poniedziałek, 22 listopada 2021

Eatin' Fun Kelly 1997

Rety! Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo jestem do tyłu z opisywaniem lalek na blogu. Cierpię na wieczny niedobór czasu. Eatin’ Fun Kelly 1997 dołączyła do kolekcji w czerwcu albo w lipcu, a mamy przecież listopad. W zasadzie, po co mi Kelly, skoro ja nie kolekcjonuję lalkowych dzieciaków? Cóż, jedna lalka pociąga za sobą kolejne. W witrynce obok licznych Skipper, pojawiła się Stacie, a Kelly była jedyną siostrą Barbie, której jeszcze nie miałam. Rodzeństwo było niepełne. I tak się mnożą lalki, tak można by bez końca. Poza tym, posiadałam już pewne akcesoria dla Kelly, które leżały w pudle nieużywane, Kelly była mi więc potrzebna. Każda wymówka jest dobra, prawda?

Jest kilka Kelly, które lubię szczególnie. Pierwsze wydania tej uroczej laleczki podobają mi się najbardziej. Bedtime Fun i Bathtime Fun to moje ulubienice, ale Młoda ma obydwie, zawsze mogę pożyczyć. Trzecia w kolejce była właśnie Eatin’ Fun. Dodam, że lalka mnie po prostu prześladowała. Widziałam ją na OLX, widziałam na Allegro, na eBay’u, a to dlatego, bo Eatin’ Fun była bardzo popularna w latach 90-tych. Ta Kelly była nieszczególnie droga, za to ładna i posiadała fajne akcesoria, a do tego to lalka z bajerami więc sprzedawała się świetnie. Mattel wyprodukował ją w wielkich ilościach, lalka doczekała się również edycji McDonald’s Happy Meal. Moja Kelly pochodzi z drugiej ręki, ale posiada prawie wszystkie swoje akcesoria i jest w świetnym stanie.

Moja Kelly posiada włoski saranowe, ale istnieje również wersja kanekalonowa. Włoski upięte w dwie kiteczki nadają jej realistycznego wyglądu w przeciwieństwie do większości Kelly z tamtego okresu. No jeszcze nie widziałam 2-3 latki, która miałaby takie loki jak przeciętna Kelly. Już sobie wyobrażam czesanie takiego małego dzieciaka, które w tym wieku zazwyczaj nie żyje ze szczotką w harmonii i unika czesania ze wszystkich sił. Natura chyba wie co robi.

Kelly ubrana jest w jednoczęściowy strój z szelkami, a jej ubranko jest skonstruowane tak, by zapewnić dostęp do wajchy na pleckach lalki. Bo Kelly ma specjalne umiejętności, które pozwalają jej imitować typowe zachowanie małego dziecka podczas posiłku. Ma grymasić, uderzać rączką w talerzyk, rozpaćkać zblendowaną zupkę tak by się całkowicie ubrudzić i jeśli jej się to uda- również osobę karmiącą. Słowem, ma być masakra po posiłku taka, że łatwiej byłoby się przeprowadzić niż wyczyścić krzesełko do karmienia i pomieszczenie, w którym się karmienie odbywa. Do tego właśnie służy wajcha, można sobie podejrzeć na reklamie poniżej.



Machanie rączką to nie jedyna umiejętność Kelly, wspomniałam coś o grymaszeniu, prawda? No więc w główce Kelly znajduje się magnes, zaś lalka wyposażona jest w specjalną łyżeczkę – dwustronną, magnetyczną. W zależności od tego którą końcówkę zbliżymy do buzi, Kelly będzie albo współpracować przy posiłku, albo wręcz przeciwnie, przy czym powiem Wam, że akurat jestem z Młodym na etapie niemowlęcych papek, które zawsze próbuję przed podaniem – nie mam wyjścia, muszę się upewnić czy aby nie są za gorące. Są absolutnie paskudne, nie wiem jak można je jeść, ale są zdrowe. Kelly w zestawie posiada 3 słoiczki z papkami (jeden zaginął), 3 rodzaje kaszki, soczek (nieobecny), kubek niekapek, miseczkę, łyżeczkę oraz śliniaczek (brak). Na wyposażeniu jest również oczywiście krzesełko do karmienia.






Kelly jest mniej więcej rozmiaru Miki i Maki, więc mogą się one wymieniać ubrankami. Ciuszki z nielicznych zestawów strojów dodatkowych dla Chelsea (wyszło ich do tej pory 6 w ostatnich latach) też na nią pasują. Nawet je przymierzyłam, ale nie udało mi się zrobić zdjęć – niedobór czasu. Za to pożyczyłam kilka szpargałów od Młodej i przypomniałam sobie jak to kiedyś w ręce wpadł mi pewien katalożek Heart Family. Miałam lat kilka, może 7, ale bobasy z rodziny Heart zapamiętałam doskonale. Te przepiękne pastele, te urocze akcesoria, w szczególności koń na biegunach, prawdziwie bajkowy. Katalog oglądałam tyle razy, że po prostu rozpadł się na części, ale wspomnienia pozostały. Czy i Wy, mimo upływu lat, nadal zachowaliście w pamięci obrazy lalek, o których marzyliście jako dzieci?








6 komentarzy:

  1. Kiedy byłam dzieckiem, bardzo marzyłam o takim maluszku, nawet chyba bardziej niż o samej Barbie, bo w sumie miałam jakieś jej zamienniki typu Simby, Lizy. Teraz moje zainteresowania lalkowymi maluchami troszkę osłabły, ale Twój wpis czytało mi się z przyjemnością. Jak zawsze zresztą. Laleczka, jak na pannę z drugiej ręki, jest w stanie idealnym - nówka sztuka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się spodobał mój wpis i przypomniał Ci dziecięce marzenia. Ja mam tyle wspomnień związanych z Barbie i wszystkie są wspaniałe :)
      Kelly rzeczywiście trafiła mi się w bardzo dobrym stanie, ma luźną główkę, która kiwa jej się na prawo i lewo, ale to już specyfika tego modelu :)

      Usuń
  2. Sama słodycz - ma śliczne ciuszki i przeurocze dodatki, ale najbardziej podoba mi się jej słodki uśmiech <3 No i te saranowe kitki, cudo :) Co do prześladowczych marzeń o lalkach, kolejne z nich już mnie prześladować nie będzie, bo dziś z kolei zawitała u mnie Barbie z serii Rockers 1986 (wersja z grzywką). Po prostu przepadłam... Jest absolutnie cudowna, choć swoje w życiu przeszła i z włosami będę musiała trochę powalczyć :) To zdecydowanie jedna z najpiękniejszych Superstarek, jakie moje oczy widziały.../Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, jest urocza! Cieszę się, że trafiła mi się z saranowymi włosami, bo dużo lepiej mi się z nimi pracuje niż z kanekalonem.
      Rockers to klasyka, ileż ona ma fanów wśród kolekcjonerów! Tylko ja jej się opieram, bo choć mi się podoba, to jednak wolę Barbie and the Beat, ale na to ma wpływ wspomnienie lalki kuzynki - rudej Midge, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie :)

      Usuń
  3. Ależ z niej słodziak!
    Trafił Ci się egzemplarz idealny, z tyloma dodatkami. Teraz zabawy będzie co niemiara.
    Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O słodka z niej lala, a dodatki zawsze mile widziane ;)

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...