Dzisiejszy wpis spreparowałam prawie dwa miesiące temu, ale dopiero teraz
mogę go opublikować. Heart Family to mieszkańcy mojego walizkowego domku, o
którym pisałam w czerwcu, ale te lalki to również ogromna doza nostalgii i po
części spełnienie dziecięcych marzeń, które gdzieś tam drzemały przez blisko 30
lat. Pierwszy raz zetknęłam się z tą uroczą rodzinką lalek gdy miałam lat
zaledwie kilka. W moje ręce trafił wtedy mały katalożek, cały pastelowy, ze
zdjęciami lalek z serii Heart Family wraz z akcesoriami. Potrafiłam
niestrudzenie studiować każdą z maleńkich fotografii ucząc się ich na pamięć.
Gdy więc po latach całkiem przypadkowo natrafiłam na skany katalożku,
przepadłam!

Wszystko zaczęło się od pewnego ogłoszenia na OLX. Pani, u której robię
regularne lalkowe zakupy miała w ofercie całą rodzinkę Heart wraz z dodatkami
typu mebelki dla maluchów oraz dobre dwie garści drobnizny, którą tak lubię.
Niestety spóźniłam się z kupnem. Jak mi było żal ogromnie. Postanowiłam
sprawdzić w google co straciłam i znalazłam ów katalożek. Przypomniałam sobie
błękitną wanienkę dla bobasów, uroczą lalę z nocniczkiem oraz konia na
biegunach! Ten koń śnił mi się po
nocach. Ach! Przy czym, będąc małą dziewczynką nie miałam wcale
świadomości, że Heart Family to nie Barbie. Mama Heart miała ręce zgięte w
łokciach jak moja Super Star 1988, zginały jej się nogi i w ogóle wyglądała
bardzo barbiowato, zaś Tata Heart to wypisz wymaluj Ken z moich snów – nigdy
nie doczekałam się prawdziwego. Bobasy były pulchne i urocze, jakie to wszystko
było doskonałe.

Lalki Heart Family pojawiają się co jakiś czas nawet i u nas, w Polsce, na
OLX, więc żywiłam nadzieję, że je znajdę. No chociaż tego konia, bo w zasadzie
jedną mamę z synkiem już miałam. Mało z fotela nie spadłam gdy pewnego dnia
odkryłam, że ta sama Pani ma na sprzedaż mamę z dwójką dzieci, dwa konie (!) i
szereg innych wspaniałości. Tym razem nie czekałam. Dorzuciłam jeszcze co
nieco… zrobił się karton ponadgabarytowy … ćśśśś, nikomu nie mówcie. Jest tego
sporo, więc rozdzielam całość na dwa wpisy. Dziś będzie o Heart Family, zaś
akcesoria Kelly i Krissy przy innej okazji.
Źródło: https://pl.pinterest.com
Zacznijmy od samych lalek. Na początek pomyślałam sobie, że idealnie byłoby
mieć pierwszą serię Heart Family, która dostępna była w wersji Mama z córką i
Tata z synkiem lub w zestawie deluxe, czyli wszystkie cztery lalki. W moim
zestawie mieszanym była Mama z dwójką dzieci. Mama miała na sobie sukienkę z
pierwszej serii, ale lalka w nią ubrana to już kolejne wydanie Pani Heart, a
konkretnie the New Arrival. Pierwsza Mama Heart ma bardzo unikatowy malunek
twarzy, ale w mojej ekscytacji jakoś ten szczegół przegapiłam, choć zdjęcia z
ogłoszenia oglądałam kilka razy. Pani Heart jest jednak piękna, jaka edycja by
to nie była. Ma cudowne włosy w kolorze karmelu wymieszanego z jasnym blondem.
Pani Heart ma też pierścionek i obrączkę. Buty i rajtki dostała ode mnie. Mamusie
Heart posiadają jeden z moich ukochanych moldów czyli Kelley. Odlew również
użyto przy produkcji Jazzie, kuzynki Barbie.



Taty w ogłoszeniu nie było, ale Pani Sprzedawczyni miała w ofercie jakieś
sto Kenów, a jeden z nich miał na sobie strój Taty Heart. Skoro był strój, może
był i właściciel? Wytypowałam dwóch, a że polegałam jedynie na zdjęciach,
miałam nieco pod górkę. Nie jestem tak obeznana w Kenach, ale wiedziałam, że
Tata Heart posiada headmold Superstar Ken z włosami o nietypowej, jasnej
barwie. Większość tatusiów ma też obrączkę poza tym pierwszym. Widać jeszcze
się nie przyzwyczaił do noszenia GPS’a. Brwi też są pewną podpowiedzią.
Ostatecznie nie jestem pewna na 100%, ale myślę, że ten facet to jest pierwszy
Tata Heart, a przynajmniej ma na sobie swoje jednoczęściowe ubranie. Strój
nieco sterany, troszkę odbarwiony, gdzieniegdzie plama, której mimo starań nie
udało mi się wywabić, szelki odpadły, ale i tak się cieszę, że ubranko dało się
doprowadzić do stanu używalności. Mattel lubował się w takich jednoczęściowych
rozwiązaniach dla Kena, ale przynajmniej detale są naszyte, a nie nadrukowane.



Synek Heart to pierwsza edycja, tego jestem pewna. Niestety maluch chodzi w
piżamce, bo jego strój nie jest kompletny. Mam spodenki na szelkach, ale
drugiego elementu ubranka nie posiadam. Jest to coś w rodzaju pajacyka, tylko
na krótki rękaw. Nie ma też czapeczki, ale w co by chłopczyka nie ubrać, będzie
po prostu wyglądać słodko. Zarówno chłopczyk Heart jak i dziewczynka posiadają
ten sam mold główki i ciałka. Bazują na odlewach Rosebud i mają budowę ciała
jeszcze niezdolnego do jakiegokolwiek poruszania się poza przewracaniem z boku
na bok, na plecki i brzuch, ale Mattel’owi wcale to nie przeszkadzało –
posadził bobasy na trójkołowcach i koniach na biegunach!



Dziewczynka to nie pierwsza edycja Heart i w zasadzie wcale nie należy do
rodzinki. Już po zdjęciach stwierdziłam, że mam tu do czynienia z lalką z lat
późniejszych. Dziewczynka Heart z pierwszej edycji ma włosy saranowe, a mój
maluch posiada nieokiełznany wręcz kanekalon! Szybki rekonesans pozwolił na
ustalenie tożsamości nieznanego mi dziecka. Otóż jest to bezimienne dziecię z
jednej z edycji Barbie Lil’ Friends. Lalka datowana jest na rok 1992 lub 1993,
nie jestem do końca pewna, a więc wyprodukowano ją już po zamknięciu serii
Heart Family. Małe lalątko nie posiada oryginalnego stroju, natomiast ubranko
pierwszej edycji jest w komplecie! Ot i jakie pomieszanie z poplątaniem.
Próbowałam jakoś ogarnąć jej włosy, ale nie sprostałam zadaniu. Do tego, cała
rodzinka stoi obecnie na mojej toaletce, cieszy oczy oczywiście, ale ilekroć
zachodzę do sypialni, stwierdzam iż lalki znajdują się w innym położeniu niż je
pozostawiłam, a włosy dziewczynki są z dnia na dzień w coraz większym
nieładzie. Ewidentnie Młoda i Młodsza zachodzą do toaletki i bawią się
rodzinką… Co mi wcale nie przeszkadza, ale chyba ostatecznie zrobię to, co
poprzedni właściciel i upnę włosy dziewczynki w kucyk.



Moja rodzinka Heart przybyła wraz z wyprawką, bo do pielęgnacji dziecka
potrzebnych jest tyle klamotów. Autentycznie. Zanim w naszej rodzinie pojawiła
się Młoda, myślałam, że nasze mieszkanie w Krakowie było całkiem niemałe.
Później sądziłam, że pojawienie się tak małego człowieka niewiele zmieni jeśli
chodzi o warunki lokalowe. Wszak ile przestrzeni potrzebuje niemowlę?
Technicznie rzecz ujmując, niewiele. Osprzęt natomiast bardzo dużo. Łóżeczko,
przewijak, wanienka, komoda na ubranka, wózek, mata edukacyjna, zabawki … W
świecie lalek jest podobnie. Magic Moves z poprzedniego wpisu wyglądała całkiem
komfortowo w dwóch pokojach mojego Magic House 1992, Heart Family jest tam
trochę ciasno … ale przytulnie. To właśnie dla nich zakupiłam ów domek i
wyobrażałam sobie w nim przeuroczy pokoik dziecięcy pełen spokoju, miłości i
dziecięcego szczebiotu, choć lalki przecież nie szczebioczą.


Moje lalki przybyły wraz z solidną wyprawką, poza samymi lalkami w zestawie
znalazłam 3 zestawy akcesoriów. Zestaw Heart Family Nursery 1985 to przede
wszystkim łóżeczko dziecięce, z którego jak się uprzeć, można zrobić dwa.
Łóżeczko stoi na szafce z otwieranymi drzwiczkami. Tam przechowuję dodatkowe
ubranka. Łóżeczko posiada dwustronną pościel i może też pełnić funkcję
wanienki. Do zestawu dołączono również fotelik do karmienia oraz szereg
akcesoriów drobnych. Nie wszystkie zachowały się w komplecie, brakuje
przykrywki od kosza na zużyte pieluszki, dwóch kosmetyków do pielęgnacji (to
chyba puder), łyżeczki, ręczniczków oraz
żółtej grzechotki. Natomiast żółtą butelkę znalazłam ostatnio w zasobach
własnych. Taki miły zbieg okoliczności. Posiadam więc butelkę, lalę, tackę z
mydłem, kaczuszkę do kąpieli, miseczkę, kosz oraz piżamki.








