Czy obchodzicie Mikołajki? W moich rodzinnych stronach to skromne święto jest bardzo doceniane przez rodziców. Mama już od połowy listopada powtarzała mi, żebym była grzeczna i ładnie jadła bo jak nie, to skrzaty przyniosą mi na Mikołajki rózgę, a to zawsze zły prognostyk na niedaleką przyszłość czyli Gwiazdkę i ostatni moment na poprawę. W Mikołajki zawsze można było dostać coś drobnego, jakiś mały upominek lub coś słodkiego, a od lat 90-tych kalendarze adwentowe. To był prawdziwy hit, a w Mikołajki można było z takim kalendarzem trochę podgonić i zjeść od razu 6 czekoladek! Kalendarzy adwentowych nie odpuszczałam moim rodzicom nawet gdy byłam już „starą krową” czyt. licealistką i doskonale zdawałam sobie sprawę ze stanu rzeczy.
Odkąd mam własne dzieci, kultywuję tradycję Mikołajek również wykorzystując je w celach motywacyjnych. Mamy z Młodą i Młodszą również nową mikołajkową tradycję, którą Młoda zapoczątkowała gdy w wieku 2 lat wytaszczyła z jakiegoś kartonu moją starą plastikową choineczkę. Choineczka ma swoją historię, niegdyś ubierałam ją w moim pokoju, a później nawet zabierałam na studia do akademika. Młoda sama wybrała sobie plastikowe, bezpieczne bombki i ubrała choinkę i od tamtego czasu rok w rok to czyni, pozwalając drzewko sprzątnąć dopiero gdzieś w okolicy Walentynek, przy czym choinka jest w tym okresie ciągle ubierana, rozbierana i przebierana, bo Młoda uwielbia bawić się jej ozdobami tak jak zwykłymi zabawkami. W tym roku ubieraliśmy aż dwie takie małe choineczki bo Młodsza poprosiła o swoją własną, nic więc dziwnego, że potrzebowałyśmy małej pomocy i tu do akcji wkroczyła Tree Trimming Barbie 1998.
Tree Trimming nie była na mojej liście życzeń i nie miałam zamiaru jej w ogóle kupować. Tak się jednak złożyło, że zależało mi na innej lalce, która wystawiona była na aukcji razem z Tree Trimming. Nie mając absolutnie żadnej konkurencji licytację wygrałam, obie lalki przybyły, a ja bardzo doceniłam tę skromną Barbie. Tree Trimming należy do kategorii niskobudżetowych świątecznych lalek, którymi Mattel zaopatrywał amerykańskie drogerie. Lalki cieszyły się popularnością, bo stanowiły idealny kompromis cenowo- jakościowy oraz materiał na prezent „na ostatnią chwilę”. Wyobraź sobie, że zostajesz zaproszona/ny na wystawną, amerykańską kolację świąteczną przez znajomych posiadających lalkolubne dziecko. Chcesz coś temu dziecku podarować, ale nie chcesz się jakoś mocno wykosztować. Kupujesz śliczną, skromną, świąteczną Barbie w drogerii. Gdybym to ja była tym lalkolubnym dzieckiem, bardzo bym się z takiego prezentu ucieszyła!
Dlatego właśnie od roku 1993 Mattel produkował takie niedrogie lalki o tematyce świątecznej. Pierwsza była Holiday Hostess Barbie ubrana w strój Pani Mikołajowej. Lalka w wąskim pudełeczku na wyposażeniu miała tylko szczotkę i dostępna była w wersji Caucasian Superstar. W 1994 z taśm produkcyjnych Mattel’a zeszła śliczna jak świąteczny poranek Holiday Dreams Barbie. Lalka ubrana była w koszulę nocną w świątecznym motywie, miała materiałowe pantofle, mikołajową czapkę i tekturowy prezent pod choinkę. Niech Was nie zwiedzie jej skromność, lalka ma zabójczy makijaż i gdyby przebrać ją w obszerną kiecę i zapakować w szerokie pudło, niczym nie odstawałaby od wypasionych Happy Holidays. Szkoda, że zabrakło odpowiednika AA. Ta Barbie to mój przyszłoroczny choinkowy plan!
Rok 1995 to Caroling Fun Barbie, również tylko w wersji Caucasian Superstar. Jakże piękne pudełko sprawił jej producent. Scena namalowana na wewnętrznej tekturce jest wręcz bajkowa i wprawia w ruch wyobraźnię. Ja na przykład wyobrażam sobie, że lalka z tego pudełka właśnie wszamała barszcz z uszkami, karpia, pierogi i kapustę z grochem i skończył się jej Ulgix, więc idzie na dwór, kolędować ze znajomymi. Ubiera się cieplutko w nauszniki i rękawiczki, a pod jej stopami skrzypi śnieg, bo przecież drogowcy też mają Święta. Na śniegu odbija się światło latarni, a Barbie śpiewa „We wish you a Merry Christmas”.
W roku 1996 pojawia się mała zmiana – Mattel wreszcie wprowadza odpowiednik AA/Christie w serii Holiday Season Barbie. Oba warianty ubrane są identycznie w prawdziwy, dziergany, świąteczny sweterek, którego wyprodukowanie pewnie wcale nie było takie tanie, więc firma tnie koszty ujmijmy to… poniżej pasa. Lalki mają pomalowane na biało nogi, zamiast rajstopek czy legginsów, które w latach 90-tych Mattel szył przecież wspaniale. Przynajmniej firma nie popada w skrajności, nogi są zginane na klik. Lalki mają też przepiękne, saranowe włosy (a przynajmniej blondi). Plan produkcyjny na rok 1997 przewiduje aż dwie serie nisko budżetowych świątecznych Barbie – Festive Season (Caucasian/Superstar i AA/Christie) oraz moje faworytki – Holiday Treats Barbie (Blonde Caucasian/Superstar, Brunette/Superstar i AA/Christie). No bo przecież na święta trzeba upiec ciasteczka!
Nasz przegląd lalek świątecznych o niskim nakładzie budżetowym zamyka moja Tree Trimming Barbie 1998, późniejsze edycje to już nie moja bajka i nie mój headmold. Tree Trimming dostępna była również w wersji AA/Christie, a jej pudełko jest trochę bardziej kwadratowe w przekroju od reszty wąskich kartoników. To dlatego, że jest to Barbie ubierająca choinkę i w tę choinkę oraz bombki lalka została wyposażona, poniekąd. Wewnętrzna tekturka to jedna wielka wypychanka, tudzież kartonowa diorama. Tekturka posiada perforowane drzewko poprzetykane otworami do zamocowania tekturowych bombek. Tył pudełka znakomicie to ilustruje, więc ja nie będę demonstrować potencjału tekturki. Zachowuję bezwzględnie wszystkie pudełka moich lalek, nawet te najbardziej doświadczone życiem, uzbierały mi się już przeszło trzy wielkie kartony, a to pudełeczko jest w świetnym stanie, jakby dopiero zjechało z linii produkcyjnej, aż szkoda niszczyć wewnętrzną tekturkę.
Na wyposażeniu Barbie znalazła się również tradycyjna szczotka do włosów oraz tekturowa ozdoba choinkowa 3D, a patrząc na strój lalki aż trudno ją nazwać tanią, drogeryjną zabawką. Barbie ubrana jest w prawdziwy, dziergany na szydełku czy też drutach sweterek świąteczny z golfem oraz butelkowo-zielone welurowe spodnie. Takich materiałów już obecnie nie uświadczy się w garderobie Barbie, nawet imponujące Happy Holidays ubierane są w suknie z ceraty. Stylizację dopełniają burgundowe botki na klocowatym obcasie – bardzo w stylu lat 90-tych, opaska na włosach oraz perłowa biżuteria.
Tree Trimming jest jedną z tych dogorywających w owym czasie superstarek – mamy tu stary i dobrze znany mold potraktowany nowoczesnym malunkiem twarzy pełnym cienkich kresek, drobnych kropek i innych detali. Brwi są ciemne z wyodrębnionymi włoskami, usta pełne, ale makijaż oczu utrzymany jest w naturalnych barwach ledwo zauważalnego beżu/brązu bo pierwsze skrzypce mają tu grać zielone jak choinka tęczówki. Poza tym, jak na barbiowe standardy, lalka ma bardzo krótkie, kanekalonowe włosy i prostą, sztywną, ujarzmioną klejglutem grzywkę. Osobiście uważam, że ładniej by wyglądała bez grzywki, z włosami utrzymanymi opaską, zaczesanymi do tyłu. Tak czy inaczej, podoba mi się, że jest inna od moich pozostałych Barbie. Na uwagę zasługuje również jej ciałko – Barbie ma jedną rękę zgiętą w łokciu, a drugą wyprostowaną – jakże przydatne przy zawieszaniu bombek!
Za sprawą małych, plastikowych choineczek, wesołej dziatwy śpiewającej „Last Christmas” i „Kochany Panie Mikołaju” oraz mojej Tree Trimming Barbie zrobiło się w moim domu świątecznie i wcale nie jest na to ani za wcześnie, ani za późno. Bożonarodzeniowy nastrój wprowadza się w sklepach małych i dużych już w listopadzie, gdy z półek znikną znicze i dynie, ale ten rok jest inny pod każdym względem, więc nie doświadcza się tego świątecznego przesycenia, które sprawia, że gdy wreszcie 24 grudnia nadchodzi, człowiek ma wręcz dość tych świąt. To jeden z niewielu pozytywnych aspektów tego dziwnego, niespokojnego roku.
Powiem Ci, że nie znałam tych lalek, ale jestem nimi zachwycona. Niby niskobudżetowe, ale naprawdę fajnie ubrane i wyposażone.
OdpowiedzUsuńJa początkowo chciałam przygarnąć jedną z serii, teraz spodobało mi się jeszcze kilka. To świetne lalki, rewelacyjnie wykonane, piękne, dopracowane, nic im nie brakuje. Żeby współczesne Barbie były choć w połowie tak dobre ...
UsuńMam bardzo miłe wspomnienia związane z Mikołajkami, a i obecnie też je obchodzę. Jakoś nie wyobrażam sobie Świąt bez poprzedzających je Mikołajek ;)
OdpowiedzUsuńHo~ho, żeby tak obecne Barbie z linii kolekcjonerskich były odziane choćby w połowie tak, jak te niskobudżetowe~! Wspaniałe panny we wspaniałych strojach, nawet cięcie kosztów poniżej pasa nie jest w ich przypadku niczym rażącym.
Tree Trimming prezentuje się rewelacyjnie, ten sweterek to miniaturowe dzieło sztuki! Bardzo podoba mi się jego zestawienie z welurowymi spodniami, które mają obłędny kolor i fantastycznie prezentują się z burgundowymi botkami. I choć jestem fanką lalkowych grzywek, to zgadzam się z tym, że ta panna lepiej prezentowałaby się z włosami zaczesanymi do tyłu, bez grzywki, ale i z nią wygląda świetnie <3
A propos Mikołajek - sprawiłam sobie na nie prezent w postaci Twirlin Make-up Teresy z 1997. Jak nie jestem fanką tego moldu, tak ta Teresa "chodziła" za mną już od dawna. Jest wprawdzie przesadzona na ruchome ciałko (dzięki Bogu nie to najnowsze mtm), ale to nawet dobrze, bo jej ciało "z przydziału" było dość mocno udziwnione. Nie mogę się napatrzeć na jej niesamowite włosy <3 Uwielbiam karbowany kanekalon/Wiktoria
Tereska, o której piszesz, to bardzo charakterystyczna lalka. Rzeczywiście strój ma trochę przekombinowany, ale z tym można podziałać. Gratuluję nowego nabytku, ja bardzo lubię mold Teresy, a moją ulubienicą jest Hollywood Hair Teresa, uwielbiam tą lalkę :)
UsuńStrój Tree Trimming naprawdę mnie zaskoczył, takie materiały, takie wykonanie, rewelacja, jestem zachwycona. A sama lalka? Była gratisem, a teraz jest dla mnie cennym elementem w kolekcji :) Niskobudżetowe Barbie z tamtych lat trzymają poziom, po prostu nie mają w pudełku wypasionych akcesoriów, ale to fantastyczne lalki!
Uwielbiam Teresę Hollywod Hair, dzień, w którym do mnie przybyła wspominam jako jeden z najfajniejszych dni w ciągu całego mojego lalkowania :) Złociste włosy pasują do niej wręcz fantastycznie <3 Ano właśnie, z Twirlin Make-up w wersji niemodyfikowanej jest ten problem, że ma wokół talii zamontowaną obrotową obręcz w formie odwróconej miednicy, na której to obręczy trzyma się część stroju w postaci obracającej się spódnicy. Długo wahałam się z zakupem tej Tereni, bo bałam się, że nie dam rady zdjąć z niej obręczy, ale kiedy panna pojawiła się w postaci przesadzonej na inny typ ciała, nie wahałam się z zakupem ani minuty :) Przy okazji - jej nowe ciało ma niesamowicie wyrzeźbione łydki, coś pięknego. Nigdy takiego ciała nie widziałam, ale wygląda fantastycznie.
UsuńJestem pod wrażeniem stroju Tree Trimming, ten sweterek uważam za miniaturowe dzieło sztuki, a i reszta garderoby prezentuje się nad wyraz zacznie~! No i oczywiście sam makijaż - dopasowali go do stroju idealnie <3 Nie ma nawet co porównywać tamtej jakości sprzed lat do tego, co Mattel oferuje obecnie. Teraz już zamawiam po dwie sztuki danej lalki naraz, bo wtedy prawdopodobieństwo, że choć jedna z nich okaże się egzemplarzem z małą ilością wad (bo na egzemplarz całkiem pozbawiony wad dawno już nie liczę), jest większe...
Z nietypowych Teresek lubię jeszcze Camp Teresę. W ogóle marzy mi się kiedyś skompletować całą serię Camp a także różowy kamper z 1990, który był kiedyś moim niespełnionym marzeniem z dzieciństwa. Niestety mam no niego duże wymagania i taki niezniszczony, nie nie przebarwiony, nie popękany i ogólnie w dobrym stanie rzadko pojawia się na sprzedaż. Może mi się uda kiedyś.
UsuńZgadzam się z Tobą, że niektóre lalki z nietypowymi rozwiązaniami mogą wydawać się zbyt przesadzone. Na przykład ja nie mogę się zdecydować czy mi się Sparkle Eyes Barbie podoba czy nie :) Z Afroamerykanką nie mam takiego problemu, gorzej, że ciężko ją zdobyć za rozsądną kwotę. Cieszę się, że trafiła Ci się idealna Twirlin Tereska!
Cudna pomocnica.:) Zazdroszczę w pozytywny sposób.
OdpowiedzUsuńDziękuję :):)
UsuńNiskobudżetowe lalki też potrafią być fajne, ale raczej oprócz tych z malowanymi nogami. Basia ubierająca choinkę ma ładny makijaż, uroczy sweterek i super buty. Masz rację, ta komercjalizacja świąt trochę je obrzydza. Twarz wykrzywia mi się w grymasie na samo wspomnienie "Kevina samego w domu" i dźwięk "Last Christmas".
OdpowiedzUsuńAch gdyby te nogi nie były pomalowane, tylko ubrane w dajmy na to białe legginsy to pewnie bym się na nią skusiła, bo jej sweterek strasznie mi się podoba.
UsuńJa akurat lubię Kevina i Last Christmas, ale rozumiem, że przesyt może być nieznośny, zwłaszcza gdy obchody Świąt zaczyna się z początkiem listopada :) Piękno Świąt polega również na tym, że one nie trwają długo i dlatego tak się na nie czeka.
Lalka wygląda naprawdę fajnie. Podoba mi się jej make up i uśmiech. Szkoda że ja mam tylko jedną wielkanocną XD
OdpowiedzUsuńJa te wielkanocne też bardzo lubię, są urocze. Na przykład takie Russell Stover Barbie! :)
UsuńSzkoda, że teraz kolekcjonerskie lalki nie dorównują tym niskobudżetówkom...
OdpowiedzUsuńPanna jest urocza, też bym jej nie puściła dalej. :)
Zgadzam się z Tobą. Co rok wypatruję kolekcjonerskich Holidayek i choć mają śliczne buzie, to jednak obawiam się, że po wyjęciu z pudła rozczarowałyby mnie. Z ciekawością natomiast spoglądam na serię farmerską, a i Barbie extra wydają mi się bardzo ciekawe...
Usuń