Podczas pewnych sobotnich porządków
postanowiłam w ramach relaksu zetrzeć te trzy pyłki kurzu, które
zaplątały się w mojej witrynce wciągnięte ruchem powietrza jaki
wytworzył się przez bezustanne otwieranie i zamykanie szklanych
drzwiczek. Najwyższą półkę witrynki zamieszkują moje małolaty, które
zawsze wywołują u mnie uśmiech na twarzy. Bardzo cieszy mnie fakt, że w
mojej uprzednio bardzo jednolitej, blondwłosej kolekcji Skipper pojawiły
się dwie spośród trzech moich ulubionych Courtney. Ostatnie
niespodziewane pojawienie się Teen Time Courtney na naszym rodzimym
Allegro okazało się być nie lada testem dla mojej silnej woli.
Ostatecznie lalki nie kupiłam, bo obiecałam sobie, że ta naj naj
Courtney koniecznie musi się w mojej kolekcji znaleźć kompletnie ubrana.
Nadal nie udało mi się też zdobyć żadnej czarnoskórej Skipper, ale nad
tym pracuję tak samo intensywnie co nad moją TT Courtney. Tak bardzo
skupiłam się na Skipper AA oraz Courtney, że całkowicie zapomniałam o
Skipper blondynce, a wypatrzywszy na eBay’u mój wymarzony egzemplarz,
doszłam do wniosku, że Teen Sweetheart Skipper 1987 już swoje odczekała
na liście życzeń.
Teen Sweetheart Skipper trafiła do
masowej produkcji w 1987 roku i wraz z całą serią Teen Fun Skipper
(Workout, Cheerleader i Party) tworzą pierwsze cztery wersje młodszej
siostry Barbie odlane na bazie nowego wówczas headmoldu – Skipper 1987.
Rok później lalki trafiły na półki sklepowe i tak oto Skipper
zadebiutowała z całkiem nowym wizerunkiem, a przynajmniej tak mi się
wydawało. Ostatnio bowiem natrafiłam na pewną tajemniczą School Going
Skipper wyprodukowaną przez filię Mattel’a – Leo Mattel wyłącznie na
rynek indyjski w roku … 1986! O tej lalce wiadomo niewiele, a nieliczne
zdjęcia online ukazują ją w dwóch wariantach. Jeden posiada znaną w
tamtych czasach twarz – takie rysy dzierży chociażby Hot Stuff Skipper, a
druga - właśnie Skipper 1987! Obie laki osadzone są na starszym ciałku,
a krótka szyja tak zaburzyła proporcje lalki, oraz zmieniła owal
twarzy, że nie byłam pewna czy to aby na pewno wielkooka, ale to ona. To
przedpremierowe wydanie wywołało niezłe zamieszanie wśród miłośników
Skipper. Wątpię by wielkooka School Going kiedykolwiek trafiła w moje
ręce bo jej ceny osiągają szalone wartości. Lalka jest urocza i bardzo
mi się podoba, no i jest tą pierwszą z pierwszych … a przynajmniej mam
taką nadzieję.
źródło:https://www.worthpoint.com/worthopedia/leo-mattel-school-going-skipper-502860865
Wracając do mojej mini bezy, to jestem
nią zachwycona! Lalka przybyła do mnie nowa, choć w podniszczonym
pudełku, a jako że odebrałam ją na poczcie późnym popołudniem i światło
już nie sprzyjało, nie zrobiłam jej żadnego zdjęcia w pudle. Samo
pudełko jest dość ciekawe, bo jego tył ukazuje Skipper prototypową,
która znacząco różni się od wersji ostatecznej, o wiele bardziej
urodziwej. Pierwowzór ma dziwny owal twarzy, a w zestawieniu z prawie
nieistniejącą szyją lalka wygląda dość niezgrabnie. No powiedźmy sobie
wprost – jest zwyczajnie brzydka! W pudełku znalazłam ten sam scrapbook,
z którym przybyła Teen Fun Party 1987. Katalog przedstawia zdjęcia
zarówno wersji pierwotnej TS Skipper, jak i ostatecznej, a jego okładkę
zdobi przeuroczy artwork Teen Fun Party, Cheerleader oraz mojej Teen
Sweetheart. Fotografie lalek na pudełkach z dawnych lat potrafią być
przepiękne i bajkowe, ale taki artwork to istna magia!
Co się zaś tyczy samej lalki, to nie
trudno ją znaleźć na eBay’u. Lalka występuje tam w sporych ilościach,
zapudełkowana, odpudełkowana, jaką tylko dusza zapragnie! Ja byłam
jednak wybredna. Po pierwsze chciałam mieć jej pudełko – właśnie dla
tego brzydkiego zdjęcia! Po drugie, moja TS musiała mieć koniecznie
wszczepiony saran, bo lalka występuje również w wersji kanekalonowej.
Saranowe włosy Skipper zgniotły się potwornie, ale lalka ma za sobą
32-letnią odsiadkę w pudle! Czesanie mokrym grzebieniem załatwiło sprawę
– loki odzyskały swój dawny kształt i sprężystość. Część włosów Skipper
upięto nad grzywką, a gumka do tego celu użyta zaschła na kamień, przy
tym wcale nie popękała, więc pozostawiłam ją na swoim miejscu. TS
posiada najlepsze gatunkowo i najpiękniejsze włosy spośród wszystkich
moich wielkookich Skipperek – błyszczące, jedwabiste, a do tego w dwóch
przecudnych, ciepłych odcieniach blondu.
Patrząc
z perspektywy późniejszych wydań lalki, jej facepaint nie wydaje się
wyróżniać niczym szczególnym, ot niebieskie oczy, niebieski eyeliner,
niebieski cień do powiek i różowa szminka. Trzeba jednak pamiętać, że
mówimy o pierwszym (oficjalnym) roku produkcji lalek na tym headmoldzie.
Jako, ze Workout ma oczy zielone, Cheerleader brązowe, a Party
fioletowe, Teen Sweetheart jest pierwszą wielkooką Skipper o błękitnym
spojrzeniu. Ten wariant przypadł do gustu Mattel’owi bo ten facepaint
będzie w kolejnych latach powielany najczęściej z drobnymi różnicami w
kwestii natężenia barw lub ilości rzęs.
Teen Sweetheart Skipper udaje się na coś
w rodzaju balu szkolnego, co za tym idzie, ubrano ją z rozmachem.
Suknie balowe są dla tej postaci raczej rzadkością co dodatkowo
podkreśla jej unikatowość. W zasadzie to przychodzą mi do głowy jedynie
trzy tak strojne lalki poza TS, a są nimi Homecoming Queen Skipper 1988,
Dream Date Skipper 1990 oraz Beauty Pageant Skipper 1991. Wszystkie
cztery panny mają kolejny wspólny mianownik – z ich sukniami można coś
zrobić! Nie są to tylko wielkie kiece i tyle, ale stroje bardzo
pomysłowe dające się przekształcić w coś innego. I tak Teen Sweetheart
Skipper w wersji wyjściowej ma na sobie spódnicę z trzema falbanami
usianymi groszkami, a ich warstwowość nie tylko nadaje ładny kształt
kreacji, ale również pewnego rodzaju efekt ombre. Pod kaskadami falban
znajduje się biała warstwa sypnięta brokatem. A gdyby ktoś był ciekawy
jak masywna spódnica wyglądałaby w wersji nieco krótszej – Courtney
prezentuje swój fashion pack. Mattel widocznie lubi recycling i nie
marnuje nawet skrawka materiału.
Żeby Skipper mogła skakać po parkiecie
sali gimnastycznej z werwą górskiej kozicy i bez bezpośredniego
zagrożenia życia i zdrowia, masywną spódnicę można zdjąć. Pod spodem
lalka ma na sobie uroczą mini z baskinką. Projektanci nie szczędzili
wysiłków by Skipper otrzymała naprawdę wyjątkowy strój – górna część
mini sukienki posiada przepiękny motyw róży herbacianej, a na białą
warstwę naszyto opalizującą siateczkę. Cudo! W ramach wielofunkcyjności
miniówka posiada wszyty plastikowy zatrzask za pomocą którego można do
niej przyczepić falbaniastą spódnicę na zasadzie trenu. To ostatnie
rozwiązanie nie jest do końca przemyślane, bo spódnica jest bardzo
sztywna i nie chce zrezygnować ze swojego wyjściowego kształtu, ale i
tak projektantom należą się słowa uznania.
Na nóżkach lalka ma rajstopki w kropy.
Rajstop nie zdejmowałam, bo wcześniejsze doświadczenia przekonały mnie,
że powtórne ich założenie jest bardzo karkołomnym przedsięwzięciem. Nie
dowiedziałam się więc czy plamiste nóżki lalki również się kleją, te
dociekania pozostawiłam sobie na inną okazję. Plam się spodziewałam,
wręcz byłam pewna, że ta przypadłość nie ominie mojego egzemplarza.
Wszystkie cztery panny z rocznika produkcyjnego 1987 posiadają skłonność
do plam, taka już ich uroda. Na szczęście każda z nich posiada coś
wyjątkowego, co tę ułomność wynagradza. Wracając do kwestii dodatków
lalki, to poza uroczymi rajtkami, lalka ma prześliczne perłowe balerinki
oraz naszyjnik wykonany z identycznego plastiku. Naszyjnik posiada
zapięcie (!) i choć nie do końca współgra on z wstążeczką utrzymującą
sukienkę lalki we właściwym miejscu, to i tak bardzo mi się te koraliki
podobają! Żadna szanująca się dziewczyna nie pójdzie na imprezę bez
torebki, więc zawsze modna Skipper również takową posiada. Jest nią
prosty różowy woreczek z białą kokardką. Do woreczka laka może schować
białe rękawiczki przyprószone brokatem. Rękawiczki są urocze, ale
zakłada się je pieruńsko (pierońsko ? J). Jak widać Skipper ceni sobie
tradycję, więc na rączce ma kwiatowy korsarzyk – pewnie od Kevina, choć
ten swój debiut będzie miał dopiero dwa lata później. Korsarzyk posiada
swoje tekturowe pudełeczko! Mnie jednak jak zawsze szkoda jest niszczyć
wypychanki, więc kartonik prezentuję w formie przed złożeniem. Skipper
oczywiście została królową balu, a ukoronowano ją tiarą wątpliwej urody i
jakości. Zamiast tego ostatniego akcesorium lepiej skołuję jej jakąś
wstążeczkę i przewiążę nią skamielinę w jej włosach bo istotnie czegoś
mi tu brak.
Uff, wiedziałam, że się rozpiszę na
temat Teen Sweetheart, ale to taka śliczna lalka i od dawna upragniona.
Poniżej zdjęcia moich dwóch (oficjalnie) pierwszych wydań Skipper
wielkookiej. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz