wtorek, 7 stycznia 2020

Sugar Plum Fairy Barbie 1997


Święta się już skończyły, ale na moim blogu dziś wdzięczy się lalka bardzo świąteczna – Sugar Plum  Fairy Barbie 1997 z Dziadka do Orzechów. Czaiłam się na nią już od dawna, ale ona konsekwentnie i irytująco wymykała mi się z rąk albo pojawiała się na horyzoncie właśnie wtedy gdy moja lalkowa skarbonka świeciła pustkami i porastała pajęczynami. Wreszcie udało mi się ją złapać w pazury, a przybyła zaledwie dzień przed Wigilią stając się moim gwiazdkowym samoprezentem. No i jak się to wszystko ładnie ułożyło!


Przyznam się Wam, że nie lubię baletnic. Kojarzą mi się z wmoldowanymi strojami i patyczakowatymi kończynami łopoczącymi niczym gacie na sznurku owiewane letnim wiaterkiem! Są jednak takie baletnice, które zdołały poruszyć moje nieczułe serce i Sugar Plum Fairy jest jedną z nich. Moje dwie kolejne faworytki to Swan Queen Barbie i Barbie as Marzipan. Są jeszcze ze dwie inne, ale Swan i Marzipan są następne na liście.

Swan Queen Barbie
 źródło:https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/classic-ballet-series/barbie-doll-as-swan-queen-in-swan-lake-18509

Barbie as Marzipan
źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us/ba/classic-ballet-series/barbie-doll-as-marzipan-in-nutcracker-20851
 
Moja baletnica to jeden z lepszych wypustów  z końca ery Superstar. No czyż ta buzia nie jest urocza? Wyjątkowość tej lalki przejawia się w bardzo dobrze wykonanych rootowanych rzęsach oraz włosach barwy miodu. Kocham Barbie blondyny słomkowe, platynowe i wszystkie inne, ale uwielbiam również wszelkie wariacje kolorystyczne na tym headmoldzie.



Cukrowa Wróżka przywdziała bardzo nienachalny strój baleriny. Blady róż w połączeniu ze złotem wygląda wspaniale! Dopełnieniem stroju są hmm… rękawki (?), które u używanych lalek są raczej rzadkością. Są też rajtki oraz perłowe pointy. Dla mnie ta lalka jest doskonała, choć zapewne można by jej zarzucić brak artykulacji. No nie zgina się kobita tak jak to baletnica czynić powinna, ale coś kosztem czegoś. Ja tam wolę winylowe nóżki na klik zamiast stawów, które po pewnym czasie żyją swoim życiem.




Na koniec jeszcze dodam, że przeżyłam chwilę grozy. Otóż pewien Kochany Skrzat wyciągnął cichcem moją baletnicę z torby prezentowej po czym doznał rozczarowania, że to lalka, a nie jakiś wypasiony resorak czy chociażby figurka super bohatera. Lalka padła na podłogę razem z nóżką od stojaka, która była wraz z nią zamotana w folię bąbelkową. Moja mama uratowała baletnicę od niechybnej śmierci w paszczy wyjątkowo morderczego psiaka, który nie oszczędził jednak nóżki od stojaka, ostała mi się jeno podstawa. Koniec końców nóżkę zastąpiłam identyczną, bo stojak wykonano w bardzo pospolitym kolorze, ale mam ciary na plerach ilekroć pomyślę o tych kłach ostrych jak brzytwy masakrujących winyl pięknej baletnicy … Uffff, dzięki Mamuś! Pozdrawiam cieplutko!





20 komentarzy:

  1. Jaka piękna, eteryczna baletnica! Ma śliczną kolorystykę, jest naprawdę subtelna i nic tu nie jest przesadzone...jak dobrze, że to nie "mój rozmiar" i że z baletnic wystarczą mi Pamelki :)
    Pozdrawiam wciąż świątecznie (obchodzimy z mężem każde święta 2 razy)
    Tasha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ta subtelność mi się w niej najbardziej spodobała :)
      Ooo Pamelki są świetne, miałam jedną w dzieciństwie i uwielbiałam ją!

