środa, 31 sierpnia 2022

Harley-Davidson Ken II edycja 1999


Harley Davidson Ken II edycja 1999 to mój tegoroczny prezent urodzinowy i spełnienie marzeń. Ach ileż to ja razy podglądałam tego jegomościa na ebay’u, każdorazowo rezygnując, bo jego cena nie mieściła się w granicach mojego sumienia. Ken pojawił się też dwa razy na naszych rodzimych portalach, ale szczęście mi nie dopisywało, bo akurat lalkowy budżet był wyzerowany. Tak było i tym razem. Ken w świetnej kondycji i bardzo przystępnej cenie uśmiechał się do mnie prosto z OLX’a … pod koniec miesiąca, gdy nie miałam już kasy! No złośliwość losu po prostu!


Moje urodziny wypadają w połowie lipca i w tym roku były po prostu koszmarne. Spędziłam je z Młodym w szpitalu, podczas gdy mój mąż jechał do drugiego prosto na salę operacyjną. Na szczęście, obaj są już zdrowi i są ze mną w domu, co jest najlepszym urodzinowym prezentem jaki mogłabym sobie wymarzyć, ale Slava, moja serdeczna przyjaciółka pomyślała, że taki zwykły, standardowy prezent też mi się należy. Slava jest osobą nielalkową, tym bardziej jest to niezwykłe, że z takim zainteresowaniem i zaangażowaniem wysłuchuje moich egzaltacji na temat długonogiego winylu. Slava mnie słyszy i słucha (przyzwyczajona do mojego łamanego Ruskiego) i wie co lubię. Mój Harleyowiec, którego obie nazywamy po prostu „Mężczyzną” jest prezentem od niej.


Mężczyzna to część dość obszernej serii kolekcjonerskich lalek odzianych w skóry, które mają swój początek w 1997. Jak podaje strona Keeping Ken, plany wyprodukowania pierwszej lalki Mattel’a we współpracy z Harley-Davidson sięgają roku 1993 / 1994 i, co zaskakujące, nie zakładały, że tą lalką będzie Barbie… tylko Ken (Motorcycle Ken #12000, Motorcycle Ken #12126)! Ostatecznie pierwsza edycja serii to superstarka z zalotnym pieprzykiem i platynowymi włosami. Sam Ken dołączył do niej rok później. Miał namalowany zarost na twarzy, rootowane, długie włosy spięte w kucyk, ubrany był w skórzaną kurtkę i jasne jeansy z rozdarciem na kolanie. Robił wrażenie. Barbie, we wszystkich swoich wcieleniach (mold superstar, Mackie, Asha) pod logo Harley-Davidson to prawdziwa żyleta.

1997
 
Źródło: https://wertoys.com
1998
 
Źródło: https://barbiepedia.com
 
 
1998
 
Źródło: https://wertoys.com
 
 
1999
 
Źródło: https://wertoys.com
 

1999
                                                                                Źródło: https://wertoys.com

 

1999

Źródło: ebay

 

2000
 
Źródło: https://wertoys.com
 
 
2000
Źródło: https://barbiepedia.com
 
2009
 
Źródło: https://pl.pinterest.com
 
2010
 
Źródło: https://barbiepedia.com

Mężczyzna ma najprawdopodobniej headmold Harley 1999, taki sam jak pierwszy Harley’owiec oraz … dziadek z rodzinki Happy. Daty co prawda ciut mi się nie zgadzają bo pierwszy Harley-Davidson Ken został wyprodukowany w 1998, a na karku Mężczyzny widnieje 1999, ale już aż tak bardzo zgłębiać tematu nie będę, bo jaki by to mold nie był, Mężczyzna jest bardzo przystojny (jak na lalka) i … męski (jak na chłopa z winylu)! To nie żaden tam młodzieniaszek, na jego brodzie widać pierwsze siwe włoski. Ken ma też bardzo pewny siebie i luzacki wyraz twarzy oraz wory pod oczami. Włosy ma wyjątkowo udane, choć rootowane. Są idealnie ułożone, zabezpieczone klejglutem i owinięte bandaną.



Mężczyzna ma namalowane włosy na klacie! To jedyny Ken z gobelinem jakiego znam. Ken ma również tatuaż na lewym przedramieniu – to orzeł z napisem „Born to ride”. Taki z niego mucho macho, choć jakby go rozebrać to okaże się, że z niego chudzina. Ja pod ubranie mojego Kena nie zaglądałam, nie z braku ciekawości (hihi), a bardziej z obawy o jego ciuchy. Zamieszczam więc zdjęcie ukradzione z aukcji na ebay’u. Ken ma skrętną talię oraz artykulację w łokciach i kolanach.

 
Źródło: https://www.ebay.co.uk
 


Ken lepiej niech pozostanie w ciuchach. Raz, że mu w nich dobrze, a dwa, że trzeba na nie uważać. Ekoskóra, z której uszyta jest kamizelka i spodnie po ponad 20 latach zaczęła się sypać, (co znacząco wpłynęło na cenę Mężczyzny) niestety, należy się tego spodziewać, bo taki materiał po prostu kiepsko się starzeje i na to nie da się nic poradzić. Jedyne co można zrobić, to obchodzić się z Kenem jak z jajkiem. Kamizelka jest fantastyczna i tak detalicznie wykonana – duże guziki, łańcuch, kółka, wiązania oraz wielkie logo Harley-Davidson na plecach. Spodnie też są niczego sobie, mają rozcięcia u dołu nogawek z nabitymi ćwiekami oraz wielką klamrę od paska Harley-Davidson Motor Cycles. Jednak największa rewelacja i jednocześnie detal, który całkowicie umknął mi na zdjęciach to kluczyk od motocykla przypięty do spodni!

 
Źródło: https://www.ebay.co.uk

 
Źródło: https://www.ebay.co.uk
 








Pod skórzanymi spodniami Ken ma na sobie bardzo przyzwoite jeansy, z naszytymi (nie nadrukowanymi) kieszonkami. To prawdziwe jeansy, a nie tylko poliester, który udaje jeans. Ogromnie mnie ciekawi jak Ken wyglądałby w nich bez wierzchniej ekoskóry, ale nie będę ryzykować dalszych uszkodzeń portek. Pod kamizelą koszula z nieco jaśniejszego jeansu oraz podkoszulek z logo Harley-Davidson, które tak naprawdę są body, bo posiadają gumki w newralgicznym miejscu, dzięki czemu pozostają na miejscu. Na głowie Kena wcześniej wspomniana bandana, a także okulary, żeby Kenowi w oczy muchy nie wpadały podczas jazdy. Jest też kask z namalowanymi płomieniami. Strój dopełniają buty z cholewami.




Zbliżenie na kieszenie – bez podtekstów J


Kenowi przydałby się jakiś króliczek …


No może nieco mniej dosłownie!




Na koniec jeszcze zdjęcie moich brodatych Kenów, tak dla dodania różnorodności w dzisiejszym wpisie. Choć Mężczyzna jest zginalny, to miałam wrażenie, że jakiekolwiek upozowanie go powodowało obłażenie ekoskóry ze spodni, więc natrzaskałam mu pierdyliard identycznych zdjęć, ale to bardzo cenny dla mnie lalek, nie tylko dlatego, że od dawna wymarzony, że taki po prostu genialny-idealny, ale również dlatego, że podarowany przez wyjątkową osobę.



Cпасибо большое Cлавка!!!!



 

środa, 24 sierpnia 2022

Heart Family 1984

 

Dzisiejszy wpis spreparowałam prawie dwa miesiące temu, ale dopiero teraz mogę go opublikować. Heart Family to mieszkańcy mojego walizkowego domku, o którym pisałam w czerwcu, ale te lalki to również ogromna doza nostalgii i po części spełnienie dziecięcych marzeń, które gdzieś tam drzemały przez blisko 30 lat. Pierwszy raz zetknęłam się z tą uroczą rodzinką lalek gdy miałam lat zaledwie kilka. W moje ręce trafił wtedy mały katalożek, cały pastelowy, ze zdjęciami lalek z serii Heart Family wraz z akcesoriami. Potrafiłam niestrudzenie studiować każdą z maleńkich fotografii ucząc się ich na pamięć. Gdy więc po latach całkiem przypadkowo natrafiłam na skany katalożku, przepadłam!




Wszystko zaczęło się od pewnego ogłoszenia na OLX. Pani, u której robię regularne lalkowe zakupy miała w ofercie całą rodzinkę Heart wraz z dodatkami typu mebelki dla maluchów oraz dobre dwie garści drobnizny, którą tak lubię. Niestety spóźniłam się z kupnem. Jak mi było żal ogromnie. Postanowiłam sprawdzić w google co straciłam i znalazłam ów katalożek. Przypomniałam sobie błękitną wanienkę dla bobasów, uroczą lalę z nocniczkiem oraz konia na biegunach! Ten koń śnił mi się po  nocach. Ach! Przy czym, będąc małą dziewczynką nie miałam wcale świadomości, że Heart Family to nie Barbie. Mama Heart miała ręce zgięte w łokciach jak moja Super Star 1988, zginały jej się nogi i w ogóle wyglądała bardzo barbiowato, zaś Tata Heart to wypisz wymaluj Ken z moich snów – nigdy nie doczekałam się prawdziwego. Bobasy były pulchne i urocze, jakie to wszystko było doskonałe.


Lalki Heart Family pojawiają się co jakiś czas nawet i u nas, w Polsce, na OLX, więc żywiłam nadzieję, że je znajdę. No chociaż tego konia, bo w zasadzie jedną mamę z synkiem już miałam. Mało z fotela nie spadłam gdy pewnego dnia odkryłam, że ta sama Pani ma na sprzedaż mamę z dwójką dzieci, dwa konie (!) i szereg innych wspaniałości. Tym razem nie czekałam. Dorzuciłam jeszcze co nieco… zrobił się karton ponadgabarytowy … ćśśśś, nikomu nie mówcie. Jest tego sporo, więc rozdzielam całość na dwa wpisy. Dziś będzie o Heart Family, zaś akcesoria Kelly i Krissy przy innej okazji.

 
Źródło: https://pl.pinterest.com

Zacznijmy od samych lalek. Na początek pomyślałam sobie, że idealnie byłoby mieć pierwszą serię Heart Family, która dostępna była w wersji Mama z córką i Tata z synkiem lub w zestawie deluxe, czyli wszystkie cztery lalki. W moim zestawie mieszanym była Mama z dwójką dzieci. Mama miała na sobie sukienkę z pierwszej serii, ale lalka w nią ubrana to już kolejne wydanie Pani Heart, a konkretnie the New Arrival. Pierwsza Mama Heart ma bardzo unikatowy malunek twarzy, ale w mojej ekscytacji jakoś ten szczegół przegapiłam, choć zdjęcia z ogłoszenia oglądałam kilka razy. Pani Heart jest jednak piękna, jaka edycja by to nie była. Ma cudowne włosy w kolorze karmelu wymieszanego z jasnym blondem. Pani Heart ma też pierścionek i obrączkę. Buty i rajtki dostała ode mnie. Mamusie Heart posiadają jeden z moich ukochanych moldów czyli Kelley. Odlew również użyto przy produkcji Jazzie, kuzynki Barbie.




Taty w ogłoszeniu nie było, ale Pani Sprzedawczyni miała w ofercie jakieś sto Kenów, a jeden z nich miał na sobie strój Taty Heart. Skoro był strój, może był i właściciel? Wytypowałam dwóch, a że polegałam jedynie na zdjęciach, miałam nieco pod górkę. Nie jestem tak obeznana w Kenach, ale wiedziałam, że Tata Heart posiada headmold Superstar Ken z włosami o nietypowej, jasnej barwie. Większość tatusiów ma też obrączkę poza tym pierwszym. Widać jeszcze się nie przyzwyczaił do noszenia GPS’a. Brwi też są pewną podpowiedzią. Ostatecznie nie jestem pewna na 100%, ale myślę, że ten facet to jest pierwszy Tata Heart, a przynajmniej ma na sobie swoje jednoczęściowe ubranie. Strój nieco sterany, troszkę odbarwiony, gdzieniegdzie plama, której mimo starań nie udało mi się wywabić, szelki odpadły, ale i tak się cieszę, że ubranko dało się doprowadzić do stanu używalności. Mattel lubował się w takich jednoczęściowych rozwiązaniach dla Kena, ale przynajmniej detale są naszyte, a nie nadrukowane.




Synek Heart to pierwsza edycja, tego jestem pewna. Niestety maluch chodzi w piżamce, bo jego strój nie jest kompletny. Mam spodenki na szelkach, ale drugiego elementu ubranka nie posiadam. Jest to coś w rodzaju pajacyka, tylko na krótki rękaw. Nie ma też czapeczki, ale w co by chłopczyka nie ubrać, będzie po prostu wyglądać słodko. Zarówno chłopczyk Heart jak i dziewczynka posiadają ten sam mold główki i ciałka. Bazują na odlewach Rosebud i mają budowę ciała jeszcze niezdolnego do jakiegokolwiek poruszania się poza przewracaniem z boku na bok, na plecki i brzuch, ale Mattel’owi wcale to nie przeszkadzało – posadził bobasy na trójkołowcach i koniach na biegunach!




Dziewczynka to nie pierwsza edycja Heart i w zasadzie wcale nie należy do rodzinki. Już po zdjęciach stwierdziłam, że mam tu do czynienia z lalką z lat późniejszych. Dziewczynka Heart z pierwszej edycji ma włosy saranowe, a mój maluch posiada nieokiełznany wręcz kanekalon! Szybki rekonesans pozwolił na ustalenie tożsamości nieznanego mi dziecka. Otóż jest to bezimienne dziecię z jednej z edycji Barbie Lil’ Friends. Lalka datowana jest na rok 1992 lub 1993, nie jestem do końca pewna, a więc wyprodukowano ją już po zamknięciu serii Heart Family. Małe lalątko nie posiada oryginalnego stroju, natomiast ubranko pierwszej edycji jest w komplecie! Ot i jakie pomieszanie z poplątaniem. Próbowałam jakoś ogarnąć jej włosy, ale nie sprostałam zadaniu. Do tego, cała rodzinka stoi obecnie na mojej toaletce, cieszy oczy oczywiście, ale ilekroć zachodzę do sypialni, stwierdzam iż lalki znajdują się w innym położeniu niż je pozostawiłam, a włosy dziewczynki są z dnia na dzień w coraz większym nieładzie. Ewidentnie Młoda i Młodsza zachodzą do toaletki i bawią się rodzinką… Co mi wcale nie przeszkadza, ale chyba ostatecznie zrobię to, co poprzedni właściciel i upnę włosy dziewczynki w kucyk.




Moja rodzinka Heart przybyła wraz z wyprawką, bo do pielęgnacji dziecka potrzebnych jest tyle klamotów. Autentycznie. Zanim w naszej rodzinie pojawiła się Młoda, myślałam, że nasze mieszkanie w Krakowie było całkiem niemałe. Później sądziłam, że pojawienie się tak małego człowieka niewiele zmieni jeśli chodzi o warunki lokalowe. Wszak ile przestrzeni potrzebuje niemowlę? Technicznie rzecz ujmując, niewiele. Osprzęt natomiast bardzo dużo. Łóżeczko, przewijak, wanienka, komoda na ubranka, wózek, mata edukacyjna, zabawki … W świecie lalek jest podobnie. Magic Moves z poprzedniego wpisu wyglądała całkiem komfortowo w dwóch pokojach mojego Magic House 1992, Heart Family jest tam trochę ciasno … ale przytulnie. To właśnie dla nich zakupiłam ów domek i wyobrażałam sobie w nim przeuroczy pokoik dziecięcy pełen spokoju, miłości i dziecięcego szczebiotu, choć lalki przecież nie szczebioczą.



Moje lalki przybyły wraz z solidną wyprawką, poza samymi lalkami w zestawie znalazłam 3 zestawy akcesoriów. Zestaw Heart Family Nursery 1985 to przede wszystkim łóżeczko dziecięce, z którego jak się uprzeć, można zrobić dwa. Łóżeczko stoi na szafce z otwieranymi drzwiczkami. Tam przechowuję dodatkowe ubranka. Łóżeczko posiada dwustronną pościel i może też pełnić funkcję wanienki. Do zestawu dołączono również fotelik do karmienia oraz szereg akcesoriów drobnych. Nie wszystkie zachowały się w komplecie, brakuje przykrywki od kosza na zużyte pieluszki, dwóch kosmetyków do pielęgnacji (to chyba puder),  łyżeczki, ręczniczków oraz żółtej grzechotki. Natomiast żółtą butelkę znalazłam ostatnio w zasobach własnych. Taki miły zbieg okoliczności. Posiadam więc butelkę, lalę, tackę z mydłem, kaczuszkę do kąpieli, miseczkę, kosz oraz piżamki.









