Na widok mojego „nowego” nabytku przed
oczami przemknęła mi scenka z jednej z kreskówek, w której bohater
otwiera paczkę, we wnętrzu której znajduje się bomba aktywująca się
przez otwarcie pakunku. Bomba eksploduje, a bohater, który oczywiście
wychodzi z tego bez szwanku, tkwi tak przez chwilę oniemiały z
osmalonymi brwiami i dymiącą czupryną. Tak ja się czuję, bo oto lata
90-te wybuchły mi prosto w twarz! A wszystko to za sprawą Locket
Surprise Kena 1993.
Seria Locket Surprise z taśm
produkcyjnych zjechała w 1993 roku i składały się na nią cztery lalki –
Barbie (mold Superstar 1976), Barbie AA (mold Christie 1987), Kayla
(mold Teresa 1990) oraz Ken (mold Alan 1990). Do dziewczyn dołączono
szereg akcesoriów w postaci kosmetyków – błyszczyki oraz róż do
policzków, a także zdjęcia – Kena dla Barbie, Kena AA dla Barbie AA, a
dla Kayli zdjęcie Barbie, jej najlepszej przyjaciółki. Owe akcesoria
można było umieścić w klatce piersiowej lalek, która otwierała się,
tworząc swoisty medalion, który „zamknięty” był na kłódkę, a klucz do
kłódki oczywiście posiadał Ken, ale o nim za chwilkę. Kosmetyki były
prawdziwe, przeznaczone do użytku przez małe właścicielki. Dodatkowo,
za sprawą „medalionu” konieczna była modyfikacja ciał lalek, więc nie
posiadały skrętnej talii. Poniższa reklama przedstawia Barbie, Kena oraz
zasadę działania triku.
źródło: https://www.coroflot.com/anapdesign/Product-design
Przyznam szczerze, że nie przepadam za
udziwnionymi lalkami, więc Barbie nie zrobiła na mnie szczególnie
piorunującego wrażenia, za to Ken to zupełnie inna historia. To
prawdziwy kolorowy ptak! Chociaż mold New Superstar zawsze będzie moim
ulubionym, to twarz Alana bardzo przypadła mi do gustu. Włosy Kena są
wmoldowane, w dwóch odcieniach brązu, a ich uczesanie przywodzi mi na
myśl MacGyver’a. Po przybyciu zarówno włosy jak i twarz błyszczały mu
przeraźliwe i oczywiście kleiły się, ale mokre chusteczki dla niemowląt
rozwiązały problem i teraz wreszcie można skupić się na szlachetnych
rysach Kena. Oczywiście to opalony mięśniak, jakby cały wolny czas
spędzał rąbiąc drewno na opał w pełnym słońcu, ale jego karnacja jest
nieco mniej pomarańczowa od mojego Super Stara 1988. Jego oczy są
brązowo-zielono-niebieskie, interesująca kombinacja, widać Mattel nie
mógł zdecydować się na jeden kolor, więc dodał po trochu z każdego.
Wielobarwne są jednak nie tylko oczy
Kena, ale i jego strój, przy którym projektanci na pewno świetnie się
bawili i … nie jestem pewna czy byli trzeźwi, a wyobrażam sobie, że było
mniej więcej tak:
- … no to na tapecie mamy Locket Surprise Kena, jak go ubierzemy?
- hmmm, może niedorzecznie?
- Super, to dajmy mu lejącą, złotą marynarę bez klap! Złote guziki!
- I jeszcze kolorową, kwiatową kamizelkę. Więcej złotych guzików!
- I jeszcze różową koszulę!!
- Yyy, różówą? Dobra niech będzie, polejcie jeszcze!
- A spodnie? Może bez spodni?
- Nie no to już przesada, spodnie mogą być, zielone, takie morskie, w prążki.
- Błyszczące prążki!!! I zielone buty i zielone skarpety! Takie….. prześwitujące?!
- Super, jeszcze ten klucz do cyc … medalionów! Na złotym łańcuchu, na szyi!
- Dobra, mamy go, polejcie jeszcze…
Strój Kena jest nie tylko oszałamiający,
ale i kompletny, a jedyne ślady zużycia, jakie udało mi się
zarejestrować to drobne przetarcia na marynarce, pod nią zaś Ken odziany
jest w różową koszulę bez rękawów, na którą naszyto kwiatową kamizelkę.
Co więcej, złote guziki na marynarce i kamizelce są naszyte, a nie
nadrukowane. Mattel niegdyś zwracał uwagę na szczegóły, co stanowiło
jedną z cech definiujących ich. Jaka szkoda, że ją zatracili.
Za sprawą swojego kostiumu, skąpany w
złocie Ken cały się błyszczy, ale w jego pudełku migocze coś jeszcze.
Tak jak Barbie i Kayla, Ken również został obdarzony kosmetykiem w
postaci perfum w kremie. Kosmetyk został zapakowany w białe pudełko w
kształcie serca ze złotym wieczkiem i oczywiście można go było umieścić w
medalionie Barbie. Perfumy rzecz jasna, wraz z upływem lat wyschły na
wiór i straciły swój zapach, ale zawsze są miłym dodatkiem i stanowią
pewną konsekwencję i nawiązanie do motywu przewodniego całej serii.
Ken przybył w swoim oryginalnym pudle,
ale był już wcześniej z niego wyjmowany i choć kartonik nie jest w
najlepszej kondycji – jego szybka jest pożółkła i popękana, to cieszę
się, że nie zostało wyrzucone przez poprzednią właścicielkę. Pudełka,
poza krajem i datą produkcji oraz ich zawartością często zdradzają inne
ciekawe szczegóły dotyczące lalki. Moje jest nadal oklejone metką sieci
domów handlowych Fred Meyer. Firma ma interesującą historię – powstała w
1922, była jednym z pionierów nowoczesnego amerykańskiego handlu i
hołdowała zasadzie „wszystko pod jednym dachem”. Sieć Fred Meyer w 1999
połączyła się z Kroger, a ten nadal prosperuje plasując się w drugiej
dziesiątce najbardziej zyskownych firm w USA. Dawne sklepy Fred Meyer
rozsiane były o czterech stanach – Oregon, Waszyngton, Idaho i Alasce, a
w jednym z nich zakupiony został mój Kolorowy Ptak. Jak widać przebył
długą drogę, ale myślę, że wreszcie dotarł do domu.
Poniżej mały gratis – moi winylowi panowie pozują razem. Który przystojniejszy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz