piątek, 11 grudnia 2020

Mama Corazon Rotoplast Wenezuela 1986

Przez ostatnie dwa wpisy raczę Was kiepskimi, wręcz paskudnymi zdjęciami. Nie jestem wybitnym fotografem, ani nawet przeciętnym, ale tym razem, muszę przyznać, że zdjęcia są zwyczajnie szpetne, obiecuję poprawę, ale jeszcze nie dziś bo fotografując Mamę Corazon łapska trzęsą mi się jakbym wypiła trzy podwójne espresso i poprawiła dużym Redbullem. Musiałam być w tym roku grzeczniejsza niż sama sądziłam, bo Mikołaj do mnie przyszedł z wyjątkowym prezentem i to bardzo, bardzo wcześnie. Nawet pełnoprawnej choinki jeszcze nie ubrałam.

Zacznę od tego, że uwielbiam mold Kelley, mam u siebie już trzy Jazzie, a odkąd Nana na swoim blogu pokazała przecudnej urody Mamusię Heart, rozglądałam się za moim własnym egzemplarzem, niestety bezskutecznie. Ilekroć Mamusia Heart pojawiała się na radarze, skarbonka z napisem „na lalki” akurat świeciła pustkami lub pobrzękiwała „żółtakami”, a okazje nie do przegapienia były już nieaktualne. Na eBay’u Mamusie bywają w ograniczonych ilościach i w cenach wykraczających poza moje dopuszczalne widełki, więc jak widzicie, jakoś się nie składało. Aż tu nagle znalazł się Ktoś, kto w swoim życiu Mamusi Heart już nie potrzebował, a lalka zmieniła adres zameldowania ku mej dzikiej radości!

Dodam tu, choć już pewnie zauważyliście, że szczęście dopisało mi i to nawet podwójnie, bo moja Mamusia Heart to Mama Corazon wyprodukowana w Wenezueli przez Rotoplast. Mama Corazon przybyła wraz ze swoim oryginalnym pudełkiem, pulchnym potomkiem, katalożkiem z pociesznymi fotografiami, kartonowymi wypychankami, nietypową szczotką do włosów i bucikiem z sygnaturą Venezuela! Napisów na pudełku bardziej się domyślam niż je rozumiem, ale znajdują się na nim loga Mattel i Rotoplast, a podwykonawca solennie oświadcza, że proponowany przez niego produkt został wykonany na licencji Mattel i kusi fotografiami Papy Corazon z córeczką – do kupienia osobno oraz prześlicznie pastelowego placu zabaw.



Na pudełku brak typowego dla Mattel’a spisu zawartości, choć pewnie bym tej informacji i tak nie zrozumiała. Nie ma też daty produkcji lalki. Domyślam się, że był to rok 1986 lub ciut później. W 1986 Mattel wyprodukował Kiss & Cuddle Heart Family Mom, której odpowiednikiem miała być moja Mama Corazon. Są oczywiście pewne różnice i to nawet nie na poziomie malunku twarzy, charakterystycznego dla Rotoplastu, a samego headmoldu. Kiss & Cuddle, jako jedyna Mamusia Heart w wersji kaukaskiej ma zamknięte usta, jak ta na zdjęciu zamieszczonym na pudełku. Moja Mama Corazon się uśmiecha odsłaniając ząbki jak jej pierwowzór – Kelley. Ponoć Kiss & Cuddle posiadała szminkę zostawiającą ślady na pucołowatych policzkach swoich dzieci tudzież … męża.



Papierowe wypychanki są dokładnie takie same jak u Kiss & Cuddle, sukienka uszyta jest z nieco innego, choć bardzo dobrego gatunkowo materiału, posiada inne lamówki i wyjątkowo wielki, metalowy zatrzask. Takiego nie widziałam u żadnego produktu Mattel’a, ale jak głoszą metki i sygnatury, wszystkie części garderoby, w tym buty, wyprodukowano w Wenezueli. W równych proporcjach zachwyca mnie i rozbawia Moda Actual proponowana przez Industrias Rotoplast de Venezuela C.A. Rozpoznaję dwa stroje projektantów Mattel’a, ale niektóre są naprawdę oryginalne i fikuśne. Nie wiem czy Mattel miałby na tyle polotu i fantazji by je nakreślić po cichu i bez świadków w bezpiecznych czterech ścianach projektanckiej kanciapy, ale na pewno nie odważyłby się niektórych z nich wydrukować w katalogu i zamieścić w pudełku, że już o półkach sklepowych nie wspomnę. Patrzcie tylko na ten skórzany trykocik, albo „bieliznę intymną” w kolorze czarnym!





 




To, że Mamusia Heart prędzej czy później do mnie trafi, to wiedziałam, bo jestem uparta, ale Rotoplsatki, to bym się w życiu nie spodziewała. Żałuję tylko, że tak mało o nich wiem. Coś tam udało mi się wyczytać przygotowując wpis o Day to Night. Strony internetowe i blogi, które oferują nieco więcej informacji nie są niestety pisane w języku angielskim, a tłumaczenia brzmią śmiesznie i mało wiarygodnie. Za to mam na oku pewną książkę, którą absolutnie muszę dołączyć do mojej ledwo zarysowującej się biblioteczki – Barbie around the World.


 
 Źródło: https://www.amazon.com/Barbie-Around-World-Identification-Augustyniak/dp/B01MS1CBN6

Pochodzę z tak zwanego „pokolenia przejściowego”, które nie urodziło się z tabletem w rączce, a mój pierwszy krzyk po ciachnięciu pępowiny nie brzmiał „Łeeeee jakie jest hasło do Wi-fiiiiiii”. Po krótce, lubię książki w formie papierowej, takie co szeleszczą, pachną papierem i odrobiną kurzu, lubię czuć pod palcami gładkość lub szorstkość papieru, a nade wszystko cenię książki za to, że zbierają informacje w jednym miejscu i oferują je w sposób zorganizowany i przejrzysty. Ot i moje wczesne postanowienie noworoczne – zbudować barbiową biblioteczkę i doczytać na temat Rotoplastek! A tymczasem, chciałabym jeszcze raz podziękować pewnemu Ktosiowi za to, że Mama Corazon jest w mojej kolekcji i cieszy moje oczy.





 

 

12 komentarzy:

  1. Wspaniały prezent.:) Mama ma cudny makijaż, a maluszek jest przeuroczy. Kolorystyka ubranek akurat wpisuje się w klimaty świąteczne.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jestem nią zachwycona :)
      Dziękuję za prześliczną karteczkę świąteczną, dziś przyszła :) Młoda powiedziała, że nigdy nie widziała tak pięknej kartki! Dziękuję Ci za pamięć :)

      Usuń
  2. Właśnie! Kolor ubranek również bardzo skojarzył mi się ze świętami :-) Śliczna panienka (a raczej pani) i słodki niemowlaczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, świetnie pasuje do reszty lalek z grudniowych wpisów :)

      Usuń
  3. Przepiękna dama, posiadająca uroczego potomka <3 Makijaż i strój ma fantastyczne, bardzo podoba mi się także jej kolor włosów. No i, jako mattelowy szczotko-maniak, muszę wspomnieć, że szczotka istotnie jest wyjątkowa ;) Gratuluję tak wspaniałego nabytku i oby Twoja barbiowa biblioteczka sukcesywnie się powiększała <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wyjątkowa lalka, makijaż zupełnie inny niż u regularnej edycji, choć powiem, że i ona bardzo mi się podoba - przez ten zamknięty pyszczek. Jeśli będę miała okazję, to ją zdubluję! A bibloteczka, ach, marzę, żeby była pokaźna, ale to oznacza często wybór między kupnem lalki na ebay'u, a książką, która potrafi kosztować tyle samo jeśli nie więcej :)

      Usuń
  4. Jeszcze niedawno cudną Mamusię podziwiałam u Zgredki, a tu proszę - jest u ciebie! :) Szkoda tylko, że jej szyja nie przetrwała próby czasu. Za to uważam, że wersja wenezuelska jest o wiele ładniejsza od standardowej europejskiej. Czerwień zdecydowanie podkreśla urodę tego moldu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam pomysł na tę szyję i nawet wiem jak się za to zabrać, tylko muszę się zdobyć na odwagę i zdjąć lalce głowę, a to mnie trochę ... stresuje :) Standardowa wersja też piękna i z chęcią ją przygarnę jeśli się nadarzy okazja! :)

      Usuń
  5. Marzenia się spełniają! Wspaniały prezent dostałaś od losu. Panna piękna, bobas uroczy. Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj w życiu bym się nie spodziewała, że w mojej witrynce postawię kiedyś Rotoplastkę :)

      Usuń
  6. Cudowna! Cieszę się ogromnie, że trafiła do Ciebie i sprawiła Ci tyle radości. :)
    Powiem szczerze, że nie słyszałam nawet o tej wersji i z wielką ciekawością przeczytałam Twój wpis. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem cała w skowronkach, po prostu jestem nią zachwycona! To taka niezwykła lalka i do tego jest po prostu śliczna. Cieszę się, że mój wpis Ci się podobał :)

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...