Ostatnio, po półtora roku czekania, My First Tea Party Barbie 1995 doczekała się wpisu. Dziś przedstawiam Wam kolejną herbarkową lalkę. Tym razem jest to absolutna świeżynka, Barbie dotarła do mnie zaledwie kilka dni temu. Avon Spring Tea Party Barbie 1997 podobała mi się od dawna, ale dzielnie opierałam się jej przez te cztery lata kolekcjonowania. Po prawdzie, choć lalka jest urocza, to jednak jej sukienkę uważałam za nieco kiczowatą. Jednak w pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że ten kicz mi się podoba i, że chyba nie mam gustu, bo absolutnie nie mam zamiaru przebierać jej w nic innego.
Gdy już postanowiłam zakupić Avon Spring Tea Party mimo tej niedorzecznej kiecki, długo nie mogłam się zdecydować czy będzie to blondynka, czy brunetka. Była też wersja AA, ale jej nigdy nie widziałam na aukcjach. Blondynka podobała mi się, ponieważ w tym pastelowym stroju, jej jasne włosy wyglądały bardziej harmonijnie. Brunetka natomiast jest po prostu boska, a do tego uważam, że jest zdecydowanie za mało brunetek o twarzy superstar. Tak się złożyło, że sprzedawczyni miała w swojej ofercie obie superstarki. Ostatecznie wybrałam blondynkę, ale tylko dlatego, że sukienka brunetki wyglądała na wypłowiałą.
Żeby wpis był kompletny, muszę wspomnieć o tym, że wiosenna seria lalek Barbie dla Avon rozpoczęła się w roku 1995. Mattel wyprodukował wtedy Spring Blossom Barbie w dwóch wariantach – blondynki Superstar oraz AA Christie 1987. Lalki ubrane były w jednakowe stroje, a do zestawu dołączony był plastikowy koszyczek z kwiatkami oraz zwyczajowa szczotka. W 1996 z linii produkcyjnych fabryk Mattel’a zjechały nie dwie, a trzy lalki. Spring Petals to blondynka i brunetka superstar oraz AA Christie. I tym razem lalkom towarzyszył bukiet kwiatów oraz szczotka, ale do zestawu dodano również stojaki. Serię zamyka moja Spring Tea Party, również w trzech wariantach, również ze stojakiem i szczotką, ale zamiast kwiatów jest serwis do herbaty. Wszystkie wyżej wspomniane lalki miały na imię Barbie.
To co łączyło Spring Blossom, Spring Petals oraz Spring Tea Barbie to również kartonik z wieczkiem bez celofanowej szybki. Pudelka posiadały piękną grafikę, niczym pędzlem malowaną, ale jednak zamknięte w nich lalki nie prezentowały się zbyt pięknie, dlatego wielu kolekcjonerów, nawet zwolenników lalek zapudełkowanych decyduje się ostatecznie na rozpakowanie Barbie.
Wewnątrz pudełka znajduje się stojaczek w pięknym, miętowym kolorze. Zazwyczaj stojaki typu siodło są w kolorze perłowej bieli złamanej lub nie, taka barwa zdarza się rzadko. Również perłowy jest serwis herbaciany, który posiada identyczny odlew co zastawa mojej My First Tea Party Barbie. Kolor jest inny, naklejki też, oba są bardzo ładne. Przy okazji wyciągnęłam również serwis Victorian Tea Barbie, jak również i ją samą. Moje trzy herbaciane Barbie pozowały ładnie. Mniejszych serwisów do herbaty dla Barbie mam jeszcze kilka, ale zabrakło mi czasu na wyszperanie ich w odmętach mojego kartonu z akcesoriami. Może kiedyś posilę się na wpis poświęcony wyłącznie serwisom.
Jeśli chodzi o samą lalkę, to Spring Tea Party ma malunek twarzy typowy dla późnych lat 90-tych – duże, kocie oczy podkreślone eyelinerem, cień do powiek nałożony nie tak obficie jak w pierwszej połowie dekady, za to szminki za dużo. Tusz wlewa się w kąciki ust Barbie. Na żywo nie rzuca się to w oczy aż tak bardzo, ale na zdjęciach, przy dużym zbliżeniu widać, że coś jest nie tak. Natomiast włosy lalki są przepiękne – długie, gęste, mięciutkie, złociste – same najlepsze przymiotniki.
Dochodzimy wreszcie to tej kuriozalnej sukienki, którą naprawdę ratują tylko kolory, bo gdyby nie była tak pięknie pastelowa, nie podobałaby mi się. Góra wygląda jak T-shirt z naszytymi trzema wstążkami uwiązanymi w kokardki zdobnymi w pojedyncze perełki. Dół to prawdziwa kaskada tiulu, jest ich aż cztery warstwy, a każda podwójna i obsypana brokatem. Efekt ombre jest bardzo ładny, ale już kształt samej sukienki nie bardzo. Naprawdę wolałabym, żeby mi się nie podobała, bo to chyba lepiej by świadczyło o moim guście, ale co ja poradzę na to, że jest odwrotnie?