      Usuń
  2. Buzię ma cudną, choć osobiście nie mam serca do baletnic. Choć lubię pointy tak lalkowe, jak i ludzkie, znoszone w roli ozdoby w stylu shabby chic.
    Dobrze, że balerina nie została pożarta. :) Marcepanowa panna też wygląda ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam za baletnicami, ale tej nie mogłam się oprzeć. Marcepanowa jest fantastyczna, ostatnio mam fazę na Mackie, jest kilka takich, które podbiło moje serducho, a jedna z nich jest obecnie w drodze :)

      Usuń
  3. Gratuluję, ta lalka udała się Mattelowi znakomicie. Nie lubię rotowanych rzęs, a tu proszę, wyglądają świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą i w sekrecie Ci powiem, że Twój egzemplarz stał się katalizatorem do definitywnego nabycia mojego! Polowałam do upadłego :)

      Usuń
  4. Wreszcie Twoja - gratulacje <3 Uwielbiam rootowane rzęsy, dodają lalce elegancji i pewnej dozy tajemnicy...
    Jest po prostu wspaniała, widać, że to wciąż Mattel w wydaniu, jakiego już raczej nie uświadczymy. Swan Queen i Marcepanowa panna też są cudne - oby jak najszybciej znalazły się w Twojej gablotce <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak rootowane rzęsy są świetne, ale nie zawsze dobrze Mattel'owi wychodzą. Mam jeszcze jedną Barbie o powłóczystym spojrzeniu, to Opening Night i też jej pięknie z rootowanymi rzęsami. Ja również mam nadzieję, że uda mi się upolować pozostałe dwie baletnice z listy życzeń.

      Usuń
  5. Bardzo udana baletnica. Z przyjemnością patrzę na buzię z najpiękniejszym headmoldem Mattela. Gratuluję samoprezentu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie mój ukochany mold. Uwielbiam Skipper 87, Steffie, Christie, Oriental, Divę i Kelley, ale żadna z nich nie pobije poczciwego Superstara. Na pożegnanie Mattel wydał w 97 kilka absolutnie fantastycznych Superstarek i Sugar Plum Fairy jest jedną z nich.

      Usuń
  6. Gratulacje! Zdecydowanie jedna z piękniejszych baletnic, jakie widziałam. :)
    Historia o kłach czających się na panienkę mrożąca krew w żyłach. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie zmroziła krew! Na szczęście ucierpiał tylko stojak ufffff :)

      Usuń
  7. Cudowna <3

    Ja znow przepadam za baletnicami <3 <3 Ale nie tymi z wmoldowanymi czesciami garderoby tylko takimi ,ktre mozna rozebrac. Milosc do baletnic rozbudzila Ballerina Cara i inne wczesne twory mattela. Z tych nowszych to rzadko kiedy jakas balerina przekonuje mnie na tyle zeby ja kupic.

    Ostatnio Edeline ale mam tez Klare i Genevieve z tych nowszych...tak to raczej tylko te z laz 70 i 80 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cara jest boska, ciemnoskóra Steffie zawsze mnie zachwyca. Jej strój jest skromny i subtelny, nic dziwnego, że ją tak uwielbiasz. Widziałam ostatnio Twoją Edeline, śliczny rudzielec.

      Usuń
  8. Ach te lekkie jak puszek, srebrzyste i złociste suknie baletowe :) Toż to marzenie każdej małej dziewczynki! Pamiętam, że jako dzieciak najbardziej lubowałam się w lalkach: syrenkach, baletnicach i dżokejkach (właśnie w tej kolejności). Ale baletnicy u siebie nie mam niestety żadnej, więc mi oko ku Twojej ucieka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to marzenie tych małych i tych dużych dziewczynek :) Ja w dzieciństwie lubiłam wszystkie Barbie jakie się napatoczyły, ale chyba najbardziej te w kopiatych kiecach.

      Usuń
  9. Brrr. Co za historia! Mogłaby posłużyć za scenariusz do kolejnego barbiowego filmu ;-)
    No, ja gdy myślę o baletnicach, mam przed oczami tylko te kolekcjonerskie (marzę zachłannie o wszystkich). Te jednofuncyjne w stylu "My First Barbie" adresowane są do malutkich dzieci, a te nowe, to bardziej figurki niż lalki. To sama dolegliwość plastikowego pancerza, dotknęła elfy/wróżki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację i dlatego ja za wróżkami, elfami i księżniczkami nie przepadam. Balowa kieca- a i owszem, ale taka królewna to już nie. Granicę między obydwoma gatunkami chyba tylko ja odnajduję :)

      Usuń
  10. Ta lalka tez jest na mojej wishliście i tu w pełni podzielam Twoje zdanie tez wole winylowe nogi niż te z ruchomymi stawami. śliczne zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak winylowe nóżki są najlepsze, jakże się zdziwiłam, gdy po latach wzięłam w dłoń współczesną Barbie, bardzo urodziwą zresztą i okazało się, że nie zginają jej się nogi i, że jest taka dziwnie lekka, zupełnie jak klony z mojego dzieciństwa.
      Sugar Plum pojawia się dość często na olx i allegro, można ją kupić w rozsądnej cenie, więc trzymam za Ciebie kciuki :)

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...