wtorek, 15 grudnia 2020

Happy Holidays Barbie 1993 AA

Na wiosnę okropnie pogniewałam się na eBay’a. Tuż po przybyciu mojego Kevina oraz Kelly dla Młodej zauważyłam, że ceny wysyłek w Global Shipping Programme, już i tak bardzo wysokie, dodatkowo wzrosły osiągając prawdziwie złodziejskie wartości, podobnie zresztą jak opłaty celne i jedno w połączeniu z drugim sprawiło, że eBay przestał być już dla mnie tak atrakcyjny jak kiedyś. Nie bardzo mi go brakowało, bo przez kolejne kilka miesięcy wspaniałych, przystępnych cenowo lalek na naszych rodzimych portalach było aż za dużo, więc się dąsałam nadal, eBay’a nie włączałam prawie wcale i tkwiłam w przekonaniu, że tylko okazja życia może to zmienić.

Jesienią zawsze rozglądam się za Holidaykami, do skompletowania pierwszych dziesięciu roczników brakuje mi jeszcze kilku lalek, a HH ’93 była jedną z nich. Blondynka jest śliczna i co jakiś czas pojawia się to na Allegro, to na OLX, ale ja się uparłam na wersję AA i tak odkładałam jej kupno już trzeci rok z rzędu sądząc, że i w tym roku tak będzie. Na eBay’a zajrzałam szukając zupełnie innej lalki, a znalazłam moją idealną, wymarzoną HH ’93 AA we własnej winylowej osobie i w pudełku! Słowo daję, kawa mnie kiedyś zabije i to nie ze względu na kofeinę i wysokie ciśnienie, umrę zachłysnąwszy się nią na widok jakiejś wspaniałej lalki! To była właśnie okazja życia, na którą czekałam. Wzięłam dwa głębokie wdechy, przerzuciłam zdjęcia, przeczytałam opis, sprawdziłam ocenę sprzedawcy i doszłam do wniosku, że nie wie co zbywa. Wierząc w dostatecznie sprawnie działającą ochronę kupujących, nabyłam lalkę, a później ogarnęły mnie wątpliwości czy ona w ogóle do mnie dotrze, bo jest koronawirus i przesyłki idą jak idą, ale co mi tam.

Lalka istotnie szła długo, bo prawie półtora miesiąca, a podróż miała ciężką, sądząc po stanie jej kartonu, który oblepiony był zewsząd przeróżnymi naklejkami, a jedna z nich informowała, że Barbie początkowo nadana była pod zły adres, co tłumaczy dlaczego przez ponad dwa tygodnie tkwiła w jakimś urzędzie pocztowym z tym samym statusem. Nie brakowało też stempli urzędowych, bo Barbie trzykrotnie została zatrzymana na cle, a nasi jakże sumienni urzędnicy celni głowili się co z nią zrobić. Karton był wielokrotnie otwierany, taśma ledwo trzymała się kartonu. Ekskluzywnie wyglądająca aczkolwiek bardzo niedroga lalka, do tego nadal fabrycznie zapakowana nastręczyła pewnie wątpliwości niejednemu celnikowi, który przekierowywał ją do kolejnego urzędu mając nadzieję, że starszy rangą i doświadczeniem kolega rozwiąże jego problem. Koniec końców, moja Barbie dostała zielone światło i trafiła w miejsce przeznaczenia, a ja zrobiłam straszną rzecz i wyciągnęłam ją z pudła!

Wybaczcie perwersję, ale musiałam pomacać, dotknąć włosów, sprawdzić jak skonstruowana jest kiecka, trochę się wystraszyłam bo nigdzie nie mogłam znaleźć butów, były dobrze schowane. Pudło oczywiście zachowałam, bo jest piękne, a lalkę postawiłam w witrynce w pierwszym rzędzie i tylko czasami do niej podchodzę i się rozpływam jak kostka czekolady pozostawiona na parapecie w upalny dzień. Barbie ma kanekalonowe, grube loki upięte nad czołem i dobrze, że nie ma grzywki przysłaniającej jej śliczną buzię. Malunek twarzy powala na kolana – oczy zielone jak szmaragdy zdobi również zielony cień do powiek, a nad nim drugi, złoty, sięgający czarnych brwi. Usta ma malinowe i nic więcej nie trzeba dla ozdoby cudnego moldu Christie 1987.



Po przecięciu utrzymujących ją w kartonie nitek, suknia lalki eksplodowała mi w twarz i obsypała mnie złotym brokatem. Wyobrażam sobie, że poruszanie się w takiej kiecy jest absolutnie niemożliwe, ale lalka wygląda w niej zjawiskowo. Suknię uszyto na kształt Gwiazdy Betlejemskiej, nie poszczędzono przy tym tiulu, złotego brokatu i zdobień wszelkiego rodzaju. Górne partie sukni uszyte z połyskującego materiału są już dostatecznie zdobne, ale co tam, Mattel rzucił garść czerwonych listków, dodał dwie gargantuiczne kokardy na ramiona, a stylówę dopełnił ogromnymi kolczykami z koralików, bo jak szaleć to na całego. Kokardy można zdjąć, mocowane są do ramion za pomocą gumek. W pudełku Barbie znalazłam jeszcze złotą szczotkę do włosów (a jakżeby inaczej), złoty stojak, czerwone szpileczki z kokardkami i zdjęcie do oprawienia.



Bardzo lubię wczesne edycje Happy Holidays Barbie, ale jak do tej pory moją ulubienicą była HH ’96 w złocie i burgundzie z tymi jej niesamowicie fioletowymi oczami. Nic się w tym względzie nie zmieniło, nadal uwielbiam tą lalkę i każdy jej najdrobniejszy szczegół, ale teraz musi ona dzielić pierwsze miejsce na podium razem z Happy Holidays Barbie 1993 AA. Oto jak przedstawia się mój zbiór HH. Brakuje mi jeszcze trzech, w tym tej pierwszej i najważniejszej z 1988 roku, a rocznik ’89 ma niekompletny strój, więc mam jeszcze co robić w tym względzie jeszcze przez przynajmniej rok, ale już teraz ten obrazek cieszy mnie niezmiernie.




 

14 komentarzy:

  1. Jest piękna i wyjątkowa na tle innych Holidayek. Gratuluję tak wspaniałej zdobyczy. Jak to dobrze, że na jej widok nie włącza mi się chciejstwo. :) Choć oczywiście podziwiam jej urodę. Bardzo pomysłowe są te ozdoby w kształcie poinsecji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście wyróżnia się :) To jedna z moich ulubienic, jestem ciekawa jak wyglądałaby w czymś bardziej codziennym.

      Usuń
  2. Ano właśnie, ze względu na cenę wysyłek staram się omijać ebay, ale czasem się po prostu nie da - ciekawość zwycięża, a potem płać i płacz ;)
    Koralowa suknia fantastycznie podkreśla ciemną karnację tej ślicznotki, a makijaż wygląda zjawiskowo. Suknia i zdobiące ją detale robią niesamowite wrażenie, to bez wątpienia jedna z najurodziwszych Holidayek, jakie widziałam. Gratuluję tak wspaniałej panny <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, mam tak samo, niestety ebay nadal oferuje takie lalki, których nigdzie indziej nie można znaleźć. Na przykład nigdzie indziej nie udałoby mi się zdobyć Cool Looks - wydana jako Toys'r'us exclusive dostępna była tylko w Stanach, a to dla mnie lalka ważna sentymentalnie :)

      Usuń
  3. Ach te okazje życia... Ja też mam wrażenie, że kiedyś się to i u mnie źle skończy. Bo też zazwyczaj przy kawie przeglądam posty sprzedażowe i... klops. Kawa wylana, portfel pusty... Tak, tak...

    Panna jest zjawiskowa. Gratuluję Ci kochana, to prawdziwa perełka. W stadku zaś prezentują się po prostu olśniewająco. Trzymam kciuki, aby udało Ci się skompletować całą dziesiątkę. :)

    Moją faworytką wciąż i zawsze jest panna z 1996. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie czasem myślę, że nie powinnam zaglądać na portale zakupowe pijąc kawę - będzie bezpieczniej :)
      Dziękuję za pochwały dla mojej nowej Holidayki, bardzo ją lubię, a Holidayki stadnie zdają się mieć tylko jedną wadę - ledwo mieszczą się w kadrze :)
      1996 to istotnie królowa.

      Usuń
  4. Obłędna panna! Coż mogę dodać...wszystko już powiedziały moje poprzedniczki.
    Gratuluję zakupu i życzę, by trafiły do Ciebie pozostałe HH, których Ci brakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że w ciągu roku uda mi się skompletować pozostałe dziewczyny, chociaż rocznik 88 może mi przysporzyć problemów. To jednak lalka bardzo lubiana i poszukiwana również dlatego, że jest po prostu pierwszą Holidayką, ale trzymaj kciuki :)

      Usuń
  5. Piękna lalka i przepiękna kolekcja. Miałaś prawdziwe szczęście! Ja raczej nie trafię na zakup życia, chyba, że wygram w totka, albo wyemigruję do Ameryki. ;) Uwielbiam świąteczne stroje Barbie z lat 80-90tych, nie wspomnę o Barbie AA. Sama ostatnio kupiłam z ciekawości porcelanową Holiday Jewel z 95ego. Chciałam dotknąć porcelanowej Barbie. :) Niestety nie mam dla niej tiary i kolczyków. Muszę coś wymyślić jeszcze przed świętami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skorzystałam na tym, że sprzedawca nie wiedział co zbywa :) Ciemnoskóre holidayki są zawsze droższe, ale mi się poszczęściło. Masz rację, że w Stanach kolekcjonuje się łatwiej i taniej.
      Tę porcelanową Holiday Jewel znam oczywiście. Wspaniała jest i może i mnie uda się ją kiedyś zdobyć :) Jest na mojej liście życzeń wraz z kolekcją Winter Princess i pozostałymi wczesnymi Holidaykami, których jeszcze nie mam.

      Usuń
  6. Jest piękna, nie dziwię się, że chciałaś pomacać. A wszystkie razem prezentują się naprawdę wykwintnie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Mangusto! Nie mogłam sobie darować, jestem pod tym względem jak dziecko :) nie potrafię się cieszyć zapudełkowaną lalką w pełni. Aż mnie łapska świerzbią by rozpakować jak tylko listonosz czy kurier przekazuje mi paczuszkę.

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...