poniedziałek, 17 maja 2021

Yumekawa Unicorn Licca-chan 2019 LD-15

Cierpliwość to cnota, tak zawsze powtarzam moim dzieciom, zwłaszcza gdy cała trójka jednocześnie potrzebuje mojej uwagi, interwencji czy asysty w trybie pilnym, na wczoraj! Uważam, że cierpliwość jest jak mięsień, trzeba ją bezustannie trenować i gimnastykować. Niegdyś byłam nauczycielką, moja cierpliwość była wyćwiczona do perfekcji, była niezachwiana, bo nauczanie jest idealnym poligonem dla cierpliwości. Teraz już nie jestem nauczycielem, ale nadal potrafię tłumaczyć delikwentowi czas Present Perfect aż pojmie, albo ja sama padnę z wycieńczenia, ale na lalki czekać nie lubię. Yumekawa Unicorn Licca-chan 2019 kazała na siebie długo czekać. Najpierw sprzedawca zmarudził cały tydzień zanim ją wysłał z Japonii, a później przez kolejny miesiąc przesyłka była w transporcie. Opowiadać można by długo, ale po co marnować czas, wszak dotarła wreszcie i jest cudowna!

Licca ma ciekawą historię, prawie tak samo długą jak Barbie. Wizerunek Licci stworzyła mangaka, Miyako Maki, a następnie w 1967 lalka została przedstawiona szerszej publiczności. Poszczególne okresy bytności Licci kolekcjonerzy określają mianem generacji, podobnie jak z My Little Pony. Pierwsza generacja rozpoczyna się w roku 1967 i trwa do 1972. Licca z tamtego okresu ma kasztanowe włosy, zamknięte usta, duże niebieskie oczy z źrenicami jak po dragach i pojedynczą białą kropką będącą znakiem rozpoznawalnym tej generacji, mierzy 21 cm. Lalka występowała w czterech wariantach jeśli chodzi o uczesanie: włosy rozpuszczone z grzywką zaczesaną na bok, upięte w kok, zaplecione w warkocz oraz uczesane w dwie kitki. Licca z pierwszej generacji jest już lalką zginalną, co pokazuje poniższa reklama, choć łowiąc strzępki informacji na jej temat natknęłam się na wzmiankę jakoby wczesna Licca była mniej więcej tak sztywna jak pierwsze Barbie (nadal weryfikuję zginalność). Licca z tamtego okresu wygląda na zadumaną i sama nie wiem czy jest nieco nadąsana czy troszkę smutna. W 1999 pojawia się jej pierwsza reprodukcja, a w 2001 powstaje seria Club 67, w ramach której reprodukcje Licci ukazują się cykliczne. Warto zauważyć, że reprodukcja Licci jest znacznie mniejsza od oryginału, ponoć pierwotne formy odlewcze uległy zniszczeniu. Poniżej zamieściłam reklamy z youtube, ale w wersji mobilnej nie wyświetlają się, proponuję przełączyć się na widok na komputer.


pierwsza generacja

 Źródło: https://www.worthpoint.com/worthopedia/vintage-60s-first-generation-licca-1824689685

Druga generacja rozpoczyna się w roku 1972. Mold twarzy Licci zmienia się, dostaje uczesanie na modę lat 70-tych z przedziałkiem na środku, włosami z przodu zaczesanymi gładko, a z tyłu podniesionymi i wywiniętymi na zewnątrz. We włosy (rudawe) wpiętą ma charakterystyczną spinkę – biały kwiat. Licca ma odtąd urocze, odstające uszy i trzy kropki w oczach. Ma zamknięte usta i nadal jej wzrost wynosi 21 cm. Co ciekawe, lalka ma wtopiony w stopy lub buty magnes, a do zestawu dołączony jest magnetyczny dysk, który służyć jej ma za stojak. Stojak popchnięty wprawia Liccę w ruch, wygląda to jakby lalka chodziła.  Pojawia się nawet domek z magnetyczną podłogą, Licca może stanąć w dowolnym miejscu domku bez żadnej podpory, czy to nie cudowny pomysł? W 1975 Licca nieco się zmienia, ma lekko otwarte usta, jej ciałko też wygląda nieco inaczej i tu niektóre źródła podają, że lalka nabywa zginalne kolana. Jeśli ktoś z Was może rzucić nieco światła na tę sprawę, będę ogromnie wdzięczna. Raczej prawdziwej vintage nigdy się nie doczekam, bajońskie ceny, ale chciałabym wiedzieć. W sieci można znaleźć zdjęcia pierwszej generacji z jedną nóżką zgiętą, ale może to być równie dobrze reprodukcja.


reprodukcja drugiej generacji

    Źródło: https://www.worthpoint.com/worthopedia/usa-licca-chan-doll-takara-35th-1932483177

Trzecia generacja zaczyna się w roku 1982, a Licca-chan przechodzi kolejną metamorfozę. Otwarte usta zostają, ale uszy nie są już tak uroczo odstające. Ilość kropek w oczach też się nie zmienia, za to nowa fryzura sprawia, że Licca nabiera zupełnie innego wyglądu. Kolor włosów Licci to ciepły kasztan, prawie rudy, lalka ma prostą, gęstą grzywkę i proste, długie włosy. Licca-chan jest teraz nieco wyższa, ok pół cm. Najwyraźniej jednak trzecia generacja nie zdobywa szturmem dziecięcych serc, bo już w 1987 Licca zmienia się kolejny raz, powstaje nowa forma odlewcza, która używana jest po dziś dzień. W 1992 ma swój epizod również Licca-chan określana mianem piątej generacji. Lalka ma nieco głupiutki wyraz twarzy, nie należy do najlepszych pomysłów Takary, która szybko się z niej wycofuje na rzecz czwartej generacji. Swoją drogą, jakie go nostalgiczne, dziewczynki, które w latach 80-tych bawiły się Liccą teraz są dorosłymi kobietami, część z nich ma swoje dzieci i te dzieci pewnie też bawią się Liccą, która ma dokładnie taką samą twarz, jak dziecięca lalka ich mam. Licca-chan łączy pokolenia. Licca-chan czwartej generacji będzie miała dość jednostajny i niezmienny malunek twarzy, choć zdarzać się będą różnice w kolorystyce (zwłaszcza u Castle Licca-chan), za to uczesanie i kolor włosów będzie się zmieniać. Podstawowa wersja Licci włosy mieć będzie w kolorze „truskawkowego blondu” jak to określają amerykańscy kolekcjonerzy, ale doczekamy się też Licci z różowymi czy tak jak u mojej lalki –fioletowymi włosami. Licca-chan czwartej generacji urosła o jeden centymetr w stosunku do swoich poprzedniczek.

trzecia generacja (kiepskie zdjęcie, kropki są w rzeczywistości 3 - dwie białe i 1 brązowa)

 Źródło: https://picclick.com/TAKARA-1984-3rd-generation-Licca-chan-Doll-Feminine-143131630983.html

wczesna czwarta generacja

Źródło: https://shopotam.ru/catalog/Dolls_And_Bears/Dolls/By_Brand_Company_Character/Takara/takara/384152351831-item.html

Moja Licca-chan to oczywiście czwarta generacja, która podoba mi się najbardziej. Otwierając nową Liccę, zdjętą dopiero co z półki sklepowej jakiegoś japońskiego sklepu czuję się, jakbym cofnęła się w czasie do lat 80-tych bo współczesna Licca-chan przypomina mi dawną Barbie. Lalka jest solidnie wykonana, jest winylowa i swoje waży. Odnoszę wrażenie, że dla Licci czas się zatrzymał, a Takarze przez te wszystkie lata udało się utrzymać wysoką jakość ich flagowego produktu. Jest to coś, czego nie dokonał nawet Mattel. Takara Tomy lubi bycie konsekwentnym, dlatego artykulacja Yumekawa Unicorn jest taka jak u Excitning Shopping, a i pudełko jest prawie identyczne za wyjątkiem serduszka z przodu prezentującego nazwę konkretnego modelu (LD-15 Yumekawa Unicorn) oraz tajemnicze dane z części spodniej kartonika. Skoro już jesteśmy przy pudełku, to napomknę o datach. Według strony www.1999.co.jp Yumekawa Unicorn Licca-chan została wydana w 2019, natomiast przebierając lalkę w strój dodatkowy odkryłam na jej plecach wybity zegar. Kiedyś zgłębiałam wiedzę tajemną na temat daty ważności fotelików samochodowych dla dzieci. Niektóre foteliki mają ją zaszyfrowaną w postaci takich właśnie zegarów. Ten na plecach Licci to zapewne data produkcji – grudzień 2020. Obie daty nie są z sobą w sprzeczności, lalka wydana w 2019 nadal się dobrze sprzedaje, więc kolejne egzemplarze są doprodukowywane. Ma to sens. Przeczytałam niedawno, że Ruth Handler uważała, iż branża zabawkarska musi być dynamiczna i agresywna by odpowiadać na potrzeby dzieci, których czas koncentracji na jednym zadaniu/ przedmiocie, jest krótki, dzieci szybko się nudzą. Dlatego Mattel zasypuje nas pomysłami co rok, albo nawet co pół roku. Przy takim tempie selekcja tychże pomysłów jest ograniczona, trafią się bardzo kiepskie projekty i chyba każdy z nas już takie widział. Takara jest bardziej zrelaksowana w tej dziedzinie. Oczywiście jestem przekonana, że Japończycy, prawdziwi przodownicy pracy, produkują nie mniej pomysłów, które następnie są poddane głębokiej analizie i ostrej selekcji. Tylko kilka z nich trafia do planu produkcyjnego i tam pozostaje przez dłuższy czas. Dlatego ja nadal mogłam bez większych trudności kupić domek Licci, który wydany był w 2013. Takara ma czas, nie spieszy się. Nawiasem mówiąc, Exciting Shopping nie ma zegara na plecach, ale to starszy model.

 
Źródło: https://verygoods.jp/products/149206 
 
 
 
Źródło: https://verygoods.jp/products/149206 
 
 



Moja nowa Licca-chan reprezentuje styl Yumekawa (yume=sen, kawaii=uroczy), w którym dominują pastele, choć można spotkać się z nieco ciemniejszymi akcentami typu ciemny fiolet by stworzyć, jak to podaje Wikipedia – koszmar pośród sennych marzeń. Hmmm…. nie będę się silić na stwierdzenie, że rozumiem zamysł Japończyków, ale podobają mi się te wszechobecne pastele- lubię blady róż i błękit, a także delikatny żółty, seledynowy i lawendę. Kolory te w jednej stylistyce łączą się, stroje Yumekawa są więc prawdziwie tęczowe. Yumekawa Unicorn to także linia pluszowych jednorożców z wiankami na łbach, ciekawy zamysł. Moja Licca ma na sukience nadrukowany wizerunek takiego jednorożca, a tiulowe kwiatki mają imitować jego wianek. Sukienka ma koronkowe rękawki, jej dół jest dwuwarstwowy i zdobny w kokardkę z kolejnym tiulowym kwiatem. Jestem zachwycona różnorodnością materiałów i faktur. Sukienka jest oczywiście z tyłu rozcięta po całej długości i spięta ogromnym rzepem. Przyzwyczaiłam się już do jego obecności bo całkowicie rozumiem zamysł twórców- wszak ma to pomóc małym rączkom w łatwym ubieraniu lalki. Już wiem dlaczego nie pamiętam by moja dziecięca Benetton Barbie miała legginsy, pewnie zdjęłam je raz, nie mogłam ich założyć i rzuciłam w kąt- WRÓĆ – odłożyłam gdzieś….

 
Źródło: https://j-fashion.fandom.com/wiki/Yume_Kawaii 
 

W stylu Yujekawa ilość akcesoriów jest ograniczona do podstawowego minimum, Licca-chan otrzymała więc to co absolutnie niezbędne -parę butów, torebkę i opaskę, bo Lalki od Takara Tomy noszą opaski. Swoją drogą, firma mogła po prostu odlać z plastiku opaskę z kokardką, ale tego nie zrobiła. Do plastikowej opaski przyszyto materiałową kokardkę, a ja to ogromnie doceniam, bo świadczy to o jakości produktu. Torebka jest materiałowa i funkcjonalna. Jest też troszkę płaska, ale można coś do niej włożyć – nie jest to toporny kawał plastiku! Buty są gumowe, więc nie wiem jak dobrze będą się starzeć, za to łatwo się je zakłada i nie spadają lalce z nóg. Licca-chan, jako typowa japońska lalka oczywiście ma bieliznę. Niepomiernie mnie ten fakt dziwi, bo tak się przyzwyczaiłam do widoku gołego tyłka Barbie, że gacie u lalki wprawiają mnie w zdumienie, podobnie jak fakt, że dla Licci można dokupić dodatkowy trzypak majtek! Omówiliśmy już więc styl Yumekawa, chciałabym jeszcze wspomnieć o jego dziwnym odłamie, czy też może jest to styl całkiem odrębny? Mowa o Yami Kawaii, w którym poza ubiorem bardzo ważny jest makijaż. Yami Kawaii to z tłumaczenia na angielski „Sickly cute”, więc delikwentki malują się w taki sposób by wyglądać na trochę chore, przeziębione czy poturbowane. Policzki będą czerwone, jak przy gorączce, od czasu do czasu przytrafi się też śliwa pod okiem, bo Japończycy odnajdują w tym swoisty urok. Nie, ja ich nie zrozumiem nigdy ….



Strój Licci jest uroczy, słodki jak wata cukrowa, andruty i ciepłe lody… kojarzy ktoś jeszcze ciepłe lody? A oranżadę w woreczku? A landrynki wielkości zielonego groszku pakowane w metalowe okrągłe pudełeczka? Uwielbiałam te pudełeczka, przydawały się do przechowywania butów dla Barbie, ale i tak nie uchroniły ich przed zagubieniem. Ja tu odbywam podróż do lat 80-tych, a Licca-chan czeka. To co moją Liccę odróżnia od wszystkich innych (bo malunek twarzy różni się jedynie odcieniem) i co sprawia, że jest słodka jak te landrynki w metalowych pudełeczkach, to jej włosy! Błyszczące, karbowane włosy w kolorze lawendy- niezbyt długie za to idealnie przycięte z prostą grzywką, perfekcyjnie wycieniowaną, by nie była przyciężka. U Młodej w szufladzie mieszka lawendowo-włosa fashionistka. O matulu, jak ja ubolewałam nad tymi jej włosami poszarpanymi na końcach przez stępione nożyczki, a może wcale nikt się nie kłopotał by je przyciąć? Licca ma włosy prześliczne, a do tego ostatnio widziałam zdjęcia promocyjne Miki i Maki-chan z serii Yumekawa! Coś mi się zdaje, że Licca-chan doczeka się młodszego rodzeństwa!

 
Źródło: https://www.1999.co.jp/eng/10768189 
 
 
Źródło: https://www.1999.co.jp/10768191 
 
 



Jejku jej, warto było się wściekać na pocztę polską i japońską i tak długo na nią czekać. Jest prześliczna! To obecnie jedna z moich faworytek w całej witrynie! Do tego razem z nią przybył strój dodatkowy, który niebawem pokażę. Moja kolekcja Licci się powiększa – niedawno dołączyła trzecia lalka, drugi strój, malutki domek (domek to dużo powiedziane, raczej diorama), a kolejne dwa stroje są już zamówione. Oczywiście snuję już kolejne plany, ujęta w nich jest Mama Licci i meble. Trochę jestem w rozterce, bo równie mocno ciągnie mnie do reprodukcji vintage. Ach, gdyby portfel był z gumy! Cóż, we wszystkim trzeba odnaleźć plusy, gdybym tak mogła mieć całe to lalkowe dobro naraz, to nie doceniłabym go tak, jak w systemie ratalnym! Pozdrawiam Was cieplutko!





 

 

 

 

 

 

 

 





8 komentarzy:

  1. Czuje się tego mangowego ducha na sam widok Twojej nowej panny <3 Jest absolutnie urocza, ubrana w fantastyczne ciuszki (chciałabym ją zobaczyć w tym dodatkowym stroju), ba! ma nawet bieliznę! Ale najmocniej przypadły mi do gustu jej włosy - mają kolor jak senne marzenie. Bardzo kibicuję Ci w rozbudowaniu uniwersum Licci-chan, bo lalki z tej rodziny mają w sobie to coś, co nie pozwala przejść obok nich obojętnie <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Zobaczysz ją w drugim stroju, obie Licci go przymierzyły :) Niebawem zrobię wpis na ten temat. Ogółem mam o czym pisać, a i chęci są, ale niestety czasu niewiele.
      Jak tam u Ciebie? Polepszyła się sytuacja z okiem?
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
    2. Ale super, już nie mogę się doczekać, aby ją zobaczyć w innych ciuszkach <3 Uwielbiam japońskie klimaty i w to mi graj^^
      U mnie z okiem jest lepiej, ale wciąż łzawi, od czasu do czasu pękają kąty oczu (choć na pewno z mniejszym nasileniem), etc. Dziś miałam wizytę u lekarza - dostałam jakieś nowe krople, ale najgorsze jest to, że po stosowanym bardzo długo antybiotyku - tetralysalu - wywaliło mnie niesamowicie trądzikiem (czytałam w necie, że jako objaw uboczny długotrwale stosowanego tetralysalu sporo osób doświadczyło takiej atrakcji). Nigdy w życiu nie miałam trądziku pospolitego, więc to dla mnie szok ;))))

      Usuń
    3. O nie, antybiotyk przez tak długo! Cóż zrobić, na jedno pomaga, na drugie szkodzi. Trzymaj się :)

      Usuń
  2. Jest absolutnie przesłodka! Słodsza niż te landrynki, wata cukrowa i ciepłe lody razem wzięte (zjedzone...). Kolorysryka stroju jest jak najbardziej w moim stylu, uwielbiam pastele. No i te włosy...Nie dość, że genialny odcień, to jeszcze tak perfekcyjnie podcięte i ułożone.
    Czekam niecierpliwie na kolejne wpisy z tymi uroczymi dziewczętami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda! Jest urocza :) Takiej lalki nie znalazłam jak dotąd nigdzie u nas. Współczesne Barbie mają fioletowe i pomarańczowe włosy, róż też się znajdzie, ale to zupełnie inne lalki :)

      Usuń
  3. Haha, ja to mogę tłumaczyć nawet Future Perfect In The Past. ;) Widzę, że i ty idziesz w pastele. Ja ostatnio mam jakąś fiksację na punkcie pasteli. Nawet kieckę kupiłam dla mojego nowego nabytku taką cukierkową. Hm, yami kawaii to raczej odrębny styl. Yume kawaii bliżej do fairy kei. Zresztą w stych japońskich stylach to różnice są bardzo subtelne i łatwo je pomylić. Ale Licca jest urocza i ciekawie wygląda z tymi fioletowymi włosami. Detale znów zachwycają, zwłaszcza tęczowa torebusia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pastele są cudowne! Takie cukierkowe i bardzo, bardzo lalkowe. Nie mogę się doczekać tej cukierkowej kiecy, którą sprawiłaś nowej lalce.
      Przyznam się szczerze, że choć bardzo lubię japońską popkulturę ze wszystkim co można do tego wielkiego worka wrzucić, to za stylami nie nadążam. Może to dlatego, że sama przenigdy nie wypróbowałabym żadnego na sobie. Nie przystoi mi w moim wieku:) Ongiś chodziłam przez kilka lat na kurs japońskiego. W pewnym momencie zajęcia zamieniły się w istny pochód lolit. Śliczne te stroje były, ale nie dla mnie. Ja bym co najwyżej wcisnęła się w yukatę. Za to pastelowe falbany u lalek kocham!
      Fioletowe włosy kojarzą mi się z moim ukochanym bzem.

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...