Ostatnim czasem postanowiłam
zdecydowanie unikać lalkowych zakupów pod wpływem impulsu. Zdarzają mi
się one bardzo rzadko i zawsze jestem zadowolona z nieoczekiwanych
nabytków, ale mam wrażenie, że czasami mogłabym się bez nich obyć, a te,
na których naprawdę mi zależy, leżą sobie odłogiem i czekają na lepsze
czasy. Dlatego postanowiłam uporządkować nieco moją wish list i
podzielić ją na trzy kategorie:
- Całkiem realne
- Oj będzie trudno
- Nie bądź głupia, musiałabyś głodować
I tak, ku mojemu zdziwieniu, pewna lalka
z kategorii „Oj będzie trudno” pojawiła się na Allegro. Była nią Angel
Face Barbie 1982, a ja długo się nie zastanawiałam, bo lalka nie dość,
że była w bardzo dobrym stanie i ubrana w swój strój to jeszcze nadal
posiadała swój pierścionek, co rzadko się zdarza u używanych lalek z
taką metryką.
Moją Angel wyprodukowano na Filipinach,
ale nie jestem pewna czy istnieją wydania tajwańskie czy jakiekolwiek
inne. Dość, że twarz lalki pomalowano tym cudownym, delikatnym
filipińskim pędzelkiem, który jeno muskał pieszczotliwie mój ukochany
headmold. Lalka ma takie trochę nieprzytomne spojrzenie, jakby
rozmarzone, a oko posiada charakterystyczny dla tamtych czasów bardzo
nieskomplikowany malunek. Ot niebieskie (jednobarwne!) oczy z granatową
źrenicą i granatowym eyelinerem i pojedynczym refleksem. Mascara też
jest nałożona skromnie na dwie rzęski, a cień na powiece w kolorze
szaro-zielonkawym jest przydymiony i jeszcze bardziej podkreśla
marzycielski charakter Angel. Policzki lalki są dość mocno rumiane, więc
możemy spekulować co jej się tam kotłuje pod tą saranową czuprynką, a
może podobnie do mojej Hime, lubi sobie coś łyknąć wieczorową porą
(herbatka z prądem by do niej pasowała). Wiek lalki znać po jej ustach –
malinowa szminka nieco się wgryzła w tworzywo rozlewając się na kąciki
ust i częściowo na zęby Anglel, ale lalce tak leciwej jestem w stanie
wybaczyć tą drobną niedoskonałość, bo za wyjątkiem tego szczegółu Angel
wygląda jakby ją dopiero co wyjęto z pudełka! Karnacja lalki jest
wyjątkowo jasna i przypomina mi moją Standard E/C Barbie.
Choć Anglel jest łatwo rozpoznawalna już
po jej facepaincie, to z tłumu blondynek wyróżnia ją dodatkowo kolor
włosów, a te układają się w zgrabne fale w kolorze blond i czekoladowym.
Ten nietypowy balejaż niezmiernie przypadł mi do gustu i chociaż włosy
lalki nie posiadają swojego fabrycznego uczesania i są zarazem łatwe w
stylizacji, to tak rozpuszczone podobają mi się najbardziej, nie pokuszę
się więc o inną stylizację. Tworzywo, z którego są zrobione to
oczywiście saran, piękny i błyszczący. W oczekiwaniu na Angel
naoglądałam się niezliczonej ilości jej zdjęć i czytałam każdą wzmiankę o
niej, jaka wpadła mi w ręce i okazuje się, że lalka, podobnie jak
Crystal Barbie, wydana była również w opcji z nieco odmienną fryzurą –
bez przedziałka z boku oraz z włosami zakręconymi w drobne loczki.
Moja Angel ubrana jest w swoją
oryginalną sukienkę, bardzo piękną i romantyczną, która kojarzy mi się z
pewnym odcinkiem Herculesa Poirot – Pudełko Czekoladek tudzież z Anią z
Zielonego Wzgórza. Suknia u góry uszyta jest z koronki i posiada
bufiaste rękawy oraz aplikacje z różowej wstążki przeszytej kilka tonów
ciemniejszą nitką. Na stójce naklejona jest materiałowa kamea mająca
imitować broszkę i bardzo często, w przypadku używanych lalek, ten
element odpada i ginie, tym bardziej cieszyłam się, że moja Angel nadal
go posiada. Suknia odcięta jest w talii czarnym, szerokim pasem z
aksamitu, a jej dół uszyto z szeleszczącego i lekko połyskującego
różowego poliestru, bardziej pasowałaby mi zieleń lub błękit, ale ten
róż też ma swój urok. Angel nie posiada swoich oryginalnych butów,
którymi były proste klapeczki na szpilce, dostała więc ode mnie pantofle
od Day to Night, w których przybyła do mnie Crystal. Buty moim zdaniem
pasują idealnie, więc Angel ponosi je sobie do czasu, gdy zgłosi się po
nie prawowita właścicielka (również znajdująca się w kategorii „Oj
będzie trudno”). Jedyną biżuterię lalki stanowi pierścionek z
przezroczystego plastiku z zatopioną cyrkonią i choć spodziewałabym się
takich samych kolczyków, to lalka nawet nie posiada dziurek w uszach.
