czwartek, 28 lutego 2019

Happy Holidays Barbie 1990



Happy Holidays 1990 jest pierwszą Barbie jaką zamarzyło mi się posiadać już w dorosłym życiu. Było to na długo przed powstaniem moje kolekcji, a ja nie sądziłam wtedy, że kiedykolwiek uda mi się ją zdobyć. Jest zatem dla mnie szczególną lalką, ale mimo to dość długo zwlekałam z jej kupnem. Działo się tak dlatego, że pomimo swojej relatywnie dużej dostępności, jej cena w naszym kraju nadal utrzymuje się na dość wysokim poziomie. Jednak dopisało mi szczęście, a cierpliwość została nagrodzona gdyż udało mi się nabyć Happy Holidays od sprzedawcy, który skłonny był rozstać się z nią za sumę nie prowadzącą do bankructwa.

Barbie przybyła do mnie w znakomitym stanie, biorąc pod uwagę, że pochodziła z drugiej ręki. Gdy otworzyłam kartonik, doznałam eksplozji … różu. Nie powinno mnie to w żaden sposób dziwić. Już przed zakupem lalki znałam niemal każdy jej szczegół, a mimo to pierwsze wrażenie na żywo było piorunujące. Róż jej sukni był wszechogarniający i przyznam szczerze, potrzebowałam chwilki na przywyknięcie do niego zanim byłam w stanie zarejestrować cokolwiek innego poza kolorem stroju Barbie. A jest co rejestrować!





Niestety po latach zamknięcia w tekturowym kartonie gdzieś w czeluściach piwnicy czy też strychu, ślad zaginął po zawieszce na choinkę, stojaku oraz butach lalki. Na szczęście miałam jedną parę różowych szpilek, których odcień idealnie pasuje do jej stroju, a jako, że gwiazdy zdobiące jej włosy i suknie nadal znajdują się na swoim miejscu, można powiedzieć, że jest mniej więcej kompletna.


Barbie przybyła w oryginalnej i kompletnej biżuterii – kolczykach, pierścionku i naszyjniku. Pierwsze dwa elementy są dość powtarzalne jeśli chodzi o ich design, jednak ich zielonkawy kolor nadaje im unikatowości. Szczególnie przypadł mi do gustu naszyjnik Barbie, jest skromny dzięki czemu stanowi zrównoważenie z pełną przepychu suknią.


Suknia Holiday jest piękna i znakomicie wykonana. Mnogość warstw tiulu nadaje jej zwiewności, a obniżona talia dodaje wdzięku lalce. Materiał jest wspaniale udrapowany i bardzo dobrze się układa. Na uwagę zasługuje obszycie dekoltu i ramion, a mnie osobiście przywodzi na myśl bardzo śmiałą i awangardową modę, którą podziwiałam niegdyś w „Dynastii”. Taką suknią nie wzgardziłaby Alexis, szczególnie gdyby zapodano jej kreację w czerni i złocie. Jedynym minusem stroju lalki jest jego zapięcie – piękny, zwiewny tiul nie ma szans w kontakcie z wrednym rzepem. Gdzie się podziały metalowe zatrzaski?



Oczywiście mając przed oczyma kompletną lalkę można by uznać, że suknia jest jej najbardziej charakterystycznym elementem, jednak o jej kupnie zawarzył przepiękny facepaint. Jest on dla mnie bardzo rozpoznawalny, a lalkę można łatwo zidentyfikować nawet bez jej stroju. Oczy Barbie utrzymane są w barwie głębokiego błękitu, zielony, wyrazisty cień sięga brwi lalki, a szminka w kolorze Magenty znakomicie się z nim komponuje. Dopełnienie całości stanowi róż na policzkach.



Puszyste, kanekalonowe włosy lalki nigdy nie były czesane, jednak musiałam nieco powalczyć z pozostałościami gumki spinającej jej włosy. Gumka uległa rozkładowi, przykleiła się do włosów po czym zaschła strukturą przypominając nieugotowany makaron. Walka z makaronem była nierówna i wymagała sporo cierpliwości, ale ja wyszłam z niej zwycięsko, a pukle pozostały nienaruszone, a przynajmniej nie bardziej niż podczas podróży. Niezmienny zachwyt wzbudza we mnie bujność loków Barbie z lat 80-tych i 90-tych, których włosy pozostają gęste i miękkie mimo upływających dekad. Znakomicie pamiętam zamknięte w pudełku i zabezpieczone taśmą przepięknie ułożone loki Barbie. Wtedy często musiało mi wystarczyć podziwianie ich w katalogach czy na półkach Pewexu, cóż, jak widać na spełnienie niektórych marzeń trzeba było tylko trochę poczekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...