wtorek, 25 maja 2021

Trzecia rocznica bloga

No proszę, nim się obejrzałam, minął kolejny rok trwania mojej kolekcji. Czas podsumować moje poczynania. Kolekcja się rozrasta, witrynka pęka w szwach, lalek przybywa, a lista życzeń zamiast się kurczyć, jeszcze bardziej się rozwlekła. To był owocny rok, wiele z moich lalkowych marzeń się spełniło, a niektóre z nich były całkiem śmiałe. Po raz kolejny chylę czoła dla Waszej cierpliwości. Wpisów mam wrażenie, powstało mniej niż w ciągu poprzednich dwóch lat, ale za to nadrabiałam treścią, którą okraszałam bardzo kiepskimi zdjęciami. To już musi być przyjęte za mój standard, bo niestety brakuje mi talentu oraz czasu na wspaniałe fotografie. Za to co nabazgram o lalkach to moje!

W tym roku postanowiłam ułatwić sobie życie i przedstawić Wam kolekcję jedynie półka po półce, bez zdjęć grupowych przedstawicielek poszczególnych moldów. W zeszłym roku sporo czasu spędziłam na transportowaniu lalek między piętrami oraz poszukiwaniach butów, które pospadały winylówkom ze stóp w trakcie sesji zdjęciowej, na szczęście znalazłam wszystkie zguby! Nie darowałabym sobie zagubionych butów! Zaczynami więc od górnej półki z lalkami z serii Dolls of the World, na której, z przykrością stwierdzam, nie zmieniło się nic. Przez cały rok nie przybyła ani jedna nowa przedstawicielka tej zacnej serii. Nie udało mi się skreślić z listy życzeń ani Chinki, ani Koreanki, nadal z tęsknotą wzdycham do pięknej pierwszej Paryżanki. Chyba na pocieszenie poprzestanę na drugiej edycji. Pierwszej Rosjanki też brak podobnie jak pierwszej Irlandki, nie ma też cudnych jak kwiat wiśni Oshogatsu Barbie, ale przecież nie można mieć wszystkiego tak od razu, prawda?


Na półce z klasykami lat 80-tych zaszła jedna, ale za to bardzo konkretna zmiana, bo do kolekcji dołączyła długo wyczekiwana i wypatrywana Doctor Barbie z saranowymi włosami. Lalka jeszcze nie zajęła swojego miejsca pośród takich znakomitości jak Peaches’n Cream czy Magic Moves, bo niestety nadal lekko zalatuje babciną szafą, ale i z tym sobie poradzę. Doctor Barbie to jednak nie jedyny nowy nabytek z najlepszej według mnie dekady Barbie, bo klasyki rozpanoszyły się po całej witrynce z braku miejsca. Przecież prawdziwe divy nie mogą być tak stłoczone, te suknie muszą mieć trochę miejsca dla siebie. A propos, nadal z utęsknieniem wypatruję Alexis i Krystle i ze smutkiem obserwuję tendencję wzrostową jeśli chodzi o ich ceny. Cóż się dziwić, kto chciałby się z nimi rozstawać, a jeśli już, to zapłata musi być adekwatna by otrzeć uronioną łezkę. PJ i Tracy nadal paradują w zastępczych strojach i o ile Tracy podoba mi się w seledynowym komplecie bieliźnianym, o tyle PJ przebierałam już kilka razy. Ostatecznie lalka dostała jedną z moich ulubionych sukni w kolorze śliwki czym przełamała dominujące na tej półce pastele. Lalek jest tak dużo, że nie udało mi się zmieścić ich w kadrze!

 




 

Największe zmiany zaszły chyba na półce Skipper, bo wreszcie udało mi się skompletować serię Teen Fun, przynajmniej jeden kluczowy cel na rok 2020/2021 odhaczony! Mam już u siebie wszystkie pierwsze wydania Skipper z roku 1987 (no 1988, wiadomo o co chodzi). Ponadto w kolekcji pojawiła się również Hawaiian Fun – pierwsza Skipper jaką kiedykolwiek w życiu widziałam i bardzo, bardzo chciałam ją mieć. Cóż, zajęło mi to 30 lat, ale dopięłam swego! W zeszłym roku planowałam też wyściubić nos poza ramy czasowe Skipper 1987 i udało mi się to! Urocza Great Shape o klasycznych rysach to jeden z pierwszych nabytków w roku 2021, ale jeszcze większa różnorodność zapanowała wśród Courtney – headmold Pizza Party i Teen Skipper też już są! Te lalki cieszą moje oczy, ale chyba jednak najchętniej wracam do Skipper o buzi okrągłej jak Księżyc i oczach niczym piłki tenisowe, bo nie oparłam się pewnym duplikatom – wreszcie mam Babysitter Courtney w oryginalnym stroju, ale dla zdublowanej Cool Tops Skipper nie mam żadnego usprawiedliwienia. Ale znowuż, czy ja go w ogóle potrzebuję? Największą rewolucją w całej kolekcji jest chyba jednak pojawienie się Licci i Himari, wszak to lalki nie od Mattel!





