Dziś mija dokładnie rok od
publikacji pierwszej, trochę nieśmiałej noty na moim lalkowym blogu. Ledwie dwa
miesiące wcześniej zrealizowałam zamiar, z którym nosiłam się latami –
założyłam własną kolekcję Barbie. Słowo „kolekcja” było dość szumnym określeniem
dla ówczesnego stanu rzeczy, który liczył może z pięć lalek, ale dla mnie to
było coś! Każda z tych lalek była dowodem na to, że gdzieś tam w dorosłej
kobiecie drzemie jeszcze dzieciak, a niedosyt i niesłabnąca potrzeba na
zgromadzenie kolejnych oznaczała, że dzieciak raczej nie ma zamiaru dorosnąć.
Dziś lalek jest oczywiście dużo więcej, przybywały systematycznie, a ich ilość
rosła z miesiąca na miesiąc. Cóż tu dużo mówić, niedosyt towarzyszy mi nadal.
Zapraszam Was do mojego rocznicowego wpisu, który swoją długością przekracza
wszelkie dopuszczalne normy. Zdjęcia też nie są górnolotne, robione na stole w
kuchni, ale tam akurat jest najjaśniej, a że słonko nas ostatnio nie
rozpieszcza, to była moja jedyna alternatywa.
Moją kolekcję zapoczątkowała
seria sprzyjających okoliczności – akurat poszukiwałam zdjęć pewnej Skipper, o
której przed ponad 20 laty marzyłam gorliwie i bezskutecznie, akurat podobna
lalka wystawiona była na allegro i akurat kosztowała zaledwie 15 zł. Akurat
była to malezyjska wersja Sun Sensation Skipper czyli ta przeze mnie
preferowana. Skipper była całkiem goła,
ale akurat ja miałam dla niej idealny strój zakupiony przypadkiem i pod wpływem
impulsu w pobliskim markecie. Lalka była zadbana i czysta lecz uszkodzona, a ja
akurat wiedziałam jak to uszkodzenie zniwelować. Tylu „akurat” nie mogłam tak
łatwo zignorować i nim zdałam sobie z tego sprawę, moja kolekcja się
zaczęła. Teraz Skipper ma już spore
grono przyjaciółek.
Ogarnięta euforią, że oto jako
dorosła kobieta sama kupiłam sobie lakę, której w dzieciństwie moja mama nie
była w stanie mi sprezentować, poszłam za ciosem i w rezultacie Skipper nie
musiała podróżować samotnie. Wraz z nią przybyła również jej starsza siostra –
JCPenney Evening Majesty Barbie 1996. Barbie była jak nowa, nieskazitelna
fryzura, piękna kreacja i ta twarz! Twarz Superstar! Pamiętam gdy będąc na
studiach pewne wakacje spędziłam u rodziny w Nowym Jorku. Moja najmłodsza
siostra poprosiła mnie bym ze Stanów przywiozła jej Barbie, a ja ochoczo prośbę
spełniłam i przed powrotem udałam się do pobliskiego Toys’r’Us. Byłam w szoku!
Tylu Barbie naraz w życiu nie widziałam. Moje dzieciństwo przypadało na lata 80
i 90-te, a Barbie w Pewexach widywałam wtedy w ilości nie przekraczającej 5
sztuk! Setki pudełek mnie tak przytłoczyły, że nie byłam w stanie skupić uwagi
na twarzach tych lalek. Początkowy szok wreszcie minął i ustąpił miejsca …
rozczarowaniu. Oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że Barbie nigdy się nie
zmieni, ale żadna z tych Barbie nie przypominała nawet tych, które znałam z
dzieciństwa – uśmiechniętych, pogodnych i sympatycznych. Te Barbie były jakby …
stare, a niejedna z nich mogłaby śmiało uchodzić za perfekcyjnie
wystylizowanego transwestytę! W końcu wybrałam lalkę, która nadawała się dla
mojej siostry. Miała łagodną, subtelną twarz, imponujące błyszczące włosy i
piękną suknię – to Barbie as Rapunzel 2001. Z tej perspektywy, Evening Majesty
wydała mi się jeszcze ładniejsza.
