Co robi lalkolub gdy już nie ma miejsca na lalki? Kupuje domki i kampery! Lalki przecież muszą gdzieś mieszkać! A tak całkiem poważnie, to letnie miesiące obfitowały w wielki gabaryt! Uzbierały mi się dwa kampery, minivan i dwa domki. Domki są małe, kompaktowe, jeden z rynku wtórnego, drugi z pierwotnego wykończony „pod klucz” i to właśnie o nim będzie ten wpis.
Od dawna rozglądałam się za domkiem dla Barbie. Ogromie spodobał mi się kanał pewnego pana, który zwie się Jazz Hands. Jest to tajemniczy jegomość, który prezentuje swoje lalki z zachowaniem anonimowości – w jego filmikach nie ujrzymy jego twarzy, tylko dłonie, bo Jazz Hands to tak naprawdę Just Hands. Lubię oglądać filmiki tego pana i nie mogę odżałować, że przestał je publikować, bo lalki ma wspaniałe, głównie vintage i Liccę, a prezentuje je w ich naturalnym środowisku – tło filmików stanowią domki lalek! Proste i wspaniałe rozwiązanie. Bezwstydnie je skopiowałam, bo lalki wyglądają zdecydowanie lepiej na tle domków niż papieru do pakowania prezentów, prawda? Dlatego potrzebowałam domku! Niedużego, bo przecież nie mam miejsca. Trafiła się aukcja na Allegro, bardzo intrygująca.
Sprzedawca zamieścił lakoniczny opis domku, który opatrzył zdjęciami wyblakłego pudełka. Domek określony był jako „powystawowy”. No i co to znaczy, „powystawowy”? Przeważnie wybrakowany albo jeszcze gorzej – z akcesoriami przyklejonymi na super glue na wieki wieków. Może być też wypłowiały od słońca. Ogółem określenie „powystawowy” ma nas kusić, bo niby nowy, ale można się spodziewać, że nie idealny, zwłaszcza, że z roku 2008! Pan Sprzedawca odpowiedział na moje liczne pytania jednym, za to konkretnym zdaniem – domek nigdy nie był odpakowany, jest nadal oryginalnie zaplombowany. 60 sekund po przeczytaniu wiadomości, domek był już mój.
Barbie Pink My House 2008 to popularny model, a na OXL pojawia się cyklicznie w różnym stanie, najczęściej wybrakowany. Nigdy jednak jeszcze nie widziałam go zapudłowanego, a dodam jeszcze, że na żywo pudło wcale nie było wypłowiałe, wygląda idealnie, jakby dopiero co zjechało z linii produkcyjnej! Grafika na pudełku przedstawia mebelki z serii do dokupienia osobno, a także Barbie o bardzo dziwnym moldzie – wiecie może co to za jeden? Natknęłam się tylko na określenie „Barbie 2005”. Na pudełku widnieje również cena, ale ja ten domek nabyłam za znacznie mniej i zdarzyło mi się to pierwszy raz. Z reguły starsze modele ometkowane są niższymi cenami, niż te, za które są wystawione.
Wewnątrz pudełka wszystko zafoliowane, zachowane idealnie. Akcesoria w woreczkach i … wielkie arkusze z naklejkami, które zawsze wychodzą krzywo, choćbym nie wiem jak się starała. Wyjaśniła się też zagadka dlaczego te domki zawsze są wybrakowane. Po złożeniu „w walizeczkę” nie ma w nich miejsca na wszystkie meble. Mieści się tylko dwustronny panel (z jednej strony kuchnia, z drugiej łazienka. Jak się uprzeć, to dwa krzesła jeszcze się z boku wciśnie, natomiast stół oraz łóżko-fotel trzeba przechowywać osobno. Domek posiada otwieralne drzwi frontowe z wejściem dla psa czy tam innego futrzaka oraz przepiękne, ażurowe drzwi tarasowe. Okno się nie otwiera.
Domek jest niewielki, dlatego oszczędność metrażu ma tu kluczowe znaczenie – stół jest więc montowany do ściany, zaś łóżko zmienia się w fotel. Funkcję szafy pełni składany drążek na jednej ze ścian. Składana jest również toaleta – w pełni funkcjonalna, z podnoszoną deską. Prysznic również się otwiera, podobnie jak pralka i suszarka, których bębny obracają się po naciśnięciu na pudełko proszku do prania. Niestety szafka nad pralką i pod umywalką nie posiadają otwieranych drzwiczek, a mogłyby, bo wymiary panelu na to pozwalają. Po drugiej stronie panelu znajduje się kuchnia z otwieraną lodówką (ale zamrażarką już nie) oraz piekarnikiem. Znowu widzę niewykorzystany potencjał – czemu szuflada pod piekarnikiem i szafka po prawej stronie są atrapami? Chyba tak wychodziło taniej… ale nie lepiej. Ach nie mogę się powstrzymać od porównań z Barbie Home & Office z 1984, w którym otwiera się absolutnie wszystko co tylko otwierać się może! Tam się po prostu więcej drzwi i szuflad nie da wcisnąć, a domek mikroskopijny – absolutny ideał pod względem funkcjonalności!
o nie będę psioczyć, bo prawda jest taka, że Barbie Pink My House bardzo mi się podoba. No i posiada absolutnie obłędną ilość akcesoriów drobnych. Są naczynia i sztućce, solniczka i pieprzniczka, szpatułka, rózga kuchenna, rondel, filiżanka i dzbanek ze zdejmowanym wieczkiem. Jest wazonik z kwiatkiem, dzbanek do mleka, karton mleka (Barbie chyba bardzo lubi mleko), są jajka i płatki zbożowe, bochenek chleba oraz potrawa zapiekana w piekarniku, która w piekarniku się nie mieści … to nic! W łazience jest ręcznik, kosz na śmieci i koszyk na pranie. Barbie dba o higienę jamy ustnej i posiada najmniejsze szczoteczki do zębów na świecie (sztuk dwie), a no jest i pasta do zębów, a także mydło w płynie, mydło glicerynowe, składana suszarka, jest nawet … papier toaletowy! Wyposażenie pokoju to kołderka, książki (jedną można wyjąć), jest świnka skarbonka, przedpotopowy laptop i gigantyczny aparat fotograficzny. Są też wieszaki.
Trochę brakowało mi półek na przydasie, na szczęście w domku Licci jest ich więcej niż potrzeba. Kolorystycznie wpisały się idealnie. Rozbudowałam nieco szafę, bo przecież Barbie musi mieć półki na swoje niezliczone buty, torebki i inne dodatki. Oczywiście, oryginalne dodatkowe umeblowanie można było zakupić osobno, ale i bez niego domek jest fantastyczny, zwłaszcza drzwi tarasowe przypadły mi do gustu. Mebli na taras nie ma w zestawie, ale po trzech i pół roku zbieractwa byłam w stanie znaleźć coś odpowiedniego w zasobach własnych. Jestem zachwycona tym domkiem, choć przyznam się szczerze, że niebieska wersja z 2007 podoba mi się bardziej. Jego kolorystyka jest spokojniejsza i bardziej zróżnicowana. Mój domek jest różowy na wskroś, po dłuższym użytkowaniu aż oczy bolą, ale „prawie” darowanemu koniowi … nie wytyka się różu! Niebieski domek jest trudniejszy do zdobycia i na OLX pojawia się dużo rzadziej. Na sam koniec zwyczajowo spam zdjęciowy. Zdjęć jest dużo, bo bawiłam się przednio! Wyciągnęłam karton z akcesoriami (jakby tych z zestawu było mało). Oczywiście musiałam dorzucić ekspres do kawy, bo moje lalki są kawoholikami, jak ja. Tym oto miłym akcentem kończę, idę sobie zaparzyć kawkę!
Śliczności <3 Fantastyczne są te wszystkie mini-akcesoria, ich ilość (i jakość!) jest zdumiewająca! Jeśli chodzi o kolorystykę, to bardzo podoba mi się połaczenie różnych odcieni różu i fioletu: prawdziwie Barbiowy świat! Barbie też wygląda na bardzo zadowoloną z nowego lokum :) A tę Barbie o dziwnym moldzie widziałam jakiś czas temu na Allegro, nawet mnie zaintrygowała, bo miała fajne ciuszki i dodatki./Wiktoria
OdpowiedzUsuńJa lubię taką drobniznę, im więcej, tym lepiej. Jakość rzeczywiście jest bardzo dobra. Kolorystyka jest istotnie bardzo Barbiowa, choć powiem Ci, że coraz bardziej rozglądam się za tym niebieskim domkiem. Pojawia się to tu, to tam, więc gdy go znajdę w takiej kondycji, w jakiej bym chciała, to pewnie go kupię.
UsuńAle świetny zakup! Co tam kolor, od którego w głowie się kręci. Tyle maleńkich akcesoriów, tyle wspaniałej zabawy. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńJa też się z niego ogromnie cieszę :) `Wiem,`że i Ty lubisz wszelakie lalkowe przydasie :)
UsuńWiesz, zwykle najpierw uważnie czytam cały Twój wpis, pobieżnie oglądając fotki, a później już na spokojnie, w powiększeniu oglądam każde zdjęcie i... zachwycam się. Tak było i tym razem. I choć oryginalne domki dla Barbie, jakoś niespecjalnie przyprawiają mnie o bicie serca, bo zbyt wiele w nich różu, atrap i akcesoriów typowo dla dziecięcej zabawy, to Twój wpis sprawił, że chętnie bym taki przygarnęła. Jest naprawdę śliczny! Nie dziwię się, że jesteś zachwycona, bo chyba trudno nie być. Raz - okazja cenowa, dwa - zachowana oryginalność i ilość wszystkich elementów. Przy takiej ilości akcesoriów, nawet jakieś pojedyncze atrapy drzwiczek nie przeszkadzają. Poza tym myślę, że domek idealnie wpasował się w Twój lalkowy typ zbieractwa: lalki dawnych lat. Twoja panna poczuła się tam chyba bardzo dobrze, bo siedzi ogromnie zadowolona ;-) Świetny wpis. Bardzo ciekawy, bo nie miałam zbytnio pojęcia o tym, że taki domek też istniał. Świetnie go zaprezentowałaś. To musiała być mega zabawa! Pozdrawiam serdecznie. Buziaki!
OdpowiedzUsuńPS: Muszę poszukać tego Youtubera, o którym wspominasz :-)
Ja też tak robię! :)
UsuńCieszę się,że spodobał Ci się mój wpis :)
Tak, atrapy są smutne, to zawsze niewykorzystany potencjał, a ja lubię, jak się coś otwiera, jak można drobie akcesoria schować w szafeczkach. Dlatego tak lubię Barbie Home&Office - domek jest maleńki, a tyle w nim szuflad i szafek.
Okazja rzeczywiście była niebywała, aż zwątpiłam w szczerość i uczciwość sprzedawcy, bo czasem wydaje się, że coś jest zbyt dobre by mogło być prawdziwe, a jednak! Taki nowiuteńki domek, jeszcze zafoliowany, nigdy nie wyjmowany - coś takiego nie trafia się zbyt często.
Hmm mam pewne dwie lalki do obfocenia, chyba wyciągnę domek :)
A ten pan jest naprawdę fajny, to nie youtubowy gwiazdor jakich wiele, ale facet skoncentrowany na lalkach, które traktuje wręcz z namaszczeniem. Na przykład, gdy tylko może, zakłada białe rękawiczki! Fakt, że ma lalki vintage, z którymi trzeba delikatnie, a ilekroć obejrzę jego filmik, czuję nieodpartą potrzebę posiadania chociaż jednej vintage repro, bo na oryginały nie liczę :)
Pozdrawiam Cię cieplutko!
Faktycznie, dużo tego różu. :) Niebieska wersja jest milsza dla oka. Jednak upolowanie takiego domku to jest coś, więc gratuluję. Trochę szkoda, że nie wszystko się otwiera, ale i tak domek daje mnóstwo możliwości. Zwłaszcza łazienka przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńOj dużo, dużo i dlatego wypatruję powoli tego niebieskiego domku. Często trafia się bez paneli i w ogóle bez niczego lub przebarwiony, ale ostatnio natrafiam na coraz ciekawsze egzemplarze. Może się uda.
UsuńŁazienka jest super w tym domku, zrobiłam Barbie zdjęcie na wc, ale postanowiłam traktować ją z godnością. Zasługuje na odrobinę prywatności, tam, gdzie się siedzi w samotności :)