Przechodzimy do półki z latami 90-tymi, która już od dawna jest taka tylko z nazwy, bo znajdziemy tam też i lata 80-te i kilku Kenów. Skoro już jesteśmy przy męskiej części mojego winylowego składu, to w tym roku dołączył jeden mężczyzna – United Colors of Benetton Ken! Opalenizna jak u dojrzałej pomarańczy i ten uśmiech – jak mogłabym się mu oprzeć! Do kolekcji dołączyły również dwie Fashion Play i jedna udawana (Woolworth’s Special Expression). FP okupione były nerwami, ale jakież to nostalgiczne lalki! Z listy życzeń skreśliłam też International Travel, Perfectly Suited oraz FAO Schwarz Fifth Avenue czyli lalki, o których marzyłam od dawna, od tak dawna, że o Perfectly Suited zdążyłam w międzyczasie zapomnieć. Jest tu też jedna, o której nawet nie śmiałam marzyć – moja jedyna Rotoplastka, Heart Family Mom prosto z Wenezueli! Jeszcze raz dziękuję sympatycznej osobie, dzięki której mam tę wspaniałą lalkę. Półka z latami „90-tymi” to już trzy rzędy winylu, ale cóż ja poradzę, niektóre lalki, choć może ich nie widać, potrzebuję mieć blisko, pod ręką by móc je od czasu do czasu wystawić na przód i nacieszyć oczy – z Holiday Treats Barbie nie potrafię się rozstać nawet gdy śnieg stopnieje i zakwitną bzy!




Na przedostatniej półce panuje wieczna impreza, albo raczej bal! Tu na centymetr kwadratowy powierzchni przypada mniej lalek, a więcej … sukni. Kiecki tych lalek są wprost niemożliwe! Atłas, satyna, koronki, futro (sztuczne oczywiście), błyszcząca lama i tiule tworzą wielobarwną powódź tkanin, która wręcz wylewa się z witryny ilekroć uchylę jej drzwi! Jeśli chodzi zaś o włosy, dominuje tu kanekalon, fryzury więc zajmują tyle samo miejsca co kiecki! A tegoroczne nowości? Jest baletnica z Jeziora Łabędziego, jest JCPenney o ekstrawaganckim uczesaniu, są dwie nowe Holidayki, w tym czarnoskóra, która od dawna była moim wielkim marzeniem! Są tu też dwie panie, które jeszcze nie doczekały się swoich wpisów – jedna to królowa mórz i oceanów, a w zasadzie księżniczka, druga to dostojna dama, która lubi sobie popijać herbatkę. Victorian Tea to jak do tej pory jedyna Barbie o moldzie Generation Girl w mojej kolekcji, a jaki ma cudny serwis do herbaty (no i kawy oczywiście).




Najniższa półka mojej witrynki to wbrew pozorom wcale nie najmniej ważne dla mnie lalki, bo i tu znajdziemy kilka nieśmiertelnych klasyków lat 80-tych. Tu najczęściej zdarzają się przetasowania, bo ta półka to pewnego rodzaju „poczekalnia dla lalek” i dlatego tu właśnie znajdziemy Californa Dream Barbie i Magic Curl, które ostatecznie dołączą do grona lat winylu z lat 90-tych. Oczywiście Magic Curl godna jest by stanąć obok Crystal czy Dream Date, ale niestety nie zmieści się tam – dosłownie, w tym swoim afro, które jest jej wizytówką, a nad którym ja tak pieczołowicie pracowałam, lalka po prostu nie mieści się w przestrzeni między półkami bez konieczności brutalnego spłaszczenia cudownej fryzury! Fun-to-Dress i Perfume Pretty Barbie nadal oczekują swoich oryginalnych strojów. Choć te odziewki nie są wcale rzadkie, borykam się z ich kupnem. Czy mnie ktoś poratuje? Może macie takowe na zbyciu? Pet Doctor też nie ma swojego stroju, ale to akurat mi nie przeszkadza, lalka co rusz zmienia odzienie, jej ostatnią kreacją jest niepozorny, ale bardzo sentymentalny Flower Surprise Fashion – jedyny strój dodatkowy, który miałam w dzieciństwie. W „poczekalni” zasiadła również My First Tea Party, jedyna Barbie, której nogi nie zginają się. Razem z Kevinem założyła Klub Sztywniaków, ale nie stanowią oni zgranego duetu, bo jedno chce grać w kosza, a drugie popijać herbatkę … no ok, kawkę!