Zawsze grawitowałam w kierunku
lalek trochę przerysowanych – przesadnie strojnych, o bujnych fryzurach, w skrócie loki, koronki i cyrkonie oraz
balansowanie na granicy kiczu to jest to! Taka właśnie była Happy Holidays
Barbie 1997 – mój trzeci nabytek, a ja zapragnęłam by wśród moich lalek zapanował
bal! Zachłysnęłam się serią Happy Holidays oraz Winter Princess, które mam
zamiar kompletować w okolicy późnej jesieni i zimy, a póki co tak oto
przedstawia się najniższa półka mojej witrynki – lalki na wysokich stojakach
nie mieszczą się nigdzie indziej, choć oczywiście nikt nie zaprzeczy, że to
panny z wyższych sfer!
Mając już tych kilka Superstarek w
garści zapragnęłam różnorodności. Przyszedł czas na Steffie! Wtedy jeszcze nie
przyjaźniłam się z eBayem, a kupienie Stefki na naszym rodzimym Allegro i OLX
było zdaniem niełatwym. Po pierwsze ilość dostępnych sztuk była bardzo
ograniczona, tych, które podobały mi się najbardziej nie było wcale, a
pozostałe były bardzo drogie. Jedną z moich absolutnych faworytek wypatrzyłam
przypadkowo poszukując stroju weterynarza dla lalki mojej Córci. Długo się nie
wahałam, w końcu już kilka Stefek dosłownie sprzątnięto mi sprzed nosa gdy
byłam już zdecydowana dobić targu. Dziś Steffie jest nadal mało, zdecydowanie
za mało, ale udało mi się już zdobyć tą naj naj – Dream Date PJ. Systematycznie
wypatruję też pierwszej edycji Paryżanki.
Skoro już o różnorodności mowa,
to zaraz po Steffie przyszedł czas na Christie i Oriental, a wraz z nimi na
serię Dolls of the World. Na pierwszy ogień poszły Marokanka i Japonka – moje
ulubienice, a ja ilekroć planowałam poszerzyć kolekcję o nowy headmold, na
celownik brałam sobie różnorakie wydania tej właśnie serii. Takim oto sposobem
trafiły w moje rączki dwie Tereski oraz Hispanic. Właśnie przybyła kolejna
Azjatka, a w planach jeszcze następna, a że Superstarki też pięknie wyglądają w
strojach ludowych, to na najwyższej półce witrynki, którą zajmują moje DotW są
już dwie, a na liście życzeń kolejne…
W międzyczasie na mojej drodze
pojawiały się lalki, które potrzebowały odrobiny miłości i … kąpieli, a
niektóre nawet bardziej zaawansowanych zabiegów upiększających. Tak właśnie
nauczyłam się wrzątkować i zakręcać włosy na słomki od napojów, a nawet
wszczepiać Barbie nowe włosy. Do tej pory dwa razy podjęłam się rerootu i jako
że lalki nadal mają swoje oryginalne głowy, eksperymenty te uznaję za udane.
Poniżej kilka lalek, które przybyły do mnie w mniej lub bardziej opłakanym
stanie. Darzę je taką sympatią, że na moim blogu pojawiły się już
kilka razy, prezentując nowe uczesanie czy też strój. To bardzo wdzięczne
modelki, a ja staram się im zapewnić godną emeryturę. Nie ma wśród nich kwiecistej Blossom Beauty Barbie 1996, która mieszka piętro powyżej w komodzie
mojej Córeczki i ma się znakomicie w towarzystwie Birthday Surprise i Easter
Basket.
Ogromnie cieszy mnie fakt, że
spośród 4 Barbie, którymi bawiłam się jako dziecko, trzy ulubione udało mi się
odkupić. Pierwszą z nich była Super Star Barbie 1988. Doskonale pamiętam dzień,
w którym moja Mama zabrała mnie do Pewexu by kupić mi moją pierwszą w życiu Barbie.
