piątek, 1 marca 2019

Teen Time Skipper 1988



Ja dalej walczę z kartonami, które mężuś systematycznie wywozi do naszego Dreamhouse, gdzie czekają już na mnie moje winylowe kobitki (no i dwaj panowie, jakże często zapominam o Kenach). Nadal mam jednak przy sobie pendrive’a, a na nim utrwalone ostatnie sesje zdjęciowe, w tym moją najnowszą, przeuroczą Skipper w otoczeniu koleżanek. Ech Skipper, każda z nich jest inna, ale wszystkie mają wspólny mianownik. Choć w dzieciństwie miałam dużo szczęścia – posiadałam 4 oryginalne Barbie, białe, luksusowe Ferrari, trzypiętrowy, umeblowany domek z windą (Barbie Townhouse) oraz trzy dodatkowe zestawy mebli, to jednak Skipper posiada urok marzenia, które czekało ponad dwie dekady by się spełnić … w postaci nieodzianego trupka z uszkodzonym zaczepem w szyi. I dlatego właśnie wszystkie wielkookie Skipper tego świata darzę niesłabnącym sentymentem.




Przybycie „nowej” wielkookiej małolaty – Teen Time Skipper 1988 spowodowało wystawienie całej uśmiechniętej gromadki, którą ustawiłam w dwurzędzie, prawie jak na WF-ie i stwierdziłam, że w zasadzie każdej coś dolega.
  1. Sun Sensation Skipper 1991 przybyła bez odziewku, za to z luźnym zaczepem w szyi i  głową wykonującą swobodny obrót wokół własnej osi.
  2. Cool Tops Skipper 1989 posiadała swoje oryginalne, choć miejscami wypłowiałe ubranko, a na włosach zalegał jej kurz, który zbierała latami. Po myciu głowy, zaczęła niemiłosiernie linieć!
  3. Teen Fun Party Skipper 1987 zakupiłam NRFB, ale daleko jej do bycia doskonałą! Lalka przypomina dalmatyńczyka w negatywie, całe nogi usiane ma bladymi plamami, typowa przypadłość dla tego rocznika.
  4. Wet’n Wild Skipper 1989 jest żarówiasto pomarańczowa, nawet jak na plażówkę, a jej dzika grzywka, jak się przyjrzeć, przypomina szczotę, która zamiotła zbyt wiele podłóg. Na szczęście problem jest widoczny głównie z tyłu.
  5. Teen Time Skipper 1988 – mój nowy nabytek – posiada swoje fabryczne, wielowarstwowe ubranko, włosy poszarzałe od kurzu, zmechaconą grzywkę i pogryzione dłonie (!)





Niestety Skipperki nie zmieściły się na moim tle roboczym, ale przez pakowanie miałam nieco ograniczone możliwości.



Po wyciągnięciu laki z paczuszki zapiałam z radości, kilka razy kichnęłam od kurzu i zabrałam się za pielęgnację małolaty. Włosy umyte mydełkiem piorącym, odmoczone w płynie do prania, naodżywkowane i wypłukane w prawie wrzątku (kanekalon) odzyskały nieco dawnego blasku i nie utraciły resztek karb (karbów? Język polski trudna jest). Grzywka jest najsłabszym punktem, nią zajmę się po przeprowadzce. Jako, że grawitacja się jej nie ima i grzywa pieje jak u Wet’n Wild, chwilowo okiełznałam ją spinką.






Niesforna grzywa odgarnięta na bok odsłania śliczną buzię. Widać, że Skipper dobrała się do kosmetyków Barbie, albo starsza siostra podmalowała ją jak na szkolną dyskotekę, bo ta wersja jest wyjątkowo wypacykowana! Okrągłe jak w anime oczęta w wydaniu standard czyli w kolorze niebieskim zdobi takiż sam, intensywny cień do powiek, a nad nim różowa mgiełka sięgająca brwi. Pojedyncza rzęska na dolnej powiece to cecha charakterystyczna tej serii. Daje ona efekt „uśmiechających się” oczu. Usteczka lalki pociągnięto pastelową szminką.





Strój Skipper stanowi wszystko to, co tygryski lubią najbardziej – oryginalność, wielowarstwowość i wielofunkcyjność! Skipper ma na sobie coś na kształt koszulo-kurteczki, białej w różowe paski, pod to idzie T-shirt imitujący jeans, we włosach pokaźnych rozmiarów gumka do włosów - sama taką nosiłam. Do tego spódniczka, która wcale, a wcale spódniczką nie jest, tylko … koszulą nocną! Ot właśnie! A do koszuli pantalony do kompletu! Mattel miał taki zamysł, że po szkole Skipper idzie do Courtney i będzie u niej nocować. Zapewne będą długo plotkować o Kevinie! Żeby zbyt dużo bagażu z sobą nie nosiła w tornistrze, koszulę nocną ma już na sobie. Powinna mieć jeszcze puszyste papucie, niestety te zaginęły bez wieści wraz z resztą plastikowych i tekturowych akcesoriów – klasyczna szczotka do włosów, napój w puszce, telefon bezprzewodowy, długopis i pamiętnik, trójkątny budzik oraz okrągła, otwierana torebka wyglądająca jak pudełko na kapelusz (widoczne w reklamie). Te dwa ostatnie gadgety dobrze pamiętam. Miała je moja Cool Looks Barbie. Na szczęście Skipper nie zgubiła białych pepegów oraz skarpetek! A tak, skarpetek! Niech no mi ktoś pokaże współczesną Skipper lub Barbie w skarpetkach! Od dwóch dekad czegoś takiego nie widziałam! Abstrahując od skarpetek, strój jest śliczny, choć utracił nieco swoje pierwotne kształty, bo gumki w koszuli nocnej i pantalonach nie są już elastyczne, ale cóż, dla mnie trupek Skipper to absolutnie satysfakcjonujący zamiennik wersji pudełkowej.








Gdyby nie te dłonie …. ponoć ugotowanie ich we wrzątku pomaga spłycić wgłębienia po ząbkach poprzedniej właścicielki, która widocznie tak kochała Skpper, że mogłaby ją zjeść. Wrzątku próbowałam, ale chyba zbyt krótko gotowałam dłonie, bo na niewiele się to zdało, a i proces taki trochę … nieprzyjemny. Może dorwę jakieś bezgłowe ciało i je wymienię. Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam moją siostrę i zarazem wierną czytelniczkę, która już przywykła do mojego specyficznego żargonu okraszonego szczyptą nekrofilii!



Choć moje Skipper są po przejściach, niektóre trochę wyliniałe, inne pokąsane, to wszystkie są dla mnie cenne, a ich niedoskonałości nie ujmują im uroku. W dzieciństwie za choć jedną taką lalkę sama dałabym sobie pogryźć dłonie. No może niezupełnie, ale wiecie o co chodzi. Wiecie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...