środa, 10 listopada 2021

Mimi Cafe

Rety! Czy Mikołaj w tym roku przyszedł szybciej, czy tylko ja się tak czuję bawiąc się moją nową lalką? Mimi przybyła wczoraj prosto z Korei, a ja nie mogę się z nią rozstać! Jednak nie będę kłamać, gdy ją pierwszy raz zobaczyłam jakieś dwa lata temu, Mimi nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Akurat przeglądałam zdjęcia pewnej Licci, a pomiędzy nie wkradła się Mimi. Był to czas gdy dopiero oswajałam się ze swoistą artykulacją Licci, czyli elastycznymi drutami zatopionymi w winylowych kończynach (nawiasem mówiąc, moja Takara Jenny takie ma, ale ona jest od góry do dołu zakryta kimonem, więc wszystko gra). U Licci taka artykulacja ma sens i nie rzuca się w oczy przy jej proporcjach, ale Mimi jest wyższa i u niej wszystko się jakby … rozjeżdża. Określenie „odpustowa tandeta” przyszło mi na myśl, a paskudna, księżniczkowa sukienka potęgowała ten smutny wizerunek. „Skoda, jak można było zepsuć lalkę o tak ładnej buzi” – takie było moje podsumowanie i o Mimi miałam już więcej nie myśleć.

Na fali mojej fascynacji Liccą, przeglądałam jej niezliczone zdjęcia, a Mimi pojawiała się z zadziwiającą częstotliwością i uporem. Kolejne egzemplarze przyjmowałam bardziej entuzjastycznie. Przywykłam już wtedy do drucianej artykulacji, więc spoglądałam na Mimi bardziej przychylnym okiem, tym bardziej, że lalka przeważnie miała w pakiecie tonę ciuchów i akcesoriów. Mimi World – jej producent, jest z reguły bardzo szczodry. Moja opinia powoli się zmieniała, a lalkę polubiłam już całkowicie gdy dowiedziałam się, że to nie żaden tam klon, tylko pełnoprawna marka. Firma Mimi World ma historię, która sięga aż do lat 70-tych, sama zaś Mimi debiutu doczekała się w 1981 jako Lara. Okazało się jednak, że imię było już zarezerwowane, więc rok później wydano ją ponownie już jako Mimi, co zresztą znaczy „ładny, ładny” z koreańskiego. Jeszcze się troszkę wzbraniałam, ale jestem zdeklarowanym kawoholikiem, a każda kombinacja lalka-kawa na 100% zwróci moją uwagę. Gdy zobaczyłam baristkę postanowiłam, że muszę bo się uduszę! No muszę i już. I nieważne, że importowanie jej z Korei to kłopot. Muszę!

A jest to kłopot. Mimi poza granicami swojego kraju nie jest tak popularna jak Licca, którą oferuje gro sklepów online z potwierdzonymi dobrymi opiniami, więc nie trzeba się obawiać, że to jakiś krzak co weźmie pieniądze i pokaże palec w wulgarnym geście. Jeśli chodzi o Mimi, pozostał mi tylko eBay. Od czerwca nasi celnicy dowodzą swojej skrupulatności i oddania pracy, więc nie ma szans, że przesyłka przeszłaby nieoclona, jak to mi się wcześniej udawało z prawie każdą moją Liccą. Ponad to, ja po prostu nie lubię czekać na lalkę i gdy mam tylko wybór, kupuję lokalnie, a OLX to moje ulubione źródło lalkowe. No, ale jak się czegoś pragnie tak mocno i tak długo… Przynajmniej nie musiałam jej wyczekiwać, doszła w niespełna tydzień. Pudło miała sponiewierane, bo przebyło daleką drogę, ale zawartość była nietknięta. I tu spotkało mnie drobne rozczarowanie. We wszystkich filmikach na youtube, w których radośni youtuberzy wyciągali Mimi z pudła, zawsze, ale to zawsze z kartonika wypadał mały, różowy katalożek. Och planowałam go przeglądać i przeglądać, ale w moim pudle go nie było! Proszę o wyrozumiałość, wiem, że to dziwny fetysz, ale kto wychował się w latach 80-tych i miał wtedy Barbie, ten rozumie, że taki katalożek to bardzo wciągająca lektura, choć bez tekstu! Gdybym miała ów katalożek, to  mogłabym legalnie zaprezentować Wam resztę serii Part-time Job, w skład której wchodzi florystka, sprzedawczyni w sklepie odzieżowym i fryzjer dla zwierząt. Cóż, pozostaje mi kraść zdjęcia z sieci.

