Pewnego razu na Olx tak oto biłam się z myślami przeczytawszy poniższą wiadomość:
„… To jak, decyduje się Pani na którąś z lalek? Pozdrawiam.”
Hmm, tak, na jedną już się zdecydowałam i
kupuję ją bezapelacyjnie, ale ta druga… Nie! Nie-nie-nie, już
wielokrotnie oparłam się kompulsywnemu kupowaniu lalek i tym razem też
mam taki zamiar. Nie wystarczy, że lalka JEST, że jest w DOBREJ cenie,
że jest RZADKIM okazem i, że jest PIĘKNA, bo inaczej zacznę kupować
wszystkie Superstary, Christie, Midge i Kiry jak leci! Dość, że nie
przepuszczam większości Skipper jakie się trafią. Nie, kupuję tylko
lalkę X! Koniec i kropka.
„Witam, na razie zdecydowałam się na kupno lalki X, o której pisałam wcześniej. Dziękuję i pozdrawiam.”
Po jakiejś godzinie … oj no szkoda mi
tej zmizerowanej Brzoskwini. I tak miałam ją w planach, leży odłogiem na
liście życzeń już nie wiem sama jak długo. Nie! Nie! Oczywiście
Brzoskwinię kupię, ale nie tą. Moja musi mieć swoją piękną suknię, a i
boa by się przydało. No i co jeszcze? Biżuteria też jest genialna, a
brzoskwiniowe buty? Jak będę tak dalej wyliczać, to wyjdzie na to, że
najlepiej jest kupić pudełkową, a to się wiąże z płaceniem za nią okupu,
nie, nie…. Och no nie mogę zostawić takiej zacnej lalki tak
zaniedbanej! Brzoskwinie przecież nie rosną na drzewach! No … rosną, ale
nie takie!
„Witam ponownie. Namyśliłam się, poproszę jeszcze o lalkę z prawej strony w białej sukni i welonie. Pozdrawiam.”
No i w ten sposób stałam się szczęśliwą
posiadaczką Peaches’n Cream Barbie wyprodukowanej na Tajwanie. Poniższa
reklama przedstawia lalkę w pełnej krasie. Peaches swego czasu
produkowano w trzech fabrykach – Tajwan, Filipiny i Malezja i każda
miała swój własny pomysł jak Brzoskwinia powinna wyglądać. Różnice są
znaczące, Malezja i Tajwan lubowały się w mocnym, intensywnym
facepaincie i topornych kreskach, wersje filipińskie są bardziej
subtelne, malowane jakby rozrzedzoną farbką, co nadaje Barbie bardziej
naturalnego wyglądu. Wprawni kolekcjonerzy są w stanie na podstawie
zdjęć stwierdzić gdzie wyprodukowano daną Brzoskwinię i miewają swoje
zdecydowane preferencje co do danej wersji. Mnie osobiście podoba się i
tajwańska i filipinska (malezyjskich za dużo nie widziałam), a
Brzoskwinia jest jedną z trzech lalek, które chętnie zdubluję by mieć
różne wersje. W 2009 Peaches doczekała się reprodukcji w ramach serii
My Favorite (made in China), ale jak to na reprodukcję przystało, jest
ona jedynie wariacją na temat Peaches’n cream, chociaż strój został
wiernie odwzorowany.
Moja Brzoskwinia przybyła jako trup,
śmierdzący i brudny! Włosy miała okropnie zdredowaciałe, więc po
wyszorowaniu trupa mydełkiem piorącym, wielogodzinnym odmoczeniu w
płynie zmiękczającym i przepłukaniu wrzątkiem załączyłam Dynastię i
zaczęłam przeczesywać delikatnie włochy, każde pasemko oddzielnie.
Zeszło mi z pół odcinka, a że było ciepło, włosy szybko schły. Rezultat
moich zmagań był mizerny, a Barbie wyglądała jak pudel na sterydach.
Upięłam więc włosy w leniwy kucyk, zamoczyłam końcówki we wrzątku, a po
wystygnięciu przeczesywałam wydzielone pasemka grzebieniem maczając go w
wodzie. Końcówki zaczęły formować się w zgrabne loczki.
Po usunięciu warstwy brudu, który
zniekształcał piękne rysy lalki, Brzoskwinia przejrzała i nabrała urody.
Jest ona wersją tajwańską, a więc jej facepaint jest dość intensywny.
Lalka ma fioletowo-niebieskie oczy, które podkreśla suto nałożony czarny
eyeliner oraz lawendowy cień do powiek. Fabryka nie poskąpiła Barbie
również tuszu do rzęs, a te występują w wielkiej obfitości i to na obu
powiekach. Usta Brzoskwini zdobi pomarańczowo-czerwona szminka, a
policzki – róż. Różnice między tajwańskim i filipińskim pędzlem są łatwo
zauważalne i na tyle znaczące, że nadają niby tej samej lalce
kompletnie odmienny charakter. Filipinka jest delikatna i eteryczna,
Tajwanka zdecydowana i z pazurem i dlatego właśnie, choć nie dubluję
lalek z zasady (tyle innych czeka na liście życzeń), to marzy mi się
zdobycie filipińskiej Brzoskwinki, tym bardziej, że z powodu braku jej
oryginalnego stroju, nie jestem w pełni usatysfakcjonowana, ale nie
można mieć wszystkiego, a już na pewno nie od razu.
Brzoskwinia tak długo odziana była w coś
na kształt alby komunijnej z welonem na doczepkę, pozorując pannę
młodą, że z ochotą przymierzała co rusz to inne sukienki i wcale jej nie
przeszkadzało, że są współczesne. Z radością też zakładała wszelką
biżuterię jaka wpadła jej w łapki, swoją niestety zagubiła bez wieści.
Przy okazji tych radosnych przebieranek opiszę pewne dwa modele
sukienek, które bardzo przypadły mi do gustu. Mattelowi zresztą też, bo
wydał kreacje w kilku wariantach. Oto pierwszy z nich.
Model DNV27 to długa suknia wieczorowa.
Jej górne partie uszyto z błyszczącego, srebrnego materiału obsypanego
brokatem i obszytego różową nitką. „Gorsecik” odcina się od reszty
różową wstążką a poniżej dwie warstwy materiału, z czego wierzchnia
uszyta jest z plisowanego tiulu. Niestety tiul występuje jedynie z
przodu, tył kreacji przypomina koszulę nocną! W zestawie z suknią
znajduje się również różowa torebka typu „kuferek” oraz srebrne szpilki
na koturnie(ale w różowych pantoflach jej ładniej).
Drugi wariant sukienki to różowy
połyskujący top oraz łososiowy dół. Występuje także opcja trzecia,
również z łososiowym dołem, ale górne partie uszyto z materiału w
kolorze złotym, tej ostatniej sukienki nie posiadam w swoim zbiorze.
Obie sukienki zawierają w zestawie identyczne kuferki oraz kolie w
kolorze złotym.
Drugi model, bardzo przez Mattel’a
lubiany, to sukienka o zróżnicowanej długości. Sama już nie wiem w ilu
wariantach kolorystycznych ten model przewinął się na przestrzeni trzech
ostatnich lat, ale ja posiadam 4 wersje. Pierwsza, najnowsza, to
szalona kolorystycznie sukienka z efektem ombre, nakrapiana złotem, do
tego złota bransoletka i srebrna kopertówka ze skóry węża. Nie należy
łączyć złota i srebra? Barbie to nie dotyczy!
Druga opcja jest identyczna jak
poprzednia jeśli chodzi o krój i wykończenie górnych partii, a obie
sukienki różni jedynie kolor. Różowa kreacja z nadrukiem w postaci
srebrnych gwiazdek (nadruk tylko z przodu) przywodzi na myśl dawne
fashion packs, a wykonana jest ze śliskiego materiału, który tak dobrze
pamiętam z czasów dzieciństwa. Dodatki do sukienki to srebrna kopertówka
oraz naszyjnik – ten ostatni niestety jest źle dobrany i nie komponuje
się z sukienką w żaden sposób. Lepsza już byłaby bransoletka albo buty.
Opcja numer trzy to sukienka z polotem i
pomysłem, jest ona wariacją na temat poprzednich dwóch, z tym, że
połyskujący, czerwony gorsecik ma formę topu bez rękawów, a w dolnych
partiach dodano jeszcze jedną, bardzo zwiewną warstwę. Do zestawu
dołączono czerwoną, falbaniastą torebkę oraz złotą bransoletkę.
Czwarta i ostatnia zarazem wersja na
pozór tej samej sukienki, którą posiadam już pojawiła się na moim blogu i
przez pewien czas nosiła ją Mermaid Midge. Jest to śliczna sukienka,
bardzo podobna krojem do poprzedniej, z tym, że góra wykończona jest
cienkimi ramiączkami, dół obsypany jest brokatem, a cała kreacja posiada
niebieskie przeszycia. Zestaw zabiera niezbyt ładną, białą torebkę z
„zapięciem” imitującym olbrzymi diament oraz uroczą turkusową
bransoletkę. Sukienka prezentuje się znacznie lepiej z niebieskimi
dodatkami, a dekolt aż się prosi o jakiś naszyjnik.
Brzoskwinia czeka na swoją oryginalną,
absolutnie zjawiskową suknię i mam nadzieję, że jej zdobycie nie zajmie
mi dużo czasu. Tym czasem, w której współczesnej kreacji jest jej
najładniej?
Sliczne fashiony.
OdpowiedzUsuńJa kupuje przewaznie te starsze z lat 70 i 80 ale nie tak dawno normalnie dostalam bzika na punkcie takiego nowszego w kolorze brzoskwini. Tyle grzebalam w internecie ze w koncu udalo mi sie kupic :)
Mnie sie ona we wszystkich podoba ale ta w serduszka jest po prostu boska :)
UsuńTa w serduszka jest bardzo ładna, szkoda, że jednostronna. Ja bym najchętniej kupowała te stare fashiony, ale kosztowne są. Obecnie choruję na Barbie Designers Collection in the spotlight 1983! Barbie w białym smokingu z futrem! Ech jakby Brzoskwince było w nim ładnie. Tymczasem obecnie kupiłam jej współczesny, brzoskwiniowy fashion i jestem zadowolona. Nie wiem czy to przypadkiem nie jest ten, o którym mówisz.
UsuńPiekny jest ten bialy fashion, niestety nie posiadam. A mozliwe ,ja ubralam sukienke do zdjecia lalce na moim drugim blogu:
OdpowiedzUsuńhttps://2.bp.blogspot.com/-28DbHz1bAow/XBkGet7YV7I/AAAAAAAAJ14/iF0Vf0ViRBc83shMBicbR2chW8iogbVogCLcBGAs/s640/Barbie%2Bfashionistas%2BAfro%2Bmade%2Bto%2Bmove%2Bmtm%2Brepaint%2Booak%2Bdoll%2B3.JPG
sa do niego fajne buty i torebka <3
To jednak nie ta sukienka, którą ja posiadam, ale Twoją znam i też mi się bardzo, baaaardzo podoba. W tym fasonie mam miętową kreację, w którą ubrałam moją rerootowaną Hollywood Hair Barbie.
Usuńo to jestem ciekawa co to za brzoskwiniowa kreacja skoro nie ta. Ta mietowa widzialam wydaje mi sie i tez od razu skojarzylam ze to jak ta moja :)
UsuńTa sukienka jest w moim wpisie o Peaches'n Cream II, jest bardzo ładna, choć niestety jednostronna, ale Peaches jest w niej ślicznie.
Usuń