Drugi zestaw to Babies’ Playset 1988 z wcześniej wspomnianym, wymarzonym koniem na biegunach! Koń zaskoczył mnie solidnością wykonania i rozmiarem! To kawał konia! W zestawie znajduje się również chodzik, który obecnie uważany jest za akcesorium nie tylko absolutnie zbędne, ale i wręcz niebezpieczne. Moje siostry w takich chodzikach stawiały pierwsze kroki. Obecnie wiadomo o chodzikach tyle, że wypaczają stawy i hamują nabywanie umiejętności chodzenia zamiast je wspierać.  Lalkom na szczęście chodzik nie zaszkodzi. W moim zestawie brakuje piłki i królika, mam za to kocyk oraz misia z wózeczkiem, Piżamki, lala oraz grzechotki wędrują między zestawami.




Na sam koniec zostawiłam wielki gabaryt – Built For Four Tandem 1985. Rower jest imponujący, choć kruchy, a mój egzemplarz ma uszkodzone koło. Na rowerze siada mama i tata, a maluchy umieszcza się w koszu. Jeden z pasów bezpieczeństwa zaginął w akcji, ostał się natomiast koszyk na smakołyki. Rower jest nadgryziony zębem czasu, naklejki odłażą niemiłosiernie, ale jakoś nie mam serca ich całkiem usunąć. Mimo iż rower wyglądałby wtedy lepiej, to jednak nie lubię ingerować w przedmioty tak stare.


 

W ponadgabarytowym pudle znalazłam jeszcze akcesoria, które nie należą do żadnego z poszczególnych zestawów, a nabyć je można było z lalkami z serii Heart Family Neighbour Kids. Biały konik należał do laleczki o imieniu Pleasance, zaś żyrafa do Gillian. Ta seria ma szczególne miejsce w moim sercu. To właśnie do niej należała Janet z nocniczkiem. Spośród wszystkich maluchów z serii Heart Family to właśnie ona podobała mi się najbardziej. W zestawie znajdował się nocniczek, który bardziej przypominał mi krzesełko. Ogromnie marzył mi się ten komplet, może kiedyś do mnie trafi wraz z błękitną wanienką. Na razie natomiast cieszy mnie nie jeden, a dwa konie na biegunach. Nawiasem mówiąc, ja sama posiadałam takiego konia, choć nie tak bajkowego. Mój był czarny czy ciemno brązowy i prawie cały czas przykryty był kocem, bo bałam się go ogromnie i na jego widok wybuchałam histerycznym płaczem. Cóż, rodzice myśleli, że sprawią mi radość … ot i oczekiwania starły się z rzeczywistością.






 
Źródło: https://nl.pinterest.com
 
Źródło: https://www.ebay.co.uk/itm/264791774982

Na sam koniec muszę jeszcze wspomnieć, że w mojej kolekcji rodzinki Heart znajduje się jeszcze Mama Corazon z synkiem. Lalki absolutnie unikatowe, bo pochodzą od Rotoplast, który w latach 80-tych współpracował z Mattel i na ich licencji produkował lalki na oryginalnych moldach. Mama Corazon to odpowiednik Kiss’n Cuddle, jedynej Mamy Heart, która posiada zmodyfikowany mold – z zamkniętymi ustami. Tę panią też bym z chęcią przygarnęła. Mama Corazon to też spełnienie marzeń, ale innych, dorosłych, kolekcjonerskich. Fascynuje mnie jak bardzo mogą się od siebie różnić lalki wyprodukowane w różnych fabrykach, a lalki od Rotoplast, Estreli, Congost czy Leo są tak przecudownie inne, że chciałam posiadać chociaż jedną z nich. Marzenie spełniło się dzięki pewnej kolekcjonerce, której jeszcze raz dziękuję.



Świat rodzinki Heart jest przepiękny. Kolejne edycje jak New Arrival czy Baby Wets chwytają za serce, że o tych, które wybierają się do Disneyland’u już nie wspomnę. Toż to sama słodycz. Do tego Mattel zadbał o odpowiednie lokum dla rodzinki. Heart Family Loving Home, a także meble utrzymane w niebieskich tonacjach, to już prawdziwa fantazja kolekcjonera i myślę sobie, że raczej nie doczekam się ich w tym życiu, ale … kto wie? Mała dziewczynka pochylona nad katalożkiem z wypiekami na twarzy też nie sądziła, że wiele, wieeele lat później doczeka się rodzinki Heart i konia na biegunach rodem z bajki.

 
Źródło: https://www.ebay.com/itm/334472079390?chn=ps&mkevt=1&mkcid=28
 







Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...