 
Źródło: https://picclick.co.uk/Seventeen-MIMI-Part-Time-Job-Full-Set-324237397410.html



Na braku katalożka moje smutki się skończyły, później radość trwała już nieprzerwana. Okazało się, że youtuberzy mieli rację i wewnętrzna tektura stanowi fantastyczne tło zdjęciowe! To taka mini diorama, ale jest jeden szkopuł. Smakołyki zostały pięknie wyeksponowane w pudle na czarnej „tablicy”, którą trzeba zniszczyć lub przynajmniej uszkodzić by je wydobyć. Ja postanowiłam mieć ciastko i zjeść ciastko i to niemal dosłownie! Nie zważając na moją upośledzoną motorykę małą, wzięłam w dłoń mężowy nóż do tapet i podjęłam się czynności, która wymagała niemal chirurgicznej precyzji. Efekt nie jest idealny, ale przynajmniej mam tablicę i akcesoria też mam, a jest ich łohoho! Dużo!


Zacznijmy od tego, że wśród akcesoriów znajduje się mebel! Całkiem pokaźnych rozmiarów lada z półeczkami stanowi bardzo przydatne wyposażenie kawiarni. Dzięki neutralnej kolorystyce, świetnie wpisze się w dowolny wystrój wnętrz. W zestawieniu z witryną kawiarnianą Barbie z końca lat 90-tych prezentuje się całkiem przyzwoicie. Na ladzie można postawić nowoczesną kasę (możliwe płatności kartą). Na wyposażeniu nie brakuje kubków na kawę z logo Mimi. Nawiasem mówiąc, począwszy od pudełka, przez fartuch, na wspomnianych kubkach kończąc, nie mogę się oprzeć skojarzeniom z Starbucks i nie jestem w tym odosobniona, bo Mimi Cafe nieoficjalnie w sieci występuje pod nazwą Starbucks Mimi. W mojej głowie rodzą się też wątpliwości natury prawno-licencyjnej, ale o tym później.





Do kawy najlepiej coś przekąsić, na przykład filcową kanapkę lub coś słodkiego. Mimi oferuje muffinki czekoladowe, gofry, ciasteczka lub bagietki. I znów nie mogę odpędzić od siebie słowa „licencja” bo tak się składa, że wspomniane słodycze i bagietki posiadam w również wspomnianym zestawie Barbie Bake Shop and Cafe 1998! Wypieki mają taką samą fakturę i odlew jak te od Barbie, są też gumowe i jedyne czym się różnią, to tym, że są ciut ciut mniejsze od tych z 1998! Czyżby Mimi World pożyczył sobie odlewy? Jeśli tak, to nikomu nie mówcie, bo najpewniej wszystko jest legalnie i jak należy, a jeśli nie to ja i tak chcę, żeby Mimi World dalej produkował swoje wspaniałe lalki, bo na jednej nie zamierzam poprzestać. Wiecie jak jest, jedna lalka jest jakby osamotniona, przypadkowa lub jak to młodzież i korpoludki określają „randomowa”. Za to dwie lalki, oooo dwie lalki to już kolekcja! Muszę mieć kolekcję Mimi, a kolejne faworytki już są wybrane.

akcesoria Mimi
po lewej Barbie, po prawej Mimi


po lewej Mimi, po prawej Barbie


ciacha na tacy Mimi, na talerzu Barbie


Wśród licznych akcesoriów jest też taca i szczypce, bo lalki też przestrzegają higieny i nie macają wypieków łapami! Oczywiście nie ulega wątpliwości, że spośród całego tego bogactwa akcesoriów najbardziej umiłowałam sobie ekspres do kawy, który naprawdę „robi kawę”. Jego obsługa jest banalnie prosta, a kawę parzy się w trzech krokach: 1. Umieść filiżankę pod otworem na kawę, 2. Wrzuć „pocisk” kawowy do otworu, 3. Pociągnij za szarą wajchę. Pocisków kawowych mamy dwa, dwie są też filiżanki. Ekspres i filiżanki występują też w wersji szarej. Pierwszy raz taki ekspres zobaczyłam u Mimi Two-story House i od razu go zapragnęłam. Ekspres był pomarańczowy lub niebieski, nie wiem o co chodzi z tymi kolorami, w każdym razie jego wygląd i funkcjonalność postawiły go na pierwszym miejscu w kategorii Lalkowe Ekspresy Do Kawy. Poza plastikowymi akcesoriami w zestawie znajdziemy też trochę tektury – są karty na pieczątki (piąta kawa gratis), a także kartoniki na smakołyki na wynos – już złożone! Wreszcie ktoś pomyślał o osobnikach z upośledzoną motoryką małą, takich jak ja! A propos motoryki małej – Młoda ma piękne włosy (mówię to nieskromnie), długie do pasa! Takie włosy aż proszą się o warkocze francuskie, tymczasem ja mam oklepany repertuar: jeden prosty warkocz lub dwa proste warkocze, a jak mnie fantazja poniesie to 28 prostych, cienkich warkoczyków jak u Milli Vanilli. Mój mąż w niedowierzaniu zapytuje mnie czasem: czemu nie zapleciesz francuza? A bo nie umiem! Łapska mam drewniane i nie umiem!





No nie, 3 strony A4! Było o firmie, o pudle i akcesoriach, a o lalce jeszcze nic. To będzie długi wpis. No dobrze, skupmy się: twarz! Twarz ma Mimi bardzo ładną, jednak zanim stałam się wierną fanką tej lalki, to o twarzy Mimi miałam opinię taką: Zobaczyć jedną Mimi to jakby widzieć je wszystkie! Bo Mimi to najczęściej brunetka, wiadomo, włosy robią robotę. Grzywkę ma zazwyczaj prostą lub na bok, włosy długie do pasa. Jest kilka blondynek (Jeśli ktoś życzy sobie inny kolor włosów, do dyspozycji są księżniczki i syreny, ale o nich niewiele wiem bo nie lubię). Mimi to Koreanka, oczy ma brązowe, prawie zawsze. Do tego jest to dziewczę 17-letnie, z makijażem ostrożnie. No usteczka sobie muśnie różową szminką. Tyle. Tak wygląda Mimi, a przynajmniej wczesna Mimi, przy czym określenie „wczesna, późna, obecna itd.” jest moje własne, bo o jakiekolwiek informacje na temat Mimi bardzo trudno, no chyba, że się mówi po koreańsku, a ja nie władam tym językiem. Ubolewam. Moja Mimi baristka posiada najbardziej oklepany malunek twarzy  i jest niejako najbardziej typową Mimi, za wyjątkiem włosów, bo te, choć ciemne, są bardzo krótkie jak na Mimi. W zasadzie to nie widziałam jeszcze Mimi o tak krótkich włosach.


Przyglądałam się licznym facjatom Mimi w poszukiwaniu jakiejkolwiek różnorodności. Seria Romantic Boutique / Romantic Girl na winylowych ciałkach oferuje nieco inny malunek oka, a na serię składają się zaledwie dwie lalki. Jednak na przestrzeni ostatnich 3 lat Mimi zaczęła się znacząco zmieniać. Pojawiły się nowe kolory włosów – róż, lawenda, kombinacja pasteli. Pojedyncze egzemplarze mają też inny kolor oczu – fioletowe lub butelkowo-zielone. Mimi World sięgnął też po rzadki malunek twarzy, który ja nazywam „przebiegłym”. Mimi Elegance oraz tajemnicza lalka z mojego pudełka (pewnie to ta sama) ma właśnie taki. Karbowana blondynka z serii Mimi Style również posiada taki malunek i ogółem uważam, że wydanie takiej lalki wymaga od producenta odwagi, bo lalka nie wygląda na sympatyczną. Ba! W swoich filmikach promocyjnych na youtube Mimi World często osadza ją w roli czarnego charakteru, ubierając lalkę w ciemną sukienkę dla podkreślenia jej niecnej natury.

 
Źródło: https://www.joom.com/pl/products/5fc5278c6406590106ef2e2a
 
 
 
Źródło: https://www.ebay.com/itm/324501471434 
 
 
Źródło: https://www.viduoliy.top/products.aspx?cname=mimi+korean+doll&cid=78 
 

Wprowadzenie zróżnicowania kolorystycznego włosów i oczu to nie jedyna znacząca zmiana u „współczesnej, obecnej, nowej” Mimi. Zmieniło się też ciałko. „Wczesne, starsze” Mimi posiadają winylowe ciałko z drutami, które ostatnio w ogóle się już nie pojawia. Wszystkie „nowe”( 3 lata wstecz) lalki mają ciałko typu pivot, które zapewnia większą artykulację. Ruchome stawy są w ramionach, łokciach, nadgarstkach, biodrach, kolanach i kostkach. Nie mam porównania „na żywo”, ale wydaje mi się, że ciałko pivot jest chudsze od winylowego, między innymi dlatego, jeśli mi się uda, następna moja Mimi będzie winylowa. Mimi ma niespotykanie długą szyję, przebiła nawet wielkooką Skipper. Niestety główka nie przechyla się na boki, jedynie się obraca wokół własnej osi. Dłonie lalki są ładnie odlane, ładniej niż pokazują zdjęcia. Stópki Mimi odlane są detalicznie, z zaznaczonymi nie tylko paluszkami, ale nawet paznokciami! Chuda ta Mimi, owszem. Do tego widać jej stawy, a ja wolę jak ich nie widać, ale naprawdę bawiłam się przednio wyginając lalkę na wszystkie strony ustawiając ją przed obiektywem ekchm… telefonu. Wiem, że jaram się ciałkiem pivot podczas gdy na rynku już od dawna mamy mtm, ale u mnie same winylówki z lat 80/90 z kolankami na klik, nie dorobiłam się jeszcze ani jednej Barbie gimnastyczki z tamtego okresu, a jedyne ciałko mtm jakie kiedykolwiek macałam (hmmm) należało do lalki Marzenki z Dłubanin Lalkowych, więc taka zginalność to dla mnie nowość i przyjemna odmiana. Acha, zapomniałabym, wspomnieć, że wzrostem Mimi góruje nad Liccą, ale jest ciut niższa od Barbie i tu przy okazji mały spoiler – spełnione wielkie marzenie w postaci Fashion Play tulipanowej!








Te paznokcie zobaczyłam bo lalka ma na sobie paskudne buty, najnudniejsze szpilki na świecie. Swoją drogą to trochę nie BHP nosić sandały na szpilce w kawiarni, nie sądzicie? Powinna mieć białe pepegi! Zabawne, w swojej lalkowej buciarni mam takie same szpilki w kilku odcieniach różu, pochodzenie chińskie, klonowe, nieokreślone. Na głowie lalki solidne nakrycie firmowe, dobrze odszyte z dobrego materiału. Zielony fartuch od Starbucks jest osobnym elementem garderoby. Jak miło zobaczyć coś takiego dla odmiany, ostatnio wszystkie fartuchy Barbie są nadrukowane. Niestety koszula i spodnie zszyto w jedną całość. Trochę szkoda, ale wiedziałam o tym przed zakupem, więc nie byłam niemiło zaskoczona. Za to jakimś cudem przeoczyłam „broszkę”, która jest naklejką holograficzną z doczepioną tasiemką, ale zawsze to ładny detal. Spodnie też są ciekawie wykończone. Mimi posiada stroje dodatkowe, bardzo ładne, ale na próżno szukać ich na eBay’u. Znalazłam tylko jedną kieckę i mocno się zastanawiam. To tak na przyszłość, a na teraz, moja Mimi ma też kolczyki.






Korzystając ze spokojnego przedpołudnia, natrzaskałam Mimi ogrom zdjęć, głównie rozmytych, bo z emocji drżały mi dłonie. Na koniec jeszcze zdjęcie techniczne całego zestawu oraz mojej azjatyckiej brygady.






 



12 komentarzy:

  1. No no, azjatycka brygada rośnie w siłę w naprawdę szybkim tempie - i oby rozrastała się tak nadal, bo patrzenie na te azjatyckie piękności to prawdziwa uczta dla oka lalkoluba <3
    Zestaw robi wrażenie, a na sam widok tych wszystkich słodkości aż mi ślinka do ust napłynęła :)
    Podoba mi się ta długość włosów u Mimi, sama lalka ma w sobie coś urzekająco dziewczęcego - podobnie jak Licca. Szyję ma faktycznie długą, łabędzią <3 Mam nadzieję, że uniwersum Mimi będzie się u Ciebie powiększać w tym samym tempie, co Licci :)/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że moja Mimi długo nie pozostanie osamotniona. Ja już rączki zacieram na jedną taką winylową, może już w grudniu mi się uda :)

      Usuń
  2. Ależ ty masz talent do wynajdowania lalek! :) O Mimi nawet nie słyszałam. Ale buzię ma bardzo sympatyczną i kawiarnię fantastyczną, wypełnioną mnóstwem super drobiazgów. Bagietki Barbie są może lepsze, bo ta czarna wygląda jak przypieczona, ale nawet jeśli żarełko było zrzynane, to nie ujmuje to uroku kawiarence. A ja bawię się teraz w tworzenie kawiarni i innych przybytków w Animal Crossing. :) Bo na miniatury lalkowe nie mam miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aniu, ale Mimi znalazłam całkowicie przypadkowo. Chociaż, istotnie takie dziwne lalki do mnie lgną, teraz na przykład wynalazłam laki Cherry i Jury firmy One&One - też koreańskie. Lalki same w sobie może nie do końca są w moim stylu, trochę brakuje mi w nich nosów, za to jakie one mają dioramy! Te dioramy są boskie! Już dla samych tych cudnych pokoików bym je kupiła. Sukienki też mają piękne. Są też lalki Jouju, znów koreańskie, które coraz bardziej mnie intrygują, szczególnie jedna taka z namiotem. Ach, tyle jest lalek, no i oczywiście Barbie, Barbie, Barbie! Obiecałam sobie choć jedną repro vintage :) A miejsca już nie mam :)

      Usuń
  3. Zgodzę się z Anią, że wciąż zaskakujesz jakimiś lalkami, o których człowiek bladego pojęcia nie miał. Najpierw czarowałaś Liccą, wieloma Liccami, a teraz Mimi. Kolejna urocza panienka.
    Mam nadzieję, że w tej kawiarence znajdzie się dla mnie miejsce? Bo i ja jestem kawoholikiem, a i smacznym ciastkiem nie pogardzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie Marzenko zawsze się znajdzie! Z przyjemnością wspominam naszą wspólną kawkę!
      Co do lalek, to cieszę się, że Mimi Ci się spodobała. Jest tak dużo azjatyckich lalek, które mi się podobają. Biedna Skipper, dzieli z nimi półkę i już jest jej ciasno, a ja Ci po cichu powiem, że mam nadzieję wreszcie z początkiem roku kupić tego Tatę Licci oraz trojaczki, no bo rodzina musi być pełna :)

      Usuń
  4. Ilekroć do Ciebie zajrzę, nie tylko zobaczę coś ślicznego, ale i przy okazji zupełnie nowego! O ile o Likce słyszałam, o tyle o Mimi nigdy... Prześliczna zdobycz, a te dodatki! Cudeńka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobała Ci się Mimi, trzymaj kciuki, może niebawem pojawi się druga :)

      Usuń
  5. Piekna jest jak rowniez caly zestaw 🥰 Czasem na Alliexpres widzialam chyba podobne glowy ale moge sie mylic. Takara jest super. Ja mam gdzies tez Takare ale do lekkiej reanimacji 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć, że choć Barbie jest moim niekwestionowanym numerem 1, to jednak bardzo podobają mi się te azjatyckie lalki.

      Usuń
  6. Ponieważ jestem ostatnio na etapie mojej mini kawiarenki/cukierni i jej wzbogacania własnymi pomysłami, wszystko, co zbliżone jest tematem ogromnie mnie wciąga. Tu z zachwytem oglądam dodatki, ten ekspres do kawy, ciasteczka, ladę, półeczki... To niesamowite, że niby plastikowe, a wszystko wydaje się takie prawdziwe, naturalne. :-) Nie dziwię się, ze zapragnęłaś lalki i całego zestawu... I mnie serce zaczęło bić szybciej... Ona ma słodka buzię, fajne ciuszki i ogólnie cały zestaw jst bardzo solidny. Dziękuję za ten wpis, bo niewiele wiedziałam o tych lalkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tę Twoją przepiękną kawiarenkę, tyle detali, po prostu magia! Zdjęcia oglądałam w powiększeniu, żeby podziwiać wszystkie te szczególiki i nadal mam chęć na pączka :)
      Ekspres do kawy Mimi jest jednym z moich ulubionych akcesoriów i to właśnie on zadecydował, że ta konkretna Mimi będzie pierwszą w mojej kolekcji.
      Wiem, że niewielu kolekcjonerów zna Mimi, dlatego nie mogłam się doczekać by zamieścić wpis o niej, to taka fantastyczna lalka!

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...