Sun Sensation Skipper (którą moja
siostra nazywa Skin Cancer Skipper) przybyła i okazało się że jest ona
wersją malezyjską, według mnie o wiele ładniejszą od chińskiej! Jej
headmold z 1987 roku na żywo wygląda jeszcze bardziej uroczo. Bujne
włosy były w stanie bardzo dobrym, choć oczywiście zmierzwione w podróży
i nieco krnąbrne. Zachowało się nawet oryginalne fabryczne uczesanie.
Przyodziałam ją w fashionpack od Shibajuku Girls, który pasuje
idealnie. Niestety Skipper ma duże stopy i żadne buty na nią nie pasują,
a obuwie zastępcze wygląda dość kajakowato.
Problemem była głowa, która okazało się,
lata jak łopata i opada w tył pod ciężarem złotej czupryny, a że mnie
to irytowało, postanowiłam ją naprawić co wymagało zdjęcia głowy! Cóż za
przerażające doświadczenie! 3 gumeczki rozwiązały problem i głowa
trzyma się już znacznie lepiej, nawet ubytków w szyi prawie nie widać.
Skipper okazała się być znacznie
masywniejsza niż się może wydawać ze zdjęć i jest lalką bardzo dobrą
jakościowo, no może za wyjątkiem włosów, które pewnie od nowości nie
były najlepsze. To co mnie w niej zaskoczyło to artykulacja talii, która
nie jest zwykłą TNT. Skipper ma w talii zaimplementowane łożysko
kulkowe, dzięki któremu może się przechylać w przód, tył i na boki.
Moje lalkowanie, jak wszystko w życiu,
jest sztuką kompromisu, czasem lawirowaniem między ceną lalki, a jej kondycją. Czasem wymaga obejścia się smakiem, a czasem tylko odrobiny
wysiłku i popracowania nad lalką. Zawsze jest jednak ogromną
przyjemnością, uczy mnie cierpliwości wytrawnego myśliwego i daje
niesamowitą satysfakcję gdy ta cierpliwość daje rezultaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz