czwartek, 28 lutego 2019

Super Star Barbie 1993 Walmart Special Edition



Super Star Barbie 1988 była moją pierwszą Barbie i zarazem pierwszą jaką w ogóle pamiętam. Miałam wtedy pięć, może sześć lat gdy mama zabrała mnie do Pewexu i kupiła ją dla mnie. Niekwestionowany urok lalki oraz moje miłe wspomnienia nadały jej, w moim subiektywnym odczuciu, miano tej najpiękniejszej Barbie, której poszukuję regularnie raz w tygodniu sącząc poranną kawusię. Wbrew moim standardom, co do tej lalki mam wysokie oczekiwania i nie może być to totalna trupka, więc poszukiwania są jak na razie bezowocne.



I tak właśnie przetrząsając Internet przy porannej kawce znalazłam zupełnie inną Super Star. Ta została wyprodukowana w 1993 w dwóch wariantach – kaukaskim i AA (headmold Christie 1987) jako edycja specjalna dla Walmart i chociaż z moją Super Star nie miała nic wspólnego, to jednak zyskała moją uwagę. Barbie była na sprzedaż na allegro w fantastycznej cenie do licytacji lub ciut drożej z opcją kup teraz. Lalka była bardzo zadbana, wyglądała jak nowa, w oryginalnym i kompletnym stroju z butami (!) i biżuterią. Posiadała nawet swoją perłowo białą statuetkę ‘Oscara’ i pudełko, a jedyne czego jej brakowało to szczotki. Do tego włosy wyglądały na nieczesane. I nikt jej nie licytował!




Czemu nikt jej nie licytuje? – pomyślałam. Jest… różowa. No dobra, jest przeraźliwie, niedorzecznie wręcz i żarówiasto różowa, do tego te neonowo pomarańczowe brokatowe gwiazdy i aż oczy łzawią od samego patrzenia. A jednak lalka nie pozwalała mi o sobie zapomnieć, więc odwiedzałam aukcję z uporczywą regularnością, tak 3 do 5 razy dziennie, aż w końcu spostrzegłam w lalce coś jeszcze, taki swoisty urok, który łatwo przeoczyć bo przysłania go ten róż. Barbie ma kocie oczy i ostro zarysowaną brew, co mimo uśmiechu, nadaje jej spojrzeniu takiej stanowczości, wręcz surowości! Wystarczy ją przyrównać do przesłodkiej, przeuroczej Birthday Surprise z 1991 by to dostrzec.





Zalicytowałam ostatniego dnia by po chwili żałować, że nie wybrałam opcji kup teraz (ale cóż, tnę koszty by móc kolekcjonować w ogóle). Mój niepokój rósł wraz ze zbliżającym się końcem licytacji. Wreszcie wkurzona Barbie przybyła i zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.






Jej pudełko, jak sprzedawca ostrzegał, było dość mocno nadgryzione zębem czasu, ale i tak ma dla mnie dużą wartość jako część lalki oraz nieocenione źródło informacji. Tył pudełka prezentuje Barbie w pełnej krasie jako zwyciężczynię nagrody dla Aktorki Roku.





Suknię Barbie dość ciężko opisać…. Składa się na nią kilka warstw różu o zróżnicowanej intensywności, a wierzchni tiul usiany jest wspomnianymi wcześniej gwiazdami. Górę sukni zdobią tiulowe falbany, spomiędzy których wyłania się opalizująca wstawka. Suknia jest świetnie uszyta i znakomicie trzyma swój fason. Buty Barbie to moje ulubione klasyczne szpilki w odcieniu fuksji (Magenty? Amarantu???). Dopełnienie i zrównoważenie całości stanowi prosta acz szykowa srebrna biżuteria w postaci pierścionka i kolczyków do kompletu.





Włosy Barbie …. Ojeju jeju jeju! Jakby to ująć….
  1. Chyba rzeczywiście nie były czesane, co mnie cieszy
  2. Poczochrały się w podróży, czego się spodziewałam
  3. Są zrobione z waty, za co gniewam się na Mattel’a
To smutne, ale mimo widocznych starań poprzedniego właściciela by utrzymać włosy w jak najlepszej kondycji, te wyglądały mizernie, bo Mattel wszczepił Barbie ligninę w głowę, nic dziwnego, że jest wiecznie wkurzona. Próbowałam jakoś okiełznać jej pukle, ale bałam się pogorszyć sprawę. Pozostaje mi jedwab w płynie, którego notabene nie stosuję nawet na własne włosy, a co dopiero lalki!!!!

Niestety okazało się, że lalka ma także ukryte wady. Jej skrętna talia nie skręca się i przy każdej delikatnej nawet próbie wydaje mrożące krew w żyłach trzaski, a jedna noga nie zgina się, jakby mechanizm w kolanie był pęknięty. To mi nie przeszkadza, bo lalka ma stać w witrynie i prezentować swe uroczo wkurzone lico, ale o tych niedoskonałościach wolałabym dowiedzieć się przed przybyciem lalki, a nie po.






































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...