Estetyka Miłościwie nam Panującej Barbie
Superstar jest mi najbliższa, a Mattel w tamtym okresie wydał tyle
przepięknych lalek, iż nie sądziłam, że kiedykolwiek będę sięgać po inne
jej wcielenia. Tymczasem, dziś opisywana Standard European Canadian
Barbie 1976 znajduje się dokładnie na granicy ery MOD i Superstar. Na
dodatek, choć dzierży prześliczny headmold Steffie 1971, nie jest to
P.J. ani Whitney, ale właśnie Barbie!
Wiele się zmieniło dla tej lalki od
czasu jej produkcji w 1976, kiedy to Mattel powziął plan stworzenia
Barbie dostępnej dla szerszej rzeszy konsumentów za sprawą atrakcyjnej
ceny. Wtedy Standard E/C Barbie była lalką tanią i pospolitą do bólu,
teraz ciekawi kolekcjonerów i wielu chętnie by ją przygarnęło, a tym
bardziej iż została wydana tylko na rynek Europejski i Kanadę.
Niezależnie od tego jak była i jest postrzegana, dla mnie stanowi
kawałek historii Barbie, do tego patrząc na nią, mam wrażenie jakbym
spoglądała w przeszłość do czasów gdy nie było mnie jeszcze na świecie.
Barbie już wtedy oczywiście była od dawna, a oto jedno z jej dawnych
wcieleń, które mimo swojego wieku zachowało się w całkiem dobrym stanie.
By uczynić z niej lalkę tanią, Mattel
ciął koszty produkcyjne gdzie tylko się dało i w ten sposób jej
artykulacja została znacznie ograniczona. Mimo iż w tamtym czasie
istniało już ciałko TNT, Standard E/C nie posiadała skrętnej talii ani
zginanych nóg, a tworzywo, z którego ją wykonano również było gorsze
jakościowo. Jednak moja Barbie to wersja tuningowana – głowa Standard
E/C została osadzona na ciałku TNT ale ostro zakończone paluszki u stóp
oraz sygnatura na pośladkach, a nie nad talią sugerują starsze ciałko-
sprzed 84-85 roku. Dodatkowo, ciało jest bardzo blade, ale może ja się
po prostu przyzwyczaiłam do skwarków z lat 80-90 (moja siostra na moją
Sun Sensation Skipper mówi pieszczotliwie Skin Cancer Skipper). Ciekawi
mnie jednak jakiej jakości ciałem Mattel obdarował lalkę w oryginale,
ale wyobrażam sobie, że możliwości artykulacji były bardziej ograniczone
niż u fashionistki.
Mattel poskąpił Barbie również włosów,
dosłownie trzy kłaki na krzyż! Rzadko rootowane rzędy dziurek są od
siebie w dużych odległościach, a między nimi straszą łyse placki. Linia
włosów lalki jest nieco wybrakowana, bo jedna dziurka jest prawie pusta,
a w sąsiedniej część włosów została ucięta. Być może uzupełnię kiedyś
te braki, choć w przypadku lalki tak starej, jakakolwiek ingerencja
wydaje mi się niewłaściwa. Ponadto pewnie trudno będzie mi dobrać
odpowiedni odcień blondu, bo kolor włosów Barbie to zasadniczo nie jest
blond, raczej ciut żółtawy jak u Czarodziejki z Księżyca choć zdjęcia
tego nie oddają/s. Zapomniałabym wspomnieć, że włosy lalki zostały
minimalnie podcięte i chyba długo uczesane były w kucyk bo odstają tak
jak im się podoba, ale nie odważę się ich ani myć, ani traktować
wrzątkiem. Może sprawię jej kapelusz.
Jeśli jakość wykonania ciała lalki oraz
jej włosy mogłyby budzić jakieś wątpliwości, to trzeba przyznać, że jej
słodka buzia wszystko wynagradza. Headmold Steffie 1971 jest piękny sam w
sobie, a dodatkowo Standard E/C obdarzono przeuroczym facepaintem.
Niebieskie oczy lalki podkreśla skąpo nałożony błękitny cień do powiek i
brązowy eyeliner. Usta lalki są bardzo wąskie w tym wydaniu, a zdobi je
brzoskwiniowa szminka. Róż na policzkach jest nałożony dość
nierównomiernie, ale ma to w sobie pewien nieodparty urok dawnych lat,
kiedy nad każdą lalką pochylał się człowiek, a nie maszyna. Przez te
„niedoskonałości” można by powiedzieć, że każda Barbie była w pewnym
sensie unikatowa w przeciwieństwie do dzisiejszych doskonałych taśmówek.
To taka mała dygresja, ale wracając do twarzy lalki, to brąz zamiast
czerni oraz pastelowe barwy, które składają się na facepaint lalki oraz
łagodnie zarysowane brwi nadają jej subtelnego i bardzo dziewczęcego
wyrazu. Lalka jest po prostu śliczna!
Barbie została wystawiona na allegro
całkowicie naga, ale do mnie przybyła wraz z dwiema sukienkami i parą
butów! To bardzo miła niespodzianka. Nie znam pochodzenia sukienek,
metka czarno-białej głosi Made in China, czyli nie za wiele, druga zaś
metkę posada szczątkową z dużą czerwoną literą M. Obie jednak są
wykonane z materiałów dobrych jakościowo, przybyły czyste i wyprasowane i
w świetnej kondycji. Biała w serduszka posiada jedynie delikatne
rozprucia pod pachami, co nawet ja potrafię naprawić!
Choć sukienki mi się bardzo podobają,
szczególnie biała w serduszka, to ja Standard E/C wyobrażam sobie w
bardziej hippisowskiej stylizacji. Dlatego zakupiłam dla niej
współczesny strój z roku 2016 o numerze katalogowym DWG40 Zestaw składa
się z sukienki o etnicznym wzorze, postrzępionych jeansowych szortów,
musztardowego topu z kwiatowym motywem i czarnej prześwitującej narzutki
usianej drobniutkimi kwiatkami. Dodatki dołączone do zestawu to brązowa
torebka z frędzlami na długim pasku, płaskie sandały „centurionki” oraz
czerwony pasek tudzież opaska z musztardowo-żółtym kwiatkiem. Sandały
oczywiście na nią nie pasują, więc dobrałam jej balerinki w kolorze
musztardowym o nieznanym pochodzeniu oraz pomarańczowe koturny z zestawu
Fashion Avenue, który niebawem przedstawię. Tak prezentuje się Barbie w
stylizacji dzieci kwiatów.
Chociaż zawsze sobie obiecuję, że
następny wpis będzie krótszy, tym razem rozpisałam się szczególnie
obszernie, ale lalka dostarczyła mi inspiracji, a każdy jej detal
zasługuje by wspomnieć o nim choć w jednym, skromnym zdaniu. Standard
European/Canadian Barbie, która jednym ostro zakończonym paluszkiem
zahacza jeszcze o MOD erę pozostaje jak na razie najstarszą lalką w
mojej kolekcji. Jednocześnie zachęciła mnie do wykroczenia poza granice,
które wyznaczyłam sobie z początkiem kolekcjonowania. Zaczynam wreszcie
doceniać urok ery MOD i Vintage.
Pięknie jej w hipisowskim wydaniu
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Brakuje mi dzwonów dla niej, wtedy stylizacja byłaby kompletna, ale takie spodnie Mattel wydał chyba tylko raz, całkiem niedawno i to w bardzo dużym zestawie - chyba 10 kompletnych strojów. Cena mnie niestety przeraża, więc czekam sobie, aż go ktoś rozczłonkuje i wystawi na sztuki :)
Usuń