czwartek, 17 sierpnia 2023

California Dream Barbie 1987 i Barbie loves the Ocean 2021

 

Zaplanowałam sobie na dziś publikację dwóch wpisów, a tu mój komp uruchamia Worda przeszło minutę. Ech, tak to jest jak sobie człowiek kupuje lalki i usiłuje grać na pianinie, to na nowy laptop kasy szkoda. Do rzeczy, California Dream Barbie jest już u mnie dobre trzy lata i nawet zdążyłam jej już zrobić trochę zdjęć, ale nie miałam na nią pomysłu. W  międzyczasie Mattel wydał serię Barbie Loves the Ocean, która akurat się nada jako tło! Jest kolorowo, aż oczy bolą.



Na początek kilka informacji encyklopedycznych, ale nie dużo. Barbie występowała pod dwiema nazwami: California Dream Barbie lub samo California Barbie, a z linii produkcyjnych zeszła w 1987 roku wraz z Teresą (mold Hispanic), Midge (mold Steffie) oraz Christie (mold Christie 1987), a także Kenem (mold zdaje się późniejszy Superstar, ale głowy sobie urwać nie dam). Jako europejski exclusive pojawiła się też Skipper o rysach klasycznych i była to jedna z ostatnich Skippek o tym odlewie zanim oczywiście pojawiły się reprodukcje. W ramach serii Mattel wydał także przynajmniej trzy zestawy: Surf’n Shop, Beach Taxi oraz Hot Dog Stand. Ten ostatni podoba mi się najbardziej, a przygotowując się do dzisiejszego wpisu zdałam sobie sprawę, że puszka Sprite oraz Frytki, które do tej pory znajdowały się w woreczku z napisem „obiekty niezidentyfikowane” mogą należeć do tego właśnie zestawu.







California Dream nie była planowana, nie odsiedziała pół roku na liście życzeń, była jednym z tych zakupów pod wpływem impulsu, ale za to bardzo udanym. Ot tak przeglądałam sobie Olx gdy nagle dostrzegłam ją. Niby nowa Barbie nadal przytwierdzona była do wewnętrznej tekturki, choć pudełka ni widu ni słychu. Barbie wyglądała jakby się wyrwała z pudła robiąc podkop gdy nagle się okazuje, że pomyliła się w obliczeniach i z ziemi wylazła pół metra przed ogrodzeniem. Jej akcesoria nadal tkwiły w woreczkach przyklejonych do tekturki. Trza dziewczę oswobodzić pomyślałam.



Nowa lalka, zdjęta dopiero z tektury, a już myć trzeba. Włosy okazały się wyzwaniem, bowiem trafiła mi się wersja z Malezji z kanekalonem i to z trzema kłakami ka krzyż, do tego zlepionymi zaschniętą gumką. Po myciu kanekalon miał już ładniejszy kolor, ale włosy sterczały na wszystkie strony świata. Kręcić ich nie umiem, wyprostowałam więc i tyle w temacie. Grzywka jest kuriozalna. Od nowości spięta była gumką tworząc palemkę nad czołem lalki. Usunięcie sparciałej gumki i inne zabiegi pomogły, ale grzywka to trudny temat. Jest jak jest. Młoda twierdzi, że lalka wygląda jak Weird Barbie z filmu. Zgadzam się, bo poza dziwnymi włosami, ma też błędny wzrok. To dlatego, że w Malezji nie poszczędzono tuszu, makijaż jest mocny, toporny, nie trzeba malować kółek wokół oczu. Wersja filipińska jest śliczna, ma rumiane policzki, jakby całowane przez słońce i delikatny, subtelny malunek oka. No i saranowe włosy!

