W oczekiwaniu na tymczasową witrynkę,
którą pokazałam w poprzednim wpisie, postanowiłam zrobić przegląd wojska
i oszacować jak wielu stojaków mi brakuje. Sięgnęłam po moją
reanimowaną Jewel Hair Mermaid Midge, do której mam ogromny sentyment i
stwierdziłam, że czas na kolejną Divę! Do wyboru miałam dwie kandydatki:
Wedding Day 1990 i Sea Holiday 1992 – lalki bardzo różne od siebie, ale
obie piękne, z odsłoniętym czołem i w pomysłowym ubraniu. Wybór trudny,
a obie lalki na Ebayu występują w skromnych ilościach. Zdałam się więc
na bliskość geograficzną i wybrałam Sea Holiday. Nabyłam ją w stanie
NRFB, co mi się rzadko zdarza, bo choć moje lalki czasami docierają do
mnie wraz ze swoimi pudełkami, to własnoręcznie uwolnić je z pudła
nieczęsto mam okazję.
Pudełko Midge jest bardzo proste, ale i
nie najmniejsze – kanekalonowe fryzury w tamtym czasie rosły na potęgę i
potrzebowały pudełek o odpowiednich gabarytach. Przezroczystą szybkę
zdobią napisy w języku angielskim, niemieckim i francuskimi i to w
kolorze złotym, żeby nikt nie miał wątpliwości co do luksusowego
charakteru tej serii. Plastikową szybkę od tekturowej warstwy odcina
„lina okrętowa”, a pod nią napis Barbie, niestety już pozbawiony mojego
ulubionego ogonka tudzież ślimaczka. U góry pudełka widnieje imię lalki.
Tył pudełka prezentuje całą serię, w której skład wchodzą jeszcze
Barbie i Ken, a wszystkie lalki ubrane są z pomysłem w wielofunkcyjne
stroje. Jednak lalki wybierają się w rejs i zapewne będą chciały
przebierać się 5 razy dziennie, więc Mattel wypuścił również serię
tematycznych strojów dodatkowych. Nawet Ken znalazł coś dla siebie.
Oczywiście o rejsie nie byłoby mowy bez
jachtu, którego zdjęcie również zdobi tył pudełka (Barbie Sea Holiday
Yacht cruise ship). Muszę przyznać, że chociaż kolekcjonuję same lalki,
to na widok tego ogromnego jachtu (90cm!!!) serducho zaczyna mi mocniej
bić i nawet jestem w stanie wybaczyć jego twórcom, że z niewiadomych
powodów w samym jego środku umieścili … mikser do napojów, a na dachu
dwa plastikowe kubki (przykład nietrzeźwości w miejscu pracy?). Sam
jacht jest dla mnie synonimem tego luksusu, który nieodzownie
towarzyszył Barbie dekadę wcześniej (ta złota zastawa do kawy i kubełek
do schładzania szampana!!!!!!!!!). Jacht posiadał basen na pokładzie
oraz kuchnię i sypialnię pod pokładem, ale o dziwo koło sterowe uznano
za zbędne, bo nie umieszczono go na jachcie. Niestety jacht jest
nieosiągalny, a na mojej liście życzeń znajduje się w zakładce pod
tytułem „nie bądź głupia, musiałabyś głodować”. Co ciekawe zaledwie dwa
lata później Mattel wydał identyczny jacht w pudełku o zmienionej szacie
graficznej, a nazwał go Barbie Dream Boat - the Ultimate Seaside
Adventure.
Po zdjęciu rusztowań z włosów lalki, kasztanowy kanekalon wybuchł mi w twarz. Loki zachowały swój kształt, a włosy lalki zdają się być pocieniowane, dzięki temu całość pięknie się układa. Midge nie ma grzywki, jej włosy zaczesane są do tyłu, a w ryzach trzyma je gigantyczny kapelusz przewiązany apaszką. Lalka ma śliczną twarz, jej makijaż wydawał mi się na zdjęciach bardzo prosty – ot zielonkawy cień na powiece, a u dołu oka (zielono-błękitnego) zielony eyeliner, ale przy załamaniu światła można dostrzec seledynową, prawie białą mgiełkę sięgającą brwi i wychodzącą trochę na dolną powiekę. Oczy lalki są wyraziste dzięki czarnemu eyelinerowi na górnej powiece i wachlarzowi czarnych rzęs. Midge jak zawsze uśmiecha się enigmatycznie, a na jej usta potraktowano matową szminką w cukierkowym różu.
Bardzo podoba mi się strój Midge, bo to
kolejny przykład 2 w 1. Lalka ma na sobie długą, dopasowaną spódnicę
przewiązaną w pasie kolorowym pareo, a do spódnicy dołączono różowy
pasek z klamrą w kształcie gwiazdy. Krótki top stanowi komplet ze
spódnicą, ale ma on również swoją drugą funkcję- góry od bikini, bo pod
ołówkową spódnicą Midge ma na sobie jego dół w kolorze różowym. Midge
jak widać już wtedy wyznaczała trend, według którego dół i góra bikini
wcale nie muszą być identyczne. Gdyby zaś Midge było trochę chłodno
wśród morskiej bryzy, może na siebie założyć workowatą kurteczkę. Na
głowie Midge ma ogromny kapelusz i szczerze powiedziawszy to nie wiem
czy mi się on podoba czy nie. Zamysł ciekawy, kapelusz z dużym rondem
przewiązany apaszką wygląda imponująco i ekskluzywnie, ale materiał, z
którego jest zrobiony nie jest najlepszego gatunku, z boku prezentuje
się trochę jak litera V i do tego ma dziurę na głowę …. udar słoneczny
murowany. Sea Holiday Midge to bardzo słoneczna lalka, więc i szpilki ma
żółte.
Do swojego pomysłowego stroju Midge
dobrała standardowy zestaw kolczyków i pierścionek w kolorze złotym, za
to jej naszyjnik zasługuje na uwagę. Bazując na zdjęciach byłam
przekonana, że lalka ma u szyi uwieszoną lornetkę, zapewne by mogła
wypatrywać delfinów, rekinów i Barbie-syrenek, ale okazało się, że jest
to naszyjnik w kształcie lornetki- bardzo pomysłowe! Za mało złota? No
to proszę bardzo, pasek Midge zdobi ogromna złota gwiazda jakiej nie
powstydziłby się raper z Bronxu. Midge w końcu się opamiętała, zapewne z
obawy, że nadmiar 24-karatowego kruszcu pociągnąłby ją na dno gdyby
przypadkiem za bardzo wychyliła się za burtę. Chociaż, gdyby tak sobie
pomyśleć, to koło ratunkowe całe ze złota prezentowałoby się bardzo
ładnie na tle złotej lornetki, choć oczywiście to mało praktyczne
rozwiązanie.
Midge nie posiada zbyt wielu akcesoriów,
ale oczywiście nie mogło zabraknąć standardowej szczoteczki (różowej)
oraz rocznej gwarancji. Dodatkowo, w pudełku Midge można znaleźć
przewodnik turystyczny pełny urokliwych miejsc, w które się wybiera.
Hmm, na Hawajach raczej nie zmarznie, ale nie jestem pewna czy aby
ubrała się odpowiednio na podróż na Antarktydę.
Spośród całej brygady Sea Holiday Midge
podoba mi się najbardziej, lalka jest fantastyczna i w tym wydaniu
przyćmiła nawet Barbie. Nadal marzy mi się Wedding Day, bo to taka
klasyczna, ruda Midge, ale Sea Holiday jest urocza i bardzo cieszy mnie
mój nowy nabytek. Jak zawsze nie mogłam się oprzeć zdjęciu „grupowemu”,
tym razem Sea Holiday oraz moja ukochana Jewel Hair Mermaid Midge. Nawet
ich nazwy sugerują, że lalki powinny stać obok siebie w gablotce.
Ooo teraz to jestem zazdrosna ! ;) ta Midge rownież znajduje się na mojej wishliscie ale NRFB słono kosztuje a na trupka jak dotąd nie trafiłam. Bardzo podoba mi się jej outfit w kolorze żoltym, makijaz i dodatki. Odcien jej wlosow jest rowniez cudny i ladnie pasuje do zoltego kolorku ubranka. A co do kapelusza to zgadzam sie z Tobą, że zamysl byl super ale realizacja... srednia. Szkoda, ze kapelusz jest niedopracowany. Ale i tak robi wrazenie ;)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że ta Midge jest u Ciebie na celowniku, warta jest zainteresowania. Mnie się udało złowić NRFB w całkiem przystępnej cenie, ale wyczekiwałam okazji. Ja też nie widziałam jej w wersji trupiej, ale i zapudełkowane pojawiają się rzadko i w skromnych ilościach. Jej strój jest świetny, a do kapelusza się przyzwyczaiłam. Jakoś bez niego czegoś jej brakowało :) Mnie najbardziej podobają się te jej zielone oczy.
UsuńPrzepiekna jest ta Midge i dopiero na zywo widac jak blyszcza jej oczy.Stroj jest boski. zadraszczam cichutko tego naszyjnika. Jakos znalezc nie moge wiec pewnie jakis substytut bede musialy wymyslic ;)
OdpowiedzUsuńMidge Mermaid tez klasyka <3
Tak, ja też te piękne szczegóły jej malunki twarzy dostrzegłam dopiero na żywo. Strój genialny, Mermaid posiadam, choć bez długich włosów i ogonka :)
UsuńJa mam ale wlosy sa masakrycznie przerzedzone i bede musiala dorotowac eh. No ale nie ma co narzekac ;)
UsuńJak to dobrze, że teraz jest taka możliwość rerootowania lalek i podratowania ich trochę. Kiedyś lalka z uciętymi włosami czy urwaną głową była do wyrzucenia, teraz można z takiej lalki zrobić prawdziwą gwiazdę, a gdy ktoś potrafi zrobić malunek twarzy, tak jak Ty, to okazuje się, że nie ma czegoś takiego jak lalka do wyrzucenia!
UsuńTak, tak to prawdziwe szczescie ze mozna naprawic popsute lalki. trzeba sie napracowac ale ile potem satysfakcji,prawda? :D Co do malowania to trzeba nabyc troche wprawy ale kazdy moze sie pobawic i podratowac chocby starte usta czy zamalowac drobne mankamenty ktore powstaly w skutek intensywnej eksploatacji lalki. Jestem szczesliwa ze w dzisiejszych czasach sa takie mozliwosci bo pamietam az za dobrze czasy w ktorych lalka ze startymi ustami ladowala w kartonie z mysla z pojdzie na dawce ciala. Teraz mozna jej dac drugie zycie <3
UsuńJa nie sądzę, bym potrafiła podmalować Barbie, ale i reroot kiedyś wydawał mi się ponad moje siły, więc kto wie :) Za to Twoje prace są cudowne! Potrafisz nadać lalce piękniejszą twarz niż producent!
UsuńNapewno bys dala rade <3 Ja tez jak zaczynalam to nie wierzylam ze cokolwiek z tego wyjdzie ale metoda prob i bledow mozna sie nauczyc :)
UsuńWyobraz sobie ze jakims cudem dokupilam ta lornetke na szyje :D
OdpowiedzUsuńNo niesamowite, jak Ci się to udało? :)
UsuńMialam szczescie trafic zrzadzeniem losu na ogloszenie gdzie ktos sprzedawal barbiowe dodatki...no i kilka naszyjnikow udalo mi sie nabyc. Wlasnie do lalek sea holiday i plazowek 🥰😊
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń