Dzisiejszy
wpis dedykuję Mattel’owskim dzieciakom, wszak dziś Dzień Dziecka. Maluchy
należą do Młodej, ale już od jakiegoś czasu planowałam poświęcić post Kelly,
która w dzieciństwie była moim wielkim marzeniem. Zaczęło się od pewnego
tajemniczego katalogu, w którym wypatrzyłam Heart Family i po prostu
zakochałam się w całej tej cukierkowej oprawie rodziny idealnej - zaangażowany w rodzicielstwo tata, szczupła i rumiana mama oraz dwa urocze, pulchne maluszki. Szczególnie
spodobał mi się zestaw z koniem na biegunach i fotelem bujanym. Do lalek z
katalogu wzdychałam aż się nie rozleciał, a później pozostało mi już jedynie
wspomnienie uroczych bobasów. Kilka lat później natrafiłam na zdjęcie
przeuroczej Kelly w zestawie z wanienką. Byłam wtedy przekonana, że lalki są z
sobą spokrewnione bo Kelly była równie słodka i urocza co maluchy Heart choć
miała zdecydowanie bujniejszą fryzurę. Nigdy się nie doczekałam ani jednych,
ani drugich, za to kilka miesięcy temu zakupiłam trzy Kelly dla Młodej i
okazało się, że laleczka nadal potrafi topić dziecięce serduszka jak lody w
pełnym słońcu.
Zaczynamy
od Kelly, Shelly i Ellie, czyli Bathtime Fun Kelly 1995, Bedtime Fun Kelly 1995
oraz Kelly AA z zestawu Dentist Barbie 1997. Zasadniczo one wszystkie są Kelly,
bo Shelly to ich europejskie imię, a Ellie bo ładnie brzmi. Kelly, Shelly i Ellie mają fryzury
zmierzwione, ale często towarzyszą Młodej w zabawie, za to posiadają oryginalne
stroje i buty. Nie zapomnę zdziwienia Młodej na widok Bedtime Fun Kelly- „Mamo,
ona ma rajstopki i jest taka elegancka, a jej sukienka jest taka mięciutka!” Jak widać, dzieci też doceniają dobrą
jakość, nie da im się wcisnąć byle czego i oczekiwać, że będą się tym
zachwycać. Laleczki, poza Bathtime, pochodzą z drugiej ręki, dlatego nie
posiadają swoich akcesoriów, które można podejrzeć w poniższych reklamach.
Bedtime
Fun oraz Bathtime Fun są jednymi z pierwszych Kelly, które Mattel wprowadził na
rynek, laleczki występowały również w wersji AA, zaś blondynki
dostępne były z włoskami kanekalonowymi lub saranowymi. Lalki posiadały w
zestawie dwa stroje, jeden większy mebelek oraz szereg drobnych akcesoriów.
Bathtime została wyposażona w wanienkę z kaczuszką, która robi
bańki za pomocą płynu do kąpieli, który już dawno się przeterminował, więc
wylądował w koszu. Jest też szlafroczek oraz pełno mniejszych przydasiów takich
jak smoczek czy pieluszka – widać Kelly jeszcze nie została „odpampersiona”,
ale spokojnie, niedługo potem pojawił się zestaw Potty Training. Co więcej,
Bathtime posiada zamontowany w pleckach wihajster umożliwiający pluskanie
łapkami, wszak jeśli łazienka nie wygląda jak po tsunami, to znaczy, że kąpiel
się nie udała. Dentist Barbie natomiast dostępna była w trzech wariantach
(Superstar, Christie 1987, Teresa 1990) podobnie jak i małe
pacjentki (wersja kaukaska, AA, Hispanic). Maluchy przyporządkowano dentystkom
losowo.
Źródło:
https://www.desertcart.in/products/4284167-barbie-kelly-new-baby-sister-of-barbie-set-1994
Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/223420831489476258/
Niestety
w roku 2009 Mattel zaprzestał produkcji Kelly, która została zastąpiona przez
Chelsea w 2010, ale to już nie było to samo. Chelsea wychudła i urosła i
straciła wiele swojego uroku. Nie to jednak było najgorsze. Mattel zaczął
stosować pewien zabieg, który nie spotkał się z uznaniem ani grupy docelowej,
ani kolekcjonerów – wmoldował jej ubranko. Kelly/Shelly posiadały szeroką gamę
strojów dodatkowych, między innymi Fashion Avenue Matching sets – identyczne
ubrania dla Kelly i Barbie. O strojach wczesnych Chelsea nic mi nie wiadomo,
ale w ciągu ostatnich dwóch lat pojawiły się zestawy ubranek dla niej
dedykowane. Wreszcie Chelsea na swoje wmoldowane ubranko może założyć kostium
baletnicy, piżamkę, czy płaszczyk przeciwdeszczowy.
Chelsea
posiadała natomiast ciekawe playset’y i jeden z nich, zakupiłam dla Młodej dwa
lata temu. Zestaw pochodzi z drugiej ręki, ale jest kompletny. W jego skład
wchodzi domek z otwieranymi drzwiami i windą. Jest również umeblowana kuchnia –
otwierana lodówka i piekarnik, stolik, dwa krzesła, sofa oraz akcesoria drobne
– miś, dwie porcje lodów, dwa soczki i łyżka do lodów, no i oczywiście Chelsea
z wmoldowanym ubrankiem. Chelsea najczęściej pełni funkcję lalki pojednawczej –
Młoda daje ją do zabawy Młodszej, gdy ta domaga się Kelly. Natomiast domek i akcesoria
cieszą się dużym powodzeniem u obu. Przyznam się, że z braku czasu nie
doszukałam się misia i łyżki w pudełku z akcesoriami Młodej, więc musicie mi
uwierzyć na słowo, że wchodzą w skład zestawu.
Mattel
lubi powracać do starych, sprawdzonych pomysłów, a do tych na pewno należy
Skipper-opiekunka. W zeszłym roku jedna z takich opiekunek skradła serducho
Młodej. W rezultacie list do Mikołaja został napisany, a pod choinką znalazł
się zestaw bezimienny na portalach aukcyjnych określany mianem „Skipper i dwa
bobasy”. Zestaw jest bodajże z zeszłego roku, zawiera Skipper dwoje niemowląt,
łóżeczko z przewijakiem oraz garść mniejszych i większych akcesoriów. Skipper
jest sztywna jakby połknęła kij od szczotki, nie potrafi siadać jak należy i ubrana jest w
jednoczęściowy strój, który udaje top i szorty. Fioletowo-brązowe włosy ma
ucięte strasznie nierówno, jakby w tym celu użyto tępych nożyczek do papieru, ale przynajmniej oczy i usta umiejscowione są poprawnie
anatomicznie. Bobasy natomiast są urocze, posiadają artykulację i zdejmowane
pieluszki zapinane na rzep. Pozostałe akcesoria to bujak, pałąk z zawieszonymi
zabawkami, kocyk, koń na biegunach, miś, stosik pieluszek, dwie butelki z
podgrzewaczem oraz pudełko „mokrych” chusteczek, które się otwiera, a w środku
znajduje się jedna chusteczka. Przyznam się, że zdejmowane pieluszki i pudełko
z chusteczkami to takie szczegóły, o które nie podejrzewałabym naszego
współczesnego Mattel’a. Miło mnie zaskoczył.
Dla
doposażenia maluchów i Kelly, zakupiłam na OLX zestaw typu „mydło i powidło”
zawierający zbieraninę akcesoriów pochodzących z różnych playset’ów, między
innymi wózek, piaskownicę ze zjeżdżalnią, a także współczesną wersję
pluskającego się w wanience berbecia. Berbeć macha łapkami za pomocą wajchy w
pleckach, tak jak Bathtime fun Kelly, a kaczuszka w wanience pluje wodą. Zestaw
jest mocno okrojony, bo berbeć posiada jedynie ręczniczek i mydło w płynie, o
ubranku można zapomnieć, za to powinna być tu również Skipper z artykulacją w
kolanach, ale ją ewidentnie poprzedni właściciel postanowił sobie zostawić. Miłym
zaskoczeniem jest fakt, że Kelly jest kompatybilna z niektórymi współczesnymi
zestawami, na przykład da się ją wcisnąć w zaczep w wózeczku.
Hmmmm,
to miał być krótki wpis, taki pośpieszny między zakupami spożywczymi,
pieczeniem tarty z brokułami i kruchych ciasteczek z Młodą i Młodszą oraz
sprzątaniem ogromnego bałaganu, który takiemu pieczeniu towarzyszy, ale
przecież coś słodkiego należy się w Dzień Dziecka dzieciom małym i dużym,
prawda? Dlatego dzisiejszy wpis opatrzony jest wyjątkowo nieudanymi i
chaotycznymi zdjęciami, niektórymi zrobionymi już po zmierzchu gdy dzieci już
spały.
Lalkoluby drogie! Tym z Was,
w których drzemie jeszcze dzieciak, który lubi lalki, życzę wszystkiego
najlepszego i najlalkowszego z okazji Dnia Dziecka!