 



 

Mimo oczywistych mankamentów, bardzo lubię tę lalkę i uważam, że jest ona przykładem plażówki idealnej, spieszę tłumaczyć czym jest dla mnie plażówka idealna. W dzieciństwie wszystkie Barbie były dla mnie piękne i doskonałe. Wszystkie miały ładne ubranka i w ogóle wszystko było w nich absolutnie cudowne. Jednak jeden jedyny raz zawiodłam się jeśli chodzi o Barbie. No może słowo zawiodłam się nie jest odpowiednie. No bo musiałabym być nie wiem jak rozkapryszonym, rozpuszczonym, snobistycznym smarkaczem, który ma wszystkiego przesyt, żeby Barbie mnie rozczarowała. Barbie, konkretnie Sun Sensation Barbie była cudowna, miała piękne bikini ze złotej lamy, głęboką, ale nie wulgarną opaleniznę i opalizujące pasemka i ta biżuteria! Niestety brakowało jej butów i jakiegoś stroju na zmianę. Super Star 88, Cool Looks oraz Benetton miały świetne ciuchy, z których można było wykombinować kilka stylizacji, a Sun Sensation miała tylko bikini i nie miała tych butów, na które tak liczyłam, bo wszystkie buty zdążyłam pogubić. California Dream ma bikini, urocze w kropki. Ma też spódniczkę, kamizelkę, skarpety i pepegi! To jak dwie lalki w jednej.





Dla dopełnienia obrazu plażówki idealnej, California Dream została też wyposażona w poniższe akcesoria. To czarne to torba, tak wynika z opisu na pudełku, do którego gdzieś tam kiedyś się doszperałam w odmętach Internetu. Części akcesoriów brakuje, nie ma winylowej płyty z nagraniem Beach Boys „Living Doll”. Jak taka płyta zmieściła się w pudełku plażówki? Otóż była cienka jak papier, bardzo giętka i mniejsza od standardowej. Poniżej filmik z nagraniem.





A teraz czas na tło. W 2021 pojawiła się seria Barbie Loves the Ocean. Chyba już wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że jeśli nie będziemy dbać o naszą planetę, to niebawem będziemy musieli się przenieść na inną, a to nie takie łatwe. Nawet firmy, które parają się plastikiem to rozumieją i dlatego powstała seria Barbie Loves the Ocean. O ile dobrze rozumiem, Mattel pozyskał odpady, które zanieczyszczały linie brzegowe i z nich wyprodukował lalki i akcesoria dla nich. Coś tam od siebie dorzucił, ale w niewielkim stopniu. Zacnie. I staromodnie – cudownie. Pudełka są całkowicie kartonowe, jak w latach 80-tych. O ile z zestawami nie było problemu, to lalki niezabezpieczone plastikiem budziły obawy, że zaraz zostaną obmacane i wybrudzone. Spokojna głowa, kolekcjonerzy te lalki pozbierają, umyją, wypiorą ciuchy, ułożą włosy.



Lalki w serii były trzy, sztywne jak fashionistki. Ubrania takie sobie. Blondynka jedynie przykuła moją uwagę, bo makijaż miała niebieski jak stara dobra Superstarka. Nawet gdzieś mi mignęła informacja, że jest to nawiązanie do Sun Lovin’ czy Sun Sensation, że ponoć jakaś tam rocznica. Nie zaprzeczam, nie potwierdzam. Lalki ominęłam, poszłam się ślinić na widok playsetów (już nie walczę z tym słowem, jest krótsze niż zestaw akcesoriów, a życie trzeba sobie ułatwiać, a nie utrudniać nawet za cenę nieczystości językowych i nieprzyjemnych angloizmów). Zestawy też były trzy: Bar na plaży, Leżaczek z parasolką i Siatkówka plażowa (był jeszcze czwarty wariant leżaczka z lalką, ale nie wiem czy ostatecznie został wydany). Siatkówkę sobie podarowałam, ale bar i leżaczek po dwóch latach ślinienia są wreszcie moje.









Bar jest imponującą strukturą, krytą strzechą, z dwoma stołkami, koszem na odpady oraz mnóstwem akcesoriów drobnych. Jest ukulele, lampa naftowa, lody, banany i mnóstwo napojów. Szczególnie podobają mi się drinki kokos i ananas – otwierają się! Leżaczek również wyposażony jest w drobniznę, z czego wiaderko, łopatka i foremka do piasku chyba zostaną zagarnięte przez lalki mniejsze. Parasolka jest materiałowa! Nie mam się do czego doczepić jeśli chodzi o te zestawy, choćbym nie wiem jak bardzo chciała. Kolorystyka jest przyjemna i wesoła.





