środa, 24 sierpnia 2022

Heart Family 1984

 

Dzisiejszy wpis spreparowałam prawie dwa miesiące temu, ale dopiero teraz mogę go opublikować. Heart Family to mieszkańcy mojego walizkowego domku, o którym pisałam w czerwcu, ale te lalki to również ogromna doza nostalgii i po części spełnienie dziecięcych marzeń, które gdzieś tam drzemały przez blisko 30 lat. Pierwszy raz zetknęłam się z tą uroczą rodzinką lalek gdy miałam lat zaledwie kilka. W moje ręce trafił wtedy mały katalożek, cały pastelowy, ze zdjęciami lalek z serii Heart Family wraz z akcesoriami. Potrafiłam niestrudzenie studiować każdą z maleńkich fotografii ucząc się ich na pamięć. Gdy więc po latach całkiem przypadkowo natrafiłam na skany katalożku, przepadłam!




Wszystko zaczęło się od pewnego ogłoszenia na OLX. Pani, u której robię regularne lalkowe zakupy miała w ofercie całą rodzinkę Heart wraz z dodatkami typu mebelki dla maluchów oraz dobre dwie garści drobnizny, którą tak lubię. Niestety spóźniłam się z kupnem. Jak mi było żal ogromnie. Postanowiłam sprawdzić w google co straciłam i znalazłam ów katalożek. Przypomniałam sobie błękitną wanienkę dla bobasów, uroczą lalę z nocniczkiem oraz konia na biegunach! Ten koń śnił mi się po  nocach. Ach! Przy czym, będąc małą dziewczynką nie miałam wcale świadomości, że Heart Family to nie Barbie. Mama Heart miała ręce zgięte w łokciach jak moja Super Star 1988, zginały jej się nogi i w ogóle wyglądała bardzo barbiowato, zaś Tata Heart to wypisz wymaluj Ken z moich snów – nigdy nie doczekałam się prawdziwego. Bobasy były pulchne i urocze, jakie to wszystko było doskonałe.


Lalki Heart Family pojawiają się co jakiś czas nawet i u nas, w Polsce, na OLX, więc żywiłam nadzieję, że je znajdę. No chociaż tego konia, bo w zasadzie jedną mamę z synkiem już miałam. Mało z fotela nie spadłam gdy pewnego dnia odkryłam, że ta sama Pani ma na sprzedaż mamę z dwójką dzieci, dwa konie (!) i szereg innych wspaniałości. Tym razem nie czekałam. Dorzuciłam jeszcze co nieco… zrobił się karton ponadgabarytowy … ćśśśś, nikomu nie mówcie. Jest tego sporo, więc rozdzielam całość na dwa wpisy. Dziś będzie o Heart Family, zaś akcesoria Kelly i Krissy przy innej okazji.

 
Źródło: https://pl.pinterest.com

Zacznijmy od samych lalek. Na początek pomyślałam sobie, że idealnie byłoby mieć pierwszą serię Heart Family, która dostępna była w wersji Mama z córką i Tata z synkiem lub w zestawie deluxe, czyli wszystkie cztery lalki. W moim zestawie mieszanym była Mama z dwójką dzieci. Mama miała na sobie sukienkę z pierwszej serii, ale lalka w nią ubrana to już kolejne wydanie Pani Heart, a konkretnie the New Arrival. Pierwsza Mama Heart ma bardzo unikatowy malunek twarzy, ale w mojej ekscytacji jakoś ten szczegół przegapiłam, choć zdjęcia z ogłoszenia oglądałam kilka razy. Pani Heart jest jednak piękna, jaka edycja by to nie była. Ma cudowne włosy w kolorze karmelu wymieszanego z jasnym blondem. Pani Heart ma też pierścionek i obrączkę. Buty i rajtki dostała ode mnie. Mamusie Heart posiadają jeden z moich ukochanych moldów czyli Kelley. Odlew również użyto przy produkcji Jazzie, kuzynki Barbie.




Taty w ogłoszeniu nie było, ale Pani Sprzedawczyni miała w ofercie jakieś sto Kenów, a jeden z nich miał na sobie strój Taty Heart. Skoro był strój, może był i właściciel? Wytypowałam dwóch, a że polegałam jedynie na zdjęciach, miałam nieco pod górkę. Nie jestem tak obeznana w Kenach, ale wiedziałam, że Tata Heart posiada headmold Superstar Ken z włosami o nietypowej, jasnej barwie. Większość tatusiów ma też obrączkę poza tym pierwszym. Widać jeszcze się nie przyzwyczaił do noszenia GPS’a. Brwi też są pewną podpowiedzią. Ostatecznie nie jestem pewna na 100%, ale myślę, że ten facet to jest pierwszy Tata Heart, a przynajmniej ma na sobie swoje jednoczęściowe ubranie. Strój nieco sterany, troszkę odbarwiony, gdzieniegdzie plama, której mimo starań nie udało mi się wywabić, szelki odpadły, ale i tak się cieszę, że ubranko dało się doprowadzić do stanu używalności. Mattel lubował się w takich jednoczęściowych rozwiązaniach dla Kena, ale przynajmniej detale są naszyte, a nie nadrukowane.




Synek Heart to pierwsza edycja, tego jestem pewna. Niestety maluch chodzi w piżamce, bo jego strój nie jest kompletny. Mam spodenki na szelkach, ale drugiego elementu ubranka nie posiadam. Jest to coś w rodzaju pajacyka, tylko na krótki rękaw. Nie ma też czapeczki, ale w co by chłopczyka nie ubrać, będzie po prostu wyglądać słodko. Zarówno chłopczyk Heart jak i dziewczynka posiadają ten sam mold główki i ciałka. Bazują na odlewach Rosebud i mają budowę ciała jeszcze niezdolnego do jakiegokolwiek poruszania się poza przewracaniem z boku na bok, na plecki i brzuch, ale Mattel’owi wcale to nie przeszkadzało – posadził bobasy na trójkołowcach i koniach na biegunach!




Dziewczynka to nie pierwsza edycja Heart i w zasadzie wcale nie należy do rodzinki. Już po zdjęciach stwierdziłam, że mam tu do czynienia z lalką z lat późniejszych. Dziewczynka Heart z pierwszej edycji ma włosy saranowe, a mój maluch posiada nieokiełznany wręcz kanekalon! Szybki rekonesans pozwolił na ustalenie tożsamości nieznanego mi dziecka. Otóż jest to bezimienne dziecię z jednej z edycji Barbie Lil’ Friends. Lalka datowana jest na rok 1992 lub 1993, nie jestem do końca pewna, a więc wyprodukowano ją już po zamknięciu serii Heart Family. Małe lalątko nie posiada oryginalnego stroju, natomiast ubranko pierwszej edycji jest w komplecie! Ot i jakie pomieszanie z poplątaniem. Próbowałam jakoś ogarnąć jej włosy, ale nie sprostałam zadaniu. Do tego, cała rodzinka stoi obecnie na mojej toaletce, cieszy oczy oczywiście, ale ilekroć zachodzę do sypialni, stwierdzam iż lalki znajdują się w innym położeniu niż je pozostawiłam, a włosy dziewczynki są z dnia na dzień w coraz większym nieładzie. Ewidentnie Młoda i Młodsza zachodzą do toaletki i bawią się rodzinką… Co mi wcale nie przeszkadza, ale chyba ostatecznie zrobię to, co poprzedni właściciel i upnę włosy dziewczynki w kucyk.




Moja rodzinka Heart przybyła wraz z wyprawką, bo do pielęgnacji dziecka potrzebnych jest tyle klamotów. Autentycznie. Zanim w naszej rodzinie pojawiła się Młoda, myślałam, że nasze mieszkanie w Krakowie było całkiem niemałe. Później sądziłam, że pojawienie się tak małego człowieka niewiele zmieni jeśli chodzi o warunki lokalowe. Wszak ile przestrzeni potrzebuje niemowlę? Technicznie rzecz ujmując, niewiele. Osprzęt natomiast bardzo dużo. Łóżeczko, przewijak, wanienka, komoda na ubranka, wózek, mata edukacyjna, zabawki … W świecie lalek jest podobnie. Magic Moves z poprzedniego wpisu wyglądała całkiem komfortowo w dwóch pokojach mojego Magic House 1992, Heart Family jest tam trochę ciasno … ale przytulnie. To właśnie dla nich zakupiłam ów domek i wyobrażałam sobie w nim przeuroczy pokoik dziecięcy pełen spokoju, miłości i dziecięcego szczebiotu, choć lalki przecież nie szczebioczą.



