poniedziałek, 4 marca 2019

Paint'n Dazzle Barbie 1993 the Brunette



Pewnego wieczoru, uzupełniając stan stojaków, przyjrzałam się moim winylówkom i zdałam sobie sprawę, że mam poważne braki w superstarowych brunetkach. Doszłam do wniosku, że czas już wyciągnąć łapki po pewną brunetkę, która chodziła mi po głowie już od czasu, gdy jej rudowłosa siostra dołączyła do mojej kolekcji. Zapolowałam więc na Brunetkę z jednej z moich ulubionych serii z lat 90-tych - Paint'n Dazzle Barbie 1993. Oto i ona:

Kilka miesięcy temu opisywałam pewną Rudą, która tak mnie prześladowała, że aż udało jej się w końcu wedrzeć na salony pomiędzy moje strojne bezy i wcale się przy tym nie przejmowała niewyjściowym ubiorem. Brunetka z tej serii schwyciła mnie za serce równie mocno (za wątrobę, żołądek, trzustkę i szereg innych narządów wewnętrznych też), ale z nią już nie było tak łatwo. Na allegro nie występowała wcale, na Olx pojawiła się jedna, ale z przyciętymi włosami i w stroju zastępczym. Na szczęście zdążyłam się już zaprzyjaźnić z eBay’em, gdzie Brunetka dostępna jest w wielkiej obfitości. Znalazłam więc mój egzemplarz, zalicytowałam i w końcu jest – Paint’n Dazzle Barbie 1993 the Brunette.




Serię Paint'n Dazzle 1993 opisałam już przedstawiając Rudą, jednak w międzyczasie odkryłam, że miała ona dużo więcej do zaoferowania, niż myślałam. Po pierwsze, Blondynka wydana została w dwóch wariantach - standardowym, czyli lalka plus okropne i całkiem niepotrzebne akcesoria dekoracyjne oraz gift set powiększony o dodatkowy strój. Myślę, że to bardzo dobry pomysł, bo spośród całej brygady, Blondynce dostał się moim zdaniem najmniej ciekawy strój. Co się zaś tyczy strojów, to Mattel wypuścił na rynek również serię ubrań, to tak na wypadek, gdyby ktoś nie był do końca zadowolony z wyników swojej kreatywności z użyciem farbek i cekinów. Co prawda Ken i Skipper nie należą do serii, ale firma zadbała i o nich oferując stroje dedykowane tym postaciom, tak by i oni mogli wyskoczyć na miasto cali umazani farbami i obsypani cyrkoniami. Ale to jeszcze nie wszystko. Kolorowa ekipa Paint'n Dazzle nie musiała chodzić na piechotę, dostali swoje własne auto i to nie byle jakie - kabriolet, który też można było własnoręcznie ozdobić. Nietuzinkowy koncept muszę przyznać, gdybym nie widziała reklamy na własne oczy, to chyba bym nie uwierzyła.




Brunetka przybyła owiana zapachem stęchlizny, ale nie przejmuję się tym faktem. Niejedna moja lalka pachniała niczym babcina szafa po przybyciu. Z czasem, w otoczeniu normalnego, neutralnego zapachu stęchlizna ulatuje. Nie trzeba się gimnastykować. Poza tym Brunetka jest idealna w każdym calu. Jej kanekalonowe włosy są mięciusie, błyszczące i jedwabiste w dotyku, zupełnie jak u Rudej z tej serii. Włosy są tak niebywale nie-watowate jak na kanekalon, że byłam przekonana, iż to saran. Dopiero na blogu pewnej pani, która Barbie kolekcjonuje już od przeszło 20 lat dowiedziałam się, że cała seria ma wszczepiony kanekalon. Rzeczywiście, jak na saran, włosy są zbyt lekkie i cienkie, ale z kolei jak na kanekalon, są one zbyt błyszczące i sypkie. Tak czy siak, włosy w odcieniu gorzkiej czekolady wystylizowano w typowy dla tamtych czasów sposób- część włosów upięto w kucyk nad czołem i pokarbowano, a resztę puszczono luzem. Grzywka jest, a jakże!


Wspominałam już, że uwielbiam fioletowe oczy u lalek? Wspominałam. Jest to jeden z powodów, dla którego wybrałam tę właśnie Brunetkę spośród całego grona superstarek o tym kolorze włosów. Fiolet jej oczu jest w dwóch odcieniach, zaś na powiekach dwa perłowo-różowe cienie do powiek, usta lalki potraktowano magentą i nie poszczędzono jej różu na policzkach. Kolor brwi oraz włosów sprawiają, że Brunetka zdaje się mieć ciemniejszą karnację od Rudej, ale to tylko złudzenie optyczne.


Wreszcie przechodzimy do stroju, który bywa krytykowany przez innych kolekcjonerów jako kiczowaty, mimo iż sama Brunetka ogólnie się podoba. Ja jednak kocham ten kicz! Jest super! Kicz przejawia się tu w workowatej kurteczce, każda lalka z tej serii taką posiada. Kurteczka uszyta jest z materiału, który udaje jeans, ale robi to bardzo zgrabnie i co najważniejsze, dookoła, a nie tylko od frontu. Fioletowy niby-jeans odcina się rzędem złotych cekinów od kwiatowej wstawki, bardzo wesołej i kolorowej. To właśnie te kwiaty sprawiły, że wybrałam tą właśnie lalkę, którą najpierw musiałam wylicytować, choć dwie aukcje niżej Brunetka dostępna była w opcji kup teraz i to w prawie identycznej cenie. Owa kurteczka występuje również w drugim wariancie – z pomarańczowymi, zielonymi i niebieskimi geometrycznymi wzorkami oraz jakby lamparcimi cętkami.



                                                                        źródło: https://pl.pinterest.com/pin/505388389405335515/. brunette

brunettePod kurteczką Barbie ma na sobie krótki top odsłaniający brzuszek, a ten wykończony jest przy dekolcie tymi samymi cekinami co kurteczka. Spodnie lalki to krój typowy dla lat 90-tych w których tylko Barbie może wyglądać dobrze. Spodnie na ciele żywej kobiety bardzo niepochlebnie traktują biodra, dodając im numer albo dwa swoją workowatością, a zwężane nogawki zamieniają nogi w marchewy, ale Barbie we wszystkim jest ładnie. Spodnie posiadają ciekawe detale w postaci kwiatowego paska oraz przeszycia rozporka. Dodatki lalki to fioletowe kajaki, owalny pierścionek oraz ogromne kolczyki również pod kolor. Nie zabrakło też szczoteczki do włosów. Wiem, to taki detal, ale ja bardzo lubię te szczotki, choć ich wcale nie używam.





W latach 90-tych Mattel wydał kilka brunetek o moldzie superstar, ale spośród nich wszystkich moje ulubione to właśnie Paint’n Dazzle oraz Holiday Treats 1997 oraz niekwestionowana królowa - Happy Holidays 1997. Moją Brunetkę uwielbiam za jej pogodną buzię, śliczne włosy i cały ten fiolet, który ją otacza. To mój ulubiony kolor. Lalki choć piękne, posiadają jeden mankament, o którym pomyślałam że wspomnę choć mnie on osobiście wcale nie przeszkadza. Obie lalki stoją w jakby lekkim rozkroku, co spowodowane jest ułożeniem w pudełku. Taka poza, jakkolwiek wymuszona odsiadką w pudle, pasuje do ich stylu, stroju i nadaje im pewnej zadziorności. Pewnie można tą wadę naprostować, ale ja ingerować nie będę. Poniżej moje dwie superstarki z serii Paint’n Dazzle. Która Wam się bardziej podoba? Pozdrawiam cieplutko. 






 





2 komentarze:

  1. Kurczę, współczesne Barbioszki są oczywiście ciekawe, bardzo zróżnicowane, ale niech mi nikt nie mówi, że panny z tamtych lat nie miały tego czegoś... Tego się chyba już nie da powtórzyć i trochę żal...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, nawet reprodukcje dawnych lalek to nie jest dokładnie to co oryginał, choć taką Day to Night bym nie pogardziła :) Współczesne za to potrafią zaskoczyć, ja się nie mogę nadziwić Barbie na traktorze, no rewelacja!

      Usuń

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...