czwartek, 28 lutego 2019

Cool Tops Skipper 1989



Bywam w gorącej wodzie kąpana – z tą nieznośną przywarą walczę ile sił, a kolekcjonowanie pomaga mi w tych zmaganiach. Schemat zawsze jest ten sam. Czuję się jak żywcem wessana do kreskówki - na jednym ramieniu siedzi diabełek i podpowiada „Kupuj! Taka okazja już się nie powtórzy!” Siedzący na drugim ramieniu aniołek na to „Łapsko precz z myszki! Czekaj na lepszą okazję!”. Ilekroć z takiej przepychanki wychodzę zwycięsko, czuję się podniesiona na duchu, jak po spowiedzi albo po aerobiku, choć te emocje mieszają się trochę ze smutkiem wywołanym stanem bezlalkowym.

Takie uczucia towarzyszyły mi za każdym razem gdy widziałam śliczną, zapudełkowaną Cool Tops Skipper. Ciężko było się oprzeć pokusie, bo chociaż sama Skipper jest urocza, to ja ją absolutnie potrzebowałam w oryginalnym, wielofunkcyjnym stroju, który tak ją odróżnia od wszystkich innych Skipper tego świata! No i buty! Skipper jest jak zła siostra Kopciuszka, no żadne buty na nią nie pasują, musi mieć własne! I tak właśnie pojedynkowałam się – ja kontra ja na arenie mojego sumienia.




Cierpliwość jednak popłaca. Gdy więc wypatrzyłam ją w fantastycznej cenie i kompletnym ubraniu (obutą!!!), nie wahałam się ani chwili. Fakt, zdjęcie Skipper wskazywało na konieczność wielogodzinnych zabiegów pielęgnacyjnych, które mogły nie przynieść pożądanych skutków, jednak za taką cenę można zaryzykować. Jedyne zdjęcie Skipper ukazywało pokarbowane włosy i nawet przez chwilę zastanawiałam się czy rzeczywiście jest to Cool Tops. Karby były zbyt regularne i nie mogły być efektem zaplecenia warkoczyków.


Lalka przybyła i wywołała u mnie istną gonitwę myśli skutecznie uniemożliwiającą stworzenie jakiegoś logicznego wpisu. Zastanawiam się jaka historia towarzyszy tej lalce, kim jest jej poprzedni (jedyny?) właściciel, który z jednej strony dbał o lalkę, zachował jej oryginalny strój i dodatki, a z drugiej strony zniszczył jej włosy karbownicą – a może tak właśnie próbował je ratować.?




Strój uchował się w całkiem dobrym stanie. Gumki w legginsach i spódnicy oczywiście dawno straciły swoją elastyczność, a niebieski top wypłowiał nierównomiernie co nadało mu iście hippisowskiego charakteru – przypadłość ta niestety dosięga również zapudełkowane lalki, którym nie służył częsty kontakt ze słoneczkiem. Jednak zaskoczył mnie stan naprasowanki, jest prawie jak nowa. Materiał nie jest nigdzie pozaciągany ani poszarpany przez rzep (dzięki plastikowym zatrzaskom). Tak więc postanowiłam się pobawić i wypróbować możliwości, które daje wieloelementowy strój lalki – 2 topy, legginsy, spódniczka i plastikowe kółka.




Starałam się przywrócić Skipper jej oryginalne uczesanie w czym pomogła kuracja wrzątkiem, jednak na włosach zalegał kurz gromadzący się latami – lalka zapewne była nie tylko zabawką, ale również cennym eksponatem poprzedniego właściciela, przez co włosy wyblakły od słońca i poszarzały od kurzu. Są też mocno wyczesane i posiadają ubytki. Nic to, bo lalka jest tą wymarzoną, ale tendencja do linienia bardzo mnie zaniepokoiła już na etapie mycia włosów i nakładania odżywki, przez co kolejne zabiegi wykonałam z szczególną ostrożnością. Mimo to lalka nadal gubiła włosy.


Bardzo mnie to rozczarowało. O ile pewne odbarwienia garderoby lalki czy jej włosów są dla mnie do zaakceptowania, w końcu jest ona trupką, to już wypadające włosy zasmuciły mnie ogromnie. Początkowy zawód spowodowany nadmiernym linieniem oraz moje codzienne obowiązki sprawiły, że Skipper wylądowała w szufladzie na kilka dni, po czym ją wyjęłam i spojrzałam na nią nieco innym okiem. Włosy przestały jej już wypadać, a same rezultaty zabiegów pielęgnacyjnych wydawały mi się jakieś bardziej satysfakcjonujące. Lalka stanęła więc przed obiektywem i nim sesja dobiegła końca, byłam z mojego nowego nabytku całkiem zadowolona, tak już pozostało. Kolejna wymarzona lalka w mojej kolekcji, ale lista życzeń jakoś wcale się nie kurczy…






Moje obie Skipper prezentujące Shibajuku Girls Fashion.







Jak widać, Skipper wprowadziła się już na dobre!
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...