Zanim zaprezentuję bohaterkę dzisiejszego wpisu, chciałam się z Wami podzielić pewną zabawną anegdotą o umierającym micie i desperackiej próbie reanimowania go. Młoda, z powodu szalejącej nadal zarazy, skazana jest na zdalne nauczanie, któremu ja mam czasami okazję się przysłuchiwać. Tego dnia padło akurat na lekcję religii, która miała odnosić się do tradycji zbliżających się wielkimi krokami Mikołajek. Siostra zakonna, którą wszystkie dzieci do tej pory po prostu uwielbiały, bo ma prawdziwie gołębie serce i niespożytą cierpliwość, postanowiła opowiedzieć im o Świętym Mikołaju. Dodam, że dzieci mają po 7 lat, głęboko wierzą w istnienie Świętego Mikołaja, bardzo na niego liczą i żadne z nich nie zostało jeszcze uświadomione jak to się odbywa, że prezenty w magiczny sposób lądują pod choinką.
Otóż Siostra opowiedziała im, że Mikołaj urodził się dawno temu i był biskupem, co wszyscy zaakceptowali, bo czemu nie. Biskup był człowiekiem dobrym i bardzo wrażliwym na ludzkie cierpienie, a do tego hojny był i szczodry. Ok, pasuje do ogólnej charakterystyki. Biskup dzierżył pastorał – w sumie ma to sens, bo przecież to starszy dziadunio, w jedną noc ma oblecieć całą kulę ziemską, może się zmęczyć, niech no się czymś podeprze. Biskup nosił mitrę na głowie, a nie czerwoną czapę z pomponem – tu pojawiają się wątpliwości, bo choć to okrycie głowy wielce efektowne, to jednak mało praktyczne, uszy zmarzną, w saniach go zawieje, no ale skoro Siostra tak mówi…. Biskup umarł, a krasnale w czerwonych czapach z pomponami i brodami to przebierańcy! – Bunt! Nieprawda! Jak to tak! Umarł? A co ze świętami? Rodzice mówili, że przecież przyjdzie i to niedługo i dlatego każdy jeden zjada ładnie szpinak i szoruje zęby sumiennie i bez udawania, a tu Siostra mówi, że umarł??!!
Wszystkie dzieci nagle zignorowały zakaz samowolnego włączania mikrofonów i powstał taki zamęt, taki harmider, a jedno przekrzykiwało drugie z taką żarliwością, że doprawdy nie wiedziałam sama jak biedna Siostra z tego wybrnie i jak ja teraz Młodej wytłumaczę, że nadal ma jeść szpinak, szorować porządnie zęby i wykonywać wszystkie te czynności, na które nie do końca ma ochotę, ale przecież trzeba się spiąć bo list wysłany, a Skrzaty patrzą i notują czy jest grzeczna. Na szczęście nikt biednej Siostrze nie uwierzył, że Mikołaj umarł i zapewne każdy jej to wypomni po Świętach gdy się okaże, że jednak prezenty nadal, niezmiennie jak co roku pojawiły się pod choinką. Kto by się tam zagłębiał w technikalia pojawiania się owych prezentów, grunt, że były, Mikołaj więc jednak nie umarł, opłaciło się jeść szpinak i szorować zęby, mit się obronił. Czyżby Siostra mówiła nieprawdę? No cóż, sama się o to prosiła, a mogła poczekać jeszcze tych kilka lat, lub chociaż przemilczeć tę część o umieraniu. Jeśli zaś chodzi o Młodą, to po lekcji podeszła do mnie z poważną miną i zapytała czy wysłałam list do Świętego Mikołaja, który napisała. Odparłam, że oczywiście, co ją uspokoiło, bo przecież mama jest zbyt zajęta by wysyłać listy do kogoś kto umarł, a gdy w Mikołajki skrzaty zostawiły jej mały upominek, już całkiem puściła całą sprawę w niepamięć.A teraz lalka. Happy Holidays Barbie 1994 dostępna była w trzech wariantach – caucasian blonde i AA są dość popularne i ich zdobycie nie powinno przysporzyć trudności. Trzeci wariant to brunetka o twarzy superstar, która wyprodukowana została w ilości 540 egzemplarzy i w 1994 sprzedawana była na konwencie Barbie na Florydzie. To prawdziwy kolekcjonerski rarytas dlatego w przypadku tej Barbie zdarzają się nawet oszustwa, na przykład zwyczajna superstarka brunetka zostaje ubrana w złotą suknię, zapakowana w pudło od blondyny i wystawiona za niebotyczną kwotę. Oszustwo łatwo rozpoznać w pierwszym rzędzie po pudełku, na którym powinna widnieć okrągła naklejka z podobizną pierwszej Barbie, zaś lalka w kartoniku powinna dzierżyć złoty wieniec. Ponadto, cienia wątpliwości nie pozostawia wizerunek blondyny z tyłu pudełka.
Brunetka wygląda wspaniale, ale ja się cieszę z mojej blondynki, choć to egzemplarz z drugiej ręki, bez butów, stojaka, szczotki, za to z 2 plamkami na twarzy, o których byłam świadoma kupując lalkę. Plamki wywabię kremem przeciw pryszczom gdy pora roku i pogoda na to pozwolą, natomiast cieszy mnie jej pod wszystkimi innymi względami nienaganny stan, a przede wszystkim jej złota kreacja. Już raz zakupiłam na Allegro złotą holiday 1994, która miała co prawda prześliczne włosy z przewagą saranu, ale suknię miała kompletnie zniszczoną. Lalkę zbywała pewna Pani, u której zdarzało mi się kupować lalki, jeśli nigdzie indziej ich nie znalazłam, ale za każdym razem okazywało się, że pewne wady, mniejsze lub większe, zostały pominięte w opisie. O ile wcześniejsze rozczarowania były jeszcze do przeżycia, o tyle tym razem lalkę po prostu zwróciłam. Suknia z przodu prezentowała się dobrze, ale z tyłu fatalnie – cała złota powłoka starła się odsłaniając szpetną, musztardową warstwę, która znajduje się pod nią. Na szczęście owa Pani zwróciła pieniążki bardzo szybko i bez problemów, nie znalazłszy wytłumaczenia dla zaistniałej sytuacji i dziwiąc się wielce, ale lalkę po tygodniu wystawiła za tę samą kwotę i ani słowem nie wspomniała o oczywistych niedoskonałościach złotej kiecki.
Złota kiecka, o ile trafi się nowa lub w dobrej kondycji, jest po prostu fantastyczna. Obszyta mięciusim futerkiem, zdobna w czerwone koraliki, listki i pryzmatyczne wstawki, stanowi prawdziwą ozdobę lalki. Pełna przepychu suknia zrównoważona jest przez biżuterię – kolczyki z koralików, a także wianek na włosach Barbie. A ja myślałam, że to Złocia – Sun Sensation Barbie – ocieka cennym kruszcem do granic możliwości. Barbie ma bardzo jasną karnację, oczy jak dwa szmaragdy i minimalny makijaż. Włosy poszczególnych egzemplarzy mogą się różnić, bo Barbie posiada wszczepiony i saran i kanekalon, ale w nierównych proporcjach. Niektóre lalki mają więcej saranu, u innych zaś przeważa kanekalon, na inne znowu saranu zabrakło, więc mają sam kanekalon.
Happy Holidays Barbie 1994 dołączyła do mojej kolekcji już kilka miesięcy temu, ale taka lalka potrzebuje odpowiedniej oprawy. Z letnim słoneczkiem i upałami jej nie do twarzy (żałuję, że zgapiłam się wtedy z tym kremem na pryszcze), więc musiała cierpliwie poczekać na sprzyjające okoliczności i stosowne tło by zabłysnąć na moim blogu. Moja kolekcja Holidayek rośnie powoli, ale skutecznie i mam nadzieję, że za rok zaprezentuję Wam brakujące roczniki, w tym z dawna wyczekiwaną 1988.
Ja raczej wolę Barbie zimowe niż Świąteczne, ale nie oznacza to, że Barbie Świąteczne mi nie odpowiadają. Jednak nie przyciągają mnie na tyle, by je kupić. Tytułowa panna ciekawa, mi się bardzo spodobała biżuteria - niby prosta, ale przykuła moją uwagę.
OdpowiedzUsuńOna aż się świeci od tego złota, więc czy ona się komuś podoba, czy nie, to wydaje mi się, że lalka ściąga na siebie wzrok. Ja też lubię jej biżuterię, a wianek jest moim ulubionym elementem :)
UsuńWhoa, to dopiero musiał być szok dla dzieciaków - taki news o Świętym Mikołaju tuż przed samymi Świętami ;) Biedna Siostra, po Świętach pewnie faktycznie nie obędzie się bez "wypominek" ;)
OdpowiedzUsuńA sama panna jest olśniewająca jak Słońce, suknia obszyta futerkiem robi niesamowite wrażenie. Bardzo podoba mi się wianek i listki przy sukni - bo jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach ;) Gratuluję tak pięknej, Świątecznej panny <3/Wiktoria
Całkiem możliwe, że dzieciaki wypomną Siostrze wpadkę, strasznie jej współczuję, choć sama to na siebie ściągnęła. Jest jednak nadzieja, że nie będą do tego tematu wracać, bo dzieciaki mają w tym roku aż miesiąc przerwy, wracają dopiero 18 stycznia i mogą już nie pamiętać szoku Mikołajowego :)
UsuńWracając do lalki, to i ja bardzo lubię ten wianek, często Barbie HH 94 pochodzące z drugiej ręki już go nie mają, dla mnie to był jeden z priorytetów :)
Choć złoto i klejnoty lubię u Superstarek, to u tej akurat już dla mnie tego wszystkiego za dużo. Sama lalka zaś jest naprawdę ładna, w dodatku ma cudne zielone oczy. Brunetka natomiast ma jak na mój gust odcień włosów zbyt ciemny. Wolę bardziej kasztanowe włosy.
OdpowiedzUsuńSiostra mogła wybrnąć mówiąc, że owszem, umarł, ale wyznaczył swoich następców, którzy hojnie obdarowują grzeczne dzieci. :)
Już chyba więcej złota na lalce się umieścić nie da :) Ona się błyszczy, że aż oczy bolą, ale ja ją bardzo lubię. Ona jest świetnym przykładem nadmiarowej estetyki Holidayek, u nich wszystkich wszystkiego jest za dużo, ale mnie się to podoba.
UsuńCo do Siostry, to szkoda, że nikt jej nie podpowiedział Twojego rozwiązania problemu, moim zdaniem to idealny kompromis :)
Jestem miłośniczką barbie holiday zdecydowanie po roku 2000, po erze superstarek. Szczerze mówiąc dziwię się, ze 7-letnie dzieci jeszcze wierzą w Mikołaja a mam do czynienia od lat z tym przedziałem wiekowym i wielokrotnie same wyprowadzały mnie z błędu o ich nieświadomości w tym względzie. Siostra zakonna pewnie z tych nowocześniejszych, jednak tak czy owak mogła sobie darować zakończenie historii.
OdpowiedzUsuńW świecie Barbie panuje wspaniała różnorodność, każdy znajdzie coś dla siebie :) Ja kocham moje superstarki, a Ty lalki, które po niej nastały!
UsuńCo do 7-latków, to większość tych, które ja znam, wierzą w Mikołaja. W ogóle, dziecięca świadomość na temat takich abstrakcyjnych spraw zaczyna się budować ok 3 roku życia, więc niech sobie wierzą tak długo, jak mogą :)
Oczy bolą od tego przepychu i złota, ale na taki ból mogę się zgodzić, bo panna piękna i zachwycająca.
OdpowiedzUsuńHaha, to prawda, oczy bolą :) Ale mimo to i ja lubię jej widok! :)
UsuńHaha, to się siostrzyczka pospieszyła... Nie wiem po co chciała wyjść przed orkiestrę, moim zdaniem to rodzice powinni zdecydować, kiedy przychodzi czas na wytłumaczenie co i jak. Moi na razie wierzą w Mikołaja i życzę im, aby trwało to jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńPanna zaś jest przepiękna i patrząc na nią niemal czuję ducha świąt. :)
Oj pospieszyła się, a przecież jest tyle sposobów na przekazanie dzieciom prawdziwej historii Mikołaja bez burzenia tego, w co mają jeszcze prawo wierzyć. W końcu to są jednak małe dzieciaki. To dobrze, że i Twoje dzieciaczki wierzą w Mikołaja, ja również nie mam zamiaru zbyt wcześnie uświadamiać moich pociech :)
Usuń