Dziś jest 6 grudnia! Nareszcie! Młoda i Młodsza spodziewały się skrzatów, więc na wszelki wypadek ubrały swoje małe choineczki, tak by mali pomocnicy Mikołaja wiedzieli gdzie zostawić kalendarze adwentowe. Wczoraj z dziewczynkami upiekłyśmy już drugą porcję pierniczków, bo pierwsza już się prawie skończyła. Zapachniało mieszanką przypraw korzennych od Kamisa. Do tego wczoraj spadł u mnie śnieg! Zrobiło się zimowo i nastrojowo. Młoda i Młodsza od razu po śniadaniu poszły lepić bałwana, wyciągnęły sanki, choć śniegu tyle co kot napłakał. Niemniej jednak, w dzisiejszych czasach trzeba go chwytać w locie i choć jedyne co po nim teraz zostało to całkowicie zielony trawnik i mini bałwanek pod płotem, to jednak zabawa była wspaniała! Biorąc pod uwagę powyższe, uważam, że można oficjalnie zacząć zimę!
Na moim blogu już zimowo. Barbie, którą przedstawiłam w moim zeszłorocznym wpisie wigilijnym będzie mi towarzyszyć przez cały grudzień. Nawet stworzyłam jej nieskomplikowaną historię natchniona zapachem pierniczków – Barbie jest pisarką i cukiernikiem, a połączywszy swoje dwa talenty co jakiś czas wydaje książki o wypiekach. Właśnie pracuje nad nową publikacją, która ukarze się pod koniec przyszłego roku. Zatytułowała ją „Moja różowa cukiernia”, ale coś jej nie idzie kompilowanie przepisów, więc w poszukiwaniu spokoju założyła łańcuchy na koła i udała się do swojej chatki w górach, gdzie naturalnie cieszy się znakomitym i niezachwianym łączem internetowym. Będzie pisać, piec, pisać, ale sama przecież tych smakołyków nie przeje, więc w weekendy będą ją odwiedzać goście. Ja już dziś zapraszam Was do Barbie Cozy Cabin 2014.
Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam ten niewielki acz urokliwy domek. Młoda była wtedy jeszcze zbyt młoda na lalki, ale ja już sobie wyobrażałam, że będzie je lubiła. Lalki muszą gdzieś mieszkać, więc któregoś wieczoru weszłam na Allegro i wpisałam „domek dla Barbie”. Zalała mnie fala Barbie Cozy Cabin. Były wszędzie! Jakże mi się ten domek spodobał i postanowiłam go jej sprezentować gdy już tylko będę miała pewność, że nie pozjada akcesoriów. Koniec końców podarowałam jej inny domek, składany w walizeczkę, ale o Cozy Cabin nie zapomniałam i gdy stwierdziłam, że niema nic, ale to absolutnie nic złego w kupowaniu domków dla lalek dla siebie, postanowiłam odszukać zimowy domek na OLX. Spodziewałam się, że będę mogła przebierać w ofertach, a tu klops. Na szczęście znalazłam jeden minionego lata. Domek wymyłam, wysuszyłam i schowałam do kartonu myśląc sobie „będziesz mnie cieszył zimą!”
Barbie Cozy Cabin dostępny był w dwóch wariantach – z lalkami lub bez. W wersji giftset lalek było aż trzy (Chelsea do kupienia osobno)! Barbie, Skipper i Stacie ubrane były zimowo i posiadały sprzęt do uprawiania sportów zimowych: narty, deskę do snowboardu i sanki. Domek doczekał się również edycji letniej – Barbie Camping Fun Set. Mnie osobiście bardziej podoba się wersja zimowa z ośnieżonym dachem. Śnieg jest lekko perłowy i brokatowy – tak Mattel postanowił uzyskać efekt skrzącego się śniegu. Na zdjęciach jest to jednak trudne do uchwycenia. Mój domek jest niestety trochę przebarwiony. Ach zmora różowego plastiku! Nie przeszkadza mi to bardzo, a jeśli zacznie, to wypróbuję kombinację kremu na pryszcze, folii spożywczej i słońca, ale do tego potrzebuję lata.
„Domek” to być może za dużo powiedziane, Cozy Cabin to raczej diorama, ale na moje potrzeby jest idealna. Z zewnątrz widzimy tekturę przedstawiającą bałwanka. Są też prawdziwe, otwierane drzwi. Wystrój w środku jest przytulny, mamy małą kuchenkę z otwieraną mikrofalówką i lodóweczką. No i można by się zapytać „gdzie ona ma robić te swoje wypieki?” Niech Was pozory nie zmylą, tam gdzie z prawej strony kończy się zdjęcie, tam niech Wasza wyobraźnia rozpościera przed Wami widok bardzo profesjonalnej kuchni, bogato wyposażonej. Wracając do rzeczywistości, na blacie aneksu kuchennego stoi ekspres do kawy. W zasadzie jest to ciekawa kombinacja sokowirówki i maszyny do robienia gorącej czekolady, ale ja jestem zdeklarowanym kawoholikiem, u mnie jest to ekspres do kawy. Obok aneksu znajduje się moja ulubiona część wystroju – kominek! No i od razu zrobiło się przytulnie.
Dla podkreślenia trójwymiarowości domku zimowego Mattel dołączył do zestawu podłogę, a ja się nie mogę nadziwić, że ona przetrwała! Wszak według wszelkich prawideł podłoga, która jest zaledwie laminowaną tekturką powinna była ulec zniszczeniu, a jednak jest! Domek jest również umeblowany. Jest sofa i krzesła z „swetrową” tapicerką, a także stolik do kawy, który gdyby nie było w nim otworów na akcesoria, wyglądałby naprawdę realistycznie. Nie zabrakło też akcesoriów drobnych, które są w komplecie poza jednym małym szczeniaczkiem husky. Nie szczególnie mi go brakuje, bo Mattel dorzuca szczeniaczki nawet do zestawów, które nie powinny ich mieć. Są też playsety całkowicie poświęcone szczeniaczkowej tematyce, takie jak basen dla szczeniaczków, kamper dla szczeniaczków, a ostatnio nawet mignęła mi gdzieś w internetach prawdziwa posiadłość dla szczeniaczków, z windą!
No więc szczeniaczka nie ma, za to jest żyrandol uwieszony u komina, wazonik z kwiatkiem, cztery różne kubeczki, dwie miseczki na zupę, dwa talerzyki z cynamonkami, dwie łyżeczki oraz imbryczek, kolejny mój ulubiony przedmiot z tego zestawu. Są nawet łyżwy dla Barbie i to jakie! Na 10 centymetrowej szpilce! Na takich łyżwach potrafi jeździć tylko Barbie. Niestety Barbie nie uzupełniła jeszcze zapasów w lodówce, więc wrzuciłam co tam miałam pod ręką. Mleko musi być, wszak do kawy potrzebne!
Na pewno moja Barbie i jej zimowy domek pojawią się jeszcze w grudniu, bo mam już rozplanowane wpisy, zrobi się świątecznie, bo ubierania choinki też się już nie mogę doczekać. Już w listopadzie buszowałam po chińskich i budowlanych marketach w poszukiwaniu choinki dla moich lalek oraz ozdób w odpowiedniej skali. Znalazłam je, więc Barbie na pewno będzie ubierać choinkę i to całkiem niedługo. Tymczasem, mam nadzieję, że i Wy z radością w sercach wypatrujecie śniegu i odliczacie dni do Świąt!
Cudeńko! Od razu powiało świętami :)!
OdpowiedzUsuńTak, rozłożyłam tę dioramę i też poczułam Święta :)
UsuńWpis idealny na Mikołajki, a domek - bardzo zaciszny i przytulny :) Przebywanie tam zaiste mogłoby pobudzać kreatywność - no, tylko pisać, piec i pisać w takim miejscu :) Spośród miniaturek najbardziej wpadł mi w oko ten pistacjowy czajniczek! Barbie ma śliczny fartuszek, do tego jest brunetką, a Mattelowych brunetek nigdy dość <3/Wiktoria
OdpowiedzUsuńJa uważam, że brunetek superstarek jest wręcz za mało ;)
UsuńDodatki do tego domu i mnie przypadły do gustu, a czajniczek lubię szczególnie!
Ależ tutaj przyjemnie. Bardzo ładna dioramka :-) Przebarwień nie widzę w ogóle. ^_^ O! Sukienusia! Właśnie zobaczyłam, że mam w zasobach taką samą lalkową sukieneczkę. :-) Kolejny świetny zestaw mattelowski <3 Fajnie, że go masz :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;) ja do przebarwień tak już przywykłam, że czasem już na nie nie zwracam uwagi. Taki barbiowy łososiowy. Ta sukieneczka jest urocza, w ogóle uwielbiam tą lalkę!
UsuńFantastyczny domek ma Twoja panna. Taki mogłabym mieć gdzieś w górach lub...Krakowie (no nie może być inaczej 🤪).
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba ilość drobiazgów dołączona do tego cudeńka, szczególnie imbryczek. W ogóle, całość mi się ogromnie podoba!
Imbryczek zdaje się wszystkim podobać :) Pasuje do wystroju dioramki.
UsuńAch mieć taki domek w górach, w Krakowie już się namieszkałam, więc może nie koniecznie, ale góry? Jak najbardziej :)