Crystal Barbie 1983 chyba nikomu nie
trzeba przedstawiać. To absolutny klasyk – skromna, delikatna i
elegancka lalka, jak jej nie uwielbiać. Crystal całkiem nieoczekiwanie
znalazłam na Allegro i bardzo mnie ten widok zdziwił, bo nie
przypuszczałam, że ktoś będzie się chciał z taką lalką rozstać. Piękna i
zadbana, przybyła zaraz po moich przeżutych i wyplutych, ale równie
klasycznych trupkach – Peaches’n Cream i Magic Moves i stanowiła z nimi
kontrast jak dzień do nocy. Po odszczurzeniu Peaches i Magic stoją sobie
razem z Crystal tworząc moje trio klasyków z lat 80-tych czekając na
czwartą koleżankę z tamtej epoki, która jest już w drodze.
Crystal jest jedną z tych lalek, które z
chęcią zdubluję, a to dlatego, że produkowana była równolegle na
Tajwanie i na Filipinach co ma swoje odbicie w malunku oka. Jakby tego
było mało, posiadają również odmienne fryzury. Jak zwykle w oczekiwaniu
na lalkę raczyłam się zdjęciami z Internetu, a Crystal jest chyba jedną z
najbardziej obfotografowanych Barbie w swojej historii. Z tego co
zdążyłam zauważyć i wyczytać , Tajwanki miały część włosów upiętą w
kucyk nad czołem, a resztę puszczoną w luźnych lokach, zaś włosy
Filipinek są zebrane w jedną kitkę z prawej strony zakręconą w
eleganckie, drobne loczki. Obie są piękne, więc pewnie na mojej Tajwance
nie poprzestanę. Nie wiem tylko która będzie następna – Filipinka czy
też Crystal AA na moldzie Spanish, która jest po prostu zjawiskowa i
wprost idealna na moją pierwszą lalkę o tych rysach!
Moja Crystal jest składakiem – po
zdjęciach zamieszczonych na aukcji spodziewałam się palczastych stópek i
napisu Taiwan, natomiast moja lalka ma zaokrąglone stopy żartobliwie
nazywane płetwami, a jej ciałko (ciekawe do kogo wcześniej należało)
wyprodukowano w Chinach! Oczywiście mnie to wcale nie przeszkadza i dla
mnie lalka jest pełnoprawną i jedyną w swoim rodzaju Crystal Barbie!
Crystal w oryginale zaopatrzona była również w boa, pierścionek, wiszące
kolczyki i naszyjnik z przezroczystego plastiku z cyrkoniami, szczotkę i
grzebień, wisiorek dla małej właścicielki oraz, o ile się nie mylę,
przezroczyste pantofelki z zatopionym brokatem. Moja Crystal nie posiada
tych dodatków, za to przybyła z zapasową sukienką oraz w pantofelkach
od Day to Night, a przezroczyste szpileczki dostała ode mnie. Jakiś czas
temu zakupiłam buty dla moich lalek w hurtowych ilościach, bo mi się
bose pałętały na półce i z miejsca pomyślałam sobie, że te idealnie
nadałyby się dla Crystal Barbie jeśli kiedykolwiek uda mi się ją zdobyć.
Poniższa reklama przedstawia Crystal wraz z całym jej dobytkiem, a
towarzyszy jej oczywiście Ken.
Sukienka Crystal jest bardzo prosta w
kroju i w niczym nie przypomina tych sukni balowych z lat 90-tych,
niedorzecznie wielkich i sypniętych brokatem (ach jak ja je kocham).
Prosty gorsecik na cienkich ramiączkach zapinany jest na metalowy
zatrzask. Suknia rozszerza się ku dołowi, wieńczy ją tiulowa falbanka i w
całości wykonana jest z białego, opalizującego materiału, który się
przepięknie mieni rozmaitymi kolorami, a „pasek” uszyty z tiulu w
kolorze fuksji i fioletu to dodatkowy akcent kolorystyczny, który
jednocześnie ożywia sukienkę i całe szczęście, bo inaczej wyglądałaby
jak suknia ślubna. Początkowo miałam pewne wątpliwości co do tego
dziwnie szeleszczącego i trochę sztucznego materiału, ale pomacawszy go
stwierdziłam, że jest całkiem przyzwoity i wcale nie pęka i się nie
łuszczy jak przypuszczałam.
Piękne słomkowo-blond saranowe włosy
lalki zachowały się w niemal idealnym stanie, chyba, że przeszła reroot,
czego nie podejrzewam. Włosy upięte są po „tajwańsku” z uroczo
podkręconymi końcówkami. Nie mogę się nadziwić jakości starego dobrego
saranu – lalka ma przecież 35 lat! Wciąż nie mogę się zdecydować czy
wolę niekontrolowane loki z lat 90-tych, tą nieprzepastną gęstwinę,
która wymagała rusztowania w pudełku odpowiednich gabarytów,
zaprojektowanym tak by pomieściło tą eksplozję kanekalonu (wraz z
odpowiednich rozmiarów bezowatą suknią do kompletu), czy też spokojne,
eleganckie, stonowane stylizacje na saranie z lat 80-tych.
„Kontrolowana” fryzura z włosami
zaczesanymi do tyłu i brakiem krzaczastej grzywki odsłania śliczną buzię
lalki. Crystal ma oczy w kolorze lawendy! Coś jest w tych fioletowych
ślepiach co do mnie przemawia, koniecznie muszę sobie sprawić Dream Date
Barbie! Cechą charakterystyczną Crystal jest 6 rzęs ułożonych
naprzemiennie: krótsza-dłuższa-krótsza i tak dalej. Lawendowy cień do
powiek i róż na policzkach nałożone są skromnie, bez przesady, po co się
nadmiernie pacykować skoro się jest piękną już z natury! No może nie z
natury, bardziej z … odlewu, w każdym razie wiadomo o co chodzi.
Crystal jest skromna i eteryczna i tak
niepodobna do Cool Looks z poprzedniego wpisu, że nie mogę się nadziwić
jak różne lalki można stworzyć na bazie tej samej formy odlewu. Niech no
mi ktoś powie, że wszystkie Barbie wyglądają tak samo!
Sliczna, typowa Taiwanka <3 Ja mam wersje i z Filipin i Taiwanu i ogromnie sie roznia choc obie sa cudne.
OdpowiedzUsuńO Filipinka! Zazdraszczam bez zawiści, bo to cudo prawdziwe. Tajwanka to ślicznotka, ale Filipinka jest jak żywa!
Usuńja mam bardzo duzo Crystal ale wiekszosc wlasnie z Taiwanu choc i miedzy nimi sa roznice
UsuńTak, Crystal poza malunkiem twarzy dostawały również 2 różne fryzury! Bajka! Na jednej nie poprzestanę, to pewne :)
UsuńTak z tego co wiem to byly wersje z przedzialkiem na boku, na srodku i bez przedzialka ;) A samych wersji i krajow produkcji bylo 6.
OdpowiedzUsuńŁo rety, cudowności!
Usuńno wlasnie ,nie wiem czy widzialas. Jak dla mnie ta z Mexyku bije wszystkie na glowe swa delikatnoscia :)
UsuńNie miałam pojęcia o tej meksykańskiej piękności, rzeczywiście cudo, oczy jak wrzosowiska!
UsuńPrawda ,jest zachwycajaca <3 <3
Usuń