Nie wiem czy to wiosenna energia we mnie wstąpiła, czy jest to chęć nadrobienia zaległości przed rocznicą, ale w ostatnim czasie wyjątkowo łatwo mi się pisze. Tym bardziej, że po miesiącu czasu (no bez dwóch dni) status mojej paczki z eBay’a wreszcie się zaczął zmieniać. Przesyłka jest obecnie po kontroli celnej, więc mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu już trafi w moje ręce. Ot i półtora miesiąca czekania, ale przeczytawszy w komentarzach Wasze doświadczenia, chyba powinnam się cieszyć, że jest to tylko półtora miesiąca i, że ostatecznie paczka nie zaginęła. Wczoraj dotarła do mnie również lalka, z powodu której ogromnie się cieszę, tak więc planuję na ten miesiąc jeszcze trzy wpisy. Oby mi nie zabrakło tej energii. Pozdrawiam Was!
Gdybym miała do wyboru blondynkę i AA, z całą pewnością wybrałabym tę drugą, bez patrzenia na jej kieckę. Obie są śliczne, jak to z superstarkami jest, ale ja wolę ciemniejsze lalki. Co oczywiście nie oznacza, że Twoja dziewoja mnie nie urzekła.
OdpowiedzUsuńJa miałam niemały problem z wyborem między blondi i brunetką :) obie piękne, ale ech... witryna nie jest z gumy :)
UsuńI znów mój komentarz przepadł w Krainie Wiecznych Łowów... Nic to! Jeszcze raz napiszę, że dla mnie ta panna jest zachwycająca właśnie dlatego, że taka słodka, blond, pastelowa, błyszcząca i jeszcze otulona tiulem! Czego można chcieć więcej? I jeszcze te satyny, perełki, kokardki i różowy serwis, czyli absolutna kwintesencja barbiowatości! Zachwycam się i gratuluję nowej ślicznotki w kolekcji!
OdpowiedzUsuńDzięki! Ta Pani Wiosna rozkochała mnie w sobie! Uwielbiam ją wbrew temu co rozum podpowiada :) No bo przecież to superstarka :)
UsuńPowiem Ci, że rozumiem doskonale Twoje rozterki co do tej sukienki. Zamierzenie było bardzo dobre - kolory, tiul, ombre... Ale coś po drodze wzięło i padło, bo efekt końcowy nie jest tym, czym powinien być. Zdecydowanie niewykorzystany potencjał na bardzo fajną kreację. Sama lalka zaś jest urocza.
OdpowiedzUsuńNo nie wyszło, ale cóż, w sumie mi się podoba. Chociaż znając Ciebie Kamelio, masz już w głowie pomysł jakby można było tę kiecę ulepszyć, żeby nie wyglądała jak pisanka :)
UsuńBlondynki królują.:) Gdybym miała wybierać, to też wybrałabym tą co Ty. Super kolory sukienki, ale gdzieś zabrakło fasonu, ale i tak się podoba.
OdpowiedzUsuńHaha! Myślę, że może w wyborze brał udział sentyment do moich dziecięcych Barbie, które wszystkie bez wyjątku były blondynkami :)
UsuńŚliczna <3 W brunetka w tej samej sukience też mi się podoba.
OdpowiedzUsuńOch, mnie się wszystkie trzy podobają, ale witryna ma swoją pakowność, ograniczoną. Poza tym trzymam się zasady, że moje lalki nie noszą identycznych sukienek, babki tego nie lubią :)
UsuńCo tu dużo mówić chyba też nie mam gustu, bo mi się ta pastelowa Barbie i jej kiecka podoba :D W ogóle mam słabość do takiej kolorystyki :) Koniecznie zrób kiedyś sesję herbacianą :)
OdpowiedzUsuńO jak mi miło, że nie jestem osamotniona :) Kiecka wygląda jak pisanka, ale cóż, i tak mi się podoba:) Zrobię sesję herbacianą koniecznie!
UsuńPastelowe kolory są świetne, ale masz rację, z pomysłem na suknię to już się nie wysilili. Całość jednak robi pozytywne wrażenie. Buzia Superstarki się broni, gdyby to była współczesna Baśka z pikselozą to zginęłaby w tłumie podobnych wypustów.
OdpowiedzUsuńO trafiłaś w punkt, superstarka to superstarka, nawet w kartoflanym worku będzie wyglądać pięknie! Choć, jakby ... ekscentrycznie :)
UsuńThanks for stopping by and leaving a comment :)
OdpowiedzUsuńBrałabym brunetkę. :) Choć Twoja jest też śliczna. A te historie o paczkach z zagranicy idących wieki albo ginących mnie przerażają i ostatecznie zniechęcają do jakichś bardziej skomplikowanych zakupów niż amazon z terenu Europy.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że to był trudny wybór, bo obie piękne.
UsuńCo zaś się tyczy historii mrożących krew w żyłach kolekcjonera, to na szczęście statystycznie nie zdarzają się tak często. :)