sobota, 2 marca 2019

Angel Face Barbie 1982



Ostatnim czasem postanowiłam zdecydowanie unikać lalkowych zakupów pod wpływem impulsu. Zdarzają mi się one bardzo rzadko i zawsze jestem zadowolona z nieoczekiwanych nabytków, ale mam wrażenie, że czasami mogłabym się bez nich obyć, a te, na których naprawdę mi zależy, leżą sobie odłogiem i czekają na lepsze czasy. Dlatego postanowiłam uporządkować nieco moją wish list i podzielić ją na trzy kategorie:
  1. Całkiem realne
  2. Oj będzie trudno
  3. Nie bądź głupia, musiałabyś głodować
I tak, ku mojemu zdziwieniu, pewna lalka z kategorii „Oj będzie trudno” pojawiła się na Allegro. Była nią Angel Face Barbie 1982, a ja długo się nie zastanawiałam, bo lalka nie dość, że była w bardzo dobrym stanie i ubrana w swój strój to jeszcze nadal posiadała swój pierścionek, co rzadko się zdarza u używanych lalek z taką metryką.


Moją Angel wyprodukowano na Filipinach, ale nie jestem pewna czy istnieją wydania tajwańskie czy jakiekolwiek inne. Dość, że twarz lalki pomalowano tym cudownym, delikatnym filipińskim pędzelkiem, który jeno muskał pieszczotliwie mój ukochany headmold. Lalka ma takie trochę nieprzytomne spojrzenie, jakby rozmarzone, a oko posiada charakterystyczny dla tamtych czasów bardzo nieskomplikowany malunek. Ot niebieskie (jednobarwne!) oczy z granatową źrenicą i granatowym eyelinerem i pojedynczym refleksem. Mascara też jest nałożona skromnie na dwie rzęski, a cień na powiece w kolorze szaro-zielonkawym jest przydymiony i jeszcze bardziej podkreśla marzycielski charakter Angel. Policzki lalki są dość mocno rumiane, więc możemy spekulować co jej się tam kotłuje pod tą saranową czuprynką, a może podobnie do mojej Hime, lubi sobie coś łyknąć wieczorową porą (herbatka z prądem by do niej pasowała). Wiek lalki znać po jej ustach – malinowa szminka nieco się wgryzła w tworzywo rozlewając się na kąciki ust i częściowo na zęby Anglel, ale lalce tak leciwej jestem w stanie wybaczyć tą drobną niedoskonałość, bo za wyjątkiem tego szczegółu Angel wygląda jakby ją dopiero co wyjęto z pudełka! Karnacja lalki jest wyjątkowo jasna i przypomina mi moją Standard E/C Barbie.



Choć Anglel jest łatwo rozpoznawalna już po jej facepaincie, to z tłumu blondynek wyróżnia ją dodatkowo kolor włosów, a te układają się w zgrabne fale w kolorze blond i czekoladowym. Ten nietypowy balejaż niezmiernie przypadł mi do gustu i chociaż włosy lalki nie posiadają swojego fabrycznego uczesania i są zarazem łatwe w stylizacji, to tak rozpuszczone podobają mi się najbardziej, nie pokuszę się więc o inną stylizację. Tworzywo, z którego są zrobione to oczywiście saran, piękny i błyszczący. W oczekiwaniu na Angel naoglądałam się niezliczonej ilości jej zdjęć i czytałam każdą wzmiankę o niej, jaka wpadła mi w ręce i okazuje się, że lalka, podobnie jak Crystal Barbie, wydana była również w opcji z nieco odmienną fryzurą – bez przedziałka z boku oraz z włosami zakręconymi w drobne loczki.



