środa, 23 sierpnia 2023

Barbie the Movie 2023

 

Zastanawiałam się ostatnio na głos czy nadal prowadzić bloga, czasu na pisanie moich referatów mam coraz mniej, ale póki ktoś je pisze, to warto! Tak mnie podbudowałyście Dziewczyny w swoich komentarzach, że postanowiłam niezwłocznie napisać o lalce, która przybyła niedawno, a która była jednym z dwóch prezentów urodzinowych od siebie dla siebie! Otworzywszy paczkę, spojrzałam na uśmiechniętą winylową mordeczkę zerkającą na mnie z za plastikowej szybki i powiedziałam „Hi Barbie!”



Film Barbie robi furorę, wszyscy o nim mówią. Jedni mówią, że film im się bardzo podobał, inni że im się film bardzo nie podobał, jeszcze inni, że film im się nie podobał, choć go wcale nie widzieli i nie mają zamiaru zobaczyć, ale i tak się wypowiedzą. Ech, ludzie lubią mówić. Jednak nieważne czy recenzje są pochlebne, czy też nie, o filmie się po prostu mówi i to sprzyja Mattel’owi, a co za tym idzie, również i lalkolubom, bo firma wypuszcza kolejne lalki inspirowane kinowym hitem. Obecnie już się pogubiłam ile ich w sumie wyszło na rynek. Na szczęście są ludzie bardziej zorientowani, mam nadzieję, że nie pogniewają się za ukradzone zdjęcia. Poza lalkami na rynku cyrkulują dwa fantastyczne auta (jedno sterowane pilotem), a także zestaw filmowych ciuchów. Jednak spośród wszystkich tych cudowności, poza moją Barbie oczywiście, najbardziej podoba mi się Ken, którego nazywam Kentallica. Boszzzzzz! To ostentacyjne sztuczne futro, ta frędzlowata kamizela, nerka z napisem Ken w czcionce Metallica, ta opaska z błyskawicami – możliwe nawiązanie do drugiego albumu ww zespołu pod tytułem „Ride the Lighting”. A pudło?! Oj nie wiem czy to nie byłby pierwszy okaz w mojej kolekcji, który pozostałby w pudełku. Byłby, ale raczej nie będzie, bo cena zaporowa. No, ale pomarzyć można, prawda?

 
Źródło: https://twitter.com/mmdisney200/status/166428072308651622

 
Źródło: https://www.businesswire.com


 
Źródło: https://shop.mattel.com/products/barbie-doll-hrf30

No, ale wróćmy już do Barbie, bo ona też ma fajne pudło, różowe niczym kartoniki z lat 80-tych, z logo Barbie z mojej ulubionej barbiowej dekady, z moim ukochanym ślimaczkowatym B, a logo błyszczy się tęczowo i holograficznie, podobnie jak B w serduszku. Na zadniej części pudła stoi, że lalka nadaje się dla 6-latków wzwyż włączając w to dorosłych! O, toto właśnie! Jak mi ktoś zarzuci, że lalki są dla dzieci, to mu to pudło pokażę! Wiadomo, że co na piśmie, to święte!





Co się tyczy samej lalki, to będę szczera. Pierwsza filmowa Barbie – w kraciastej, bądź co bądź uroczej sukience, nie podobała mi się potwornie i powzięłam postanowienie, że choć na film pójdę musowo, to żadna filmowa Barbie nie przestąpi progu mojej witryny, chyba, że Mattel naprawi co sknocił, bo oto spodziewałam się lalki pięknej niczym odtwórczyni głównej roli. Dochodzę do wniosku, że to ta zabetonowana na amen grzywka zawiniła, bo kolejne lalki, bezgrzywkowe, wyglądały już znacznie lepiej. Każda następna podobała mi się bardziej od poprzedniej, a Keny to już mi się podobały wszystkie jak lecą, ale czekałam na zdjęcia jegomościa w futrze (na blogu barbielistholland, który notorycznie mi się wiesza i wykrzacza widniało zdjęcie brązowego pudła typu shipper podpisanego Ken in furcoat). Ostatecznie chyba wybiorę Kena na rolkach.



Odbiegłam od tematu. Twarz Barbie. Tak, widzę w niej podobieństwo do Margot Robbie, może nie jakieś powalające, ale domyślam się, że trudno jest przenieść ludzkie rysy na plastik i zrobić tak, żeby było ładnie i wiernie. Pamiętamy katastrofalną twarz Belli z filmowej Pięknej i Bestii… Ostatecznie nie ma pikselozy, trzeba się więc cieszyć. Przyznam, że jeszcze nie odważyłam się nic zrobić z lokami. Zaklajstrowane klejglutem, z tyłu absolutna tragedia, ale z przodu nawet nawet. Myśl, żeby umyć Barbie włosy i rozpuścić luzem piękny zdaje się saran, mam ilekroć na nią spojrzę, ale kapelusz przybity jest do głowy lalki na stałe, na wieki wieków i raczej nie będę ruszać go z jego docelowej lokalizacji, chyba, że sprawię sobie, znaczy lalce, te dodatkowe ciuchy o których wspomniałam wcześniej.



A ciuchy moja Barbie ma świetne. Kapelusik i żakiecik odszyte są z tego samego materiału, który przywodzi na myśl Chanel, a mikro guziczki na rękawkach to miły szczegół. Dalej jest jeszcze lepiej bo okazuje się, że bluzeczka i spódniczka są właśnie tym czym mają być, czyli bluzeczką i spódniczką, a nie sukienką. Pod spódniczką znajduje się haleczka, która nadaje spódniczce bufiasty kształt, a także majtki! Barbie w majtkach, no to się zdarza bardzo rzadko! Dodatki to błękitne sandałki na szpilce i eleganckie kolczyki.







Niestety Barbie ma ten sam problem co ja, jest mało rozciągnięta i z siadem z wyprostowanymi nogami ma problem. Ja powzięłam mocne postanowienie poprawy w tym zakresie, będę ćwiczyć i się rozciągać i tym razem to nie postanowienie noworoczne, o którym zdążę zapomnieć nim się styczeń skończy. Lalce już nic nie pomoże, ale sztywność bioder nadrabia zginanymi kolanami i artykulacją w łokciach i nadgarstkach. A czy już wspominałam, że Barbie ma pomalowane paznokcie?


Kiedy patrzę na moją nową Barbie, przypomina mi się moja babcia, która lubowała się w garsonkach, jako, że idealne nadawały się do pracy, takie były eleganckie. Skojarzenie jest tak silne, że bez większego namysłu umieściłam Barbie w biurze. Biuro ma wyposażenie archaiczne, oddające ducha technologicznego lat 80-tych. Biuro to Barbie Home and Office z roku 1984, jeden najstarszych i najbardziej ulubionych „budynków” w mojej kolekcji. Ściskam Was i pozdrawiam cieplutko!




 

5 komentarzy:

  1. Mimo iż nie byłam na filmie, to czuję już przesyt emocjami z nim związanymi. Bardziej czekam na kolejną część Diuny. :) Lalki filmowe to też nie moja bajka. Ale pooglądać na blogach lubię. Tak, Ken w futrze zdecydowanie coś w sobie ma. :) A ciuszki Baśki-Margot faktycznie niezłe. Podobają mi się pastelowe kolorki, za to kapelusz przywodzi na myśl popularne w chińskich sklepach spinki, które kupowało się właśnie, żeby mieć lalkowy kapelusik. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z tym przesytem, tym bardziej, że film budzi tak skrajne uczucia, że ludzie się po prostu kłócą. Z filmowych lalek bardzo chciałabym jeszcze jakiegoś Kena, najbardziej podoba mi się Kentallica, ale na niego raczej nie będzie mnie stać :( Wczoraj natomiast widziałam zdjęcia Kena Sugar Daddy :)
      Ha! Pamiętam te spinki z kapelusikami! Sama takie miałam!

      Usuń
  2. Nam się film podobał, obojgu. Nie wiedziałam, że aż tyle lalek już wypuścili, widziałam tylko 3: te dwie pierwsze w różu i tę w złocie. Nie planowałam jej kupić, ale gdyby wpadła mi w łapki w cenie, od której włos się nie jeży, to przygarnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę sobie wybić z głowy Kena Kentallica, bosszzzz jak on mi się podoba!

      Usuń
  3. Film nie urzekł, naprawdę. Okazał się o wiele, wiele lepszy, niż sądziłam, ale Kena to po nim znienawidziłam totalnie, mało brakowało, a moje własne wyfrunęłyby z gabloty gdzieś w niebyt (za to Alan bardzo zapunktował ;)). Na pamiątkę chciałabym kupić sobie którąś z filmowych Basiek, póki co czekam na spadek cen i waham się między ślicznotką, którą Ty upolowałaś i wersją dyskotekową :). Aż miło przeczytać, że tym razem Mattel nie dał ciała i się postarał, jak należy. Majtki! Szaleństwo, po prostu :D! Kolekcjonerom się w głowach poprzewraca ;).

    OdpowiedzUsuń

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...