Ot i tak powstał wpis w dwadzieścia minut zaledwie, może mi się rzeczywiście uda opublikować jeszcze jeden. Wpisy są czasochłonne, a ja coraz bardziej przekonuję się do Instagrama i Facebooka. Jest na pewno szybciej, ale przekaz to głównie zdjęcia, treść znikoma. Hmmm dylemat.






 

9 komentarzy:

  1. Gratuluję udanych zakupów.:) Zrobisz jak zachcesz, ale na blogu możesz więcej napisać i łatwiej coś odnaleźć czy wrócić do wspomnień. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Lenko, masz rację, że blog jest uporządkowany, że łatwiej na nim znaleźć pewne rzeczy, jak na przykład ostatnio zajrzałam na niego przed lalkowym spotkaniem, bo nie byłam pewna którą Barbiochę miałam ostatnio z sobą. Cieszę się, że czytasz moje wpisy :):)

      Usuń
  2. Tak!! Przypomniałaś mi o mojej traumie z dzieciństwa, kiedy to krewni radośnie kupowali lalki barbiopodobne w strojach kąpielowych, podczas gdy dziecię marzyło o buchających tiulem i skrzących się od brokatu kreacjach XD. Nie wypadało się nie cieszyć z prezentu (bo lalki cudne i wytęsknione), a jednak dusza łkała, że dostało się bidulę bez butów i prawie nie odzianą ;). Tylko moja babcia rozumiała ten problem ;).
    Gratuluję cudnych zakupów i błagam, nie uciekaj z bloga! Wpisy mogą nie być częste, ale uwielbiam czytać Twoje posty, na które taki Insta nigdy by miejsca nie nastarczył :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś dostałam barbiopodobną. W zestawie był kenopodobny i dwa dzieciaki. Barbiopodobna została rzucona w kąt bez sukienki i butów (zabrałam dla oryginalnej), dzieciakami coś tam się pobawiłam, ale nie dużo, za to kenopodobny był najbardziej zbliżony do oryginalnego Kena, że stał się moim ulubieńcem.
      Masz rację, że na Insta czy FB nie ma miejsca na treść, a przynajmniej nie taką obszerną. Chyba zostanę, póki ktoś mnie czyta, za co Ci dziękuję :):)

      Usuń
  3. To fakt, brak butów u plażówek był zawsze bardzo rozczarowujący. Prawdę mówiąc, mnie smuci, że blogi odchodzą do lamusa, bo zdjęcia do oglądania to ja sobie mogę znaleźć w przeglądarce. Poza tym niekoniecznie z nich wyczytam, co ludzie mają do powiedzenia, a to mnie w sumie interesuje bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę piszesz, w dzisiejszych czasach wszystko jest na szybko. Wiemy, że szybko jeść się nie powinno, ale wrzucenie szybkiego zdjęcia na insta jest wygodne. Fakt, że ktoś czyta moje referaty jest budująca i motywuje do pisania. Dziękuję Ci za to :):)

      Usuń
    2. Cała przyjemność po mojej stronie :)

      Usuń
  4. Te bardzo amerykańskie Barbie jak California, All Stars czy All American przywołują wspomnienia z dzieciństwa, kiedy przeglądałam zdjęcia w katalogach. :) Chociaż wolę bardziej oszczędne makijaże lalek z przełomu lat 70 i 80, to te z końcówki lat 80 też są cudne. Wielkie grzywki, karbowane włosy, feeria barw - wszystko to wywołuje nostalgię. Wspaniale że zaprosiłaś do siebie tak śliczną Basię. :) A bar z leżakiem to wprost idealne dla niej tło. Mam nadzieję, że tu zostaniesz dłużej, bo choć sama uciekłam z Bloggera, to lubię czytać twoje monumentalne wpisy. :) Pozdrawiam.
    Anka Mazovshanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, monumentalne wpisy! To dobre określenie :) Ostatnim czasem piszę mniej, albo może nie mniej, tylko rzadziej. Nowa pasja zajmuje czas, a wymyśliłam sobie kolejną. Jednak z blogiem trudno mi się pożegnać, bo to taka moja metoda na pogadanie o lalkach. W realu znam niewielu lalkolubów, a na spotkanie z nimi okazja jest może raz w roku. Cieszę się, że czytasz te monumentalne wpisy :):)

      Usuń

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...