Dodam tylko, że absolutnie uwielbiam ten rodzaj biżuterii Barbie,
niestety w mojej kolekcji przeważają pierścionki i kolczyki z
diamentowym szlifem pomalowane przeważnie na srebrno lub złoto,
ewentualnie zielono lub różowo.
Angel nie posiada już niestety swoich
akcesoriów, takich jak opaska na włosy, szczotka, grzebień i spinki w
skali lalkowej oraz szczotka i grzebień w rozmiarze standardowym. Jednak
najciekawszym dodatkiem do zestawu był kuferek dla lalki z cieniami do
powiek i różem do policzków, które można było nakładać na twarz lalki
załączonym aplikatorem (o zgrozo!!!!!!), żeby była jeszcze ładniejsza
(szczerze wątpię). Ponoć Angel powstała jako efekt współpracy Mattel’a
oraz amerykańskiej firmy kosmetycznej Pond’s, która posiadała linię
produktów pod nazwą Angel Face. Śliczny kuferek z wytłoczeniem na
frontowej części z chęcią bym przygarnęła, oczywiście nie w celu
upiększania lalki, której absolutnie nic nie brakuje! Poniżej jak zwykle
reklama Mattel’a – jak ja uwielbiam te stare reklamy bez efektów
specjalnych, z łagodnym śpiewem w tle! Jak one nie dawały mi spokoju tuż
przed Świętami, emitowane w strategicznym czasie antenowym – tuż przed
wieczorynką by kusić dzieci i wystawiać asertywność rodziców na próbę.
Poniżej zdjęcie zbiorowe moich klasyków z
pierwszej połowy lat 80-tych, kolejno od lewej Angel Face ‘82, Crystal
Barbie Taiwan ‘83, Peaches’n Cream Taiwan ’84 oraz moja ulubienica –
Magic Moves Taiwan ’85 (daty produkcji). Na koniec jeszcze mały bonusik –
moje lalki wreszcie doczekały się tymczasowej witrynki przytachanej
jeszcze ze starych włości, w której miały stanąć książki, ale cóż …
Zdjęcia wyszły niestety z lampą, bo samo pomieszczenie jest dość słabo
nasłonecznione (idealne miejsce do eksponowania lalek). Z braku stojaków
część Barbie nadal tłoczy się w pudełkach, zaś Blossom Beauty ’96
została sprezentowana nowej właścicielce. Widać nawet jedną, która
jeszcze nie doczekała się wpisu, ale czeka na bardziej odpowiednią
chwilę. Pozostałe nowości oczekują stojaków, a jedna jest w drodze.
Piekna <3 Ja mam dwie Angel Face ale sama nie wim czemu nawet nie sprawdzilam skad sa :O
OdpowiedzUsuńOooo aż dwie! Wspaniale! Ciekawa jestem ich pochodzenia!
UsuńJuz sprawdzilam :D Philipines obydwie ale roznia sie wlosami i nawet make up maja ciut inny. Jedna ma dosc mocny zielony cien a druga nie ma go wcale
UsuńDziękuję :) teraz wiem o tych aniołkach coś więcej. Na tym polega magia Barbie z tamtego okresu, że dwie pozornie takie same lalki mogą się tak bajecznie różnić, a wszystkie potrafią być piękne!
Usuńja za to gruntowna wiedze ciagle zapominam ;) Nie jest to dla mnie takie wazne ale ciesze sie ze sa blogi, takie jak np. Twoj ,na ktorych mozna sobie ta wiedze odswiezyc :) No wlasnie kazda lalka jest unikatowa :)
UsuńDziękuję, bardzo mi miło :)
UsuńBarbie z dawnych lat są unikatowe. Można by o nich pisać i się nimi zachwycać bez końca.
Swieta prawda <3
Usuń