Chyba w każdym zbieraczu lalek "wewnętrzne dziecko" nie tylko drzemie, ale wręcz bawi się na całego:) Mam kilka tych uroczych maluszków, a z mojego dzieciństwa pozostała mi ukochana dziewczyneczka - niestety nie potrafię zidentyfikować, czy to Heart Family, czy Li'l friends of Barbie. Wycyganiłam ją od koleżanki:) a ile się jej naszukałam, gdy wróciło mi zainteresowanie lalkami! Odnalazła się, ale jakiś piwniczny potwór pogryzł jej nóżki. Gdybym miała wybrać 10 ulubionych lalek z kolekcji, ona na pewno znalazłaby się w zestawieniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tasha
Wow, maluchy są po prostu super-cute. Szczególnie te z ery wcześniejszego Mattela: ach, te dopracowane w każdym calu ciuszki jak marzenie! Faktycznie, pomysł z wmoldowanymi ubrankami to kompletna porażka, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz... Jednak playsety są wciąż na wysokim poziomie, szczególnie przypadł mi do gustu ten z wanienką i kaczuszką, bardzo cieszy oko <3
OdpowiedzUsuńPrzy okazji - moja Midge już tu jest <3 W tej odsłonie jest wyjątkowo piękna, i jest to też moje pierwsze zwycięstwo w walce z kanekalonem. Włosy były w stanie naprawdę dobrym jeśli chodzi o długość, ale z grzywki zostało niewiele. Chciałam potraktować wrzątkiem tylko grzywkę, ale woda chlusnęła z deczka i na resztę włosów, więc musiałam niejako z konieczności zająć się całością. Dość długo trwało, nim okiełznałam kanekalon, wrzątkowałam chyba ze 20 razy (żeby idealnie wyrównać "włosowego garba"), i koniec końców wyszło OK, na całej długości włosy tworzą jednolitą, lśniącą taflę. Mogę się przyczepić jedynie do grzyweczki, ale odtwarzałam ją z kilku skłębionych kłaczków na krzyż. Midge jest przepiękna, włosy na całej długości prezentują się koniec końców wspaniale, a grzyweczka - dość filuternie ;) Jest super, choć bez karbów :)
P.S. Ta blondyneczka z ostatniej fotki jest mega-urocza <3/Wiktoria
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Midge dotarła i poradziłaś sobie z jej włosami. Niestety jej grzywka to istotnie kilka kłaczków zakręconych - u mojej jest identycznie. Ja nic z tą grzywką nie robiłam, zostawiłam tak jak jest, nadaje to lalce trochę uroku "roztrzepańca" :)
UsuńCo do Kelly, to prawdziwym autorytetem w tej dziedzinie jest autorka tego bloga: http://magiczne11cm.blogspot.com/
Czarnoskórą Kelly natomiast zidentyfikowałam dzięki filmikowi A Thousand Splendid Dolls na youtube. Dziewczyny nakręciły filmik z całą swoją kolekcją Kelly. Można się napatrzeć :)
Mnie Chelsea też nie przypadła do gustu, ale mam podobną opinię do Twojej jeśli chodzi o playsety. Na przykład, Chelsea posiada taki fantastyczny mały kamper. Oczywiście playsety Kelly były jeszcze lepsze, na przykład meble do pokoju Kelly z otwieraną szafą i zabawkami, oraz miniaturowym, rozkładanym domkiem dla Barbie, ech!
Kelly jest urocza. Kiedyś to lalki były dopracowane. Chelsea też lubię, ale wmoldowane ubranko to za fajne nie jest. Chociaż mam jedną Barbie z mwoldowanym ubraniem ( górą), ale jakoś mi się spodobała. Ja nie jestem zainteresowana lalkami - dziećmi, ale ciekawie jest obejrzeć co kiedyś Mattel wyprodukował. Mi się spodobały pojedyncze lalki Skipper opiekunki. W 2019 roku, podczas wakacji chciałam jakąś kupić, ale ciągle mi coś w wykonaniu nie pasowało.
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu :)
UsuńMasz rację, że kiedyś dbano o szczegóły i lalki były wspaniałe. Teraz masówka jest wręcz nie do zniesienia i nawet błędy produkcyjne idą do sprzedaży, przez co odnosi się wrażenie, że Mattel schodzi na psy. Ja też nie interesuję się lalkowymi maluchami, ale o Kelly miałam zamiar napisać post od pewnego czasu, bo warto zrobić dla nich wyjątek. Mnie bardzo podoba się jedna z pierwszych współczesnych Skipper opiekunek - ma miodowe włoski i ciemną sukienkę w kwiatki oraz piegi i jest śliczna, ale jakoś nie mogę się przekonać do tego lekkiego, pustego w środku, stukającego kończynami i sztywnego ciałka :(
Świetne, dzieciowe towarzystwo jest u Ciebie w domu.
OdpowiedzUsuńTo bardzo wesoła gromadka :)
UsuńProszę jakie przedszkole Wam się nazbierało!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam ten radosny wpis :-)
No, ja w tym roku z przyczyn osobistych nie miałam nastroju na Dzień Dziecka, choć dzieciak we mnie drzemie, a jakże. W przeciwnym razie zabawa lalkami, nie dawałaby mi tyle frajdy ;-)
Rozumiem Cię doskonale :(
UsuńUzbierało się przedszkole, oj tak. Kelly to bardzo wdzięczne laleczki, co jedna to ładniejsza. Miałam niemałą frajdę fotografując je.
Ależ Ci się gromadka uzbierała! No, no. :)
OdpowiedzUsuńMoja Córa też ma kilka maluchów, ale jakoś jej do gustu nie przypadły. Dużo bardziej woli "dorosłe" lalki. ;)
Do tej gromadki musiałam się ustawić w kolejce i wpisać w terminarz Córci, bo Kelly ciągle uczestniczą w zabawie, na szczęście wyrobiłam się na Dzień Dziecka :) Dorosłe lalki też bardzo lubi, a ostatnio jej ulubieńcem został Ken :)
Usuń