Moje lalki przybyły wraz z solidną wyprawką, poza samymi lalkami w zestawie znalazłam 3 zestawy akcesoriów. Zestaw Heart Family Nursery 1985 to przede wszystkim łóżeczko dziecięce, z którego jak się uprzeć, można zrobić dwa. Łóżeczko stoi na szafce z otwieranymi drzwiczkami. Tam przechowuję dodatkowe ubranka. Łóżeczko posiada dwustronną pościel i może też pełnić funkcję wanienki. Do zestawu dołączono również fotelik do karmienia oraz szereg akcesoriów drobnych. Nie wszystkie zachowały się w komplecie, brakuje przykrywki od kosza na zużyte pieluszki, dwóch kosmetyków do pielęgnacji (to chyba puder),  łyżeczki, ręczniczków oraz żółtej grzechotki. Natomiast żółtą butelkę znalazłam ostatnio w zasobach własnych. Taki miły zbieg okoliczności. Posiadam więc butelkę, lalę, tackę z mydłem, kaczuszkę do kąpieli, miseczkę, kosz oraz piżamki.









Drugi zestaw to Babies’ Playset 1988 z wcześniej wspomnianym, wymarzonym koniem na biegunach! Koń zaskoczył mnie solidnością wykonania i rozmiarem! To kawał konia! W zestawie znajduje się również chodzik, który obecnie uważany jest za akcesorium nie tylko absolutnie zbędne, ale i wręcz niebezpieczne. Moje siostry w takich chodzikach stawiały pierwsze kroki. Obecnie wiadomo o chodzikach tyle, że wypaczają stawy i hamują nabywanie umiejętności chodzenia zamiast je wspierać.  Lalkom na szczęście chodzik nie zaszkodzi. W moim zestawie brakuje piłki i królika, mam za to kocyk oraz misia z wózeczkiem, Piżamki, lala oraz grzechotki wędrują między zestawami.




Na sam koniec zostawiłam wielki gabaryt – Built For Four Tandem 1985. Rower jest imponujący, choć kruchy, a mój egzemplarz ma uszkodzone koło. Na rowerze siada mama i tata, a maluchy umieszcza się w koszu. Jeden z pasów bezpieczeństwa zaginął w akcji, ostał się natomiast koszyk na smakołyki. Rower jest nadgryziony zębem czasu, naklejki odłażą niemiłosiernie, ale jakoś nie mam serca ich całkiem usunąć. Mimo iż rower wyglądałby wtedy lepiej, to jednak nie lubię ingerować w przedmioty tak stare.


 

W ponadgabarytowym pudle znalazłam jeszcze akcesoria, które nie należą do żadnego z poszczególnych zestawów, a nabyć je można było z lalkami z serii Heart Family Neighbour Kids. Biały konik należał do laleczki o imieniu Pleasance, zaś żyrafa do Gillian. Ta seria ma szczególne miejsce w moim sercu. To właśnie do niej należała Janet z nocniczkiem. Spośród wszystkich maluchów z serii Heart Family to właśnie ona podobała mi się najbardziej. W zestawie znajdował się nocniczek, który bardziej przypominał mi krzesełko. Ogromnie marzył mi się ten komplet, może kiedyś do mnie trafi wraz z błękitną wanienką. Na razie natomiast cieszy mnie nie jeden, a dwa konie na biegunach. Nawiasem mówiąc, ja sama posiadałam takiego konia, choć nie tak bajkowego. Mój był czarny czy ciemno brązowy i prawie cały czas przykryty był kocem, bo bałam się go ogromnie i na jego widok wybuchałam histerycznym płaczem. Cóż, rodzice myśleli, że sprawią mi radość … ot i oczekiwania starły się z rzeczywistością.






