Już trzeci raz zasiadam przed laptopem
celem sklecenia jakiejś zgrabnej notki na temat Happy Holidays 1997
Barbie i już trzeci raz wgapiam się na przemian to w lalkę to w jedyne
zdanie, które jak do tej pory napisałam ''lalka jest iście zjawiskowa''.
Odwołam się więc najpierw do faktów. Happy Holidays 1997 została wydana
w trzech wersjach - blondynki, brunetki i Afroamerykanki. AA dzierży
facemold Christie, a obie kaukaskie piękności - mój ukochany Superstar.
Są to ostatnie przedstawicielki serii Happy Holidays z tą twarzą. Ciało
lalek to TNT, a ręce są proste PTS.
Chociaż wszystkie trzy lalki mają ten sam strój, jakże różnią się od
siebie. Zazwyczaj w takiej sytuacji skłaniam się ku blondynkom, ale tym
razem nie miałam najmniejszych wątpliwości - to musiała być brunetka.
Kiedy więc znalazłam ją na aukcji na allegro w bardzo dobrym stanie i
cenie nie prowadzącej do bankructwa, nie traciłam czasu na zwyczajowe
pytania do sprzedawcy i kliknęłam kup teraz zanim ktoś inny zrobił to
wcześniej.
Cena nie była rezultatem chwilowej
niepoczytalności sprzedawcy i moim zdaniem odzwierciedla stan lalki,
która posiada drobne niedoskonałości. Nic to bo dla mnie lalka i tak
jest ''iście zjawiskowa''! Po wyjęciu jej z paczuszki zadziwiły mnie jej
włosy, które są niesamowicie miękkie. Zarejestrowałam też subtelny,
ledwo wyczuwalny zapach ... Lovela? Bobini? Włosy lalki są już tylko
delikatnie pofalowane, a piękny koczek wystylizowany troszkę inaczej niż
na zdjęciach promocyjnych. Lalka zapewne doświadczyła regeneracji
włosów i chyba znowu będzie jej potrzebowała, bo gdy tylko przechodzę
obok niej, nie mogę się powstrzymać od pogłaskania jej :)
Twarz Barbie jest przepiękna. Zielone
oczy podkreślają żółto-zielone cienie. Lalka ma wyraźny róż na
policzkach (ciut nierównomiernie nałożony) oraz ciemną czerwoną szminkę.
Wszystko to sprawia, że lalka wygląda doroślej i ciężko byłoby ją
określić mianem zabawki dla małej dziewczynki.
Ta Barbie lubi błyskotki! Zdobią ją
diadem, naszyjnik, broszka, pierścionek oraz kolczyki. Cała biżuteria
wykonana jest z pomalowanego na złoto plastiku, który w moim przypadku
wyblakł w pewnych miejscach, ale za to posiada wszystkie ''rubiny''.
Lalka kiedyś posiadała czerwone klasyczne szpilki, moja zaś przybyła w
złotych pantofelkach, które były dla mnie miłym zaskoczeniem, bo
zazwyczaj w przypadku takich lalek, nie należy się spodziewać obuwia.
Sukni lalki nie jestem w stanie opisać,
tak bardzo mnie rozprasza ten przepych i zarazem elegancja. Strój lalki
przypomina wielką wstążkę i składa się z 3 części - bolerko zaszyte na
lalce, suknia zapinana na rzep, ongiś posiadała sylikonowe ramiączka -
te zapewne uległy rozkładowi. Trzecim elementem jest biała haleczka,
moja lalka jej niestety nie ma, ale suknia uszyta jest bardzo dobrze i
trzyma swój kształt. Materiał mojej lekko się pogniótł w transporcie,
ale myśl o prasowaniu jej napawa mnie lękiem, więc taka już pozostanie.
Resztę szczegółów takich jak złoty brokat, perłowe plisowane elementy i
złotą koronkę przedstawią zdjęcia, bo mnie w zachwycie brak już słów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz