Święta się już skończyły, ale na
moim blogu dziś wdzięczy się lalka bardzo świąteczna – Sugar Plum Fairy Barbie 1997 z Dziadka do Orzechów.
Czaiłam się na nią już od dawna, ale ona konsekwentnie i irytująco wymykała mi
się z rąk albo pojawiała się na horyzoncie właśnie wtedy gdy moja lalkowa
skarbonka świeciła pustkami i porastała pajęczynami. Wreszcie udało mi się ją
złapać w pazury, a przybyła zaledwie dzień przed Wigilią stając się moim
gwiazdkowym samoprezentem. No i jak się to wszystko ładnie ułożyło!
Przyznam się Wam, że nie lubię
baletnic. Kojarzą mi się z wmoldowanymi strojami i patyczakowatymi kończynami
łopoczącymi niczym gacie na sznurku owiewane letnim wiaterkiem! Są jednak takie
baletnice, które zdołały poruszyć moje nieczułe serce i Sugar Plum Fairy jest
jedną z nich. Moje dwie kolejne faworytki to Swan Queen Barbie i Barbie as
Marzipan. Są jeszcze ze dwie inne, ale Swan i Marzipan są następne na liście.
Swan Queen Barbie |
źródło:https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/classic-ballet-series/barbie-doll-as-swan-queen-in-swan-lake-18509
Barbie as Marzipan |
źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/classic-ballet-series/barbie-doll-as-marzipan-in-nutcracker-20851
Moja baletnica to jeden z
lepszych wypustów z końca ery Superstar.
No czyż ta buzia nie jest urocza? Wyjątkowość tej lalki przejawia się w bardzo
dobrze wykonanych rootowanych rzęsach oraz włosach barwy miodu. Kocham Barbie
blondyny słomkowe, platynowe i wszystkie inne, ale uwielbiam również wszelkie
wariacje kolorystyczne na tym headmoldzie.
Cukrowa Wróżka przywdziała bardzo
nienachalny strój baleriny. Blady róż w połączeniu ze złotem wygląda wspaniale!
Dopełnieniem stroju są hmm… rękawki (?), które u używanych lalek są raczej
rzadkością. Są też rajtki oraz perłowe pointy. Dla mnie ta lalka jest
doskonała, choć zapewne można by jej zarzucić brak artykulacji. No nie zgina
się kobita tak jak to baletnica czynić powinna, ale coś kosztem czegoś. Ja tam
wolę winylowe nóżki na klik zamiast stawów, które po pewnym czasie żyją swoim
życiem.
Na koniec jeszcze dodam, że
przeżyłam chwilę grozy. Otóż pewien Kochany Skrzat wyciągnął cichcem moją
baletnicę z torby prezentowej po czym doznał rozczarowania, że to lalka, a nie
jakiś wypasiony resorak czy chociażby figurka super bohatera. Lalka padła na
podłogę razem z nóżką od stojaka, która była wraz z nią zamotana w folię
bąbelkową. Moja mama uratowała baletnicę od niechybnej śmierci w paszczy
wyjątkowo morderczego psiaka, który nie oszczędził jednak nóżki od stojaka,
ostała mi się jeno podstawa. Koniec końców nóżkę zastąpiłam identyczną, bo
stojak wykonano w bardzo pospolitym kolorze, ale mam ciary na plerach ilekroć
pomyślę o tych kłach ostrych jak brzytwy masakrujących winyl pięknej baletnicy
… Uffff, dzięki Mamuś! Pozdrawiam cieplutko!
Jaka piękna, eteryczna baletnica! Ma śliczną kolorystykę, jest naprawdę subtelna i nic tu nie jest przesadzone...jak dobrze, że to nie "mój rozmiar" i że z baletnic wystarczą mi Pamelki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wciąż świątecznie (obchodzimy z mężem każde święta 2 razy)
Tasha
Właśnie ta subtelność mi się w niej najbardziej spodobała :)
UsuńOoo Pamelki są świetne, miałam jedną w dzieciństwie i uwielbiałam ją!
Buzię ma cudną, choć osobiście nie mam serca do baletnic. Choć lubię pointy tak lalkowe, jak i ludzkie, znoszone w roli ozdoby w stylu shabby chic.
OdpowiedzUsuńDobrze, że balerina nie została pożarta. :) Marcepanowa panna też wygląda ciekawie.
Ja też nie przepadam za baletnicami, ale tej nie mogłam się oprzeć. Marcepanowa jest fantastyczna, ostatnio mam fazę na Mackie, jest kilka takich, które podbiło moje serducho, a jedna z nich jest obecnie w drodze :)
UsuńGratuluję, ta lalka udała się Mattelowi znakomicie. Nie lubię rotowanych rzęs, a tu proszę, wyglądają świetnie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą i w sekrecie Ci powiem, że Twój egzemplarz stał się katalizatorem do definitywnego nabycia mojego! Polowałam do upadłego :)
UsuńWreszcie Twoja - gratulacje <3 Uwielbiam rootowane rzęsy, dodają lalce elegancji i pewnej dozy tajemnicy...
OdpowiedzUsuńJest po prostu wspaniała, widać, że to wciąż Mattel w wydaniu, jakiego już raczej nie uświadczymy. Swan Queen i Marcepanowa panna też są cudne - oby jak najszybciej znalazły się w Twojej gablotce <3/Wiktoria
Tak rootowane rzęsy są świetne, ale nie zawsze dobrze Mattel'owi wychodzą. Mam jeszcze jedną Barbie o powłóczystym spojrzeniu, to Opening Night i też jej pięknie z rootowanymi rzęsami. Ja również mam nadzieję, że uda mi się upolować pozostałe dwie baletnice z listy życzeń.
UsuńBardzo udana baletnica. Z przyjemnością patrzę na buzię z najpiękniejszym headmoldem Mattela. Gratuluję samoprezentu!
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie mój ukochany mold. Uwielbiam Skipper 87, Steffie, Christie, Oriental, Divę i Kelley, ale żadna z nich nie pobije poczciwego Superstara. Na pożegnanie Mattel wydał w 97 kilka absolutnie fantastycznych Superstarek i Sugar Plum Fairy jest jedną z nich.
UsuńGratulacje! Zdecydowanie jedna z piękniejszych baletnic, jakie widziałam. :)
OdpowiedzUsuńHistoria o kłach czających się na panienkę mrożąca krew w żyłach. ;)
I mnie zmroziła krew! Na szczęście ucierpiał tylko stojak ufffff :)
UsuńCudowna <3
OdpowiedzUsuńJa znow przepadam za baletnicami <3 <3 Ale nie tymi z wmoldowanymi czesciami garderoby tylko takimi ,ktre mozna rozebrac. Milosc do baletnic rozbudzila Ballerina Cara i inne wczesne twory mattela. Z tych nowszych to rzadko kiedy jakas balerina przekonuje mnie na tyle zeby ja kupic.
Ostatnio Edeline ale mam tez Klare i Genevieve z tych nowszych...tak to raczej tylko te z laz 70 i 80 :)
Cara jest boska, ciemnoskóra Steffie zawsze mnie zachwyca. Jej strój jest skromny i subtelny, nic dziwnego, że ją tak uwielbiasz. Widziałam ostatnio Twoją Edeline, śliczny rudzielec.
UsuńAch te lekkie jak puszek, srebrzyste i złociste suknie baletowe :) Toż to marzenie każdej małej dziewczynki! Pamiętam, że jako dzieciak najbardziej lubowałam się w lalkach: syrenkach, baletnicach i dżokejkach (właśnie w tej kolejności). Ale baletnicy u siebie nie mam niestety żadnej, więc mi oko ku Twojej ucieka ;D
OdpowiedzUsuńOj tak, to marzenie tych małych i tych dużych dziewczynek :) Ja w dzieciństwie lubiłam wszystkie Barbie jakie się napatoczyły, ale chyba najbardziej te w kopiatych kiecach.
UsuńBrrr. Co za historia! Mogłaby posłużyć za scenariusz do kolejnego barbiowego filmu ;-)
OdpowiedzUsuńNo, ja gdy myślę o baletnicach, mam przed oczami tylko te kolekcjonerskie (marzę zachłannie o wszystkich). Te jednofuncyjne w stylu "My First Barbie" adresowane są do malutkich dzieci, a te nowe, to bardziej figurki niż lalki. To sama dolegliwość plastikowego pancerza, dotknęła elfy/wróżki.
Tak, masz rację i dlatego ja za wróżkami, elfami i księżniczkami nie przepadam. Balowa kieca- a i owszem, ale taka królewna to już nie. Granicę między obydwoma gatunkami chyba tylko ja odnajduję :)
UsuńTa lalka tez jest na mojej wishliście i tu w pełni podzielam Twoje zdanie tez wole winylowe nogi niż te z ruchomymi stawami. śliczne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńTak winylowe nóżki są najlepsze, jakże się zdziwiłam, gdy po latach wzięłam w dłoń współczesną Barbie, bardzo urodziwą zresztą i okazało się, że nie zginają jej się nogi i, że jest taka dziwnie lekka, zupełnie jak klony z mojego dzieciństwa.
UsuńSugar Plum pojawia się dość często na olx i allegro, można ją kupić w rozsądnej cenie, więc trzymam za Ciebie kciuki :)