzy, które urzekły mnie do tego stopnia, że musiały stanąć w witrynce. Na dzień dzisiejszy jest ich cztery i wszystkie utrzymane są w takiej właśnie trochę wiktoriańskiej stylistyce, każda o bardzo jasnej karnacji. Myślę, że ten mold idealnie wpisuje się w klimat epoki.




Włosy lalki są niemal całkowicie schowane pod kapelusikiem z czarnym piórkiem. Jedynie cztery loczki, utrwalone żelbetonem na wieki wieków, okalają majestatyczną twarz lalki. Kapelusik przyszyty jest do głowy, tak też pozostanie. Brak szczotki sugeruje, że raczej nie należy ingerować w fabryczne uczesanie.



I takim na kolanie pisanym postem bez większej inspiracji (choć lalka na to zasługuje) okraszam półgodzinną sesję zdjęciową. Pędzę dalej pędzić. Lepiej zacznę klecić wpis wigilijny, bo mogę się nie wyrobić. Ściskam Was w biegu i mam nadzieję, że Mikołajki dały Wam choć trochę wytchnienia.



Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...