środa, 1 czerwca 2022

Happy Meal Whitney 1993


 No tak, miałam nie zbierać lalkowych dzieciaków, a Skipper miała być najmłodsza w ekipie, ale wiadomo nie od dziś, że plany się zmieniają. Przynajmniej nie muszę się zapożyczać u Młodej na potrzeby specjalnego wpisu z okazji Dnia Dziecka. Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z założeniami, na moim blogu pojawi się jeszcze więcej mało formatowego winylu. Trzymajcie kciuki, a tymczasem Happy Meal Whitney 1993.


Ach, jak ja lubię wczesne lata 90-te, były takie wesołe. Lalki naturalnie były wspaniałe – i te duże i te małe. Barbie oczywiście miała bardzo rozbudowane uniwersum, które przecież formowało się od 1959 roku, natomiast Mattel bardzo dynamicznie reagował na potrzeby konsumentów. Stwierdził, że przydałaby się kolejna siostra Barbie, młodsza niż Skipper, która przecież była nastolatką. Stacie, jako dziewczynka 6-7 letnia idealnie celowała w grupę wiekową, która aktywnie bawiła się lalkami, świadomie tworzyła rozwinięte scenariusze zabaw, a lalki bardzo pobudzały aktywną wyobraźnię dziecka w tym wieku. W związku z czym, potrzebne były akcesoria i stroje. Stacie to wszystko miała.


Czasem podpatruję zabawy Młodej i Młodszej i zastanawiam się co jeszcze wymyślą. Ot ostatnio Psi Patrol we współpracy z wielkim, strasznym, ale tak naprawdę bardzo miłym i sympatycznym T-rexem uratował rodzinę króliczków Sylvanianów. W akcji ratunkowej brał udział również Barman z klocków lego, choć nie wiem o co chodziło. W każdym razie jeden króliczek miał zranione ucho, więc Psi Patrol zawiózł króliczka do lecznicy dla zwierząt gdzie Barbie przeprowadziła operację – znaczy nakleiła plasterek, wyjęła też kolec z łapy T-rexa, który doznał kontuzji bohatersko ratując króliczka. Oczywiście wszystko dobrze się skończyło. Młodsza, która ma 4,5 roku, stwierdziła, że zabawa była by lepsza (bardziej dramatyczna), gdyby miała tego gumowego węża, którym ostatnio w przedszkolu pochwalił się jej najlepszy kolega. Wąż też miałby bardzo łagodne usposobienie, a w akcji ratunkowej posłużyłby jako ... lina. Hmmm


Tak więc, jak widać wyobraźnia dziecka może lalki umiejscowić w świecie, gdzie króliczki Sylvanian, dinozaury, gumowe węże, Barman i psi patrol żyją w absolutnej harmonii. Może też owe lalki zaprowadzić do …McDonald’s! Lalki Młodej i Psi Patrol nie chadzają do McDonald’s, gdzie stołujemy się bardzo rzadko, zazwyczaj w podróży, kiedy już wałówka zostanie zjedzona. To dla mnie niepojęte jaki apetyt mają największe nawet niejadki gdy są w trasie. Chociaż chyba sama taki miałam. Gdy wraz z rodzicami i siostrami jeździliśmy do Warszawy też zatrzymywaliśmy się w McDonald’s, choć nam bardziej zależało na zabawkach Happy Meal. Och gdybym wtedy wiedziała o istnieniu McDonald’s w wersji Barbie i gdybym tylko miała takie szczęście posiadać go wtedy, to nigdy chyba nawet nie próbowałabym wyrosnąć z lalek. Koniec końców i tak mi się nie udało, bo lalki wróciły jak bumerang.


No nic, jak zawsze rozpisałam się nie o tym co trzeba. Wracamy do Whitney. Całą serię Happy Meal Stacie opisałam o tu, więc dziś skupię się na samej Whitney. Każdy centymetr tej uroczej laleczki niezmiernie mi się podoba, ale chyba najbardziej jej karbowane rude włosy i fioletowe oczy. Mała Whitney ma makijaż … hmmmm nie wiem co o tym sądzić. W sumie to zauważyłam ten szczegół dopiero teraz, gdy lalka stoi obok mnie i narcystycznie przygląda się jak ją wychwalam wszech i wobec. Różowy cień do powiek jest prawie niezauważalny, na szczęście, bo to nie przystoi, żeby się malować w tym wieku. Stacie ma też kolczyki, ale to już jest widok znacznie bardziej do zaakceptowania, widziałam już maluchy półroczne z przekłutymi uszkami. 


 Stacie ma śliczne ubranko uszyte z lureksu, najbardziej barbiowatego materiału na świecie. Bluzeczka posiada zatrzask, który absolutnie nie chce być zapięty. Ogromna naprasowanka to już element charakterystyczny dla tej dekady. Kto z nas nie nosił z dumą takich T-shirtów, choć skóra nie miała możliwości oddychać pod obrazkiem, który zajmował większość przedniej strony koszulki. Pamiętam, że kupowało się gładkie T-shirty i dobierało się do nich mniejsze i większe naprasowanki. To był hicior. Naprasowanka Whitney jest tematyczna, to lód McFlurry, który według Młodszej wygląda jak różowa kupa… szczerość dzieci nie zna granic tak samo jak i ich wyobraźnia. Wracając do stroju Whitney (nie mogę się dziś skupić, bo sąsiad za oknem pryka podkaszarką, a chwasty ma na półtora metra, jeszcze trochę popryka) ….. co to ja, aha Whitney ma na sobie legginsy i obuwie sportowe za kostkę.



Akcesoria Whitney to naturalnie obowiązkowa szczotka do włosów. Ma też okulary w kolorze takim samym co szczotka do włosów. Ach lata 90-te! Whitney ma też papierowe pudełko Happy Meal, w nim znajduje się niespodzianka – jeden z trzech wariantów biżuterii dla szczęśliwego posiadacza lalki. Moja Stacie miała kolczyki, zaś Whitney naszyjnik. Brakuje mi jeszcze bransoletki! Ostatnim, ale za to najważniejszym akcesorium Whitney jest taca z wiktuałami od McDonald’s, identyczna jak u Stacie. Naprawdę przydałby mi się ten playset McDonald’s ….







Kochani! Myślę, że każdy kolekcjoner lalek ma w sobie coś z dziecka, a przynajmniej ja mam i to dużo. Dlatego z okazji Naszego święta, życzę Wam wiele spełnionych lalkowych marzeń! Oby Wasz wewnętrzny dzieciak nigdy nie dorósł i żebyście pomiędzy pracą i pracą znaleźli odrobinę przestrzeni na naszą lalkową magię! Czy sprawiliście sobie jakiś lalkowy samo-prezent z okazji Dnia Dziecka? Ja tak, ale jeszcze nie dotarł. Nie mogę się doczekać! Pozdrawiam Was cieplutko!





 

12 komentarzy:

  1. Śliczna jest ta rudowłosa Whitney, włosy ma niesamowite, ale najbardziej podoba mi się malunek jej oka - wspaniale harmonizuje ze strojem (hahaha, różowa kupa rządzi ;) Wszystkiego najlepszego, oby Twój wewnętrzny dzieciak cieszył się w tym roku wieloma spełnionymi lalkowymi marzeniami <3/Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, malunek oka jest bardzo subtelny, to już lata 90-te, ale farby mają delikatny kolor, są lekko rozmyte zupełnie jakby lalka była wyprodukowana o jakieś 10 lat wcześniej.
      Co zaś się tyczy mojego wewnętrznego dzieciaka, to już jeden prezent otrzymał, a drugi jest w drodze i powinien być dostarczony dziś :) Nie mogę się doczekać. A jak Twój dzieciak? Otrzymał jakiś lalkowy prezent na Dzień Dziecka?

      Usuń
  2. Piękna jest ta mała rudowłosa, nie zdawałam sobie sprawy że są jeszcze mniejsze rozmiary niż Skipper :) Popieram idee kupowania sobie lalek na Dzień dziecka, sama nakarmiłam mojego wewnętrznego dzieciaka jedną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, są mniejsze winyle niż Skipper. Jest Stacie, Kelly, a nawet maleńka Krissy, choć tej nie znam za dobrze i nawet szczerze nie wiem czy prawidłowo napisałam jej imię. Kelly jest urocza. W latach 80-tych była jeszcze seria Heart Family z dwójką, a później nawet trójką uroczych dzieciaczków.
      Tak, tak! Wewnętrzny dzieciak ma swoje potrzeby i prawa! Ciekawa jestem co takiego otrzymał Twój? :)

      Usuń
  3. Śliczne maluchy, a do tego takie zniewalająco kolorowe! Ich widok to gwarantowany poprawiacz humoru. I te wszystkie dodatki! Idealny wpis na Dzień Dziecka, z racji którego składam najlalkowiejsze życzenia! Moje prezenty już dotarły, tylko nie mam czasu uwolnić ich z pudełek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pięknie kolorowe były te lalki. Brakuje mi jeszcze Janett z tej serii, ale ona jest trudna do zdobycia. Och jakbym jeszcze chciała choć jeden playset McDonald's, ale to już chyba marzenie ściętej głowy :)
      Umieram z ciekawości jakie to prezenty sobie sprawiłaś :)

      Usuń
  4. Uroczy rudzielec. Zawsze sobie jednak wyobrażałam, że Stacie to ma tak z 12 lat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ona wygląda na mniejszego dzieciaka. Coś między Kelly, a Skipper. Skipper z tamtego okresu ma jakoś tak 13-15 lat, a Kelly jest malutka, ale w sumie ... trudno określić wiek winylu :)

      Usuń
  5. Whitney, jak każdy dzieciak z lalkowego świata, wywołuje usmiech na mej twarzy. Śliczna jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Ja kiedyś nie zbierałam lalkowych dzieciaków, ale odkąd się u mnie pojawiły Miki i Maki, młodsze rodzeństwo Licci, a do tego przypomniał mi się dawny sentyment do Heart Family, to pomyślałam, że w zasadzie czemu nie?

      Usuń
  6. Uroczy rudzielec :) Ogromnie zazdroszczę Whitney, z dzieciaczków u mnie zawitała Stacie i Todd, ale chętnie bym poszukała im więcej rówieśników. Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo ja Todda jeszcze nie mam. Widziałam ostatnio Todda z serii Happy Meal, ale troszkę za dużo kosztował :) Stacie też jest urocza, zwłaszcza wczesne edycje.

      Usuń

Monstry dwie

  Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam Monster High. Było to jakieś 9-10 lat temu, Młoda była jeszcze małą bambaryłką w wózku. Akurat ro b...