Pozwoliła mi wtedy wybrać tą lalkę, która podobała mi się najbardziej, a ja nie
wybrałam skromnej acz eleganckiej Fashon Play w wąskim kartoniku, tylko
imponującą Super Star w ogromnym pudle i choć obiektywnie muszę przyznać, że od
tamtej pory widziałam już kilka piękniejszych Barbie, to jednak żadnej z nich
nie udało się zrzucić Super Star z piedestału. Dziecięcy sentyment na to nie
pozwala i koniec kropka. Królowa jest jedna, a za nią dwie damy dworu – United
Colors of Benetton 1990 i Cool Looks 1990. Wspominając dzień, w którym dostałam
wcześniej wspomnianą Królową, Mama sprezentowała mi również jeden zestaw mebli Living
Pretty Roll-on top Desk edycję poszerzoną o narożny regał, a ja powoli
dojrzewam do tego, by skompletować również pozostałe artefakty z dzieciństwa –
zestawy mebli, białe Ferrari i oczywiście Barbie Furnished Townhouse! Są to
dość dalekosiężne plany, ale przecież jeszcze trochę ponad rok temu w tych
samych kategoriach myślałam o kolekcjonowaniu Barbie, wszystko jest możliwe.
Przez ostatni rok w mojej
kolekcji wiele się zmieniło. Początkowo moją uwagę skupiłam wyłącznie na bezach
odzianych w tiule i obsypanych brokatem. Te lalki zawsze wydawały mi się
wykonane bardzo starannie i nie tylko ich stroje były imponujące ale także fryzury,
makijaże i dodatki. A jednak gdzieś pomiędzy szeleszczące suknie wdarł się
niepozorny rudzielec odziany w jeans i kwiaty po czym zakrzyknął „Niech żyją
lata 90-te i ich wszechogarniający kicz” i tak w mojej kolekcji nastała era
dyskotekowa i zmiany. Poniżej widać kilka lalek bezpretensjonalnych i
swobodnych.
Z czasem uległam urokowi lat
80-tych, kiedy to królowały lalki o nieco bardziej stonowanej stylistyce i
nienachalnej elegancji. Lalki uznawane dziś za ponadczasowe, które zna chyba
każdy kolekcjoner. W moim przypadku to najczęściej lalki po przejściach. Dream
Date Barbie 1982 wygląda bardzo dobrze, ale jej spódnica zakrywa zielone plamy na
jednej nodze. Magic Moves 1985? Jedna zatęchła, druga pogryziona. Peaches’n
Cream 1984 była tak brudna i skołtuniona, że nie od razu ją rozpoznałam. Angel
Face 1982 potrzebowała trochę odświeżenia i wrzątku na włosy, ale ubrana była w
swoją oryginalną suknię. Spośród tego zacnego grona jedynie Crystal Barbie 1983
wyglądała nieskazitelnie w dniu dostawy, ale ona należała wcześniej do kolekcjonerki, która doprowadziła ją do
porządku i przesadziła na nieco młodsze ciało. Choć każda z nich przedstawia nieco inną historię, wszystkie mają
wspólny mianownik – to lalki, które powstały w czasach najlepszej świetności
Barbie. Ten rozdział nie jest jeszcze dla mnie zamknięty, brakuje tylu zacnych
lalek z tamtego okresu. Przede mną jeszcze Golden Dream, Day to Night, Twirly
Curls, Magic Curl AA ….. lista jest długa.
Niekończąca się opowieść o mojej
liście życzeń przypomina mi nieco fakt, że poza początkiem lat 80-tych, moja kolekcja
potrzebuje uzupełnienia również w nieco innych obszarach. Panów nadal u mnie
jak na lekarstwo, a potencjalnych kandydatów jest wielu: Doctor Ken, Japanese
Ken, Shavin’ Fun Ken, Toy Story Ken z jego uroczym, głupkowatym wyrazem twarzy,
Jack Sparrow, Kevin dla moich Skipperek. Jazzie również zdaje się być bardzo
osamotniona. Midge mam zaledwie dwie, a dwie kolejne plasują się bardzo wysoko na liście życzeń. A lalki, które określam mianem współczesnych? Większość wywołuje u
mnie smutek, ale nie Krystle i Alexis! Cofając się o kilka dekad mamy też erę
Mod i Vintage. Tyle jeszcze przede mną do odkrycia!
Czas na podsumowanie Naj roku
2018/2019:
Najstarsza: Standard European / Canadian Barbie
1976
Najmłodsza: Victorian Barbie with Cedric Bear
1999
Najbardziej
sponiewierana przez los: Jewel Hair Mermaid Midge 1995
Najpierwsza: Sun
Sensation Skipper 1991
Najdłużej
wyczekiwana: Dream Date Barbie 1982
Najbardziej różowa: Super Star Walmart Special
Edition 1993
Najmniej różowa: Magic Moves 1985 made in the
Philippines
Najlepiej
artykułowana: Teen Looks Cheerleader Jazzie 1988
Najpiękniejsza: Dream
Date PJ 1982
Najważniejsza: Super
Star Barbie 1988
Dziękuję Wam, że przez ten rok
czytaliście mojego bloga i komentowaliście posty. Wasze komentarze czytam
zawsze z ogromną przyjemnością, motywują mnie one do tworzenia kolejnych opisów
i ładują moje akumulatorki pozytywną energią. Powyższe nominacje, które nie są
uwarunkowane datami produkcji, są oczywiście moją subiektywną oceną, ale jestem
strasznie ciekawa Waszej. Dlatego zachęcam Was do nominacji dla Najpiękniejszej
lalki roku 2018/2019. Wasze blogi i komentarze wielokrotnie udowadniały, że
wyobraźnię i pomysłowość macie bezgraniczną, to może stworzycie nowe nominacje,
które mnie nawet do głowy nie przyszły! Pozdrawiam Was serdecznie!
Wspaniała kolekcja.:) Przeczytałam cały post i dokładnie obejrzałam wszystkie zdjęcia w powiększeniu, ale nie potrafię wybrać najpiękniejszej lalki, każda ma w sobie coś. Gratulacje z okazji rocznicy, cieszę się, że dzielisz się na blogu swoją pasją. Życzę dalszego rozwijania hobby, radości z blogowania i uśmiechu każdego dnia.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :):) mam nadzieję, że będą kolejne rocznice. Plany na następne lalki już są!
UsuńGratuluję rocznicy ! Kolekcja spora,mnie też minął pierwszy rok lalkowania, ale nasze barbiowe gusty są całkiem rozbieżne. Jak dobrze, że jest taka różnorodność.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem kiedy się tak namnożyły :) Gratuluję i Tobie i Twoim lalkom pierwszej rocznicy. Tak, Barbie ma wiele twarzy, każdy znajdzie coś dla siebie.
UsuńZachwycająca kolekcja 🌞🌸💙 właściwie każda lalka mi się podoba i chętnie bym ją zobaczyła w swoich zbiorach. Życzę ci dalszej pasji w zbieraniu Barbie i szczęścia do znajdowania wymarzonych perełek 😃😗
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja też uwielbiam każdą z nich, a tych perełek, o których piszesz jest wiele! Kilka z nich znalazłam na Twoim blogu. Silki, o których się ostatnio rozpisujesz kuszą mnie strasznie!
UsuńJeszcze to przemyśl, mnie doprowadziły do bankructwa :D
UsuńPiękna kolekcja ♡ Gratuluję pierwszej rocznicy i życzę kolejnych! Wszystkie lalki są cudowne, ale moją faworytką jest Barbie Benetton, która marzy mi się od bardzo dawna. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :):):) Benetton Barbie jest wspaniała, mogę Ci ją polecić z czystym sumieniem. Mimo, że ma prosty facepaint, to dla mnie jest niepowtarzalna, zawsze ją rozpoznam. Strój, włosy, twarz, wszystko super. Ja mam do niej ogromny sentyment, bo to jedna z tych Barbie, która towarzyszyła mi w dziecięcych zabawach.
UsuńCudna kolekcja! Gratulacje z okazji pierwszych urodzin bloga, życzę jeszcze wielu kolejnych! Najładniejsza z tych wszystkich piękności jest oczywiście Jazzie:)
OdpowiedzUsuńTasha
Dzięki :) Ja też mam nadzieję, że będą kolejne rocznice, przynajmniej mam taki zamiar. Jazzie miałaby bardzo uroczą towarzyszkę - Teen Dance Jazzie, ale ktoś mnie na ebayu w ostatniej chwili przelicytował ... co się odwlecze to nie uciecze.
UsuńGratuluję rocznicy! I niech będzie ich jeszcze wiele. Co do lalek, to oczywista rzecz, że lubią się rozmnażać. Ja sądziłam, że kupię sobie tylko Czechosłowaczkę, ot tak, jako wspomnienie z tamtych lat, a tu zaczęły pojawiać się kolejne superstarki. :) Twoja kolekcja naprawdę robi wrażenie. Każda z lalek jest wyjątkowa na swój sposób i miło, że znalazły dom i dbającą właścicielkę, bo przecież to kawał historii. Gdybym miała wybrać najpiękniejszą, to pewnie wskazałabym Marokankę albo Dream Date PJ.
OdpowiedzUsuńDięki :) tak to prawda, że lalki lubią duże skupiska, bo poza tą, którą w danym momencie przygarniam, chciałabym jeszcze 5 innych, ale mamy czas! Dream Date PJ to oczywista piękność, ale Marokanka zdaje się nie być popularna. Ja mogę ją jedynie polecać, bo z całej serii DotW to jedna z moich ulubienic. Gdyby nie sympatia do Kraju Kwitnącej Wiśni, byłaby na pierwszym miejscu, a tak dzieli je z Japonką.
UsuńGratuluję rocznicy! Z całego serca życzę kolejnych, pięknych lat blogowania.
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje panny są zachwycające, więc wybranie tej najpiękniejszej jest niemożliwe.
Dziękuję, ja też miałam problem z wyborem Miss Witrynki, ale ostatecznie wygrała Dream Date PJ.
UsuńMiło ogląda się Twoją rozrastającą się kolekcję :) Twój blog należy do moich ulubionych. Ciężko wybrać najpiękniejszą lalkę w Twojej kolekcji. Moje serce skradła Dream Date, Christie Benetton i Midge Sea Holiday (ale też wiele innych...).
OdpowiedzUsuńMam też sentymet do odratowanych przez Ciebie lalek.
Cieszę się, że lubisz zaglądać na mojego bloga :):):) Co do Dream Date, to wspaniała lalka, ponadczasowa! Christie jest urocza, kolorowa i wesoła, uwielbiam tą lalkę, a Midge Sea Holiday z tymi jej zielonymi oczyskami to po prostu strzał w dziesiątkę - nie tylko sama lalka jest piękna, ale jej wielowarstwowy strój jest genialny. Polecam każdą z nich.
UsuńPiękna kolekcja. Widać że jest zadbana. Aż miło na nią popatrzeć
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Staram się dbać o moje winylówki, niektóre sporo przeszły, więc emeryturę spędzają za szybą, żeby się już nie kurzyły.
UsuńGratuluję pierwszej rocznicy i życzę wielu, wielu kolejnych. :)
OdpowiedzUsuńOraz życzę wielu postów, bo u Ciebie zawsze można coś ciekawego zobaczyć i o tym poczytać. :)
Kolekcję masz przepiękną, każda jedna lalka wzbudza zachwyt. Tak jak i poprzedniczki nie umiem wskazać najpiękniejszej. Ale z pewnością wiele chciałabym mieć u siebie na półce, mimo, że generalnie zbieram raczej "młodsze" lalki. :)
Dziękuję :):) Cieszę się, że podobają Ci się moje posty. Nie mam lekkiego pióra, więc jest to dla mnie miły komplement.
UsuńNie powiedziałabym - czytam z przyjemnością Twoje posty, wcale a wcale się przy tym nie męcząc. :)
UsuńŚwietna kolekcja, same perełki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) uwielbiam każdą z nich!
UsuńGratuluję pierwszej rocznicy i życzę wiele radości z dalszego lalkowania i spełnienia wszelkich lalkowych marzeń! :) Zebrałaś cudowną kolekcję, aż szczęka opada, nie wiedziałam na której lalce zawiesić oko, tyle pięknych postaci na raz. I wszystkie cudownie zadbane, w najlepszej formie, w oryginalnych skompletowanych strojach. Jestem pod wrażeniem i podziwiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :):) Lalkowych marzeń mam całą, dłuuugą listę! Portfel już roni łzy na samą myśl :) Pozdrawiam cieplutko!
UsuńAleż masz piękne stadko! Zróżnicowane, a jednak niejako spójne tematycznie - podziwiam, ja mam misz - masz :D Gratuluję serdecznie pierwszej rocznicy :-)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała wprowadzić pewną różnorodność, marzy mi się na przykład Pullip - miętowa Alice du Jardin, ech! Cena bolesna.
UsuńGRATULUJĘ tak imponującej kolekcji!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzepiekna kolekcja <3 Gratuluje <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) już ich przybyło od tamtego czasu
Usuń