Święta coraz bliżej, jak tam przygotowania? U nas już pierwsza partia pierniczków dawno zjedzona, drugiej troszkę zostało, obawiam się, że trzeba będzie piec trzecią. Łańcuch z papieru zrobiony, zaś Młody za wszelką cenę próbuje zjeść igły od choinki. Złości się ilekroć mu to udaremniam. Na lalki jest mało czasu, więc zdjęcia robię z doskoku. Koniecznie chciałam w tym roku przedstawić Wam B.B, moją trzecią świąteczną Barbie z gatunku niskobudżetowych wypustów Mattel’a. Mam ich trzy: Barbie (Holiday Treats), Barbarę (Tree Trimming) i B.B. (Caroling Fun). Nawet nadałam im imiona, co do mnie nie podobne, ale jakoś rozróżnić je trzeba.
Tak się złożyło, że w tym roku nie nabyłam żadnej Happy Holiday Barbie, za to w zeszłe Święta obiecałam sobie Caroling Fun, którą uważam za najsłodszą świąteczną Barbie pod słońcem. Jest wprost urocza. Nabyta już w październiku (tak na wszelki wypadek, żebym się aby nie spóźniła) Caroling Fun Barbie cieszyła moje oczy zza szyby witrynki gdy za oknem panowała piękna polska złota jesień. To jedna z tych prostych, bezpretensjonalnych lalek, której we wszystkim do twarzy i jakby ją odpowiednio przebrać to in na Wielkanoc się nada.
Caroling Fun ma śliczne pudełko, a raczej jego wewnętrzną tekturkę, która przedstawia ośnieżoną, wieczorną scenerię oświetloną latarnią uliczną. Niestety zaginęły mi pozostałe zdjęcia w pudełku, a ono samo już dawno poszło na strych gdzie trzymam kartony z pudłami od moich lalek. Nie umiem ich wyrzucić za skarby świata. Skoro już jesteśmy przy kartonach, to Caroling Fun wyposażono w karnecik z wypychankami. Zazwyczaj z nich nie korzystam, ale śpiewnik bardzo mi się przydał. Poza tym, nie mogło zabraknąć tradycyjnej szczotki.
Moja B.B. to skromna dziewczyna. Ubrana jest w golfik i legginsy, nie znajdzie się tu falban i tiuli jak u Happy Holiday. Wszak dziewczę nie wybiera się na elegancką galę, idzie nieść radosną kolędę, a tego nie czyni się w wielkiej kiecy i szpilkach. Przydadzą się za to buty za kostkę i nauszniki. Te są bardzo zabawnie skonstruowane – to dwa pompony przyszyte do tasiemki. Można je zdjąć, bo tasiemkę spina rzep. Są też rękawiczki, na wstążeczce, żeby się nie pogubiły. Miałam takie jako dziecko i ten sznurek, który je łączył bardzo mnie irytował.
Caroling Fun ma przepiękne włosy. Miękkie, jedwabiste, złociste, saranowe włosy za pas. Zupełnie jak u Pet Doctor Barbie. Obie lalki mają również podobne malunki twarzy, które cechuje minimalizm. Zarówno Caroling Fun jak i Pet Doctor wyglądają młodo i naturalnie. Nie żebym nie lubiła niebieskiego cienia do powiek aż po brwi!
Bardzo polubiłam te wąsko-pudełkowe świąteczne Barbie, razem stanowią sympatyczne trio, choć lepszy byłby kwartet. Może w przyszłym roku pomyślę o Holiday Dreams Barbie 1994 w świątecznej koszuli nocnej i czerwonej szlafmycy. Pozdrawiam Was cieplutko!
To połączenie zieleni & czerwieni sprawia wrażenie niesamowitej witalności, a nauszniki i rękawiczki są przeurocze. Podobnie jak ich właścicielka :) Faktycznie, malunek tej panny kojarzy się z Pet Doctor - też ją uwielbiam, dlatego mam dwie panie weterynarz, są takie świeże i naturalne :) Twoje panny bardzo fajnie wyszły na ostatnim zdjęciu - kolorystycznie pasują do siebie jak ulał. Przedświąteczne pozdrowionka :)/Wiktoria
OdpowiedzUsuńPrawda, że wygląda jak Pet Doctor? Ja mam u siebie jedną, ale wersja AA bardzo mi się podoba i może kiedyś dołączy do blondynki. Pet Doctor była jedną z moich pierwszych lalek w kolekcji i to na niej uczyłam się jak poskramiać zaniedbane lalkowe włosy.
UsuńWszystkie trzy panny są niesamowicie urocze i takie... domowo cieplutkie. Żadne tak zimne, wyniosłe piękności, tylko sympatyczne, śliczne "dziewczyny z sąsiedztwa", takie, których człowiek by się nie krępował zaprosić na kakao z piankami ;).
OdpowiedzUsuńMnie też podobają się wszystkie trzy razem. Uwielbiam Happy Holiday Barbie, ale one nie kojarzą mi się tak naprawdę świątecznie. Natomiast Tree Trimming ubierająca choinkę, Holiday Treats piekąca pierniczki czy wreszcie Caroling Fun, która śpiewa kolędy, one wszystkie trzy są dla mnie bardzo świątecznymi lalkami. Może dlatego, że ja też kolęduję, piekę i ubieram choinkę :)
UsuńAleż urocze dziewczyny. Z takimi nawet najmroźniejsza zima niestraszna. Posiedzą, upieką ciasteczka, wypiją herbatkę i ogrzeją ciepłym słowem.
OdpowiedzUsuńTe rękawiczki i nauszniki mnie rozbroiły. Cudne.
To prawda, są słodkie :) Bardzo je lubię. Holiday Treats była co prawda pod ręką, w witrynce, ale przysłonięta innymi lalkami. Zaś Tree Trimming przesiedziała większą część roku w pudle, więc obie bardzo mnie cieszą przez cały grudzień i pewnie w styczniu też tak będzie. Lalki długo niewidziane cieszą jak nowe!
UsuńŚwiąteczne Baśki podobają mi się jedynie przez czerwone usta. :) Sweterki też fajne, ale już strojnych kiecek wielbicielką nie jestem. Kolędniczka faktycznie ma cudne włosy, to widać od razu. A takie rękawiczki na sznurku to i ja miałam w dzieciństwie i ten sznurek okropnie mnie irytował. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię wielkie kiece, ale dla równowagi podobają mi się i takie skromniejsze lalki. Próbowałam fotografować Holiday w chatce w górach... Nie wyszło, bo kiecka zajęła cały kadr i chatki nie było widać 😂
UsuńUrocze są we trójkę, ale główna bohaterka wpisu najładniejsza <3
OdpowiedzUsuńNo urocza jest, konieczne w przyszłym roku muszę powiększyć kolekcję tych misko budżetowych Barbie świątecznych ;)
Usuń