wtorek, 14 maja 2019

Victorian Barbie with Cedric Bear 1999


Słyszeliście o wirusie lalkowym? Ja słyszałam, ale ostatnio na własnej skórze przekonałam się jak szybko i bezwzględnie atakuje on swoje ofiary. Wirus lalkowy, nazwa łacińska  Chciejus Natychmiastus, przenoszony jest drogą elektroniczną, a mój przypadek miał bardzo dramatyczny przebieg. Przeczytawszy wstęp postu Neytiri poświęconego Victorian Barbie with Cedric Bear 1999 czułam się jeszcze całkiem dobrze. Pierwsze symptomy pojawiły się po obejrzeniu zdjęć -  przyspieszony puls, drżenie rąk, wypieki na twarzy – Chciejus Natychmiastus jak nic. Przez kolejne kilka tygodni choroba nie odpuszczała, ale mój stan można by określić jako stabilny – przeglądałam zdjęcia Victorian w ilościach masowych, jej recenzję na youtube znałam chyba na pamięć i od czasu do czasu sprawdzałam dostępność lalki na eBayu w obawie, że jakiś szaleniec postanowi nagle wykupić wszystkie co do jednej. Nic z tych rzeczy, lalka była i to w dużych ilościach, mogłam spać spokojnie. Wreszcie lalka trafiła w moje ręce, a ja wyzdrowiałam.


Victorian zakupiłam jako NRFB, zapakowano ją tak, by mogła być podziwiana bez wyjmowania z pudełka – umożliwia to zdejmowane wieko oraz duża celofanowa szybka. Choć Victorian bardzo podobała mi się na tle imitacji staroświeckiej tapety, nie byłabym sobą gdybym jej nie uwolniła z pudełka – tkwiła w nim już od 20 lat, więc najwyższa pora rozprostować nieco kości. Sama lalka była do wewnętrznej tekturki przytwierdzona poprzez strzał w głowę plastikowym paskudztwem, które wystawało jej z potylicy. Nie dało się tego draństwa wepchnąć głębiej w czaszkę, trzeba było obciąć. Brrrrrr! Za wewnętrzną tekturką znalazłam certyfikat autentyczności z numerem seryjnym oraz stojak. Szczotki, do której obecności jestem przyzwyczajona nie było, znamiona nowej ery? Tył pudełka zawiera opis Barbie oraz historię jej misia.  





Victorian to oczywiście Mackie. Przyznam się szczerze, że kiedyś nie przepadałam za tym headmoldem i choć z czasem go doceniłam to jednak do tej pory wystarczało mi podziwianie go z daleka, na łamach blogów innych kolekcjonerów. Mackie to lalki, na które lubię patrzeć, ale nie koniecznie muszę posiadać w mojej kolekcji, oczywiście poza Krystle, o której wspominałam już tyle razy. Aż tu nagle … Victorian! Muszę mieć! Już teraz, najdalej jutro! Lalka wygląda jakby była zrobiona z porcelany, ma bardzo jasną karnację, różane policzki i zielone oczy, które w bardzo subtelny sposób podkreśla jasny, zielony cień do powiek. Pełne usta pociągnięto szminką w stonowanym różu. Do tego ta fryzura! Z przodu włosy lalki zaczesano na gładko, jedną ich partię zapleciono w warkocz-świderek i ufryzowano w wykwintnego ślimaczka. Resztę przewiązano wstążkami, zakręcono w romantyczne loki, a całość zabezpieczono klejglutem. No nic, przynajmniej fryzura trzyma się jak należy.




Victorian Barbie szykuje się do spoczynku, wystrojona w satynowy, powłóczysty szlafrok w kolorze burgundu obszyty koronkami, zdobny w satynowe różyczki. Materiał jest piękny, błyszczący i zwiewny, bardzo podobają mi się również bufiaste rękawy wykończone misterną koronką. Pod szlafroczkiem, Barbie ma na sobie koszulę nocną bez rękawów w kolorze pudrowego różu. I tu nie brakuje detali  dekolt zakrywa plisowana organza i subtelna koroneczka, a także kwiatowy haft! Dolne partie zdobią dwa rzędy koronki przepasane wstążeczkami, do tego te satynowe różyczki! Strój jest pięknie zaprojektowany i starannie wykonany (metalowe zatrzaski yessss) i może jak się zbiorę na odwagę, albo kupię sobie żelazko parowe, to pozbędę się tych zagnieceń.







Satyna, koronki, różyczki, wstążeczki, co jeszcze? Buty! Buty Barbie to śliczne klapeczki na obcasie z zakrytymi palcami ozdobione białymi różyczkami z satyny (ekhm poliestru).  Klapki spadają Barbie ze stóp złośliwie, bo gumki, które trzymały je wcześniej w ryzach, rozpadły się przez te 20 lat. Podobnie było w przypadku misia, który leżał sobie gdzieś na dnie pudełka u stóp lalki. Miś Cedric (Diggory?) to, jak głosi opis na pudełku, prezent od przyjaciela Barbie z dawnych lat. Cedric jest jej wiernym towarzyszem oraz powiernikiem lalkowych sekretów. Jego różowa satynowa szlafmyca z pomponem mnie po prostu rozbraja. Pluszowy miś ma artykułowane łapki, jest uroczy.



Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że w mojej kolekcji nie zagości żadna Mackie, a przynajmniej nieprędko. Tymczasem ja zwyczajnie zachorowałam na tą lalkę. Do tego Neytiri zrobiła Victorian tak obłędne zdjęcia, że nie sposób było się jej oprzeć! Tym właśnie sposobem wykroczyłam poza moją ukochaną erę Superstar, ale jednocześnie cieszy mnie fakt, że lalka nadal posiada to co w Barbie z dawnych lat uwielbiam – to wciąż TnT ze zginanymi nogami. Tak więc jeszcze na koniec zamieszczam kilka zdjęć, ale uwaga – oglądacie je na własną odpowiedzialność. Pozdrawiam serdecznie!





