Oto kolejny trupek w mojej kolekcji
zakupiony za grosze. Barbie wypatrzyłam na jednym z ogłoszeń na OLX.
Zdjęcie grupowe ukazywało kilka lalek o zróżnicowanym stopniu zużycia i
choć serce podpowiadało bym zakupiła pięć z nich, rozum dyktował, że
fundusz lalkowy wyczerpie jedna. Zamiast więc smucić się z powodu lalek,
które prawdopodobnie przejdą mi koło nosa, cieszę się z tej jednej,
którą udało mi się nabyć. Sympatyczna Pani sprzedawczyni zgodziła się
nawet na zamianę sukienek, bo ta, w którą ubrana była moja Barbie nie
wpisywała się w obraną przeze mnie estetykę.
Zdjęcie niestety nie pozwalało na identyfikację lalki, więc pozostała ona niespodzianką, aż do chwili przybycia, a przybyła w stanie iście trupim - skołtuniona, brudna i z drobnym pęknięciem szyi, na szczęście prawie niewidocznym.
Sukienka Barbie okazała się być
produkcji Mattel’a. Kształt logo widniejący na metce sugerował lata
80-te, w ten sposób szybko zidentyfikowałam ją jako Fashion Fun #2086.
Nie udało mi się ustalić daty produkcji, ale będzie się ona plasowała w
pierwszej połowie lat 80-tych. W Internecie znalazłam tę samą sukienkę w trzech wariantach
kolorystycznych – niebieskim, różowym i fioletowym. Niebieska wydana była na rynek amerykański jako część linii strojów Fashion Fun. W różową sukienkę ubrana była Fashion Play Uptown Barbie 1986 - lalki z tej serii dostępne były w Europie i Kanadzie. Fioletowa sukienka pozostaje dla mnie nadal tajemnicą. Fashion należy do tych skromniejszych, a zestaw zawierał
jedynie sukienkę i paseczek ze srebrnej lamy, który nie przetrwał próby
czasu.
Wróćmy zatem do samej Barbie, która
potrzebowała zabiegów spa w trybie pilnym. Lalkę więc wykąpałam, a włosy
poddałam wielogodzinnej pielęgnacji (mycie, odżywka, kilka godzin w
płynie zmiękczającym, wyczesywanie dreda, kąpiel we wrzątku, papiloty,
kuracja parą i zanurzenie w zimnej wodzie, a później naturalne suszenie i
delikatne rozczesywanie pukli. Cały ten proces uczy cierpliwości, to
pewne. Moje umiejętności fryzjerskie są raczej marne i wymagają
doskonalenia, ale myślę, że jest lepiej niż było. Włosy Barbie, mimo iż
zakręcone, znacznie się wydłużyły i nie przypuszczałam nawet, że są tak
gęste. Przywracanie Barbie dawnej urody dało mi mnóstwo frajdy, mam
nadzieję odratować więcej trupków.
Teraz, gdy Barbie jest już znowu ładna, postanowiła wybrać się na kawkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz