Na fali mojej niesłabnącej fascynacji
Barbie z początku lat 80-tych udało mi się wreszcie spełnić swoje
lalkowe marzenie, którym była Dream Date Barbie 1982. Na żadną inną
lalkę w mojej kolekcji nie polowałam jeszcze tak długo i wytrwale, a
moja cierpliwość w tym względzie zaskoczyła nawet mnie samą, ale jak już
wcześniej wspomniałam, potrafię być cierpliwa, kiedy nie mam innego
wyboru. Dream Date na próżno szukać w naszym kraju, a przynajmniej ja
jej nie widziałam ani na allegro, ani tym bardziej na OLX. Na eBay jest
jej za to całe mrowie, ale ja wyznaczyłam sobie pewne kryteria, od
których postanowiłam nie robić odstępstw. Moja Dream Date nie musi być
idealna, ale koniecznie w wersji filipińskiej, z niezniszczonymi włosami
i oryginalnym stroju. Kolczyki byłyby miłym dodatkiem, na pierścionek
czy buty nie liczyłam, a o akcesoriach nawet nie pomyślałam. Wreszcie
wypatrzyłam mój egzemplarz, a jego poszukiwania trwały praktycznie tak
samo długo, co moja kolekcja.
Serii Dream Date 1982 nie trzeba nikomu
przedstawiać, ale ja i tak to zrobię z czystej przyjemności pisania o
tych cudnych lalkach. Było ich trzy: Barbie, P.J. i Ken. Dziewczyny
ubrano w ekstrawaganckie kreacje wieczorowe o identycznym kroju,
różniące się jedynie kolorystyką. Barbie i P.J. posiadają różne
headmoldy, inny jest też ich kolor włosów, ale ich suknie sprawiają, że
obie panie pasują do siebie. Kena z chęcią bym przygarnęła bo jest w tej
wersji bardzo elegancki, ale tak naprawdę to wzdychałam do Barbie i
P.J., którą kolekcjonerzy uwielbiają i biją się o nią do krwi ostatniej
choćby się pojawiła naga, skołtuniona i pogryziona. Nawiasem mówiąc
uwielbiam zdjęcie promo, w tle widać wieże WTC. To eleganckie trio
wydano również w wersji nieco mniej strojnej w giftsecie Barbie and
Friends 1982. Tyle piękna w jednym pudełku! Jako pojedyncza lalka, Dream
Date 1982 pojawiła się w jeszcze jednej wersji jako edycja specjalna na
konwencie w Seattle w 1989. Lalka występowała pod nazwą „30 years in
Seattle” i jest ona upamiętnieniem trzydziestolecia pierwszego wydania
Barbie. Jej suknia jest już nieco skromniejsza niż oryginał sprzed 7
lat, ale jest to ta sama lalka.
źródło: http://www.flickriver.com/photos/barbiecreations/5108527734/
źródło: http://steffiedolls.wikifoundry.com/page/1983+Barbie+and+Friends+Gift+Set
źródło: https://www.worthpoint.com/worthopedia/dream-date-barbie-1989-30-years-1074998399
Hasło Dream Date przewinęło się jeszcze
kilka razy w historii Mattela, który w 1990 wyprodukował ciekawą Skipper
w błękitnej sukni i wyposażył ją w peruki. Następnie w 1992 powstała
gra planszowa pod tym tytułem, a wreszcie w 2015 roku Dream Date Barbie
doczekała się reprodukcji, która nie jest co prawda wierną kopią
oryginału, a jedynie wariacją na jej temat i to na ciałku Model Muse.
Jednak lalka moim zdaniem tchnie duchem tamtej ery. Należy tu jeszcze
wspomnieć o Fruhlingszauber Barbie 1983, która jest do Dream Date
bardzo podobna, a wydano ją jak sądzę wyłącznie na rynek niemiecki.
źródło: https://www.flickr.com/photos/julia-yvonne/6783476563
źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/gold-label/dream-date-barbie-doll-cht05
Jak wiele innych Barbie z pierwszej
połowy lat 80-tych, Dream Date produkowano jednocześnie na Filipinach i
Tajwanie, więc poszczególne lalki różną się od siebie. Jednak
przeglądając liczne aukcje Dream Date na Ebay’u miałam wrażenie, że co
rusz to widzę inną jej wersję. Lalki różniły się nie tylko malunkiem
oka, ale również nasyceniem barw czy kolorem winylu. Moja Dream Date to
Filipinka o bardzo charakterystycznym dla tego kraju jakby rozmytym
facepaincie, co nadaje łagodności jej spojrzeniu. Oczy lalki są
fioletowe, tak samo jak cień do powiek. Na policzkach lalki widać bardzo
delikatny rumieniec, a jej usta są bardzo wąskie i muśnięte
brzoskwiniową pomadką. Twarz Dream Date to prawdziwe lalkowe arcydzieło!
Jedyny mankament jest taki, że farbka nieznacznie odprysnęła w lewym
oku lalki. Musiało się to stać w czasie podróży, bo skaza nie była
widoczna na zdjęciach z aukcji. Da się z tym żyć i tragedii nie ma.
Włosy Dream Date wyglądają jakby nikt nigdy nie ingerował w jej
fabryczne uczesanie. Złoto-blond saran był jakby lekko tłustawy w
dotyku, tak jak opisał go sprzedawca, ale dwukrotne mycie i przelanie
wrzątkiem załatwiło sprawę. Co się zaś tyczy ciałka Barbie, to jak widać
na zdjęciu, ma wyraźnie zaznaczone palce u stóp, a jej nogi zginają się
na trzy. Nogi lalki kleiły się trochę, ale mokre chusteczki do pupy
niemowlęcej jak zwykle pomogły.
Barbie dotarła do mnie w swoim
oryginalnym stroju, który wygląda jak nowy. Kreacja Dream Date jest
ekstrawagancka i bardzo rozpoznawalna, a składa się ona z dwóch części.
Pierwszą z nich jest wiązany na szyi top wydziergany z włóczki, na którą
naszyto połyskujące cekiny. Wadą topu jest to, że nie posiada on
zapięcia, tylko jest zszyty po całości, więc zdjąć go można jedynie
przez nogi lalki. Należy z nim postępować bardzo ostrożnie, bo ma on
tendencję do rozłażenia się, jednak jest bardzo efektowny. Spódnica zaś
to istna fantazja! Uszyta ze sztywnego poliestru spódnica obrębiona jest
na fioletowo co dodaje kontrastu i wyraźnie zaznacza jej falbany. Do
spódnicy przyszyto fioletowy marszczony pas z różyczką uformowaną z
poliestru w tym samym kolorze.
Co się zaś tyczy falbany, to jest ona
integralną częścią spódnicy. Można ją układać aż na 10 różnych sposobów,
a w oryginale wraz z lalką w pudełku można było znaleźć instrukcję
obsługi falbany! Oto kilka przykładowych stylizacji. Moja ulubiona to
ułożenie podstawowe oraz monstrualna baskinka :). Pewnie Was nie
zdziwię, że ta kreacja przywodzi na myśl moją ukochaną Dynastię?
Nawiasem mówiąc, ostatnio przeczytałam artykuł na temat planów powstania
wersji kinowej Dynastii przedstawiającej młodość głównych bohaterów
przypadającą na lata 60. Jeśli projekt dojdzie do skutku, to pójdę do
kina z czystej ciekawości, ale nie sądzę by cokolwiek było w stanie
dorównać oryginałowi
Wracając do mojej Dream Date, to jak
można wywnioskować z fotografii, lalka posiada swoją oryginalną
biżuterię w komplecie. Pierścionek i kolczyki do kompletu to moja
ulubiona wersja Barbiowych błyskotek czyli cyrkonie zatopione w
przezroczystym plastiku. Cyrkonie są jak nowe i przepięknie odbijają
światło słoneczne mieniąc się przy tym wieloma kolorami. Barbie przybyła
również obuta! To raczej zaskakujące, bo klapeczki na szpilce nie mają
prawa się nie zgubić, podczas sesji zdjęciowej co chwila spadały ze
stópek lalki, a przecież przez większość czasu Barbie podtrzymywał
stojak! Lalką zapewne nie bawiono się zbyt często, może nawet wcale. Nie
jest ona jednak idealna, bo gdyby była, kosztowałaby znacznie więcej, a
ja bym sobie na nią nie mogła pozwolić. Poza minimalnym odpryskiem
farby, na prawej nodze lalki pojawiły się szare i zielone plamki, lewa
nie posiada tego defektu. Być może ciężki poliester nie pozwalał
winylowi oddychać, a lewa noga się uchowała dzięki rozcięciu na
spódnicy? Tak czy siak wady nie widać bo przysłania ją strój lalki,
jeśli zaś plamy będą mi przeszkadzać, to skołuję zastępcze ciało. Aha,
jeśli uznać to za wadę, lalka nie posiada już swoich akcesoriów drobnych
w postaci szczotki i lusterka w rozmiarze Barbie, widać je na reklamie.
Dream Date to jedna z najpiękniejszych
lalek w mojej kolekcji. Uwielbiam ją za łagodny malunek twarzy, piękne,
złote włosy oraz kreację żywcem z czerwonego dywanu. Napstrykałam jej
prawie 200 zdjęć, z czego odsiałam połowę, a następnie nie mogłam się
zdecydować , które z nich nadają się na top 20, więc zamieściłam jeszcze
kilka na Flickr.
Nic na to nie poradzę, lalka jest wyjątkowo fotogeniczna. Ja wiem, że
rozpływam się nad każdą lalką, którą opisuję na moim blogu, ale Dream
Date z miejsca podbiła moje serducho i jest teraz jedną z moich
ulubienic. Mając tą przyjemność podziwiania lalki na żywo jestem w
stanie zrozumieć dlaczego jest tak popularna wśród kolekcjonerów.
Chciałabym ją ujrzeć na żywo ;) o PJ już nawet nie wsomnę ;) marzę o tych lalkach od jakiegoś czasu ale ich ceny przyprawiają mnie o zawrót głowy. :) bardzo ciekawy blog, pozdrawiam Cię serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba Ci się mój blog :) Ja też długo się czaiłam na Dream Date - na obie. Co do Barbie, to trochę się na nią wyczekałam, ale koniecznie chciałam wersję filipińską ubraną w swój strój. Gdy taką wypatrzyłam, dodatkowo obutą i z biżuterią, nie wahałam się ani sekundy. Na żywo jest jeszcze piękniejsza :)
UsuńPrzepiekna ,gratuluje <3 Ta lalka to jedna z najpiekniejszych kreacji Mattela :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, to jedna z moich ulubionych Barbie z pierwszej połowy lat 80-tych!
Usuń