Dzisiejszy wpis można ująć w
jednym, mało elokwentnym zdaniu: jest grudzień, jest beza. Bezy były moją
pierwszą lalkową inspiracją i z założenia miały stanowić główny nurt mojej
kolekcji, której pierwotna koncepcja uległa zmianie bo zapragnęłam
różnorodności. Skutkiem tego ekspansja bez została zahamowana, a one same
stanowią obecnie mniejszość w mojej kolekcji, ale mimo to, jeśli raz na jakiś
czas nie sprawię sobie Barbie w balowej kiecy, to jakby mi czegoś brak. Tak się
składa, że bezy najbardziej lubię w grudniu. Za tym słowem stoi szereg dość
luźnych skojarzeń: grudzień- głośno – wesoło- rodzina- karp- grzybowa-
mandarynki- Kevin sam w domu- mięta- choinka- kolorowe lampki- Happy Holidays
Barbie- włochate skarpety- Pasterka- pierogi- pierniczki. Mogłabym tak jeszcze
powymieniać, ale może na tym poprzestaniemy. Widać, że moje grudniowe
skojarzenia skupiają się na Wigilii i spięte są klamrą kulinarną, a i
nieprzypadkowa jest tam obecność mięty. Barbie też się wśród nich znalazła,
lalkoluby wiedzą dlaczego. Włochate skarpety przemilczę, a skupię się na
Barbie. Emerald Elegance Barbie 1994 to nie Happy Holidays, ale ma ona
niezaprzeczalnie status bezy.
Emerald Elegance schwyciła mnie
za serducho i szarpnęła za trzewia w czasach, gdy myśl o mojej własnej witrynie
pełnej lalek wydawała się tak samo mało prawdopodobna co śnieg w lipcu. Jednak
obiecałam sobie, że jeśli takowa witryna kiedyś zaistnieje w świecie realnym,
to Emerald Elegance stanie w niej na miejscu honorowym. Właściwie to nie mam
pojęcia dlaczego tak zwlekałam z jej kupnem. Być może nie śpieszyłam się
zanadto, bo na Ebayu Emerald jest całe zatrzęsienie, a może czekałam właśnie na
grudzień? Czyż jej splendor i wielobarwność nie odnalazłyby się wspaniale na tle
zimowego pejzażu? Chociaż na ten pejzaż przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Emerald Elegance widuję czasem na
Waszych blogach, bo ruda zwraca na siebie uwagę. O samej lalce nie wiem za
dużo, być może nie ma zbyt wiele do odkrywania, ale jej nazwa i/lub pudełko
nasuwają na myśl jeszcze 2-3 inne lalki, wszystkie (według wujka googla)
wyprodukowano na potrzeby „Toysrusa”. Są nimi Radiant in Red 1992, Purple Passion 1995 i Sapphire Sophisticate
1997. Wszystkie cztery lalki dostępne są w dwóch wariantach – ruda kaukaska
(za wyjątkiem brunetki Sapphire Sophisticate) I Afroamerykanka o twarzy
Christie. Wszystkie w nazwie posiadają jakiś kolor, niekiedy ujęty w sposób
bardzo wysublimowany. Poza Emerald, w witrynie mieszka również Purple Passion o
cudnych, saranowych włosach w barwie miedzi.
Źródło: https://www.amazon.com/Barbie-Purple-Passion-African-American/dp/B000PKQ6H6
Źródło: https://gameplayforvideogames.ecrater.com/p/18504352/barbie-collector-doll-toys-r-us
Źródło: https://archiwum.allegro.pl/oferta/sapphire-sophisticate-barbie-1997-kolekcjonerska-i7161891689.html
Zacznijmy od tego, co Emerald
wyróżnia spośród grona moich bez – jej włosów. Miedziany kanekalon upięto z
prostotą, a włosy są miękkie i przyjemnie się je głaska. Z tym głaskaniem to
muszę uważać, bo to włosy z gatunku nieczesalnych. Ciepłe tony włosów Barbie
łączą się z bardzo zimnym makijażem, którego nie powstydziłyby się dziewczyny z
kapeli Barbie and the Rockers. Toż to istne szaleństwo dzieje się na powiekach
Barbie. Wyobrażacie sobie prawdziwą kobietę umalowaną w podobny sposób? Jednak
Barbie z taką ekstrawagancją do twarzy, jej jest we wszystkim ładnie, nawet z
tym wielkim, opalizującym kwiatem wpiętym we włosy.
Drugi taki kwiat zdobi jej
suknię, którą uszyto z materiałów z niższej półki. Jej krój, zwłaszcza
marszczenia oraz obniżony stan są może trochę przestarzałe, ale kreacja robi
wrażenie, tego nie można zaprzeczyć. Opalizująca koronka ładnie odcina się na
tle ceraty w odcieniu morskiej zieleni. Żeby Barbie nie było chłodno, narzuciła
na siebie coś pomiędzy żakiecikiem, a bolerkiem z gargantuicznych rozmiarów
kołnierzem. Zaczynam obawiać się o swój gust, bo ten strój, niebezpiecznie
balansujący na granicy elegancji i absolutnego kiczu ogromnie mi się podoba.
Nie zmieniłabym kompletnie nic. No, może założyłabym tej bezwstydnicy jakieś
majtki. No to zajrzyjmy Barbie pod sukienkę, bo tam schowały się szpilki w
fantastycznym kolorze i subtelnym perłowym wykończeniu. Spod kiecki przejdźmy
do … dekoltu. Ten z kolei ozdobiono, a jakże – szmaragdami. Aż mi się
przypomniała Dynastia, Krystle i jej przekręt z szmaragdową kolią. Cieszę się
ogromnie ilekroć widzę lalkę z lat 90-tych, która posiada biżuterię inną niż
ten oklepany diamentowy szlif (to ja może przemilczę ten pierścionek).
No to co, zdjęcie klasowe?
Najsampierw Emerald Elegance i jej koleżanka – Purple Passion, moje dwa
bezowate rudzielce. Hmmm, Sapphire i Radiant wyglądałyby z nimi cudnie, ale
Royal Romance oraz Happy Holidays 1990 też się chyba nie najgorzej prezentują.
Makijaż iście rosyjski, ale i tak panna jest śliczna. Na jej widok rzeczywiście przypomniała mi się Dynastia, która ogromnie fascynowała mnie w dzieciństwie, ech ten blichtr...
OdpowiedzUsuńTasha
Ja nadal ten serial uwielbiam, Barbie Krystle i Alexis są na mojej liście życzeń, choć raczej wątpię by kiedykolwiek udało mi się je upolować.
UsuńMakijaż istotnie odważny. To właśnie on - a nie strój, włosy czy biżuteria - jako pierwszy przykuł moją uwagę; kojarzy mi się ze skutą lodem taflą jeziora, skrywającego na dnie swoje tajemnice...
OdpowiedzUsuńWszystko u tej panny - strojna suknia, makijaż, dodatki, tudzież wspaniałe włosy - tworzy spójną całość, a zarazem nad wyraz udaną kompozycję <3 Przyznam, że stadko tych panien wygląda nad wyraz nęcąco <3
Wiktoria
Podobny makijaż, choć oczywiście zupełnie inny malunek oka, ma Fashion Play 1988, która bardzo mi się podoba. Nie mogłam się zdecydować czy wolę Emerald jako rudą, czy AA, ale to właśnie makijaż przechylił szalę na korzyść superstarki. Chłodna tonacja jej makijażu i stroju świetnie kontrastuje z ciepłą barwą włosów.
UsuńSmerfetka wygląda naprawdę piękne. Gdyby mój budżet ostatnio nie był tak napięty i gdybym nie przerżnęła tyle hajsu na Annę i Elsę to bym sobie taką sprawiła :D Ale jak to mówią co się odwlecze to nie uciecze :)
OdpowiedzUsuńSmerfetka :) to rzeczywiście trafne określenie! Jeśli masz w planach jej kupno to polecam. Ja jestem bardzo zadowolona z mojej. O jej dostępność nie masz się co martwić, na ebay'u jest jej sporo.
UsuńSzmaragdowa pannica cudnie się prezentuje. Bardzo podoba mi się jej kusy żakiecik. :) Poza tym bezy na święta muszą być, to dodaje grudniowym dniom klimatu pod tytułem "na bogato". :) Kolor sukni chyba najlepiej komponuje się z miedzianymi włosami Basiek z tej serii.
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że bezy i święta idą w parze. W grudniu planuję jeszcze trzy, o ile się wyrobię, a następnie powrót do mniej pretensjonalnych lalek.
UsuńSukna na AA wygląda też bardzo ładnie, ale ruda miała bardziej ekstrawagancki makijaż. Poza tym, po prostu bardzo lubię rude superstarki :)
Piękna lalka, już dawno także i mnie wpadła w oko 💚
OdpowiedzUsuńRzuca się w oczy, to prawda. Radiant in Red też jest wspaniała, ma bardzo długie włosy i przepiękną suknię.
UsuńOjojoj, bezowy temat to woda na mój młyn. Kocham bezy, pożądam ich i wielbię za te pyszne loki na głowach, za kiecki jak balony, za kokardki, złote szarfy i tiulowe fale. Kiczowatość zupełnie mi przeszkadza, bo to są lalki na specjalne okazje, takie James'y Bondy lalkowego świata :)
OdpowiedzUsuńJa też je uwielbiam i z chęcią przygarnęłabym znacznie więcej, bo razem tworzą taką piękną, wielobarwną watę cukrową, ale niestety ich obszerne kiece zajmują sporo miejsca na półce, a takie ściśnięte wcale ładnie nie wyglądają.
UsuńW przypadku tych panien moja tolerancja co do makijażu nie ma granic, podobają mi się te kolorowe papużki. :)
OdpowiedzUsuńEmerald jest cudna, zestawienie kolorystyczne ogromnie mi się podoba. A zdjęcie grupowe - cudo!
Mnie również, choć może jeszcze nie dojrzałam do ekstrawagancji na poziomie Barbie and the Rockers :) Cieszę się, że podoba Ci się zdjęcie klasowe.
Usuń