Moja Angel ubrana jest w swoją oryginalną sukienkę, bardzo piękną i romantyczną, która kojarzy mi się z pewnym odcinkiem Herculesa Poirot – Pudełko Czekoladek tudzież z Anią z Zielonego Wzgórza. Suknia u góry uszyta jest z koronki i posiada bufiaste rękawy oraz aplikacje z różowej wstążki przeszytej kilka tonów ciemniejszą nitką. Na stójce naklejona jest materiałowa kamea mająca imitować broszkę i bardzo często, w przypadku używanych lalek, ten element odpada i ginie, tym bardziej cieszyłam się, że moja Angel nadal go posiada. Suknia odcięta jest w talii czarnym, szerokim pasem z aksamitu, a jej dół uszyto z szeleszczącego i lekko połyskującego różowego poliestru, bardziej pasowałaby mi zieleń lub błękit, ale ten róż też ma swój urok. Angel nie posiada swoich oryginalnych butów, którymi były proste klapeczki na szpilce, dostała więc ode mnie pantofle od Day to Night, w których przybyła do mnie Crystal. Buty moim zdaniem pasują idealnie, więc Angel ponosi je sobie do czasu, gdy zgłosi się po nie prawowita właścicielka (również znajdująca się w kategorii „Oj będzie trudno”). Jedyną biżuterię lalki stanowi pierścionek z przezroczystego plastiku z zatopioną cyrkonią i choć spodziewałabym się takich samych kolczyków, to lalka nawet nie posiada dziurek w uszach. Dodam tylko, że absolutnie uwielbiam ten rodzaj biżuterii Barbie, niestety w mojej kolekcji przeważają pierścionki i kolczyki z diamentowym szlifem pomalowane przeważnie na srebrno lub złoto, ewentualnie zielono lub różowo.






Angel nie posiada już niestety swoich akcesoriów, takich jak opaska na włosy, szczotka, grzebień i spinki w skali lalkowej oraz szczotka i grzebień w rozmiarze standardowym. Jednak najciekawszym dodatkiem do zestawu był kuferek dla lalki z cieniami do powiek i różem do policzków, które można było nakładać na twarz lalki załączonym aplikatorem (o zgrozo!!!!!!), żeby była jeszcze ładniejsza (szczerze wątpię). Ponoć Angel powstała jako efekt współpracy Mattel’a oraz amerykańskiej firmy kosmetycznej Pond’s, która posiadała linię produktów pod nazwą Angel Face. Śliczny kuferek z wytłoczeniem na frontowej części z chęcią bym przygarnęła, oczywiście nie w celu upiększania lalki, której absolutnie nic nie brakuje! Poniżej jak zwykle reklama Mattel’a – jak ja uwielbiam te stare reklamy bez efektów specjalnych, z łagodnym śpiewem w tle! Jak one nie dawały mi spokoju tuż przed Świętami, emitowane w strategicznym czasie antenowym – tuż przed wieczorynką by kusić dzieci i wystawiać asertywność rodziców na próbę.


Poniżej zdjęcie zbiorowe moich klasyków z pierwszej połowy lat 80-tych, kolejno od lewej Angel Face ‘82, Crystal Barbie Taiwan ‘83, Peaches’n Cream Taiwan ’84 oraz moja ulubienica – Magic Moves Taiwan ’85 (daty produkcji). Na koniec jeszcze mały bonusik – moje lalki wreszcie doczekały się tymczasowej witrynki przytachanej jeszcze ze starych włości, w której miały stanąć książki, ale cóż … Zdjęcia wyszły niestety z lampą, bo samo pomieszczenie jest dość słabo nasłonecznione (idealne miejsce do eksponowania lalek). Z braku stojaków część Barbie nadal tłoczy się w pudełkach, zaś Blossom Beauty ’96 została sprezentowana nowej właścicielce. Widać nawet jedną, która jeszcze nie doczekała się wpisu, ale czeka na bardziej odpowiednią chwilę. Pozostałe nowości oczekują stojaków, a jedna jest w drodze.





7 komentarzy:

  1. Piekna <3 Ja mam dwie Angel Face ale sama nie wim czemu nawet nie sprawdzilam skad sa :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo aż dwie! Wspaniale! Ciekawa jestem ich pochodzenia!

      Usuń
    2. Juz sprawdzilam :D Philipines obydwie ale roznia sie wlosami i nawet make up maja ciut inny. Jedna ma dosc mocny zielony cien a druga nie ma go wcale

      Usuń
    3. Dziękuję :) teraz wiem o tych aniołkach coś więcej. Na tym polega magia Barbie z tamtego okresu, że dwie pozornie takie same lalki mogą się tak bajecznie różnić, a wszystkie potrafią być piękne!

      Usuń
    4. ja za to gruntowna wiedze ciagle zapominam ;) Nie jest to dla mnie takie wazne ale ciesze sie ze sa blogi, takie jak np. Twoj ,na ktorych mozna sobie ta wiedze odswiezyc :) No wlasnie kazda lalka jest unikatowa :)

      Usuń
    5. Dziękuję, bardzo mi miło :)
      Barbie z dawnych lat są unikatowe. Można by o nich pisać i się nimi zachwycać bez końca.

      Usuń

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...