 

Witrynka omówiona, ale to jeszcze nie wszystko. Już w zeszłym roku część winylu musiała zejść ze stojaków i ustąpić miejsca nowym przybyszom. Wtedy był to jeden mały plastikowy kontenerek z trzema lalkami na krzyż. Teraz są to dwa kartonowe pudełka, do których trafiają lalki niekompletne, sezonowe/świąteczne oraz etatowe modelki. Jest tu kilka lalek, które naprawdę lubię, ale najchętniej oglądam je w blasku lampek choinkowych i nie chcę się ich pozbywać nawet jeśli miałyby opuszczać pudła tylko na kilka tygodni w roku. Jest też jedna urodzinowa Barbie AA, która stoi sobie na stojaku w „witrynce zapasowej” zbyt piękna by iść do pudeł, ubrana w suknię zbyt szpetną by kwalifikowała się do witryny docelowej (potrzebny jakiś zabójczy fashion). Zasadniczo nie ma ona lalkowego przeznaczenia i pewnie zostanie sprzedana gdy będę urządzać pokój Młodego. Obecnie mieści w sobie szereg bardzo potrzebnych rzeczy, takich jak książki, kasety VHS (tak mam kilka takich zabytków) a także moje lalkowe zaopatrzenie obuwniczo- odzieżowe i dwa jedyne playsety jakich się do tej pory dorobiłam.





Muszę przyznać, że sesja zdjęciowa w tym roku poszła ekspresowo, wszystkie zdjęcia udało mi się zrobić w ciągu jednego przedpołudnia. Miałam mało czasu, a dodatkowo rano obudziłam się, a tu deszcz! Na szczęście udało się. W przyszłym roku zrobię zdjęcia jedynie nowo przybyłym lalkom i może jeszcze ulubieńcom. Sama nie wiem ile kursów zrobiłam między parterem i półpiętrem biegając ze skrzynką pełną winylu. Tak, to jeden z przyszłorocznych planów. Kolejne? Więcej Licci, to moja nowa obsesja, przy czym to „więcej” wcale nie musi odnosić się do samych lalek, bo Licca ma fantastyczną garderobę, akcesoria, meble! Następne w kolejności będą reprodukcje Barbie vintage, uwielbiam wprost tę posągowość oraz klasę Barbie z tamtego okresu. Na oryginalne vintage nie mam szans, ale reprodukcje wyglądają pięknie i świeżo. Może wreszcie uda mi się skreślić z listy pierwszą Paryżankę, drugiego Harleyowca i kilka ukochanych klasyków – Golden Dream, ciemnoskóra Magic Moves (wcale nie musi być ubrana w swój strój). Może Dream Date PJ wreszcie doczeka się swojej kreacji, a Tracy swojego Todd’a. Z chęcią przygarnęłabym jeszcze kilka modeli FP i Skipper, tych nigdy nie mam dość. Ach tyle planów, ale przede mną przecież kolejny rok!  

 

Miniony rok był trudny, ale hobby daje bezpieczną przystań, w której można się schować choć na chwilę. Cieszę się, że w tej przystani poznałam Was i, że przez ten rok czytaliście moje wpisy. Miło jest mi z Wami porozmawiać o lalkach, cieszę się z Waszych odwiedzin i dziękuję za każdy komentarz, który zostawiacie pod postami. Gdy trzy lata temu zakładałam bloga, nawet nie myślałam, że ktokolwiek będzie go czytał, a tymczasem poznałam tyle wspaniałych osób, które myślą podobnie jak ja. Winyl łączy! Trzymajcie się cieplutko!

 





12 komentarzy:

  1. Wszystkiego lalkowego z okazji trzeciej rocznicy bloga <3
    Życzę Ci spełnienia wszystkich lalkowych marzeń (zwłaszcza jeśli chodzi o uniwersum Licci-chan) i coby witryna wciąż rosła w zawartość (trzy rzędy winyli - to rozumiem, u mnie jest tak samo, i to na każdej półce ;)~!
    Mieszkanki poszczególnych półek w Twojej witrynie są niesamowite - moimi osobistymi faworytkami są panny z lat '80, to chyba najwspanialszy okres w dziejach Mattela... No i oczywiście moje serce kradną Kenowie, mam słabość do męskich lalków i u mnie akurat chyba niedługo zaczną dominować liczebnie nad paniami ;)
    Posiadasz wspaniałą kolekcję i oby z roku na rok ta stawała się coraz wspanialsza :) Pozdrawiam serdecznie <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) cieszę się jakby to były moje urodziny! :) O marzeń lalkowych jest jeszcze tyyyyyle! A Licca? Totalnie zwariowałam! Podobają mi się lalki, ciuchy, meble, domki, wszystko! Licca jest takim bajkowym stworzeniem w mojej witrynce, cała słodka i pastelowa. Do tego ostatnio spodobały mi się koreańskie lalki Mimi od Mimi World. Wsiąkłam kompletnie!
      Trzy rzędy winyli... w trzecim rzędzie to już praktycznie nic nie widać, ale daje mi to poczucie, że lalki są "pod ręką", choć wydobycie takowej wiąże się z niemałą roszadą, bo najpierw trzeba wywlec delikwentki z dwóch pierwszych rzędów :)
      Cieszę się, że podoba Ci się moja kolekcja :)

      Usuń
  2. Gratuluję rocznicy! I oby następnych było wiele, bo uwielbiam tu wpadać i czytać twoje wpisy. Kolekcja doprawdy oszałamia. Ja też mam jeszcze kilka Barbioszek na wishliście, ale te są trudne do zdobycia. Jednak czasem trafia się na wspaniałe okazje zupełnie przypadkowo, więc mam nadzieję, że i ty i ja zdobędziemy te brakujące ogniwa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja też mam taką nadzieję i bardzo mi miło, że lubisz mnie odwiedzać :) Ach te niedostępne Barbiosze, nie płaczę po nich, bo jest tyle lalek, tyyyyyyyle lalek, które chciałabym mieć i one są w zasięgu ręki! Jeszcze rok temu Licca wydawała mi się raczej trudna do zdobycia, a już są dwie i Himari. Teraz w podobnych kategoriach myślę o koreańskiej Mimi od Mimi World, już robię przymiarki na ebay'u. Od przypadku, do celowych działań, tak lalki lądują w witrynach :)

      Usuń
  3. Gratuluję rocznicy <3
    Piękną uzbierałaś kolekcję <3 i życzę następnych i następnych ...
    U mnie minęła 9-ta rocznica :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to następna będzie papierowa! Trzymam kciuki!
      Dziękuję za miłe życzenia, mam nadzieję, że i u mnie będą takie okrągłe rocznice :)

      Usuń
  4. Gratulacje z okazji 3 rocznicy bloga! Piękna kolekcja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 100 lat, 100 lat i co najmniej tyle samo lalek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujęęęęęęę! Oj na liście życzeń pewnie by się setka uzbierała lekko :)

      Usuń
  6. Jak mogłam przegapić ten post?! Gratuluję z całego serca kolejnej rocznicy. I życzę jeszcze wielu, wielu więcej.
    Kolekcję masz niesamowitą. Tak naprawdę, nie wiadomo na którą półkę, na którą pannę patrzeć, bo wszystkie są zjawiskowe. Podziwiam też konsekwencję w poszukiwaniu kolejnych perełek.
    Mam nadzieję, że lalkowe hobby będzie nadal sprawiać Ci ogromną radość. Twoje artykuły czyta się z przyjemnością i zawsze człowiek dowie się czegoś nowego. Dlatego chętnie tu wracam.
    Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, miło mi, że jednak nie przegapiłaś :) Dziękuję za życzenia, mam nadzieję, że kolejne rocznice przyjdą, bo bakcyl na lalki nie odpuszcza, hobby cieszy ogromnie. "Artykuły"- jak to ładnie ujęłaś, istotnie, lubię się rozpisywać i cieszę się, że ktoś czyta moje eseje :)

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...