czwartek, 23 stycznia 2020

Barbie and the Beat Midge 1989


Nie jestem osobą o niewyczerpanych pokładach cierpliwości, to fakt. Tymczasem na Barbie and the Beat Midge 1989 czekałam niemal trzydzieści lat! Może dlatego byłam w stosunku do niej taka wybredna i kręciłam nosem na wszystkie te egzemplarze, które pojawiły się na horyzoncie. Ta ma nie takie włosy, tamta nie ma stroju, kolejnej brak biżuterii i, o zgrozo, żadna nie ma gitary! No jak się już czeka taki szmat czasu to te kilka miesięcy nie stanowi znaczącej różnicy. Tym razem nie napalałam się jak szczerbaty na suchary. Uzbroiłam się w cierpliwość wynikającą z konieczności, bo nie skora byłam iść na kompromisy. Oto i mój idealny egzemplarz! Żeby milej Wam było czytać ten ciut przydługi post, w tle możecie posłuchać sobie nagrania z kasety, która była dołączona do Barbie – dziewczyny wymiatają! Nie wiem jak Wy, ale ja poczułam klimat lat 80-tych!



W 1989 z linni produkcyjnych Mattel’a zjechała jedna z najbardziej rozpoznawalnych serii Barbie – Barbie and the Beat, w której skład wchodziły trzy lalki – Barbie, Midge i Christie, wszystkie wspaniałe. Każda z nich posiadała atrybut gwiazdy rocka – gitarę, a także odjazdowy strój sceniczny. Kostiumy lalek świeciły w ciemności i składały się z kilku elementów dając tym samym możliwość noszenia go na wiele sposobów. W ramach serii pojawiło się też 6 zestawów strojów równie wspaniałych jak te, w które lalki ubrane były w pudełku. Powiem jeno, że łaknę wszystkich 6 kompletów! Moja Midge przybyła do mnie z Niemiec, a w Europie dziewczyny z zespołu Barbie and the Beat znane były pod nazwą Barbie Disco.

źródło: https://www.flickr.com/photos/stundika/16471382205

źródło: https://pl.pinterest.com/pin/532550724664649425/?lp=true

W poście na temat All Stars Midge uchyliłam rąbka tajemnicy, że ma do mnie przybyć kolejna Midge i całkiem możliwe, że zrzuci ona z piedestału moją ulubienicę – Pannę Młodą. Czy jej się to udało, tego do końca nie jestem pewna, ale lalką jestem wprost zachwycona i dochodzę do wniosku, że warto było tyle innych Beat Midge odrzucić w procesie selekcji, bo mój egzemplarz jest po prostu doskonały. Lalka jest zupełnie taka jak ją zapamiętałam z dzieciństwa. Wtedy nawet jako dzieciak doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że o „Rudej Barbie” (imienia Midge nie znałam) nie ma nawet co marzyć, choć lalka podobała mi się szalenie. Jej szczęśliwą posiadaczką była moja starsza kuzynka i głowy sobie urwać nie dam, ale wydaje mi się, że w swoim długonogim stadku miała też Barbie i Christie, a może widziałam je w katalogu lub na pudełku? Tak czy inaczej dokonałam wtedy przełomowego odkrycia – poza pięknymi blondynkami istnieją też równie cudowne rudzielce i lalki ciemnoskóre.

Mojej Midge do kompletu brakuje jedynie szpilek i szczotki, poza tym jej niesamowity strój jest kompletny i tak jak już wcześniej wspomniałam, można go nosić na kilka sposobów, a Mattel wymyślił sobie dwa – wersję na próbę oraz stylizację koncertową. Na próbę Midge narzuca na siebie krótki top z odsłoniętymi ramionami i mini spódniczkę, oraz koronkową baskinkę z połyskującym obszyciem, żeby było ciekawie. Całość utrzymana jest w neonowych pomarańczach i aż bije po oczach! Na koncert przywdziewa kurteczkę i spódnicę imitującą marmurowy jeans chlapnięty tu i ówdzie złotym i różowym brokatem oraz farbą fluorescencyjną, która nadal świeci w ciemności, sprawdzałam! Spódnicę i kurtkę zdobią duże, granatowe kamienie.




Dodatki mojej Midge jakimś cudem zdołały się uchować. Nikt przez te wszystkie lata nie wyciągnął jej pierścionka, a kolczyki posiadają nawet oryginalne naklejki. Nawet spinka w kształcie okularów nadal zdobi jej włosy. Jedynie po jej szpilkach słuch zaginął, dostała ode mnie zastępczaki, a te, które założyłam jej do sesji należą do Midnight Princess. Na szczęście uchowały się nakładki na buty oraz gitara, którą pamiętam doskonale. Jako dzieciak byłam nieświadoma istnienia Barbie and the Rockers, a taki wystrzałowy gadget jak gitara ujrzałam po raz pierwszy dopiero w serii Beat i to od razu w trzech egzemplarzach i różnych, pięknie neonowych kolorach. To niesamowite, że nawet złoty pasek od gitary nadal jest na swoim miejscu!





Lalka przybyła do mnie w fantastycznym stanie, kompletna i czysta, ale niestety woniejąca była i zapachy rozsiewała nie najprzyjemniejsze, więc kąpiel była konieczna. Jakże ubolewałam, że bez spa się nie obędzie, bo śmiem przypuszczać, że jej włosy nigdy nie były czesane i szczotki zasadniczo nie potrzebowały! Na szczęście mycie włosów i odżywka tylko podziałały na jej korzyść uwypuklając fabryczny skręt świetnego gatunkowo kanekalonu. Buzię lalka ma cudną jak poranek! To jedna z najpiękniejszych Midge jakie kiedykolwiek widziałam, aż dziw, że z tego wspaniałego całokształtu, to ta twarz najbardziej się w mojej pamięci rozmyła. Pamiętam rude włosy, wściekły pomarańcz, jeansowy strój i tą gitarę, ale ze wszystkich cech twarzy lalki zapamiętałam jedynie piegi. Jednak to ta lalka, dokładnie ta „Ruda Barbie”, o którą te prawie 30 lat temu nawet mojej mamy nie prosiłam, bo i tak bym jej nie dostała.




Tym razem z braku czasu nie wyciągnęłam z witrynki wszystkich moich Midge do fotografii zbiorowej, robi się ich spore stadko. Nie mogłam sobie jednak darować wspólnego zdjęcia obu moich piegusków. Pozdrawiam cieplutko!



18 komentarzy:

  1. Gratuluję zrealizowanego marzenia. Pięknie wyglądają w duecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rockers i Beat to jedne z najlepszych serii. Ja też w dzieciństwie marzyłam o posiadaniu choć jednej przedstawicielki, ale wiadomo - były poza zasięgiem. Dziś moje chciejstwo podąża raz w kierunku żywic, a raz Basiek, więc kto wie, może jeszcze kiedyś jakaś dyskotekowa panna u mnie zamieszka. :) Twoja Midge jest absolutnie fantastyczna! Bardzo podoba mi się jej facepaint, w dodatku jej strój zachował się w świetnym stanie. Teraz tylko brakuje jej sceny, na której mogłaby wystąpić w pełnej krasie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do Rockers chyba jeszcze nie dojrzałam, ale Beat wymiatają. Z chęcią przygarnęłabym całą trójkę, ale Christie jest trudna do zdobycia. Strój jest genialny, a malunek twarzy powala na łopatki :)

      Usuń
  3. Ahhhh, cóż za piękność <3 Wszystko w jej wizerunku jest idealnie dopracowane, a twarz to ideał. Prawdziwe cudo, gratuluję <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, lalka jest niesamowicie dopracowana!

      Usuń
  4. Ja w dzieciństwie marzyłam o Christie, chyba najbardziej żarówiastej z całej trójki. Ach ten kontrast. Ale Midge, jak to zwykle Midge, jest piękna.
    Tasha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Christie jest fantastyczna, jest u mnie na liście życzeń, Barbie zresztą też, bo ma rewelacyjny face paint!

      Usuń
  5. Nie znałam akurat tej serii, ale jestem zachwycona. Te stroje, detale, uwielbiam 💙🧡 gratuluję pięknej Midge.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Detale wszystko zmieniają, a ja mam słabość do strojów w stylu 2 w 1.

      Usuń
  6. Tyle czekania...I było warto! Twoja panna jest doskonała w każdym calu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj warto było, warto :) A poza tym nie miałam wyboru :):):)

      Usuń
  7. Bardzo mi się podoba ten pyszczek Midge :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też, dlatego mam go w kolekcji w 6 odsłonach :)

      Usuń
  8. przepiękna! opłaciło się poczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj na moim blogu :) Tak opłaciło się, choć innego wyboru i tak nie miałam :)

      Usuń
  9. Christie z tej serii, była pierwszą Barbie, jaką otrzymałam w dzieciństwie, przechodzącym żwawo w wiek nastoletni...
    Cóż, wtedy marzyłam tylko o ciemnoskórej i to tej, konkretnie, choć w sprzedaży była już Benetton.
    Za to Midge, miała moja tzw. "Siostra lalkowa" - ówczesna przyjaciółka od serducha - łącznie 20 lat pięknej, bogatej relacji.
    To była w ogóle pierwsza Midge, jaką ujrzałam. Oprócz Ski Fun Migde, do której szczerzyłam zęby w katalogu i Weselnej, była moim marzeniem, na realizację którego czekałam prawie 2 dekady...
    Doskonale więc, rozumiem Twoje emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Christie, o której piszesz jest cudowna, jak ja bym chciała ją mieć! Mam ciemnoskórą Benettonkę, ech cała seria jest genialna! Ski Fun Midge to klasyk, nie mam jej, ale posiadam Weselną z włosami kanekalonowymi, to jedna z najpiękniejszych Midge.:)

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...