 
Źródło: https://nl.pinterest.com
 
Źródło: https://www.ebay.co.uk/itm/264791774982

Na sam koniec muszę jeszcze wspomnieć, że w mojej kolekcji rodzinki Heart znajduje się jeszcze Mama Corazon z synkiem. Lalki absolutnie unikatowe, bo pochodzą od Rotoplast, który w latach 80-tych współpracował z Mattel i na ich licencji produkował lalki na oryginalnych moldach. Mama Corazon to odpowiednik Kiss’n Cuddle, jedynej Mamy Heart, która posiada zmodyfikowany mold – z zamkniętymi ustami. Tę panią też bym z chęcią przygarnęła. Mama Corazon to też spełnienie marzeń, ale innych, dorosłych, kolekcjonerskich. Fascynuje mnie jak bardzo mogą się od siebie różnić lalki wyprodukowane w różnych fabrykach, a lalki od Rotoplast, Estreli, Congost czy Leo są tak przecudownie inne, że chciałam posiadać chociaż jedną z nich. Marzenie spełniło się dzięki pewnej kolekcjonerce, której jeszcze raz dziękuję.



Świat rodzinki Heart jest przepiękny. Kolejne edycje jak New Arrival czy Baby Wets chwytają za serce, że o tych, które wybierają się do Disneyland’u już nie wspomnę. Toż to sama słodycz. Do tego Mattel zadbał o odpowiednie lokum dla rodzinki. Heart Family Loving Home, a także meble utrzymane w niebieskich tonacjach, to już prawdziwa fantazja kolekcjonera i myślę sobie, że raczej nie doczekam się ich w tym życiu, ale … kto wie? Mała dziewczynka pochylona nad katalożkiem z wypiekami na twarzy też nie sądziła, że wiele, wieeele lat później doczeka się rodzinki Heart i konia na biegunach rodem z bajki.

 
Źródło: https://www.ebay.com/itm/334472079390?chn=ps&mkevt=1&mkcid=28
 







8 komentarzy:

  1. Cudownie, że spełniłaś marzenie! Życzę, żeby udało się znaleźć brakujące do szczęścia elementy. :)

    Mnie do tej serii nigdy nie ciągnęło. Jedynie mamę bym przygarnęła, bo ma uroczą twarz. Ale powiem Ci, że całość wygląda imponująco. To rzeczywiście mogło być największym marzeniem dziewczynki (i kolekcjonera też:D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że się uda, ale i to, że mam te lalki i akcesoria do niech to po prostu spełnienie marzeń. Lalki są sympatyczne, a mama Heart nosi jeden z moich najbardziej ulubionych moldów.

      Usuń
  2. Trzymam kciuki za dalsze łowy, ale przede wszystkim gratuluję spełnienia marzenia! Rodzinka prezentuje się sielankowo, a mnie, jak zawsze, urzekają te wszystkie lalkowe drobiazgi - buteleczki, ciuszeczki, mebelki, żyrafa i koniki... No cuda po prostu!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Będę łowić, choć tych lalek nie ma aż tak dużo, a akcesoria do nich zdarzają się jeszcze rzadziej.
      Tak, lalkowych drobiazgów nigdy za dużo, konie są rewelacyjne.

      Usuń
  3. Wspaniałe zdobycze! Te wszystkie akcesoria są niesamowite. Najbardziej spodobała mi się żyrafka. :) A mama Heart zajmuje specjalne miejsce także i w mojej kolekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, znam ja Twoją Mamę Heart, to zdaje się pani nauczycielka, piękna lalka!

      Usuń
  4. Gratuluję spełnionego marzenia. Rodzinka prezentuje się uroczo. I te wszystkie dodatki, drobiazgi...śliczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Marzenko, tak, to spełnienie marzeń. Kto by pomyślał, że kiedyś jednak te lalki z wyoglądanego na śmierć katalożku trafią w moje ręce?

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...