Drugi zestaw to Babies’ Playset 1988 z wcześniej wspomnianym, wymarzonym
koniem na biegunach! Koń zaskoczył mnie solidnością wykonania i rozmiarem! To
kawał konia! W zestawie znajduje się również chodzik, który obecnie uważany
jest za akcesorium nie tylko absolutnie zbędne, ale i wręcz niebezpieczne. Moje
siostry w takich chodzikach stawiały pierwsze kroki. Obecnie wiadomo o chodzikach
tyle, że wypaczają stawy i hamują nabywanie umiejętności chodzenia zamiast je
wspierać. Lalkom na szczęście chodzik
nie zaszkodzi. W moim zestawie brakuje piłki i królika, mam za to kocyk oraz
misia z wózeczkiem, Piżamki, lala oraz grzechotki wędrują między zestawami.



Na sam koniec zostawiłam wielki gabaryt – Built For Four Tandem 1985. Rower
jest imponujący, choć kruchy, a mój egzemplarz ma uszkodzone koło. Na rowerze
siada mama i tata, a maluchy umieszcza się w koszu. Jeden z pasów
bezpieczeństwa zaginął w akcji, ostał się natomiast koszyk na smakołyki. Rower
jest nadgryziony zębem czasu, naklejki odłażą niemiłosiernie, ale jakoś nie mam
serca ich całkiem usunąć. Mimo iż rower wyglądałby wtedy lepiej, to jednak nie
lubię ingerować w przedmioty tak stare.

W ponadgabarytowym pudle znalazłam jeszcze akcesoria, które nie należą do
żadnego z poszczególnych zestawów, a nabyć je można było z lalkami z serii
Heart Family Neighbour Kids. Biały konik należał do laleczki o imieniu
Pleasance, zaś żyrafa do Gillian. Ta seria ma szczególne miejsce w moim sercu.
To właśnie do niej należała Janet z nocniczkiem. Spośród wszystkich maluchów z
serii Heart Family to właśnie ona podobała mi się najbardziej. W zestawie
znajdował się nocniczek, który bardziej przypominał mi krzesełko. Ogromnie
marzył mi się ten komplet, może kiedyś do mnie trafi wraz z błękitną wanienką.
Na razie natomiast cieszy mnie nie jeden, a dwa konie na biegunach. Nawiasem
mówiąc, ja sama posiadałam takiego konia, choć nie tak bajkowego. Mój był
czarny czy ciemno brązowy i prawie cały czas przykryty był kocem, bo bałam się
go ogromnie i na jego widok wybuchałam histerycznym płaczem. Cóż, rodzice
myśleli, że sprawią mi radość … ot i oczekiwania starły się z rzeczywistością.





Źródło: https://nl.pinterest.com
Źródło: https://www.ebay.co.uk/itm/264791774982
Na sam koniec muszę jeszcze wspomnieć, że w mojej kolekcji rodzinki Heart
znajduje się jeszcze Mama Corazon z synkiem. Lalki absolutnie unikatowe, bo
pochodzą od Rotoplast, który w latach 80-tych współpracował z Mattel i na ich
licencji produkował lalki na oryginalnych moldach. Mama Corazon to odpowiednik
Kiss’n Cuddle, jedynej Mamy Heart, która posiada zmodyfikowany mold – z
zamkniętymi ustami. Tę panią też bym z chęcią przygarnęła. Mama Corazon to też
spełnienie marzeń, ale innych, dorosłych, kolekcjonerskich. Fascynuje mnie jak
bardzo mogą się od siebie różnić lalki wyprodukowane w różnych fabrykach, a
lalki od Rotoplast, Estreli, Congost czy Leo są tak przecudownie inne, że
chciałam posiadać chociaż jedną z nich. Marzenie spełniło się dzięki pewnej
kolekcjonerce, której jeszcze raz dziękuję.


Świat rodzinki Heart jest przepiękny. Kolejne edycje jak New Arrival czy
Baby Wets chwytają za serce, że o tych, które wybierają się do Disneyland’u już
nie wspomnę. Toż to sama słodycz. Do tego Mattel zadbał o odpowiednie lokum dla
rodzinki. Heart Family Loving Home, a także meble utrzymane w niebieskich
tonacjach, to już prawdziwa fantazja kolekcjonera i myślę sobie, że raczej nie
doczekam się ich w tym życiu, ale … kto wie? Mała dziewczynka pochylona nad
katalożkiem z wypiekami na twarzy też nie sądziła, że wiele, wieeele lat
później doczeka się rodzinki Heart i konia na biegunach rodem z bajki.
Źródło: https://www.ebay.com/itm/334472079390?chn=ps&mkevt=1&mkcid=28