Moje trzy nowe lalki patrzą się na mnie wielkimi oczyskami domagając się stosownej sesji i wpisów na blogu, ale najpierw muszę zrobić to co muszę, albo raczej to co chcę bo to hobby jest o tyle cudowne, że nie muszę absolutnie nic! Kontynuuję więc dziś opis mebli Dream Furniture Collection bez zbędnych wstępów. Dodam jedynie to o czym ostatnio zapomniałam: moimi modelkami są trzy superstarki, roznegliżowana Doctor Barbie w body należącym do FAO Schwarz 5th Avenue Barbie, JCPenney Enchanted Evening (jedna z moich ulubionych lalek) oraz Perfume Pretty Barbie, która nie potrzebuje by ją przedstawiano. Wszak to Pewexowa gwiazda!
Zaczynam od kuchni Barbie Stove/ Microwave Oven (#2417, 1982). To prawdziwy rarytas, bo mebel trafił mi się zachowany w prawie idealnym stanie, z większością akcesoriów oraz z pudełkiem! Mogę więc z całą pewnością podać prawidłowy numer seryjny i datę produkcji. Mebel przybył troszkę zakurzony, a ja potraktowałam go z należytą czcią, uważając na idealnie zachowane naklejki. Tylko szybka od mikrofalówki troszkę się przebarwiła, ale wcale mi to nie przeszkadza, że jest ciut pomarańczowa. Obyło się bez Benzacne. Piekarnik jest trzypoziomowy, a mikrofalówka dwu, kratki można wyciągnąć, więc się cieszę ogromnie, że nie poginęły. Co ciekawe, palniki też są demontowalne. Z akcesoriów zaginęła jedynie łyżka i patelnia (ciasto nie należy do zestawu). Nie mam szczęścia do tej patelni, jest podatna na uszkodzenia. Posiadam już trzy i wszystkie mają urwane rączki, bo tak nawiasem mówiąc, to mam jeszcze do pokazania dwie kuchnie dla Barbie…. Wróćmy jednak do tematu. Kuchnia dostępna była osobno oraz w zestawie ze stołem i dwoma krzesłami. Można również było dokupić białą lodówkę. Te warianty można znaleźć u Fleiurdolls, o tu . Jaki bossssski jest ten katalożek! Kuchnia i lodówka występowała również w wariancie żółtym.
Na powyższym zdjęciu zapożyczonym z Internetu w celach instruktażowych widać również meble do jadalni. Jest to stół z czterema krzesłami, a także kredens w kolorze niebieskim (#2470 1978). Istnieją jeszcze zestawy z wózkiem/ barkiem na kółkach. Kolory dostępne to niebieski, pomarańczowy/czerwony oraz różowy, taki jak mój. Mój stół posiada tylko jedno krzesło (zazwyczaj w zestawach były dwa, czasem cztery), a na dodatek wcale nie należy ono do jadalni, tylko do zestawu mebli do patio! Stół i krzesło powitałam z łezką w oku, gdyby blat i siedzisko były lawendowe, wyglądałyby dokładnie jak moje dziecięce meble. Kredens natomiast to mebel wspaniały, okazały, masywny, ciężki, solidnie wykonany. Żal jedynie, że szuflady nie posiadają stoperów jak było w przypadku toaletki. Jedna z szuflad zaginęła i mebel jest przez to wybrakowany. Poza tym jednak nic mu nie dolega, no może poza wyciekami kleju, które pozostawiły żółte plamy. Czy będę się czepiać? Absolutnie nie! Jeśli kolekcjonuje się przedmioty, które mają po 40 lat, nie można oczekiwać, że będą bez wad. Nadmienię, że wszelkie akcesoria znajdujące się na stole i w kredensie są zamiennikami, oryginały zaginęły wraz z szufladą.
Na koniec zostawiłam nieszczęsną sofę. O rety, to to była prawdziwa orka! Mebel przybył w stanie rozkładu i to dosłownie. Mój dziecięcy Townhouse sofy co prawda nie posiadał, ale za to na stanie był fotel, który tak naprawdę był po prostu mniejszą wersją sofki. Pamiętam doskonale, że fotel był … miękki! Wszystko to za sprawą bardzo przyjemnej w dotyku tapicerki z materiału frotte, pod którym znajdowała się jeszcze cieniuteńka warstwa gąbki. Mattel kiedyś dbał, żeby Barbie było wygodnie w winylowy tyłek, ale przez to mebel nie zestarzał się dobrze. Gąbka przeistoczyła się w kleisty glut oblepiający sofę oraz tapicerkę, której nijak nie udało mi się odratować. Sam zaś glut szorowałam i szorowałam, aż mnie całe ramię bolało wieczorem. Do tego sofa była odbarwiona, a że planowałam znaleźć zamiennik, to i za bardzo się nie przyłożyłam przy odbarwianiu. Efekt jest jaki jest. Natomiast nowy mebel albo raczej cały zestaw do salonu był imponujący. W komplecie była sofa, fotel, duży stolik kawowy, mały stolik kawowy i w zależności od wariantu również prawdziwa, świecąca lampa stojąca, telewizor na stojaku, biurko i taboret. Oczywiście zestaw występował w różnych wariantach wyposażenia. Można było kupić samą sofę z dużym stolikiem, fotel z małym stolikiem i lampą, biurko z taboretem. Akcesoria też się różniły. Na przykład wersja różowa pod nazwą Entertainment center (#4331 1982) posiadała mały telewizorek oraz gramofon. Wersja pełna zielona (#2151 1978) oferowała duży telewizor. Meble dostępne były również w kolorze żółtym (bardzo rzadka wersja biurka) i gdzieś jeszcze mignął mi czerwony zestaw.
Dream Furniture to naprawdę udane meble i dla mnie okres prawdziwej świetności Mattel’a. Sentyment oczywiście nie jest bez znaczenia, ale nawet obiektywnie patrząc na serię muszę przyznać, ze została wykonana solidnie i z pomysłem. Szuflady się otwierają, drzwiczki się przesuwają, nie ma tu atrap. Dla mnie osobiście tylko Living Pretty/ Sweet Roses może konkurować z Dream Furniture. Zresztą jakość można ocenić chociażby po tym jak meble się starzeją – żółkną od słońca, gąbki się rozpuszczają, klej wycieka, ale meble są ciężkie i wyglądają na niezniszczalne, bo moich egzemplarzy los nie oszczędził, a nadal są sprawne. Z odrobiną szczęścia uzupełnię pierwsze piętro mojego domku, dokupię wannę i meble do salonu w lepszym stanie i może jeszcze lodówkę. Na koniec mały filmik, bo wszystko to jest ciężko umieścić na jednej fotografii (nie wiem co to za dziwne odgłosy w tle…). Do zobaczenia w następnym wpisie, przywita was jedna z moich trzech nowych lalek. No dobra, nie będę już się bawić w ciuciubabki, to będzie KURHN!!!!!!
Ależ rozpieszczasz swoje lalki! Mają tyle mebli i utensyliów, że salony "Agaty" mogą się schować. :) Jak dla mnie trochę już za dużo różu, choć wyjątkowo podobają mi się stolik i krzesła - fajne wzornictwo, które nadal jest na czasie. Poza tym podziwiam twoją determinację w zdobyciu tego wszystkiego. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie się trafiły same różowe meble, ale ich wcześniejsze wydania były bardzo kolorowe. Mnie osobiście strasznie się podoba wariant niebieski jadalni oraz zielone biurko.
UsuńTwoje panny mają teraz gdzie wygodnie usiąść i upichcić coś w kuchni :) Piękne mebelki!
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na wpis z KURHN :)
Pichci Ken i to jest najlepsze! Następną kuchnię to on zaprezentuje. A o Kurhn będzie dużo! Rety, czemu mój słownik zamienia 'Kurhn' na brzydkie słowo...
UsuńJakie to wszystko piękne, nostalgiczne i różowe! Sama stylowość i wdzięk i tak, nie sposób nie przyglądać się temu domkowi i nie pomyśleć choć raz o "Dynastii" :D! Po prostu cudeńka! Jeśli kiedyś trafię w totka, zacznę kolekcjonować lalkowe domki, a póki co, będę się zachwycać Twoimi zbiorami :). To jak popijanie cynamonowej czekolady na gorąco z piankami :D...
OdpowiedzUsuńO dziękuję, cieszę się, że Ci się podobają meble. Ja ilekroć patrzę na ten domek, myślę o Dynastii. Totka nie trzeba na taki domek, tylko miejsca do postawienia go. Wcale nie był drogi, ale trochę przestrzeni zajmuje ;) a to bolączka każdego kolekcjonera.
UsuńJakie te mebelki piękne! I z jaką starannością wykonane. Nie TO, co teraz oferuje nam każda (no, może prawie kazda) firma - atrapy szuflad, drzwiczek i namalowane artykuły.
OdpowiedzUsuńTe Twoje panny mają "Tak, jakby luksusowo ".
Miejmy więc nadzieję, że gdy będą miały gości, to nie postawią na stole paluszków w szklance, chowając po szafkach lepsze smakołyki ;)
Usuń