Nie wykażę się zbytnią oryginalnością
stwierdzając, że uwielbiam headmold Steffie 1971, a uwielbiam go nie
tylko za piękno jego rysów oraz spokój, który od niego emanuje, ale
również za jego różnorodność. Steffie nadała twarz licznym przyjaciółkom
Barbie, takim jak Tracy, Whitney, P.J., Midge, Teresie, a nawet
Christie. Steffie wygląda zjawiskowo jako blondynka, brunetka czy też
ruda, nadano jej wiele narodowości i możemy ją spotkać jako
przedstawicielkę rasy kaukaskiej, Afroamerykankę, a nawet Azjatkę.
Lalki z headmoldem Steffie są obiektem
westchnień kolekcjonerów jak świat daleki i szeroki i ja nie jestem
wyjątkiem. Mam kilka ulubienic z tą twarzą, a moim numerem jeden jest
Dream Date P.J., niestety całkowicie dla mnie niedostępna ze względu na
jej cenę, która jak dla mnie, wyleciała już na orbitę pozaziemską.
I tak szukając mojej „Steffie” natknęłam
się na zdjęcia przedstawiające piękne lico Nurse Whitney. Początkowo
bez namiętności, lalka po którymś kliknięciu zyskała moje
zainteresowanie, zainteresowanie rosło z odwrotną proporcjonalnością do
jej dostępności, aż w końcu zupełnie zapomniałam o P.J. i innych
kandydatkach do mojej kolekcji o twarzy Steffie, ale cóż z tego, skoro i
Nurse Whitney na próżno szukać. No nie do końca, bo okazało się, że
takowa była w owym czasie na sprzedaż!!!
W skład serii, jak widać na pudełku
(tak!!! bo ona ma swoje pudełko jak żadna inna w mojej kolekcji) wchodzą
jeszcze Doctor Barbie i Doctor Ken. Pomysł na tą serię jest wyrazem
geniuszu dawnego Mattela i mnie przypomina trochę Day to Night Barbie.
Mianowicie Whitney w ciągu dnia pełni obowiązki pielęgniarki, ale gdy
przychodzi wieczór, przywdziewa kieckę i uderza na miasto w wielkim
stylu. Mattel świetnie ją przygotował do pełnienia obu tych ról.
Wyposażenie mojej Whitney jest nieco
wybrakowane i całe szczęście, inaczej razem z P.J. pozostałaby dla mnie w
sferze marzeń. Moja Whitney nie posiada czepka ani białej bluzki z
żabotem, ma za to sukienkę, bo to co się na pozór wydaje być białą
spódnicą i koronkowym połyskującym topem w kolorze lawendy jest w
rzeczywistości zszyte w jedną całość. By się ''przebrać'' w strój
wieczorowy, Whitney zrzuca białą bluzkę i nakłada wierzchnią spódnicę
wiązaną z tyłu tasiemką. Białe szpilki pasują idealnie do obu kreacji,
do których wspaniałe dopełnienie stanowi ''brylantowy'' pierścionek i
para kolczyków do kompletu.
Dawny Mattel słynął z bogatego
uposażenia swoich lalek, ale Nurse Whitney to dla mnie okaz deluxe, bo
jak napis na pudełku głosi, lalka ma ponad 20 akcesoriów, takich jak
stetoskop, pudełko z plasterkami, waga, ciśnieniomierz, gips na rękę,
otoskop, podkładka z klipsem, zegarek, młoteczek do sprawdzania
odruchów, 4 butelki, taca, notesik i, co najważniejsze, duża lekarska
torba (otwieralno-zamykalna) do pomieszczenia całego tego dobytku.
Zapomniałabym o klasycznej szczoteczce, z którą włosy mojej Whitney nie
miały najmniejszego kontaktu, oraz tekturowe dodatki.
Ups, Whitney chyba zbytnio poszalała po
pracy, bo teraz ma rękę w gipsie! Jako wykwalifikowana pielęgniarka sama
go sobie zaklajstrowała. Oczywiście nawet gips musi być pod kolor
sukienki.
o! nawet nie wiedziałam, że istnieje taka piękna pielęgniarka
OdpowiedzUsuń