Wspaniałe Mackie podziwiam
zazwyczaj bez wszechogarniającej namiętności. Doceniam piękne, szlachetne i
wysublimowane rysy, bo nie sposób odmówić tym lalkom urody, ale nagłe i
gwałtowne porywy serca ( i portfela ) miewam rzadko. W grudniu były aż 4 Mackie,
które mnie uwiodły, a są nimi Fair Valentine Barbie 1997, Mrs. Pfe Albee Barbie
1997 wraz ze swoją następczynią z roku 1998, a także już wspomniana Barbie as
Marzipan 1999. Wszystkie są jednakowo cudowne, więc postanowiłam, że wszystkie
będą moje (bwahahahahaaaa), w kolejności którą podyktuje dostępność i
oferta. Trzymajcie kciuki.
Ostatnio udało mi się upolować
pierwszą z nich – cudną jak poranek Fair Valentine należącą do serii Be My
Valentine Collector Series powstałą na potrzeby Hallmark. Moja Fair Valentine,
jak napis na jej pudełku głosi, jest trzecią w serii. Pozostałe dwie to Sweet
Valentine i Sentimental Valentine. Lalki łączy tematyka walentynkowa, oraz
umieszczona na tą specjalną okazję kartka – zapewne dla Kena. Lalki ubrano w
misterne, pełne detali stroje i zapakowano w pudełka otwierane jak książki. Dwie
z trzech walentynek posiadają moje ukochane rysy Superstar, ale to właśnie
Mackie najmocniej ścisnęła mnie za trzewia.
![]() |
Sweet Valentine Barbie 1995 |
źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us
![]() |
Sentimental Valentine Barbie 1996 |
https://barbie.mattel.com/shop/en-us
Moja walentynka inspirowana była
obrazem zatytułowanym Portrait of Mademoiselle Guimard autorstwa Jacques-Louis
David’a. Miniaturę portretu wraz z bardzo romantycznym opisem naszej Barbie
umieszczono na wieczku pudełka. Samo pudełko jest przepiękne i nawet przez
chwilę zastanawiałam się czy lalki w nim nie pozostawić, ale koniecznie
musiałam obejrzeć ją z każdej strony, obmacać i nacieszyć się nią, a umieszczenie
jej na powrót w kartoniku nie będzie problematyczne – trzymało ją zaledwie
kilka drucików.
źródło: https://pl.pinterest.com/pin/179932947586417041/?lp=true
Jak to często u Mattel’a bywa,
lalka różni się od tej, którą przedstawiają zdjęcia promocyjne. Malunek twarzy
ostatecznego produktu jest jakby mniej wyrazisty, ale za to bardziej subtelny,
a cienie na powiekach, których prototyp nie posiada, nadają głębi spojrzeniu
Barbie. Włosy lalki są zabetonowane na amen i ongiś utrzymywała je również
gumka, która z czasem sparciała i pokryła misterną fryzurę lalki nieestetycznym
łupieżem, który przyszło mi wydłubywać pęsetą. Niestety, według starej praktyki
Mattel’a, we włosy lalki wpleciony był drucik, który wyciągnął kilka pasemek.
Cóż, chyba lepiej jednak w ten sposób, niźli strzał z plastiku prosto w
potylicę. Swoją drogą to jedyna Barbie w mojej kolekcji z pączkiem na głowie.
Pączek nader kształtny, przyznaję.
![]() |
Fair Valentine Barbie 1997 promo |
źródło: https://barbie.mattel.com/shop/en-us
Nie tylko malunek twarzy Barbie
różni się od prototypu. Jej sukienka również. Elegancki granat zastąpiła morska
zieleń, zrezygnowano również z kołnierza i zmodyfikowano rękawy. Na zdjęciach
ciężko to pokazać, ale ramiona lalki są odkryte, tak jak na portrecie i nie
obraziłabym się za kilka róż, które lalka powinna nosić w koronkowym fartuszku.
Sukienka składa się z dwóch części – warstwa różowa jest osobnym elementem.
Całość jest wykonana bardzo estetycznie, choć z poliestru. Ucieszyłabym się,
gdyby lalka pod sukienką miała pantalony za kolana wykończone koronkami, wszak
odpowiednia bielizna to podstawa. No barchany chociaż jakieś. Na pocieszenie
dodam, że Barbie przynajmniej nie lata bez gaci, takowe są wmoldowane. Trzewiki
lalki są nader urocze i … gumowe!
W swojej kolekcji posiadam tylko
dwie Mackie, obie mniej więcej w tej samej stylistyce porcelanowych lal. Obie
podobają mi się szalenie. Mold Mackie jest moim zdaniem bardzo plastyczny i
uniwersalny. Taka Barbie potrafi być zarówno anielicą jak i diablicą w
zależności od malunku twarzy. Na koniec tradycyjne zdjęcie porównawcze moich
obu Mackie.Takie mają piękne paszcze, że nie mogłam ich przestać fotografować. Natrzaskałam im pierdylion zdjęć, zapraszam na spam. Pozdrowionka!