16 komentarzy:

  1. Prawdziwa dama i ten uroczy misio... Gratuluję udanego zakupu.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Misiek rzeczywiście jest słodki, bardzo lubię jego szlafmycę.

      Usuń
  2. Gdy czytałam akapit o wirusie - padłam. Doskonały opis! Jak nic i mi się już kilka ataków tej choroby przytrafiło! :D
    Gratuluję przepięknej panny - jest po prostu zjawiskowa. Akurat ja mold Mackie lubię bardzo, więc tym bardziej mi się bariera ochronna przeciwko wirusom osłabia... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że podobał Ci się mój wpis. Wirus lalkowy dopadł mnie gwałtownie tym razem, bo zazwyczaj nie daję się tak ponosić lalkowym namiętnościom :) No ale sama widzisz, nie było rady, lalka musiała trafić do witrynki.

      Usuń
  3. Ten wirus dopadł i mnie ;)
    Co do lalki to jeden z moich chciejów, jest pi prostu rewelacyjna 💕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj lalkowy wirus jest groźny, a ustrzec się go można jedynie rezygnując z czytania blogów o lalkach i unikania oglądania zdjęć lalek, omijania allegro i ebaya - sama widzisz, że to niemożliwe :) Jesteśmy z góry przegrani. Victorian mogę Ci tylko gorąco polecić, ja jestem z niej bardzo zadowolona.

      Usuń
  4. O Chciejusie Natychmiastusie mogłabym i ja się rozwodzić-o tym jakie spustoszenie czyni na moim "podwórku" (czyt.: w portfelu ). Tyle , że u mnie ataki przypuszcza systematycznie od roku i obecnie przypadłość ma charakter chroniczny i nieuleczalny....

    Mackie akurat kocham obłędnie, zwłaszcza czarnowłose, rude i ciemnookie. Są subtelne i słodkie w dostojny, elegancki sposób. Victorian to prawdziwa piękność. Już się boję zarażenia, bo ewidentnie jesteś nosicielką wirusa ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Chciejus Natychmiastus jest wyjątkowo groźny i nie ma na niego szczepionki, a kolekcjonerzy padają jak muchy :)
      Ja potrzebowałam czasu by docenić Mackie i teraz uważam, ze to bardzo szlachetny mold, a do tego plastyczny. Jednak przywiązanie do uśmiechniętych pogodnych superstarek jest silniejsze i to one królują w mojej kolekcji, ale Victorian Barbie nie mogłam się oprzeć :)

      Usuń
  5. O tak, znam ja ten wirus. Dopadł mnie kilkakrotnie.
    Wiktoriańska panna jest cudna, ale pozostaję odporna na jej urok. :) Nie wiem czemu, ale Mackie bardziej kojarzy mi się z mieszkanką posiadłości kolonialnej w czasach wojny secesyjnej niż z damą przechadzającą się ulicami starego Londynu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długo pozostawałam nieczuła na wdzięki Mackie, aż natrafiłam na Victorian Barbie na blogu Neytiri i mnie trafiło. Przeważnie się takim impulsom opieram, bo i budżet nie pozwala na nagłe zrywy zakupowe. Dzięki temu mam czas przemyśleć sprawę i ochłonąć, ale w przypadku tej damy to była tylko kwestia czasu.

      Rzeczywiście, ubrać ją w wielką żółtą kiecę z pantalonami, w dłoń wcisnąć parasol obszyty koronką, a na głowę czepek i mamy prawdziwą Southern Belle!

      Usuń
  6. Ta lalka też mnie oczarowała na zdjęciach Neytiri. Prezentuje się równie pięknie w gotyckiej sukni jak i w oryginalnym stroju.
    Wyjątkowo szlachetna lalka. Ja pozostanę jednak przy Super Star. Uwielbiam uśmiechnięte Barbie.
    Wirus oczywiście też mnie dopadł, ale staram się nad nim panować.
    Na kilka lalek zachorowałam przez Twoje zdjęcia ; ) - jedna z nich jest właśnie w drodze do mnie. Zdradzę tylko tyle, że nie spodziewałam się, że zachoruję na mold Christie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo Krystynki są piękne, nie dziwię się, że zachorowałaś na jedną z nich. Ja z dzieciństwa najbardziej pamiętam Barbie and the Beat Chrisite, jakże ja wtedy marzyłam o tej lalce, podobnie jak o rudej Midge. W miarę szybko chyba się z nich otrząsnęłam bo wiedziałam, że są dla mnie nieosiągalne. Cóż może teraz ...
      Co do Superstarek, to są królowe mojej kolekcji, ale Victorian Barbie nie dała odporu :)

      Usuń
  7. Wspaniała ta dama! Jestem pod wrażeniem dopracowania szczegółów stroju, ale także butkami. Są obłędne!
    Chciejus Natychmiastus dopadał mnie kilkakrotnie i kilka razy poległam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, lalka jest bardzo dopracowana, włosy są świetnie ułożone, strój misternie uszyty, a gdy zobaczyłam buty, to o mało się nie zachłysnęłam poranną kawunią! Te detale zmieniają cały obraz. Buty spadają złośliwie, ale są pięknie. Mogę ją jedynie gorąco polecać :)

      Usuń

Stroje dla Barbie z lat 80-tych i 90-tych

  Ostatnim czasem miałam dużo szczęścia do perełek z lat 80-tych, moją kolekcję zasiliły cztery Fashion Play oraz lalka opętana (chyba jej...